Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
O odpowiedzialności
Istnieją dla mnie słowa nierozerwalnie związane ze sobą. Są to:Tolerancja, Miłość, Akceptacja oraz Odpowiedzialność. Odpowiedzialność to takie niemodne ostatnio słowo i w potocznym pojęciu często ogranicza się jedynie do O(..) karnej i prawnej. Przeszukałem kilka Encyklopedii po to, by zacytować definicję. W kilku z nich nawet nie znalazłem tego hasła.
Istnieje wiele znaczeń tego słowa. Dla mnie najważnieszym z wielu znaczeń tego słowa jest Odpowiedzialność za losy drugiego czlowieka/ innych ludzi. Wolałbym na tym Forum nie wchodzić na grunt polityki i dlatego nie chciałbym, by rozmowa zeszła temat O(...) politycznej i konstytucyjnej.
Odpowiedzialność za losy drugiego człowieka.
W czasach mojej młodości był to jeden z ważniejszych tematów, jaki poruszało się w rodzinie, bądź kręgu bliskich znajomych...
Nie dopuszcza ona do popełnienia wielu błedów przez osoby nam bliskie.
Nieważne, czy te osoby należą do rodziny. Może to być równie dobrze kolega, sąsiad, lub osoba zupłnie nam obca. Byleby tylko zależało nam na dobru tej osoby.
Nie pozwala np. wsiąść znajomemu "za kółko" po "kieliszku", tylko zabrać kluczyki i wezwać taksówkę, bądź znaleźć innego, "zastępczego" kierowcę. Choćby nawet wbrew woli podchmielonego właściciela samochodu.
Nie pozwala również nam popełnić błedu, który może zaszkodzić komuś innemu
(Np. działanie kierowcy, który nie wsiądzie "po kieliszku" za kierownicę samochodu, bo wie, że ma osłabiony refleks, co może doprowadzić do groźnej sytuacji na drodze - niezależnie od tego, iż zdaje on sobie sprawę z konsekwencji karnych. Na szczęście istnieją jeszcze tacy ludzie.)
Stanowi przeciwwagę dla nadmiernej i - nazwałbym to - "ślepej" tolerancji, lub źle pojętej (nierozsądnej) miłości do drugiej osoby.
Często próbuje się tłumaczyć "Toleracyjnością", bądź "Dyplomacją" lub źle pojętą "Miłością" zaniechanie pewnych działań.
( Np. Po co ktoś ma zwracać uwagę swojemu bratu czy siostrze, która nie liczy się ze zdaniem żony/ męża że swioim postępowaniem może doprowadzić do rozpadu małżeństwa ? Przecież w ten sposób naraża się bliskiej sobie osobie. Po co reagować na ślady brania narkotyków przez swoje dziecko i wyciągnąc go od razu " na odwykówkę" ? Przecież się kocha to dziecko...). ŻADNA osoba poczuwająca się do odpowiedzialności za bliskie sobie osboby nie postąpi w sposób, jaki podałem powyżej.
Dlaczego więc tak mało widzi się osób, o których można powiedzieć, że kierują się odpowiedzialnością za siebie bądź innych ?
Czym jest to spowodowane ? Nadmiernym egoizmem i modnym ostatnio tzw. konsupcyjnym stylem życia ?
Może jakimiś innymi czynnikami ?
Jakie są Wasze opinie na ten temat?
ddv163
|
Cz paź 02, 2003 23:24 |
|
|
|
|
Gość
|
odpowiedzialność
"ddv 163", a dlaczego Ty tak usilnie szukasz definicji tego wyrazu (pojęcia)? Przecież jego definiować nie potrzeba, bo ten wyraz tak jasno wyraża swoje znaczenie, że ewentualne jego definiowanie mogłoby jego znaczenie wypaczyć (jak np. wyraz "patologia", ktorego się używa akurat do określenia rzeczy przeciwstawnych właściwemu jego znaczeniu). "Odpowiedzialność" przecież wywodzi się od rzeczownika "odpowiedź" albo czasownika "odpowiadać". A zatem "odpowiedzialność" znaczy nie mniej ani więcej tylko gotowość osoby do odpowiadania na pytania związane z jej postępowaniem i głoszeniem określonych poglądów a także gotowość ponoszenia konsekwencji swoich słów i czynów.
Pokój i Dobro! tis.
|
Pt paź 03, 2003 7:43 |
|
|
Gość
|
Teofilu !
Gdyby tak naprawdę zależało mi na definicjach, to przytoczyłbym jakąś.
Mnie raczej boli to, że słowo to straciło na znaczeniu. Zapomina się o jego istnieniu.
|
Pt paź 03, 2003 8:17 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Poprzedni tekst był mojego autorstwa. Błąd przy logowaniu.
ddv163
|
Pt paź 03, 2003 8:29 |
|
|
Vebis
Dołączył(a): Pt paź 03, 2003 11:34 Posty: 4
|
Odpowiedzialnmść
Ciekawy temat.
Myślę, że odpowiedzialność wymaga pewnej dojrzałości osoby i odwagi.
I może własnie dlatego tak mało jest dziś osób odpowiedzialnych.
Odpowiedzialność też, jak sądzę, łaczy się z właściwym rozeznaniem dobra, z mądrością, która potrafi wskazać co jest dobrem dla nas i innych.
Pozdrawiam!!!
|
Pt paź 03, 2003 20:12 |
|
|
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
"Dlaczego więc tak mało widzi się osób, o których można powiedzieć, że kierują się odpowiedzialnością za siebie bądź innych ?
Czym jest to spowodowane ? Nadmiernym egoizmem i modnym ostatnio tzw. konsupcyjnym stylem życia ? "
odpowiedzialnosc jest trudna, bo wymaga stania w Prawdzie - o sobie i o innych - wymaga ciąglego odpowiadania sobie na pytanie - czym sie kieruje i po co cos robie....
mysle, ddv, ze wolimy odrzucic odpowiedzialnosc za drugiego i pozwolic mu "byc wolnym" - czesto ze strachu
skoro sami nie wiemy, co jest dobre dla nas i czym jest Dobro, to boimy sie wziąć odpowiedzialnosc za innych
ale jest tez druga strona medalu - nadmierna odpowiedzialnosc, ktora zdejmuje odpowiedzialnosc za wlasne czyny z drugiej osoby - uczy lenistwa i bierności
i wywazanie ich czasem przerasta sily czlowieka..... cale szczęście, ze mozna wszystkie swoje troski przerzucic na Niego - bo Jemu zalezy na nas....
lubie łączyc z odpowiedzialnoscią słowo "KONSEKWENCJA"
|
N lut 01, 2004 1:00 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Elko
Masz rację, że te dwa pojecia należy łączyć ze sobą...
Ale z ich połączenia może wyjść parę różnych spraw...
Np.
"Odpowiedzialność i jej konsewencje"
"Nieodpowiedzialność i jej konsekwencje"
"Konsekwencje odpowiedzialnego/nieodpowiedzialnego działania"
"Konsekwentne i odpowiedzialne/ bądź nieodpowiedzialne działanie "
i tak dalej...
A czasami bywa i tak, że w imię odpowiedzialności za innego człowieka możemy narazić sami siebie na szkodę...
I robimy to z chęcią... Bo chcemy pomóc...
A bywa też i tak, że ktoś, kto jest człowiekiem odpowiedzialnym zrobi "coś nie tak"... Nie z własnej winy... Np. w dobrej wierze...
pozdrawiam !
ddv
|
N lut 01, 2004 1:48 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Jeszcze - odpowiedzialność która wymaga niekonsekwencji (jeśli traktować ją jako wierność raz przyjętej linii postępowania)...
Cóż, bywa że trzeba ją zmienić...
Za siebie...? Tak... Za innych?
Tak, ale tu jest ona ograniczona - ich wolnością.
Jest, Elka - i nawet niekoniecznie dlatego że uciekam przed odpowiedzialnością - choć na pewno to trudne. Ale dlatego że każdy ma wolną wolę - i to co mu się mówi, pokazuje - może odrzucić.
1/ mając swoje zdanie na temat tego co dla niego dobre
2/ nie widząc w sobie możliwości przyjęcia takiego rozwiązania
3/ nie rozumiejąc, nie chcąc zobaczyć swojego błędu
4/ przez przekorę (ambicję), z urazy (że jest się nie-szanowanym, nie-słuchanym - to emocje, nie zawsze racjonalne i rzeczowe)
I czy czasem nie warto dać się przewrócić? Nawet jeśli to - zaboli?
Jeśli są dla kogoś rzeczy niemożliwe... Nie da się powiedzieć - oprzyj się na Bogu, jeśli ktoś ledwie wie że Bóg istnieje... Tzn - powiedzieć można, ale nie da się - wymagać...
Czy w imię odpowiedzialności można - odejść? Powiedzieć - zależy mi na Tobie, ale póki jest jak jest, póki sytuacja trwa - ja odchodzę z Twojego życia?
To strasznie boli - na pewno... Ale bywa i tym dobrym wstrząsem... Tym motywującym do zmiany... Na pewno odbiera możliwość kontroli nad sytuacją. Może wtedy najbardziej wymaga - zawierzenia że Bóg to wyprowadzi. Cóż - podziwiam... Byłam kiedyś blisko takiej decyzji, ale nie wiem czy dałabym radę...
A to też - odpowiedzialność...
Taka sama jak ta kiedy po prostu trzeba być...
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N lut 01, 2004 9:07 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Czasami bywa i tak, że odpowiedzialne działanie zmusza nas do konsekwentnego poszukiwania prawdy...
W imię odpowiedzialości połaczonej ze sprawiedliwością...
Nie bójmy się poszukiwać prawdy. Choćbyśmy mieli nawet nieraz przyznać się do błędu...
Tyle jest pięknych słów zawarych w Piśmie Św. na temat sprawiedliwośći i Sprawiedliwych...
Sądzę, że warto być sprawiedliwym...
Dla mnie miarą człowieka nie jest to, czy ktoś błądzi bądź nie...
Lecz to, czy ktoś potrafi się przyznać do popełnionego błędu...
I czy stara się te popełnione przez siebie błędy naprawiać...
Zaprzeć się czasami siebie. Zmieniać postępowanie. Swoje bądź innych...
Choćby w imię Odpowiedzialnośći bądź Sprawiedliwości...
Człowiek jest istotą błądzącą, Elko...
A bez grzechu chodził po świecie tylko Jeden.
A był nim Jezus z Nazaretu...
A nawet i On podlegał kiedyś kuszeniu
I potrafił się zaprzeć Złemu... W imię Odpowiedzialnośći .
Za człowieka. I dla wypełnienia woli Bożej.
Bierzmy zatem przykład z postępowania naszego Nauczyciela.
Starajmy się Go naśladować.
Bądźmy zatem Odpowiedzialni i starajmy się być Sprawiedliwi... Dla siebie i innych. Chociaż to czasem tak bardzo boli...
Nie wahajmy się też napominać innych i samemu dawać zaporę złu...
Nie wahajmy się przyznawać do popełnionych przez siebie błędów... Oraz napominać tych, którzy zło popełniają...
A czasami przeciwko takim ludziom trzeba postąpić dość radykalnie... Jak Jezus w Synagodze....
Jeżeli czasem nawet podczas takiego napominania samym zdarzy nam się zbądzić - nie uciekajmy od dalszego poszukiwania prawdy...
Nikt nie powinien robić zarzutów tym, którzy popełnili błąd... i szczerze przyznali się do niego...
Nikt nie powinien wahać się napominać innych jak tylko można zgodnie ze swoimi najlepszymi zdonościami i umiejętnościami...
A wszystko to w imię dobrze pojętej odpowiedzialności...
Zaś nieszukanie prawdy i wzięcie na siebie odpowiedzialności ze strachu przed konsekwencjami może być wyrazem miłości do drugiego człowieka...
Ale może okazać się też tylko zwykłym ciepiętnictwem, Elko
Które to z prawdziwą Odpowiedzialnością ma niewiele wspólnego...
Pozdrawiam serdecznie
ddv
|
N lut 01, 2004 10:41 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Odpowiedzialność... Za to co się zaczęło...
Gdy nie starcza sił...
Gdy już się - po prostu nie chce...
Gdy prysły podstawy - np zaufanie...
Po co sklejać rozbity garnek?
Ludzie - tak, ludzie są nie do ruszenia... Ale to miłość (?) Bardzo wielkie słowo na może ledwo zalążek (chciałabym móc tak powiedzieć ), ale... Miłość jest odpowiedzialna, zawsze...
Ale wszystko ponadto?
Cytuj: Były sobie cztery osoby: Każdy, Ktoś, Ktokolwiek i Nikt.
Trzeba było wykonać bardzo ważną pracę i Każdy został o to poproszony.
Każdy był pewien, że Ktoś to zrobi. Ktokolwiek mógł to zrobić, a Nikt tego nie zrobił.
Ktoś zezłościł się z tego powodu, ponieważ było to powinnością Każdego.
Każdy myślał, że Ktokolwiek mógł to zrobić, ale żadnemu nie przyszło do głowy, że Nikt tego nie zrobi.
Skończyło się na tym, że Każdy obwiniał Kogoś za to, że Nikt nie zrobił tego, co mógł zrobić Ktokolwiek.
Ale jeśli ktokolwiek to dlaczego ja? Bo - nikt? A może jednak?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
Ostatnio edytowano Śr lut 04, 2004 8:21 przez jo_tka, łącznie edytowano 1 raz
|
Śr lut 04, 2004 3:31 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
|
Śr lut 04, 2004 8:06 |
|
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Jestem ciekaw,w myśl za DDV,czy my,jako ludzie zastanawiamy się nad odpowiedzialnością języka.Przecież językiem można zabić. Pisałem też trochę o tym na forum:
viewtopic.php?t=653
Czy my zastanawiamy się nad tym,zanim coś powiemy,poplotkujemy,obmówimy,a często nawet oczernimy i podepczemy czyjeś dobre imię?
Ostatnio zmuszono mnie psychicznie do (przepraszam) obmowy mojej teściowej.Zrozumiałem swój błąd.Postanowiłem poprawę. Ale...podeptałem zdanie o niej wśród środowiska,które ją zna dobrze.
Postanowiłem się zmienić. Więc także pomyślałem,że można byłoby i o tym tu wspomnieć.
Z Bogiem
cieplutki@poczta.wiara.pl www.odnowa-ostroleka.prv.pl
|
So lut 28, 2004 14:53 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cieplutki !
Wiem o tym, że powiedzenie paru słow prawdy na czyjś temat bywa czasem przykre. Ale - postępując w duchu Odpowiedzialności czasem trzeba to zrobić.
Dostaliśmy bowiem od Jezusa nakaz napominania
(...)
Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!
(Ew.Mateusza 18:13-17)
|
So lut 28, 2004 23:48 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Elko
Rzeczywiście mocny tekst... I jakże prawdziwy...
Temat na dalsze przemyślenia...
POzdrawiam
|
So lut 28, 2004 23:57 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Elka - cieplutki mówił o obmowie... a nie widzę żadnego powodu do obmowy... to po pierwsze...
Po drugie - zauważ kolejność: 1/ w cztery oczy 2/ wobec dwóch lub trzech świadków 3/ donieś Kościołowi
Po trzecie - zawsze pozostaje do zastanowienia jedno:
Mt 7:3-4 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka /tkwi/ w twoim oku?
Po czwarte - niepotrzebne słowo czasem zabija...
Mt 5:22 A Ja wam powiadam: (...) kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego.
I to też pytanie o odpowiedzialność - za to co, komu, o kim i jak mówimy.
Co nie znaczy niestety że umiem - milczeć
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N lut 29, 2004 10:23 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|