Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 19, 2024 1:19



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 52 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Wiedza pozazmysłowa 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post Wiedza pozazmysłowa
Częstym argumentem wierzących jest to, że nauka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania. Wiara za to daje. Np. PTRQwerty napisał:
Cytuj:
4. Nauka bada jedynie rzeczywistość, którą dostarczają nam nasze zmysły. Dowodu nie ma, że ta rzeczywistość jest wszystkim co istnieje.


z czym się zgadzam.

Oprócz tego można spotkać wypowiedzi typu "nauka wszystkiego nie wyjaśnia" itp.

Można więc podsumować (i wywnioskować z twierdzeń wierzących), że nauka ma pewne ograniczenia poznania rzeczywistości, których nie ma wiara.

Wobec powyższego pytam: jakie informacje może uzyskać człowiek wierzący, które są niedostępne dla ateisty?
Żeby nie było nieporozumień: nie chodzi mi o przeżycia, komfort psychiczny czy uczucie pojednania z wyższym bytem. Chodzi mi o INFORMACJE. Informacje, których nauka nie może uzyskać, a wiara (wolna od ułomności racjonalizmu) potrafi. Za informację uważam coś sprawdzalnego, bo oczywiste jest że w przeciwnym przypadku każdy może wygenerować dużo najrózniejszych "informacji".

Przykład: nauka odkryła tranzystor, dzięki czemu mamy układy scalone i komputery.
Wiara odkryła X dzięki czemu mamy Y. Nauka ze swoim racjonalnym podejściem nigdy by do X nie doszła - wiara jest więc alternatywnym i skutecznym środkiem uzyskiwania informacji.


Śr lut 02, 2005 7:41
Zobacz profil
Post 
Najpierw tak na marginesie:
<<Oprócz tego można spotkać wypowiedzi typu "nauka wszystkiego nie wyjaśnia" itp.>>
To, że nauka wszystkiego nie wyjaśnia mówimy zwykle w innym sensie. Np. nauka wszystkiego nie wyjaśnia, bo jeszcze nie wiemy, czy jest życie poza Ziemią, czy też nie. Ale
kiedyś mamy nadzieję za pomocą nauki to wyjaśnić. Zaś ja sądzę, że w przypadku kogoś takiego jak Bóg, nie mamy szansy sprawy zweryfikować. Co oczywiście jest moim poglądem, ale opieram go na tym, że wg religii Bóg jest stwórcą świata, a nie jego częścią, a nauka bada świat, więc nie obejmuje swym przedmiotem poznania Boga.

Cytuj:
Można więc podsumować (i wywnioskować z twierdzeń wierzących), że nauka ma pewne ograniczenia poznania rzeczywistości, których nie ma wiara.

Precyzując. Wiara też ma ograniczenia, bo za jej pomocą nie możemy badać obserwowanych zjawisk tj. np. wybuch wulkanu czy działanie tranzystora. Nauka i wiara jakby stoją na dwóch różnych epistemologiach i (mówiąc językiem nauki) mają inny przedmiot poznania.

Cytuj:
Wobec powyższego pytam: jakie informacje może uzyskać człowiek wierzący, które są niedostępne dla ateisty? Żeby nie było nieporozumień: nie chodzi mi o przeżycia, komfort psychiczny czy uczucie pojednania z wyższym bytem. Chodzi mi o INFORMACJE. Informacje, których nauka nie może uzyskać, a wiara (wolna od ułomności racjonalizmu) potrafi. Za informację uważam coś sprawdzalnego, bo oczywiste jest że w przeciwnym przypadku każdy może wygenerować dużo najrózniejszych "informacji".

Przykład: nauka odkryła tranzystor, dzięki czemu mamy układy scalone i komputery.
Wiara odkryła X dzięki czemu mamy Y. Nauka ze swoim racjonalnym podejściem nigdy by do X nie doszła - wiara jest więc alternatywnym i skutecznym środkiem uzyskiwania informacji.


Ująłeś to tak, jakbyś spodziewał się, że ludzie wierzący widzą jakieś inne zjawiska, np. niebo w płomieniach, skoro napisałeś, że coś ma być niedostępne dla ateisty.

Jeśli uświadomimy sobie, że urodziliśmy się w świecie od nas niezależnym i będziemy chcieli go obiektywnie zrozumieć i uświadomimy sobie, że m. in. do nas docierają pewne prawdy religijne, to będziemy chcieli je zweryfikować. Otóż popularnym błędem jest weryfikowanie ich na poziomie niekompatybilnym ze źródłem danych i – przede wszystkim – z celem przetwarzania informacji.

Twoje pytanie koresponduje z moją, wczorajszą rozmową z „WujemZbójem”. Przytoczę to, co myślę, że jest odpowiedzią na problem, który postawiłeś.

Czy zastanawiałeś się kiedyś Irbisolu co jest Twoim CELEM poznania?
Naturalnie chciałoby się odpowiedzieć, że celem poznania jest poznanie, ale wtedy po czym poznajesz, że dobrze poznajesz? Mamy więc tu błędne koło.
Poznanie jest dobrze zdefiniowane jedynie wtedy, gdy jest weryfikowalne, a weryfikacja jest możliwa tylko wtedy, jeśli jest zdefiniowany cel.
Wytyczenie celu poznania jako poznanie jest typowym błędem racjonalistycznym.
Przykładowo chcę się z Tobą skomunikować, a więc poznałem JAK zbudować komputer i internet.
W praktyce celem jest to, aby dobrze żyć. Z tego powodu ludzie wyszli z jaskiń i z tego też powodu ludzie cenią naukę. Cenią ją, bo pozwala im LEPIEJ żyć. I dlatego powinni cenić wiarę w Boga, bo pozwala im LEPIEJ żyć. Jeśli się spytamy dowolną osobę, czy bardziej woli śmierć wieczną, czy życie wieczne, to KAŻDY zdrowy psychicznie człowiek odpowie, że chce żyć wiecznie, chce kochać i być kochanym. Takie życie i miłość jest w stanie zapewnić tylko wszechmocny Bóg.

KAŻDY człowiek odczuwa to i w ten sposób KAŻDY człowiek odczuwa Boga. To jest „zmysł ontologiczny”. Za pomocą tego samego zmysłu przyjmujesz moje istnienie.

Nie oczy i nie uszy mówią Ci, że ja istnieję tak, jak istniejesz ty. Kto nie ma zmysłu ontologicznego, ten jest SOLIPSTYSTĄ. A zbyt wielu solipsystów nie spotykamy. I się z nimi nie zgadzamy.

Anzelm miał rację, ale nie bardzo go rozumieli.
W sumie istnienie Boga jest obiektywniej pewne, niż istnienie materii, a z wielu wiar opisujących świat, należy wybierać te, które opisują go najpełniej.

Ludzkie pragnienie miłości i wieczności jest lepszym dowodem na istnienie Boga niż ból czaszki jest dowodem na istnienie ściany jako elementu istniejącego niezależnie od obserwatora.

Istnieje Bóg. Bóg tworzy z „siebie” autonomiczne struktury – inne osoby (ciebie, mnie). Bóg pośredniczy także w przekazywaniu informacji pomiędzy tymi osobami. Struktura tego przekazu, protokół wymiany danych – to materia.
Bez Boga nie ma istot samoświadomych. Bez istot samoświadomych nie ma materii.

W tym sensie kwestia istnienia materii przestaje być ciekawa. Jej istnienie bądź nieistnienie jest dla nas OBOJĘTNE. Natomiast z osobami jest już inaczej.

personalistyczny amaterializm :)



Śr lut 02, 2005 18:54
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Ludzkie pragnienie miłości i wieczności jest lepszym dowodem na istnienie Boga niż ból czaszki jest dowodem na istnienie ściany jako elementu istniejącego niezależnie od obserwatora.


Poproszę uzasadnienie powyższych słów. Bo takiej bzdury dawno nie przeczytałem. Ludzie nie pragną wieczności bio nie rozumieją nawet tego pojęcia. Gdyby rozumieli, nigdy, przegnigdy by tego nie pragnęli. To czego pragną ludzie to przetrwanie, ale to czysto zwierzęcy instynkt który posiada każdy goniony przez lisa królik. Tak samo miłość jest potrzebą wynikającą z ludzkie natury częściwo uwarunkowana instynktem kontunuowania gatunku, a częściowo potrzebą akceptacji i bliskości. Tak samo jest to obserwowalne u zwiarząt i nie jest wyjątkowe dla człowieka. Jedynie bardziej wyrafinowane. Ale to kwestia wielkości mózgu.

Cytuj:
Istnieje Bóg. Bóg tworzy z „siebie” autonomiczne struktury – inne osoby (ciebie, mnie). Bóg pośredniczy także w przekazywaniu informacji pomiędzy tymi osobami. Struktura tego przekazu, protokół wymiany danych – to materia.
Bez Boga nie ma istot samoświadomych. Bez istot samoświadomych nie ma materii.


Tia, powiedz gdzie mieszkasz, wyślę karetkę ... bo masz chyba ze 40 stopni gorączki ... kolejny raz proszę o uzasadnienie ...

Cytuj:
W tym sensie kwestia istnienia materii przestaje być ciekawa. Jej istnienie bądź nieistnienie jest dla nas OBOJĘTNE. Natomiast z osobami jest już inaczej.


PTR, i ty śmiałeś wyśmiewać się z maniaków ufo i parapsychologii ... jesteś ich Guru przyjacielu ...


Śr lut 02, 2005 20:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post 
PTRqwerty napisał(a):
Cytuj:
Można więc podsumować (i wywnioskować z twierdzeń wierzących), że nauka ma pewne ograniczenia poznania rzeczywistości, których nie ma wiara.

Precyzując. Wiara też ma ograniczenia, bo za jej pomocą nie możemy badać obserwowanych zjawisk tj. np. wybuch wulkanu czy działanie tranzystora. Nauka i wiara jakby stoją na dwóch różnych epistemologiach i (mówiąc językiem nauki) mają inny przedmiot poznania.


Wiadomo co można poznać nauką a wiarą nie (tranzystor). A co można poznać wiarą a nauką nie? Poprzez poznanie rozumiem jakąś weryfikowalną informację.

PTRqwerty napisał(a):
Jeśli uświadomimy sobie, że urodziliśmy się w świecie od nas niezależnym i będziemy chcieli go obiektywnie zrozumieć i uświadomimy sobie, że m. in. do nas docierają pewne prawdy religijne, to będziemy chcieli je zweryfikować. Otóż popularnym błędem jest weryfikowanie ich na poziomie niekompatybilnym ze źródłem danych i – przede wszystkim – z celem przetwarzania informacji.


OK, proszę bardzo: weryfikuj prawdy religijne. To pewnie to coś, czego nauka nie potrafi, a co daje pewną informacje.
Jak to wygląda w praktyce? Chyba nie polega to tylko na usilnym tłumaczeniu sobie każdego zjawiska interwencją boską?

PTRqwerty napisał(a):
Czy zastanawiałeś się kiedyś Irbisolu co jest Twoim CELEM poznania?


Ciekawość? Oczekiwanie polepszenia sobie życia?

PTRqwerty napisał(a):
Naturalnie chciałoby się odpowiedzieć, że celem poznania jest poznanie, ale wtedy po czym poznajesz, że dobrze poznajesz? Mamy więc tu błędne koło.


Nie ma możliwości upewnienia się czy dobrze poznaję. Chcąc nie chcąc, przyjmuję roboczo dane które otrzymuję przez zmysły - w takim przypadku nie ma błędnego koła. Jeżeli masz lepszy sposób poznania - zaprezentuj go.

PTRqwerty napisał(a):
Poznanie jest dobrze zdefiniowane jedynie wtedy, gdy jest weryfikowalne, a weryfikacja jest możliwa tylko wtedy, jeśli jest zdefiniowany cel. Wytyczenie celu poznania jako poznanie jest typowym błędem racjonalistycznym.


1. Na jakimś poziomie poznanie jest weryfikowalne.
2. "Poznanie" jako zdobycie wiedzy i "poznanie" jako proces prowadzący do zdobycia wiedzy to dwie różne rzeczy. Mylenie pojęć słów o identycznym brzmieniu (np. wiara) to typowy błąd teistyczny.

PTRqwerty napisał(a):
I dlatego powinni cenić wiarę w Boga, bo pozwala im LEPIEJ żyć. Jeśli się spytamy dowolną osobę, czy bardziej woli śmierć wieczną, czy życie wieczne, to KAŻDY zdrowy psychicznie człowiek odpowie, że chce żyć wiecznie, chce kochać i być kochanym. Takie życie i miłość jest w stanie zapewnić tylko wszechmocny Bóg.


Pragnienia czy oczekiwania niekoniecznie muszą mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Rzeczywistość jest od nich niezależna.
To co napisałeś świadczy jedynie o tym, że wiara to oszukiwanie siebie w celu uzyskania lepszego samopoczucia - chyba że źle zrozumiałem, ale sam przeczytaj to co napisałeś.

PTRqwerty napisał(a):
KAŻDY człowiek odczuwa to i w ten sposób KAŻDY człowiek odczuwa Boga. To jest „zmysł ontologiczny”. Za pomocą tego samego zmysłu przyjmujesz moje istnienie.


A więc jednak neuroteologia się nie myli ...
Nie każdy.

PTRqwerty napisał(a):
Nie oczy i nie uszy mówią Ci, że ja istnieję tak, jak istniejesz ty. Kto nie ma zmysłu ontologicznego, ten jest SOLIPSTYSTĄ. A zbyt wielu solipsystów nie spotykamy. I się z nimi nie zgadzamy.


Oczy, uszy, mózg. Nie żaden zmysł ontologiczny.

PTRqwerty napisał(a):
W sumie istnienie Boga jest obiektywniej pewne, niż istnienie materii, a z wielu wiar opisujących świat, należy wybierać te, które opisują go najpełniej.

Dowód Anzelma przypomina mi dowód, jakoby żółwia nie mogła dogonić strzała. Poza tym
Cytuj:
Ale z pewnością to, ponad co nic większego nie może być pomyślane, nie może być jedynie w intelekcie. (...)
może też tego w ogóle nie być. To nie jest tak, że co się pomyśli to jest (albo i większe od tego co się pomyśli).

Istnienie Boga jest więc nadal nadmiarowe, a wiary go opisujące nie są jedynymi możliwymi w potencjalnej przestrzeni wiar, więc być może żadna ziemska wiara nie jest optymalna.

PTRqwerty napisał(a):
Ludzkie pragnienie miłości i wieczności jest lepszym dowodem na istnienie Boga niż ból czaszki jest dowodem na istnienie ściany jako elementu istniejącego niezależnie od obserwatora.


Od kiedy to pragnienia mają wpływ na rzeczywistość?

PTRqwerty napisał(a):
Istnieje Bóg. Bóg tworzy z „siebie” autonomiczne struktury – inne osoby (ciebie, mnie). Bóg pośredniczy także w przekazywaniu informacji pomiędzy tymi osobami. Struktura tego przekazu, protokół wymiany danych – to materia.
Bez Boga nie ma istot samoświadomych. Bez istot samoświadomych nie ma materii.


Cóż odpisać? Powyższe twierdzenia uważam po prostu za bezpodstawne.

Człowiek pragnie, wyobraża sobie coś - i to są podstawy do twierdzenia że Bóg istnieje? Tak to ja mogę udowodnić cokolwiek.

Ale wracając do tematu: czego można się dowiedzieć (niekoniecznie o tranzystorach) za pomocą mechanizmu wiary?


Śr lut 02, 2005 20:52
Zobacz profil
Post 
PugCondoin napisał(a):
Poproszę uzasadnienie powyższych słów. Bo takiej bzdury dawno nie przeczytałem. Ludzie nie pragną wieczności bio nie rozumieją nawet tego pojęcia. Gdyby rozumieli, nigdy, przegnigdy by tego nie pragnęli.

Czyli Ty rozumiesz, skoro wiesz, że ludzie by nigdy jej nie pragnęli, gdyby rozumieli. Czyli uważasz, że nie jesteś człowiekiem.

PugCondoin napisał(a):
To czego pragną ludzie to przetrwanie, ale to czysto zwierzęcy instynkt

Nie tylko. Ludzie pragną nie tylko przetrwania. Ludzie pragną by mogli kochać i by byli kochani. Pragną też wieczności, czyli tego co Ty uważasz, że nikt nie rozumie, za wyjątkiem Ciebie, skoro jesteś w stanie ocenić, że inni by nie chcieli wieczności, gdyby wiedzieli to co Ty wiesz.
W praktyce wieczność polega na tym, że nigdy nie chciałbyś jutro umierać (chyba, że masz chandre).


PugCondoin napisał(a):
Tak samo miłość jest potrzebą wynikającą z ludzkie natury częściwo uwarunkowana instynktem kontunuowania gatunku

A skąd Ty wiesz co tu jest przyczyną, a co skutkiem?
Są dwie możliwości:
1. miłość się rozwinęła , bo taka jest materialna struktura świata (ewolucja)
2. taka jest materialna struktura świata, bo człowiek potrzebuje miłości
Jeśli umiesz udowodnić, że jesteśmy z materii, to mam problem.
Jeśli nie umiesz, to Ty masz problem, bo piszesz tak, jakby trzeba było przyjąć Twój światopogląd z jakichś intelektualnych konieczności.
Przyjęcie jednej lub drugiej możliwości zależy od światopoglądu.

PugCondoin napisał(a):
PTR napisał(a):
Istnieje Bóg. Bóg tworzy z „siebie” autonomiczne struktury – inne osoby (ciebie, mnie). Bóg pośredniczy także w przekazywaniu informacji pomiędzy tymi osobami. Struktura tego przekazu, protokół wymiany danych – to materia.
Bez Boga nie ma istot samoświadomych. Bez istot samoświadomych nie ma materii.

Tia, powiedz gdzie mieszkasz, wyślę karetkę ... bo masz chyba ze 40 stopni gorączki ... kolejny raz proszę o uzasadnienie ...

Bardzo chętnie, jeśli Ty najpierw mi uzasadnisz, że zmysły poprawnie informują Ciebie o rzeczywistości. Takiego uzasadnienia nie możesz przedstawić. Przyjmujesz na wiarę, że wszystko co widzisz istnieje. Nie rozumiesz dlatego w ogóle tego co napisałem.

PugCondoin napisał(a):
PTR napisał(a):
W tym sensie kwestia istnienia materii przestaje być ciekawa. Jej istnienie bądź nieistnienie jest dla nas OBOJĘTNE. Natomiast z osobami jest już inaczej.

PTR, i ty śmiałeś wyśmiewać się z maniaków ufo i parapsychologii ... jesteś ich Guru przyjacielu ...

Ty, jako racjonalista, uważasz, że niczego nie przyjmujesz na wiarę i że wszędzie poszukujesz dowodu zgodnie z naukową metodologią. Kiedy ja piszę, że „W tym sensie kwestia istnienia materii przestaje być ciekawa . Jej istnienie bądź nieistnienie jest dla nas OBOJĘTNE” wyśmiewasz mnie. Spróbuj więc przedstawić dowód na to, że cokolwiek co widzisz rzeczywiście istnieje. Musisz udowodnić zatem, że twierdzenie: „Zmysły poprawnie informują mnie o rzeczywistości” jest prawdziwe.

-----

Irbisol napisał(a):
Wiadomo co można poznać nauką a wiarą nie (tranzystor). A co można poznać wiarą a nauką nie? Poprzez poznanie rozumiem jakąś weryfikowalną informację.

Czyli innymi słowy przez informację rozumiesz dowód, czyż nie? Informacje zweryfikowane posiadają dowody. A mówiłeś, że rozumiesz, że proszenie o dowód w kwestii istnienia Boga jest merytorycznie niepoprawne.

Irbisol napisał(a):
OK, proszę bardzo: weryfikuj prawdy religijne. To pewnie to coś, czego nauka nie potrafi, a co daje pewną informacje.

No i znowu to samo.

Irbisol napisał(a):
Jak to wygląda w praktyce? Chyba nie polega to tylko na usilnym tłumaczeniu sobie każdego zjawiska interwencją boską?

Rozgranicz dwie rzeczy. Nauka nie mówi DLACZEGO coś się dzieje. Ona tylko wyjaśnia JAK coś się dzieje. Rzeczywiście na pytanie DLACZEGO samochód działa odpowiedzią jest, że: bo Bóg na to przyzwala. Natomiast na pytanie JAK samochód działa odpowiedzią jest opis techniczny.

Irbisol napisał(a):
Ciekawość? Oczekiwanie polepszenia sobie życia?

Oczywiście. Podstawowym celem poznania jest pragnienia polepszenia życia.

Irbisol napisał(a):
Nie ma możliwości upewnienia się czy dobrze poznaję.

Można poznać, czy osiągnąłeś cel poznania, czyli czy poznałeś taki sposób życia, w wyniku którego polepszyło się odczuwane przez Ciebie życie.
Mówimy w kontekście CELU poznania. Jeśli poznajesz dobrze, to rzeczywiście będzie się działo Tobie (lub Twoim dzieciom) lepiej.

Irbisol napisał(a):
Chcąc nie chcąc, przyjmuję roboczo dane które otrzymuję przez zmysły - w takim przypadku nie ma błędnego koła.

Oczywiście, ale abyś podjął jakieś działania musisz mieć jakiś po temu cel. Celem jest polepszenie swojego życia.

Irbisol napisał(a):
PTR napisał(a):
Poznanie jest dobrze zdefiniowane jedynie wtedy, gdy jest weryfikowalne, a weryfikacja jest możliwa tylko wtedy, jeśli jest zdefiniowany cel. Wytyczenie celu poznania jako poznanie jest typowym błędem racjonalistycznym.

1. Na jakimś poziomie poznanie jest weryfikowalne.

Rozmawiamy w kontekście celu poznania.

Irbisol napisał(a):
2. "Poznanie" jako zdobycie wiedzy i "poznanie" jako proces prowadzący do zdobycia wiedzy to dwie różne rzeczy. Mylenie pojęć słów o identycznym brzmieniu (np. wiara) to typowy błąd teistyczny.

Piszesz: <<„Poznanie” jako zdobycie wiedzy>>. Jeśli zdobyłeś wiedzę, to coś tam poznałeś, więc zdobycie wiedzy = poznanie, a zatem zdanie <<”Poznanie” jako zdobycie wiedzy>> jest tautologią.
Ja mówiłem o CELU poznania.

Irbisol napisał(a):
Pragnienia czy oczekiwania niekoniecznie muszą mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Co rozumiesz przez „rzeczywistość”? Sam wierzysz w to, że zmysły poprawnie informują Ciebie o otoczeniu. Może zechcesz to udowodnić.

Irbisol napisał(a):
Rzeczywistość jest od nich niezależna.

Skąd wiesz? Sama kwestia tego czy materia istnienie czy nie, nie jest zamknięta.
Według mnie Bóg stworzył „rzeczywistość” byśmy mogli się komunikować ze sobą. Najważniejsze są u mnie osoby. Ty jednak piszesz tak, jakbyś uważał, że jest pewne, że materia istnieje. Skoro więc nic nie przyjmujesz bez dowodów, to udowodnij, że ona istnieje.

Irbisol napisał(a):
To co napisałeś świadczy jedynie o tym, że wiara to oszukiwanie siebie w celu uzyskania lepszego samopoczucia - chyba że źle zrozumiałem, ale sam przeczytaj to co napisałeś.

A to co Ty piszesz to wyznanie wiary, że zmysły poprawnie informują Ciebie o rzeczywistości, przy czym nie piszesz wyraźnie, że jest to tylko wiara – konsekwencja „zmysłu ontologicznego”.

Irbisol napisał(a):
PTR napisał(a):
KAŻDY człowiek odczuwa to i w ten sposób KAŻDY człowiek odczuwa Boga. To jest „zmysł ontologiczny”. Za pomocą tego samego zmysłu przyjmujesz moje istnienie.

Nie każdy.

A zatem mam pytanie do Ciebie. Czy chciałbyś żyć wiecznie, kochać i być kochanym?

[quote=”Irbisol”] Oczy, uszy, mózg. Nie żaden zmysł ontologiczny.[/quote]
Zmysł ontologiczny każe Ci nie wątpić w to, że oczy, uszy, mózg dają Ci poprawną wiedzę o rzeczywistości. A nie musi tak być. Może być dowolnie inaczej. Mogą Ciebie spójnie okłamywać. Ty jednak im ufasz i pewnie nawet początkowo nie przyznasz, że jest to wiara.

Irbisol napisał(a):
Anzelm napisał(a):
Ale z pewnością to, ponad co nic większego nie może być pomyślane, nie może być jedynie w intelekcie. (...)

może też tego w ogóle nie być. To nie jest tak, że co się pomyśli to jest (albo i większe od tego co się pomyśli).

Ten argument jest obosieczny - równie dobrze może nie być czegokolwiek, co jest obecne w
dowolnym modelu. W Twoim przypadku np. istnienie materii.

Irbisol napisał(a):
Istnienie Boga jest więc nadal nadmiarowe, a wiary go opisujące nie są jedynymi możliwymi w potencjalnej przestrzeni wiar, więc być może żadna ziemska wiara nie jest optymalna.

Zdefiniuj kryterium pomiaru nadmiarowości.

Irbisol napisał(a):
Od kiedy to pragnienia mają wpływ na rzeczywistość?

A od kiedy to wiemy, że rzeczywistość istnieje realnie a zmysły nas nie okłamują?

Irbisol napisał(a):
PTR napisał(a):
Istnieje Bóg. Bóg tworzy z „siebie” autonomiczne struktury – inne osoby (ciebie, mnie). Bóg pośredniczy także w przekazywaniu informacji pomiędzy tymi osobami. Struktura tego przekazu, protokół wymiany danych – to materia.
Bez Boga nie ma istot samoświadomych. Bez istot samoświadomych nie ma materii.

Cóż odpisać? Powyższe twierdzenia uważam po prostu za bezpodstawne.

Napisałem postulat praktycznego rozumu.
Widzisz Ty nie rozumiesz jak wiele jest wiary w Twoim przekonaniu o tym, że zmysły poprawnie informują Ciebie o rzeczywistości. Pomyśl co znaczy „istnieć”.

Irbisol napisał(a):
Człowiek pragnie, wyobraża sobie coś - i to są podstawy do twierdzenia że Bóg istnieje? Tak to ja mogę udowodnić cokolwiek.

Zdecydowanie w takim razie na początek udowodnij twierdzenie „Zmysły poprawnie informują mnie o rzeczywistości”. By nie mnożyć listów uwzględnij, że w takim dowodzie nie możesz nigdzie odnieść się do zmysłów, bo dopiero co masz udowodnić, że poprawnie informują o rzeczywistości.
Ponadto ja nie twierdzę, że przedstawiłem <<dowód>>.


-------------
Reasumując do Was obu, bo oboje macie podobny światopogląd.

Świat jest taki, jaki Bóg go stworzył dla człowieka.
...albo Bóg jest taki, jakim go stworzył człowiek.
Pierwsze to teizm, drugie to ateizm.

Ponieważ wypowiadacie się z pozycji naukowego ateizmu i wyraźnie uważacie, że nie przyjmujecie nigdy i niczego na wiarę i zawsze poszukujecie naukowych dowodów na to co przyjmujecie, to proszę u udowodnienie, że:

1) Istnieje materia. Wymaga to dowodu, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości
2) Miłość jest skutkiem materialnej struktury świata, a nie jej przyczyną (wymaga najpierw udowodnienia kwestii nr 1)

I mam pytanie pomocnicze:
p1) Czy chcielibyście żyć wiecznie?
p2) Jak dochodzicie do poznania prawdy?



Śr lut 02, 2005 22:43

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post 
PTR, myślałem, że z tymi dowodami na istnienie materii temat jest już zakończony. Chyba ostatnio dużo czytałeś Jarka D.

PTRqwerty napisał(a):
Irbisol napisał(a):
Wiadomo co można poznać nauką a wiarą nie (tranzystor). A co można poznać wiarą a nauką nie? Poprzez poznanie rozumiem jakąś weryfikowalną informację.

Czyli innymi słowy przez informację rozumiesz dowód, czyż nie? Informacje zweryfikowane posiadają dowody. A mówiłeś, że rozumiesz, że proszenie o dowód w kwestii istnienia Boga jest merytorycznie niepoprawne.


Tak właśnie uważam, jednak swoje pytanie zadałem w związku z twierdzeniami wierzących, że wiara umożliwia jakieś poznanie. Pytam: jakie?

PTRqwerty napisał(a):
Rozgranicz dwie rzeczy. Nauka nie mówi DLACZEGO coś się dzieje. Ona tylko wyjaśnia JAK coś się dzieje. Rzeczywiście na pytanie DLACZEGO samochód działa odpowiedzią jest, że: bo Bóg na to przyzwala. Natomiast na pytanie JAK samochód działa odpowiedzią jest opis techniczny.


Bóg nie odpowiada na żadne pytania: ani DLACZEGO, ani JAK, ani W JAKIM CELU. Te "odpowiedzi" to jedynie arbitralne założenia (pobożne życzenia). Przy pomocy arbitralnych założeń mogę uzasadnić istnienie dowolnego bytu i "wyjaśnić" cokolwiek.
Bóg jest implikacją zjawiska, co nie oznacza że z faktu istnienia zjawiska wynika istnienie Boga. Takich implikacji można wymyślać do woli.

PTRqwerty napisał(a):
Można poznać, czy osiągnąłeś cel poznania, czyli czy poznałeś taki sposób życia, w wyniku którego polepszyło się odczuwane przez Ciebie życie.
Mówimy w kontekście CELU poznania. Jeśli poznajesz dobrze, to rzeczywiście będzie się działo Tobie (lub Twoim dzieciom) lepiej.


Czyli tak jak pisałem: jeden lubi znać prawdę, drugi chce żeby prawda była taka jakiej oczekuje.

PTRqwerty napisał(a):
Ja mówiłem o CELU poznania.


Ciekawość i chęć polepszenia sobie życia. Przekonanie, że wszelkie "niewyjaśnialne" zjawiska dają się racjonalnie wyjaśnić. Mogą być takie cele?

PTRqwerty napisał(a):
Co rozumiesz przez „rzeczywistość”? Sam wierzysz w to, że zmysły poprawnie informują Ciebie o otoczeniu. Może zechcesz to udowodnić.(...)Według mnie Bóg stworzył „rzeczywistość” byśmy mogli się komunikować ze sobą. (...) Skoro więc nic nie przyjmujesz bez dowodów, to udowodnij, że ona (materia) istnieje.(...) A to co Ty piszesz to wyznanie wiary, że zmysły poprawnie informują Ciebie o rzeczywistości (...) Ty jednak im ufasz i pewnie nawet początkowo nie przyznasz, że jest to wiara (...) od kiedy to wiemy, że rzeczywistość istnieje realnie a zmysły nas nie okłamują? (...) Widzisz Ty nie rozumiesz jak wiele jest wiary w Twoim przekonaniu o tym, że zmysły poprawnie informują Ciebie o rzeczywistości. Pomyśl co znaczy „istnieć”.(...)w takim razie na początek udowodnij twierdzenie „Zmysły poprawnie informują mnie o rzeczywistości”


Ustalmy jedno: nie twierdzę że zmysły poprawnie informują mnie o rzeczywistości ani że nie żyjemy w matrixie. Nie jest też wg mnie możliwe udowodnienie że nasza rzeczywistość jest ostateczna i obiektywna.
Tu się zgadzamy, tylko wnioski wyciągamy różne.

Wiem tylko tyle, że otrzymuję jakieś informacje. Nie wiem czy są prawdziwe czy spreparowane. Na podstawie tych informacji mogę jednak z dużym prawdopodobieństwem wnioskować, że jak wyrzucę telewizor z balkonu, to się roztrzaska (a przynajmniej takiej informacji dostarczą mi zmysły). I to już ma być powodem żeby klasyfikować mnie jako wierzącego? Otóż takie wnioskowanie nie jest wiarą, tylko oceną prawdopodobieństwa.

Opieram się więc na informacjach i wnioskowaniu. Ponieważ informacje nigdy nie będą w 100% pewne, nie twierdzę że wnioski są w 100% słuszne. Nie jestem w stanie (i nikt nie jest) stwierdzić czy nasza rzeczywistość jest obiektywna i jaka mogłaby być ta obiektywna.
Ty i inni wierzący jednak to stwierdzają - nie ja.

Pisząc o tym że wierzę w zmysły popełniasz dosyć popularny ostatnio błąd. Otóż zachwycając się stwierdzeniem, że nie wiemy jak jest naprawdę, stawiasz ateistę i wierzącego na tym samym poziomie przyjmowania i przetwarzania danych: teista nie ma dowodów a coś twierdzi, ateista też nie ma dowodów i coś twierdzi - tak samo opierają się na wierze! Genialne, prawda?

Tylko że ateista odbiera jakieś dane, które są spójne, a teista? Może sobie wymyśleć dowolne i zawsze powiedzieć: moje krasnoludki w niczym nie są gorsze od twojej materii: udowodnij że materia istnieje.

Działamy jak układy odbierające bodźce. Gdyby nasze mózgi wyjąć, włożyć do odpowiedniej komory, tam odżywiać, przekazywać im bodźce i odbierać odpowiedzi, to nie odróżnilibyśmy rzeczywistości prawdziwej od fałszywej. Tylko co z tego wynika? Że dowolny wymysł jest równouprawniony z docierającymi do nas danymi?

Obiektywna rzeczywistość jest najprawdopodobniej rzeczywistością przez nas odczuwalną. Powód? Bo wymaga najmniej założeń. Taki matrix np. wymaga żeby wszystko symulować, a dużo prościej jest, gdy nasza rzeczywostość nie byłaby symulowana. Dlatego skłaniam się ku tezie, że nasza rzeczywistość jest ostateczna. Zauważ: nie twierdzę, nie wierzę, nie upieram się. Rozwiązanie do którego się przychylam jest wg mnie najprawdopodobniejsze.

Jeżeli nasze zmysły się mylą, to wiadomo jedynie że nic nie wiadomo, po co więc zakładać coś co się bierze z sufitu? Informacje dostarczane za pośrednictwem zmysłów ISTNIEJĄ. Być może są niepoprawne, ale są jedynym na czym możemy się oprzeć.

PTRqwerty napisał(a):
A zatem mam pytanie do Ciebie. Czy chciałbyś żyć wiecznie, kochać i być kochanym?


Wiele rzeczy bym chciał.

PTRqwerty napisał(a):
Zdefiniuj kryterium pomiaru nadmiarowości.


Jeżeli coś jest wyjaśnialne bez pewnego założenia, to założenie to jest nadmiarowe.

Ponawiam pytanie:
Irbisol napisał(a):
Od kiedy to pragnienia mają wpływ na rzeczywistość?


PTRqwerty napisał(a):
Napisałem postulat praktycznego rozumu.


Ja mogę takich postulatów też wiele natworzyć i domagać się uznania ich za prawdziwe, bo nie da się udowodnić że zmysły nas nie okłamują.

PTRQwerty napisał(a):
1) Istnieje materia. Wymaga to dowodu, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości


Jest to najpostsze rozwiązanie, bez matrixów i dodatkowych bytów. Najbardziej prawdopodobne.
Jeżeli nie jest prawdziwe, to i tak nie ma to dla nas większego znaczenia, bo rzeczywistość zachowuje się tak, jakby była ostateczna a nie wiadomo CZY jest ostateczna i JAKA jest ostateczna. Jeżeli wiesz (czy i jaka), to podziel się tymi informacjami. Ja nie wiem, więc zakładam maksymalną prostotę: zmysły informują nas o obiektywnej rzeczywistości. Moje założenie ma podstawy, o których rozpisałem się wyżej.

PTRQwerty napisał(a):
2) Miłość jest skutkiem materialnej struktury świata, a nie jej przyczyną (wymaga najpierw udowodnienia kwestii nr 1)


Zakładając że udowodniono (bo inaczej nie mógłbym odpisać): miłość to chemia.

PTRQwerty napisał(a):
I mam pytanie pomocnicze:
p1) Czy chcielibyście żyć wiecznie?


Niekoniecznie, zależy co to byłoby za życie. Poza tym nie widzę związku pomiędzy moimi chęciami a rzeczywistością (nawet tą odczuwalną subiektywnie).

PTRQwerty napisał(a):
p2) Jak dochodzicie do poznania prawdy?


Wszelkimi dostępnymi sposobami. Branie założeń z sufitu nie zalicza się do tych sposobów.

Wracając do tematu: co można poznać przez wiarę?


Cz lut 03, 2005 11:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Czyli Ty rozumiesz, skoro wiesz, że ludzie by nigdy jej nie pragnęli, gdyby rozumieli. Czyli uważasz, że nie jesteś człowiekiem.


Wieczność, to nieskończoność PTR ... nie ma rzeczy na świecie która warta była by nieskończononej egzystencji w tej samej formie. Ludzie żyją bardzo krótko PTR dlatego czują niedosyt. To trochę jak z rannym wstawaniem, wszyscy chcieli by jeszcze pospać, a trzeba wstawać. Tyle, że spanie do południa może się wydawać miłe, ale leżenie w łózku przez kilka lat bez przerwy to już nic ciekawego, a wieczność to horror ...

Cytuj:
Nie tylko. Ludzie pragną nie tylko przetrwania. Ludzie pragną by mogli kochać i by byli kochani. Pragną też wieczności, czyli tego co Ty uważasz, że nikt nie rozumie, za wyjątkiem Ciebie, skoro jesteś w stanie ocenić, że inni by nie chcieli wieczności, gdyby wiedzieli to co Ty wiesz.
W praktyce wieczność polega na tym, że nigdy nie chciałbyś jutro umierać (chyba, że masz chandre).


Cytuj:
A skąd Ty wiesz co tu jest przyczyną, a co skutkiem?
Są dwie możliwości:
1. miłość się rozwinęła , bo taka jest materialna struktura świata (ewolucja)
2. taka jest materialna struktura świata, bo człowiek potrzebuje miłości
Jeśli umiesz udowodnić, że jesteśmy z materii, to mam problem.
Jeśli nie umiesz, to Ty masz problem, bo piszesz tak, jakby trzeba było przyjąć Twój światopogląd z jakichś intelektualnych konieczności.
Przyjęcie jednej lub drugiej możliwości zależy od światopoglądu.


No nie wiem PTR, co było pierwsze człowiek, czy ten świat ? Jako produkt tej planety, raczej średnio nadajesz się na przyczynę jej istnienia ... Zakładając oczywiście, że uznajesz teorię ewolucji za prawdziwą ... z tobą nic nie wiadomo ...

Cytuj:
Bardzo chętnie, jeśli Ty najpierw mi uzasadnisz, że zmysły poprawnie informują Ciebie o rzeczywistości. Takiego uzasadnienia nie możesz przedstawić. Przyjmujesz na wiarę, że wszystko co widzisz istnieje. Nie rozumiesz dlatego w ogóle tego co napisałem.


Zakładanie, iż moje zmysły informują mnie niepoprawnie jest nieuzasadnione ... Nie znajduję konfliktów pomiędzy informacjami z różnych źródeł, a moje receptory korzystają z różnych technik ... Pomijając zabawną ale mało realną teorię "matrix" raczej szukasz dziury w całym ...

Cytuj:
Ty, jako racjonalista, uważasz, że niczego nie przyjmujesz na wiarę i że wszędzie poszukujesz dowodu zgodnie z naukową metodologią. Kiedy ja piszę, że „W tym sensie kwestia istnienia materii przestaje być ciekawa . Jej istnienie bądź nieistnienie jest dla nas OBOJĘTNE” wyśmiewasz mnie. Spróbuj więc przedstawić dowód na to, że cokolwiek co widzisz rzeczywiście istnieje. Musisz udowodnić zatem, że twierdzenie: „Zmysły poprawnie informują mnie o rzeczywistości” jest prawdziwe.


Jako racjonalista czuję wstręt do bezpodstawnie wyciąganych wniosków. Ty czynisz to bez przerwy. Dlatego cię wyśmiewam.


Cz lut 03, 2005 21:32
Zobacz profil
Post 
Wiara odkryła, że można zlikwidować w sobie odczucie złości, gniewu, nienawiści, dzięki czemu powstaje uczucie czystej, bezinteresownej miłości.
Wiara odkryła, że można odpowiadać dobrem na zło, dzięki czemu obniża się poziom ogólnej agresji.
Wiara odkryła, że można przebaczyć drugiemu człowiekowi, dzięki czemu pozbywa się dręczącego pragnienia zemsty.
Wiara odkryła, że postępując wbrew automatycznym, zwierzęcym instynktom, można uzyskać wewnętrzny spokój, a dzięki temu klarowniejsze spojrzenie.
Wiara odkryła, że człowiek ma w sobie wiedzę całego wszechświata, musi tylko przez pracę nad sobą do niej dotrzeć.
Wiara odkryła, że człowiek ma zdolności panowania nad przyrodą, uzdrawiania, dzięki czemu może się obejść bez nauki przynajmniej w tych dziedzinach.
Wiara odkryła, że człowiek może wszystko zrozumieć bez intelektualnej analizy, dzięki czemu wie co, skąd i dlaczego, a następnie może to wykorzystać.
Wiara odkryła, że człowiek może wyjść poza fizyczne, naukowe wymiary i nad nimi panować, dzięki czemu ma możliwość pełnej wolności.
Wiara odkryła, że człowiek może umrzeć, a następnie znowu żyć, dzięki czemu śmierć przestaje być problemem i granicą.


Cz lut 03, 2005 23:25
Post 
Długo się zastanawiałem co jest fundamentem nieporozumienia. Nie ma sensu w końcu mnożyć postów ponad potrzebę ;) Lepiej odnaleźć istotę nieporozumienia. Innymi słowy postaram się wyłuskać istotę nieporozumień i je opisać, a nie będę odpisywał zdanie po zdaniu. Jeśli tylko się to komuś nie spodoba, w następnym rozdaniu dokonam szczegółowej analizy Waszych wypowiedzi.

Dyskusja o tym co istnieje zaczęła się dawno. Stwierdzono, że nie ma żadnej pewności, że istnieje materia. Nie mam nawet pewności, że istniejesz Ty. Stwierdzam tylko, że istnieje bliżej nieokreślone ja, jakiś podmiot obserwujący.
Docierają też liczne wrażenia. Zauważam jednak, że jestem sytuacji niewiedzy o tym co się dzieje i co przeżywam. Potrzebne jest kryterium, którym wrażenia poselekcjonuje się na prawdziwe i fałszywe. Człowiek nie doświadcza jedynie wrażeń zmysłowych, ale także uczuć i pragnień.

Wy powiecie, że Bóg to złudzenie i że dlatego czynię błąd przyjmując istnienie Boga. Ale skąd wiecie, że Bóg to złudzenie? Powiecie, że z nauki, albo z neuroteologii (o której wspomniał Irbisol), która twierdzi, że wrażenie Boga powstaje w mózgu. Tyle, że jak kopniesz mnie w nogę, to wrażenie bólu również powstanie w mózgu. Powiecie, że ból to przejaw prawidłowej, a Bóg to przejaw nieprawidłowej pracy mózgu. Ale skąd wiecie kiedy mózg pracuje prawidłowo, a kiedy nie? Powiecie, że ból odpowiada na realny bodziec, a wrażenie Boga można kupić u laboranta. Tyle, że wrażenie bólu też można kupić u laboranta. Powiecie więc, że zatem KAŻDE wrażenie Boga jest rozkojarzeniem mózgu. Ale skąd wiecie zatem, że wrażenie Boga nie może pochodzić od Boga? Powiecie więc, że neurolog łatwo wywoła „objawienie” nawet u idioty. Ale skąd wiecie, że wrażenie Boga nie może pochodzić od Boga? Czy stąd, że neuroteologia pokazuje, że Bóg to złudzenie? Jeśli tak, to zrobicie błędne koło.
Taka dyskusja się odbyła: http://www.geocities.com/jarkowi/articl ... logia.html
Zanim będziecie dalej odpisywać, przeanalizujcie to.

Jeśli próbować opisać doznanie Boga za pomocą doznań wzroku, węchu, dotyku, słuchu i smaku, to powstanie błąd poznawczy, gdyż skąd wiemy co jest przyczyną, a co skutkiem?
Są dwie możliwości:
1. pragnienie Boga, miłości, wieczności się rozwinęło, bo taka jest materialna struktura świata
2. taka jest materialna struktura świata, bo człowiek potrzebuje pragnienia Boga, miłości, wieczności
Jeśli umiecie udowodnić, że jesteśmy z materii, to mam problem.
Jeśli nie umiecie, to Wy macie problem
Przyjęcie jednej lub drugiej możliwości zależy od światopoglądu.

W świecie zredukowanym do materii nie ma Boga.
I nic dziwnego :-) W końcu to ma być NASZ świat – pozarajski :-)

Czyli można stworzyć wiele różnych, spójnych, lecz wzajemnie się wykluczających tłumaczeń świata.
Wiara w Boga jest o tyle dobra, że rozwiązuje problem istnienia/nieistnienia materii.
Problem staje się OBOJĘTNY dla dalszego poznania.

W tym sensie, licząc na sztuki, twierdzenie o istnieniu materii zastępujemy twierdzeniem o istnieniu Boga. W arytmetyce mamy 1:1. W nauce mamy 1:1. Natomiast w trzeciej tercji – w przydatności praktycznej – wygrywamy 10:1. Przy czym 10:1 to nie jest dokładny wynik, lecz oznacza „miażdżące zwycięstwo”.

Zastanawia mnie czemu ateista wybiera śmierć nad życie. Czy to jest świadectwo jego wiary w siebie?

Prosiłbym więc Irbisola, by zechciał opisać czym się kieruje selekcjonując odczucia? Jakie jest Twoje kryterium?


----
Stwierdzam na koniec, że Pug i Irbisol nie posiadają takiego samego światopoglądu. Pug będzie bronił tego, że WIE, że to co widzi istnieje, a Irbisol stwierdza, że pozostawia tę kwestię w zawieszeniu. Światopogląd jednak to z zasady pewne wykroczenie poza sam zbiór twierdzeń udowodnionych. Światopogląd to próba ujęcia rzeczywistości w sposób szerszy. Jeśli sobie wyobrazimy spojrzenie na świat, które nazwiemy soloscjentyzmem, w którym przyjmujemy to co się udało precyzyjnie potwierdzić, to soloscjentyzm posiada niebywałą przewagę na teizmem. I taką samą przewagę posiada nad ateizmem. Teizm i ateizm to dwa światopoglądy metafizyczne, odpowiadające, teizm pozytywnie, a ateizm negatywnie, na pytania ontologiczne. W tym sensie, jeśli Irbisolu oczekujesz dyskusji polegającej tylko na dochodzeniu do potwierdzanych wielokrotnymi eksperymentami prawd, to oczywiście jest to soloscjentyzm. Wtedy nie wiesz czy cokolwiek istnieje i zastanawiasz czy istnieje Twoje ja.


PS. Kolejny raz będę mógł odpisać w poniedziałek.


Cz lut 03, 2005 23:47
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Dyskusja o tym co istnieje zaczęła się dawno. Stwierdzono, że nie ma żadnej pewności, że istnieje materia. Nie mam nawet pewności, że istniejesz Ty. Stwierdzam tylko, że istnieje bliżej nieokreślone ja, jakiś podmiot obserwujący.


Nie, PTR, założenie o isteniniu materii jest dokłądnie tak samo umocowane jak twierdzenie o istnieniu ciebie. Tak naprawdę wcale nie musisz istnieć, możesz być własnym złudzeniem. Ciąg sygnałów elektrycznych stale reagujących na impulsy z zewnątrz, wewnętrzne sprzężenie zwrotne w postaci pamięci ... wcale nie musisz istnieć. To co bierzesz za "siebie" może być tylko produktem ubocznym funkcjonowania twojego organizmu ... i co ? Z tego punktu widzenia, też możesz jedynie "wierzyć, że istniejesz ... bo może nie ma żadnego podmiotu? Sposób rozumowania jaki używasz z takim upodobaniem, to broń obosieczna. Bez pewnych założeń niemożliwe jest zbudowanie światopogladu. Nasza dyskusja odnosi się więc raczej do zasadności czynionych założeń. I muszę przyznać, że dziwi mnie linia twojej argumentacji. Doskonale zdajesz sobie sprawę z "wishfull thinking" twojego podejścia i całkowitego braku umocowania włąsnej koncepcji w naszej rzeczywistości (poznawanej zmysłami, i nauką). Tak więc podważasz nie tylko jakośc informacji pochodzącej z naszych zmysłów, ale i samą strukturę rzeczywistości. Jest to o tyle niebezpieczne, że w końcu może się okazać, że podążając za twoim tokiem myśli nie tylko nie ma twojego "Boga" ale w ogóle nic nie ma ... ;]

Cytuj:
Zastanawia mnie czemu ateista wybiera śmierć nad życie. Czy to jest świadectwo jego wiary w siebie?


Ateista wybiera rzeczywistość ponad złudzenie. Oczywiście ocena jest subiektywna, ale jednak z mojego punktu widzenia jednoznaczna. To kim jesteś PTR to twoja pamięć, twoja osobowość, twoje umiejętności. To wszystko jest zapisane w twoim ciele i to zwykły fakt. Możesz to wszystko stracić jeszcze za życia, jak więc wyobrażasz sobie zabranie tego ze sobą po śmierci ?

Chcesz wierzyć, że przetrwasz własną śmierć bo wizja końca egzystencji cię przeraża. Czy uważasz, że to jest wybieraniem życia nad śmierć ? ja uważam, że to zwykła niezdolność do akceptacji pewnej prawdopodobnej możliwości ... I to w tym szukał bym twojej motywacji do wiary, choć oczywiście mogę się mylić ...

do poniedziałku ...


Pt lut 04, 2005 1:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post 
PTRqwerty napisał(a):
Nie ma sensu w końcu mnożyć postów ponad potrzebę ;) Lepiej odnaleźć istotę nieporozumienia.


Zgadzam się. Możnaby dyskutować i pięć lat, gdy tymczasem wystarczy wskazać punkty w których się nie zgadzamy. Bo w wielu (wbrew pozorom) zgadzamy się.

PTRqwerty napisał(a):
Docierają też liczne wrażenia. Zauważam jednak, że jestem sytuacji niewiedzy o tym co się dzieje i co przeżywam. Potrzebne jest kryterium, którym wrażenia poselekcjonuje się na prawdziwe i fałszywe. Człowiek nie doświadcza jedynie wrażeń zmysłowych, ale także uczuć i pragnień.


Oto przykład kwestii w której się zgadzamy. Dalsze wnioski jednak się różnią.

PTRqwerty napisał(a):
Wy powiecie, że Bóg to złudzenie i że dlatego czynię błąd przyjmując istnienie Boga. Ale skąd wiecie, że Bóg to złudzenie? Powiecie, że z nauki, albo z neuroteologii (o której wspomniał Irbisol), która twierdzi, że wrażenie Boga powstaje w mózgu. Tyle, że jak kopniesz mnie w nogę, to wrażenie bólu również powstanie w mózgu. Powiecie, że ból to przejaw prawidłowej, a Bóg to przejaw nieprawidłowej pracy mózgu. Ale skąd wiecie kiedy mózg pracuje prawidłowo, a kiedy nie?


To co teraz napiszę, to sama kwintesencja rozumowania, która ustawia wyżej wrażenie bólu spowodowane kopnięciem w nogę (widzę że czytałeś dyskusję Wuja) od wrażenia mistycznego.
Mamy jakieś informacje i istniejemy - to jedyne założenia które możemy przyjąć. Na podstawie tych założeń musimy zbudować sobie obraz rzeczywistości.
Po pierwsze: czy jesteśmy kiedykolwiek pewni że informacje są prawdziwe? Nie - nigdy. A więc sens rozważań nad tym czy żyjemy w matrixie i JAKI to jest matrix (wg wierzących - Bóg) są bez sensu.
Cóż nam pozostaje? Badanie rzeczywistości której doświadczamy. Mamy tu dwa narzędzia poznania: zmysły i rozum. Rozum pominę, ponieważ istotna jest tu kwestia danych, a nie ich przetwarzania.

Zmysły mogą dostarczać fałszywych danych, ale jeżeli są one spójne, nie ma to większego znaczenia, bo dla nas subiektywnie (obiektywnie w skali ludzkości - zakładając że nie jesteśmy sami) te dane są prawdziwe. Czyli - jeżeli nie są - to i tak nic na to nie poradzimy. W szczególności nie mamy żadnych przesłanek jak mogłaby wyglądać PRAWDZIWA rzeczywistość. Nie wiemy nawet czy nasza jest prawdziwa. Religia arbitralnie stwierdza że nasza rzeczywistość nie jest prawdziwa i określa jaka jest - gratuluję, ale argumenty - delikatnie rzecz ujmując - są ułomne.

Mamy więc dwie drogi:
1. Nasza rzeczywistość jest prawdziwa (arbitralne założenie - siłą rzeczy).
2. Nasza rzeczywistość jest fałszywa (też arbitralne założenie).

Tak naprawdę oba punkty są jednym: niepewnością jak jest naprawdę.
Co z tego wynika? To błahe pytanie jest kluczowe, ponieważ do tego punktu raczej się zgadzamy.

Wg mnie nic z tego nie wynika w sensie poznania odpowiedzi czy nasza rzeczywistość jest ostateczna i - jeżeli nie - to jaka jest. Czy możemy tworzyć jakieś założenia nt. obiektywnej rzeczywistości? Możemy - ale to będą tylko dywagacje. O ile te dywagacje nazywane są po imieniu (dywagacje, hipotezy, przypuszczenia) - wszystko jest w porządku.
Ale wracając na ziemię - co możemy wywnioskować z informacji ktróre otrzymujemy?
Na pewno to, że nie wszystko jesteśmy w stanie wyjaśnić i to, że niektóre zjawiska jesteśmy w stanie wyjaśnić (na poziomie dla nas dostępnym). TO WSZYSTKO.

Nie da się w sposób oczywisty wywnioskować, że istnieje jakiś nadnaturalny (wieczny, wszechmogący) byt. Jesteśmy na to po prostu zbyt ciency. Nasze mózgi są w stanie zrozumieć mechanikę kwantową, ale nie są w stanie zrozumieć przyczyny wszystkiego. Uciekają więc w metafizykę, żeby jakieś (jakie by nie było) wytłumaczenie znaleźć.

Pozostaje argument - ale nie jesteśmy pewni czy to co postrzegamy jest ostateczne. Fakt, może być, ale nie musi. Pytam: i co z tego? Ostateczna rzeczywistość może być taka jaką obserwujemy - to ważne. Jeżeli jest symulowana, to wymaga to większego jej skomplikowania. A większe skomplikowanie jest mało prawdopodobne.

Dlatego rzeczywistość przy minimalizacji bytów (jako minimalizację rozumiem zarówno liczbę bytów jak ich możliwości) jest najbardziej prawdopodobna, a jednocześnie możliwa.

Jakby nie kombinować, z informacji które uzyskujemy nie da się wywnioskować istnienia bytu ontologicznego. Z chciejstwa - jak najbardziej.

PTRqwerty napisał(a):
Jeśli umiecie udowodnić, że jesteśmy z materii, to mam problem.
Jeśli nie umiecie, to Wy macie problem


Dowodu na 100% nigdy nie uzyskasz. Masz to wyboru wersję prostszą (materia) i nieskończenie skomplikowaną (Bóg). Pozornie ta druga jest prostsza (bo wyjaśnia), ale samo jej istnienie jest skomplikowane.

PTRqwerty napisał(a):
Czyli można stworzyć wiele różnych, spójnych, lecz wzajemnie się wykluczających tłumaczeń świata.


To zbyt prosta klasyfikacja. Ja bym podzielił tłumaczenia na te, które wynikają z obserwacji (niewiele tłumaczeń) i dywagacji (nieskończenie wiele). Wybieram pierwszą opcję.

PTRqwerty napisał(a):
Wiara w Boga jest o tyle dobra, że rozwiązuje problem istnienia/nieistnienia materii.


Gdybym miał do wyboru rozwiązać problem istnienia materii i problem istnienia Boga, wybrałbym to pierwsze. Z niezrozumiałych dla mnie względów wierzący wybierają drugie rozwiązanie. Podejrzewam, że nie zauważają złudzenia jego prostoty.
Przykład: bieg rzeki można wytłumaczyć prostą siłą grawitacji lub skomplikowaną ingerencją wybierającą ten bieg tak, żeby zawsze dążył do większego zbiornika wodnego (położonego niżej).
W wątku obok ktoś się zastanawia jak to jest, że wyniki rzutów monetą układają się w większej liczbie prób 50:50. I wybiera rozwiązanie skomplikowane zamiast trywialnego.

PTRqwerty napisał(a):
W tym sensie, licząc na sztuki, twierdzenie o istnieniu materii zastępujemy twierdzeniem o istnieniu Boga. W arytmetyce mamy 1:1. W nauce mamy 1:1.


Pominąłeś problem genezy i mechanizmów działania. Mamy więc nieskończoność:X (X - skończone).

PTRqwerty napisał(a):
Natomiast w trzeciej tercji – w przydatności praktycznej – wygrywamy 10:1. Przy czym 10:1 to nie jest dokładny wynik, lecz oznacza „miażdżące zwycięstwo”.


Tak, wiara wielu pomaga. Nigdy nie twierdziłem że jest inaczej. Chodzi mi jedynie o dotarcie do prawdy, nie o przydatność (czyli komfort psychiczny).

PTRqwerty napisał(a):
Zastanawia mnie czemu ateista wybiera śmierć nad życie. Czy to jest świadectwo jego wiary w siebie?


Ateista nie wybiera. Ateista przyjmuje to co jest. Przyjęcie złudzenia nie jest dla ateisty satysfakcjonujące.

PTRqwerty napisał(a):
Prosiłbym więc Irbisola, by zechciał opisać czym się kieruje selekcjonując odczucia? Jakie jest Twoje kryterium?


Nie selekcjonuję odczuć.

PTRqwerty napisał(a):
W tym sensie, jeśli Irbisolu oczekujesz dyskusji polegającej tylko na dochodzeniu do potwierdzanych wielokrotnymi eksperymentami prawd, to oczywiście jest to soloscjentyzm. Wtedy nie wiesz czy cokolwiek istnieje i zastanawiasz czy istnieje Twoje ja.


Nad "ja" akurat się nie zastanawiam. Nad rzeczywistością - czasami, ale niewiele, ponieważ - z powodów które opisałem wyżej - jest dla mnie w praktyce ostateczna, a w teorii najbardziej prawdopodobna.


Pt lut 04, 2005 13:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post 
erda napisał(a):
Wiara odkryła, że można zlikwidować w sobie odczucie złości, gniewu, nienawiści, dzięki czemu powstaje uczucie czystej, bezinteresownej miłości.
Wiara odkryła, że można odpowiadać dobrem na zło, dzięki czemu obniża się poziom ogólnej agresji.
Wiara odkryła, że można przebaczyć drugiemu człowiekowi, dzięki czemu pozbywa się dręczącego pragnienia zemsty.
Wiara odkryła, że postępując wbrew automatycznym, zwierzęcym instynktom, można uzyskać wewnętrzny spokój, a dzięki temu klarowniejsze spojrzenie.


To samo (a nawet więcej) odkryła teoria gier.

erda napisał(a):
Wiara odkryła, że człowiek ma w sobie wiedzę całego wszechświata, musi tylko przez pracę nad sobą do niej dotrzeć.


Czekamy na dotarcie do tej wiedzy przez wiarę. Przydałoby się, bo nauka wielu rzeczy jeszcze nie odkryła.

erda napisał(a):
Wiara odkryła, że człowiek ma zdolności panowania nad przyrodą, uzdrawiania, dzięki czemu może się obejść bez nauki przynajmniej w tych dziedzinach.


Czyli gdyby nie wiara, np. medycyna by nie istniała?

erda napisał(a):
Wiara odkryła, że człowiek może wszystko zrozumieć bez intelektualnej analizy, dzięki czemu wie co, skąd i dlaczego, a następnie może to wykorzystać.


O to mi chodziło! Ja nie rozumiem wszystkiego, podobnie jak naukowcy. Wyjaśnij więc skąd wział się Bóg.

erda napisał(a):
Wiara odkryła, że człowiek może wyjść poza fizyczne, naukowe wymiary i nad nimi panować, dzięki czemu ma możliwość pełnej wolności.


Zdefiniuj o jakie wymiary chodzi. Chyba nie o czasoprzestrzenne? Na czym polega panowanie nad tymi wymiarami? Ja też chcę panować nad wymiarami.

erda napisał(a):
Wiara odkryła, że człowiek może umrzeć, a następnie znowu żyć, dzięki czemu śmierć przestaje być problemem i granicą.


Jakoś przeoczyłem to odkrycie. Podaj przykłady tych co żyją po śmierci.

Mamy więc kilka kwesti, których nie odkryła nauka a odkryła wiara:
1. Wiedza całego wszechświata.
2. Możliwość zrozumienia wszystkiego.
3. Panowanie nad jakimiś wymiarami.
4. Życie po śmierci.

Podziel się więc wiedzą wszechświata i wyjaśnij wszystko, łącznie z wymiarami i faktem życia po śmierci.
Twierdzić każdy może, gorzej z uzasadnieniem, ale myślę że podołasz.
Niech stanie się oczywiste, że wiara wyjaśnia to do czego nauka nie ma dostępu.


Pt lut 04, 2005 14:43
Zobacz profil
Post 
Irbisol napisał(a):
Podziel się więc wiedzą wszechświata i wyjaśnij wszystko, łącznie z wymiarami i faktem życia po śmierci.
Twierdzić każdy może, gorzej z uzasadnieniem, ale myślę że podołasz.
Niech stanie się oczywiste, że wiara wyjaśnia to do czego nauka nie ma dostępu.

Pnieważ powyższe informacje są to...
Irbisol napisał(a):
informacje [jakie] może uzyskać człowiek wierzący, które są niedostępne dla ateisty

... dlatego zadam pytanie: jesteś wierzący, czy ateista?
Jeśli ten drugi, to moje dzielenie się wiedzą nic nie da, bo zrozumienie będzie dla ciebie niedostępne. Jeśli jesteś tym pierwszym, to chętnie podyskutuję w tematach, do których nam się już udało dosięgnąć (z tych, które są dostępne dla wierzących) i w tych, do których ciągle sięgamy.

Irbisol napisał(a):
Czekamy na dotarcie do tej wiedzy przez wiarę. Przydałoby się, bo nauka wielu rzeczy jeszcze nie odkryła.

Nie trzeba czekać. Wielu już dotarło. A co ma nauka do tego?

Irbisol napisał(a):
Czyli gdyby nie wiara, np. medycyna by nie istniała?

Czy medycyna może już wszystko w dziedzinie zdrowia?

Irbisol napisał(a):
Zdefiniuj o jakie wymiary chodzi. Chyba nie o czasoprzestrzenne? Na czym polega panowanie nad tymi wymiarami? Ja też chcę panować nad wymiarami.

Na początek trzeba zostać wierzącym...

Irbisol napisał(a):
Jakoś przeoczyłem to odkrycie. Podaj przykłady tych co żyją po śmierci.

Niejaki Łazarz żył przez jakiś czas po swojej śmierci. Również dość znany Jezus. Są to przykłady z wiary opartej o religię chrześcijańską. Natomiast według wiar z niektórych innych religii ludzie po śmierci zaczynają następne fizyczne życie. Wielu pamięta poprzednie, łącznie z momentem śmierci.


So lut 05, 2005 6:08

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post 
erda napisał(a):
Irbisol napisał(a):
Podziel się więc wiedzą wszechświata i wyjaśnij wszystko, łącznie z wymiarami i faktem życia po śmierci.
Twierdzić każdy może, gorzej z uzasadnieniem, ale myślę że podołasz.
Niech stanie się oczywiste, że wiara wyjaśnia to do czego nauka nie ma dostępu.

Pnieważ powyższe informacje są to...
Irbisol napisał(a):
informacje [jakie] może uzyskać człowiek wierzący, które są niedostępne dla ateisty

... dlatego zadam pytanie: jesteś wierzący, czy ateista?


Miałem na myśli drogę dochodzenia do wiedzy. Jeżeli wiara pozwoli dojść do jakiejś wiedzy, do której nauka dojść nie potrafi, czekam na przykłady. Jeżeli jest to wiedza, która nie jest obiektywna, to nie jest to wiedza.

erda napisał(a):
Irbisol napisał(a):
Czekamy na dotarcie do tej wiedzy przez wiarę. Przydałoby się, bo nauka wielu rzeczy jeszcze nie odkryła.

Nie trzeba czekać. Wielu już dotarło. A co ma nauka do tego?


Jeżeli wielu dotarło, to jest to wspaniała wiadomość, bo nauka stawia sobie wciąż wiele pytań i przydałoby się jakieś wsparcie. Ale jeżeli ta wiedza jest z sufitu, to nie przyda się na wiele.

erda napisał(a):
Irbisol napisał(a):
Czyli gdyby nie wiara, np. medycyna by nie istniała?

Czy medycyna może już wszystko w dziedzinie zdrowia?


Operacje chirurgiczne sprawdzają się trochę lepiej niż odmawianie zdrowasiek. Wracając do tematu: podobno wiara odkryła, że człowiek ma zdolności uzdrawiania. Więc gdyby nie wiara, medycyna by nie istniała?

erda napisał(a):
Irbisol napisał(a):
Zdefiniuj o jakie wymiary chodzi. Chyba nie o czasoprzestrzenne? Na czym polega panowanie nad tymi wymiarami? Ja też chcę panować nad wymiarami.

Na początek trzeba zostać wierzącym...


Podaj przykład panowania nad wymiarami (przez wierzącego, np. przez siebie).

erda napisał(a):
Irbisol napisał(a):
Jakoś przeoczyłem to odkrycie. Podaj przykłady tych co żyją po śmierci.

Niejaki Łazarz żył przez jakiś czas po swojej śmierci. Również dość znany Jezus. Są to przykłady z wiary opartej o religię chrześcijańską.


Podaj przykłady nieoparte o wiarę. O wiarę mogę oprzeć cokolwiek.

erda napisał(a):
Natomiast według wiar z niektórych innych religii ludzie po śmierci zaczynają następne fizyczne życie. Wielu pamięta poprzednie, łącznie z momentem śmierci.


Wg wiar można "wyjaśnić" i "uzasadnić" wszystko.

Czy wiara może odkryć coś, co da się sprawdzić?
Bo jeżeli odkrywa tylko coś, co można rozumieć jak się uwierzy, to mamy masło maślane.


Pn lut 07, 2005 8:13
Zobacz profil
Post 
Czeka mnie dużo pisania, więc się uzbrajam w cierpliwość. Wasze wypowiedzi wydrukowałem sobie w piątek wieczorem i czytałem w podróży w sobotę. Tym razem nie będę stosował cytatów quote, ale będę wygrubiał Wasze słowa, bo piszę w Word’zie i tak mi znaczenie łatwiej.
Są dwa aspekty Waszych wypowiedzi, które są uciążliwe – jednoczesne zgadzanie się i nie zgadzanie i u Pug’a oczywiste błędy.

Biorę pierwszy z brzega:
„założenie o isteniniu materii jest dokłądnie tak samo umocowane jak twierdzenie o istnieniu ciebie. Tak naprawdę wcale nie musisz istnieć, możesz być własnym złudzeniem”
Jeżeli ulegam złudzeniu, to jednak istnieje podmiot ulegający złudzeniu, więc jednak jestem. I to wynika wprost z Twojego stwierdzenia. Kiedy jechałem pociągiem w sobotę, napisałem odpowiedź na to długą na 2 A4. Ale w sumie po co to przepisywać. Ulec złudzeniu nie może kamień. Ulec złudzeniu może człowiek.
Potem na tym budowałeś swój wywód ciągnąć aż do: „Sposób rozumowania jaki używasz z takim upodobaniem, to broń obosieczna”. Myślę, że pokazałem, że nie.

Potem piszesz coś takiego:
„Doskonale zdajesz sobie sprawę z "wishfull thinking" twojego podejścia i całkowitego braku umocowania włąsnej koncepcji w naszej rzeczywistości”
Właśnie odniosłeś się do „naszej rzeczywistości”. Czyli czego? Tego, że materia istnieje? Co to jest „nasza rzeczywistość”?

Przekonanie o tym, że podważam strukturę rzeczywistości (bardzo wątpię czy byłbyś w stanie wyjaśnić tak użyte pojęcie) jest mylne. Ja niczego nie podważam. Zadaję pytanie, czy potrafisz udowodnić, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości, a inaczej, czy potrafisz udowodnić, że materia istnieje.

” Ateista wybiera rzeczywistość ponad złudzenie.”
Co jest rzeczywistością? Spróbuj odpowiedzieć jednak tak, aby uniknąć błędnego koła w postaci: Zmysły poprawnie informują mnie o rzeczywistości, bo rzeczywistość jest dana zmysłom.

A teraz zdanie z którym nie wiem co zrobić. To jest właśnie owe przyznanie racji i jednoczesne nie przyznanie racji.
Oczywiście ocena jest subiektywna, ale jednak z mojego punktu widzenia jednoznaczna.
Czyli zgadzasz się z tym, że nie można udowodnić tego, że materia istnieje, ale jednocześnie utrzymujesz, że przekonanie o jej istnieniu jest jakoś tam uzasadnione. No i oczywiście nie tworzysz założeń branych na wiarę.

A tego zupełnie nie rozumiem:
To kim jesteś PTR to twoja pamięć, twoja osobowość, twoje umiejętności. To wszystko jest zapisane w twoim ciele i to zwykły fakt. Możesz to wszystko stracić jeszcze za życia, jak więc wyobrażasz sobie zabranie tego ze sobą po śmierci ?
Ty sobie naprawdę wyobrażasz, że ktoś Ci przedstawi dowód na istnienie duszy i jej działanie? Zauważ, że znowu piszesz, że mam przedstawić dowód.
I znowu piszesz, że to zwykły fakt, że wszystko czym jestem jest zapisane w moim ciele. Zatem, według Ciebie, jest FAKTEM, że jestem TYLKO materią. I równocześnie zapewne zgadzasz się, że co do istnienia samej materii pewności nie mamy.
Ujmę krótko – patrząc na cielesną postać jakiejś osoby, nie masz pewności, że widzisz istotę jej bytu, ale co najwyżej widzisz zbiór informacji o tej osobie.

Podsumowując odpowiedź do Ciebie.
1. Jesteś przekonany o tym, że Twoje osobiste istnienie jest dla Ciebie RÓWNIE niepewne co istnienie materii. Możesz myśl uzasadnić?
2. Co to jest według Ciebie rzeczywistość? Stale się na nią powołujesz.
3. Czy ostatecznie zgadzasz się co do tego, że nie ma pewności co do istnienia materii?


---


No, a teraz odpowiedź na znacznie dłuższą wypowiedź Irbisola.
Myślę, że się w miarę dobrze rozumiemy Irbisolu.

W tym co napisałeś na pewno nie jest prawdziwe o to: „Religia arbitralnie stwierdza że nasza rzeczywistość nie jest prawdziwa”. No nic podobnego. Religia nie twierdzi, że materia nie istnieje. W przedstawionym zaś przeze mnie modelu istnienie materii (owej rzeczywistości) jest OBOJĘTNE. Ja naprawdę nie twierdzę, że nie jest prawdą, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości.
I dlatego mój model przełamuje ów drastyczny rozdział pomiędzy, z jednej strony, idealistycznym przekonaniem o nieistnieniu materii a materializmem.
Dlatego wymienione przez Ciebie dwie drogi stają się obojętną kwestią.
Opieram się zaś na owym „zmyśle ontologicznym”.

Uważam też za mało szczęśliwe stwierdzenie te:
„co możemy wywnioskować z informacji ktróre otrzymujemy?
Na pewno to, że nie wszystko jesteśmy w stanie wyjaśnić i to, że niektóre zjawiska jesteśmy w stanie wyjaśnić (na poziomie dla nas dostępnym). TO WSZYSTKO.”

Powinieneś pomyśleć nad tym co to jest WYJAŚNIENIE. Nauka nie tłumaczy DLACZEGO coś się dzieje. Nie wyjaśni DLACZEGO człowiek cierpi. Nauka jedynie wyjaśni JAK to się dzieje, że człowiek cierpi. Podobnie nauka nie wyjaśni DLACZEGO istnieje świat (obserwowany), a co najwyżej JAK istnieje świat (obserwowany).

Bardzo ważne uważam te oto stwierdzenie:
„Nie da się w sposób oczywisty wywnioskować, że istnieje jakiś nadnaturalny (wieczny, wszechmogący) byt. Jesteśmy na to po prostu zbyt ciency. Nasze mózgi są w stanie zrozumieć mechanikę kwantową, ale nie są w stanie zrozumieć przyczyny wszystkiego. Uciekają więc w metafizykę, żeby jakieś (jakie by nie było) wytłumaczenie znaleźć.”
Myślę, że zgodziłbyś się z doprecyzowaniem, że nie możemy dociec do Niego na drodze analitycznych spekulacji. I nikt nie twierdzi, że możemy. Mówisz, że możemy zrozumieć mechanikę kwantową a Boga nie. Uważam, że właśnie robisz błąd, podejrzewając, że Bóg może leżeć w przedmiocie poznania nauki.

To jest ciekawe:
” Ostateczna rzeczywistość może być taka jaką obserwujemy - to ważne. Jeżeli jest symulowana, to wymaga to większego jej skomplikowania. A większe skomplikowanie jest mało prawdopodobne”
Nie zgadzam się. Bóg jest bytem prostym, który po prostu świat stworzył.
Przykładem skomplikowania jest teoria multiuniversum w którym miałby sobie spoczywać nasz Wszechświat pośród nieskończonej ilości wszechświatów. Nie stawiam w opozycji tej teorii przeciw wierze w Boga, a tylko pokazuję przykład większego skomplikowania.
W przypadku Boga tak nie jest – to czysty akt stworzenia.

To koresponduje z dość popularnym błędem w rozumowaniu, który napisałeś tutaj:
„Wyjaśnij więc skąd wział się Bóg.”
Pytanie skierowane do erdy. Na czym polega problem? Ano na pomieszaniu przesłanek, albo raczej na postawieniu problemu na dwóch, sprzecznych przesłankach. Otóż jeśli stawiamy problem tak oto: jest niesamoistniejący świat i jest jego samoistniejąca osobowa przyczyna, to wtedy pytanie o to skąd pochodzi samoistniejąca osobowa przyczyna jest błędem. A zawsze uważamy Boga za byt samoistniejący. Pytanie o przyczynę Jego istnienia jest nieporozumieniem.
Podobnie materializm uważa, że samoistniejąca jest materia, skoro zabrania się pytać o przyczynę jej pochodzenia.
Czy zatem tak bardzo w swoich twierdzeniach teiści i ateiści się różnią? W samych twierdzeniach nie bardzo, ale w ich stosunku do rzeczywistości. Nie dostrzegamy samoistniejącej materii.

”bieg rzeki można wytłumaczyć prostą siłą grawitacji lub skomplikowaną ingerencją wybierającą ten bieg tak, żeby zawsze dążył do większego zbiornika wodnego”
Czyli problem zostaje przeniesiony tylko o płaszczyznę dalej. To nie jest adekwatny przykład, bo rozmawiamy o zagadnieniu, gdzie NIE MA już nic dalej.

”Pominąłeś problem genezy i mechanizmów działania”
Napisz więcej.

”Chodzi mi jedynie o dotarcie do prawdy, nie o przydatność (czyli komfort psychiczny)”
Nie rozumiem? Przecież celem poznania jest, aby człowiek był szczęśliwy. Masz przed sobą zbiór wielu światopoglądów, w które możesz wierzyć. Dlaczego miałby ktokolwiek wybrać ateizm? Dla CZEGO ?

”Ateista nie wybiera. Ateista przyjmuje to co jest. Przyjęcie złudzenia nie jest dla ateisty satysfakcjonujące”
Zupełnie już teraz nie rozumiem Ciebie. Wcześniej określiłem Ciebie owym soloscjentystę. Myślałem, że po prostu nie przyjmujesz NICZEGO co nie jest udowodnione. Ty natomiast przyjmujesz przekonanie o nieistnieniu Boga. I to w warunkach, gdy nie masz pewności co do tego czym jest materia i czym rzeczywiście są wrażenia, które odbierasz.

” Nie selekcjonuję odczuć.”
Chodzi mi o to, że doświadczasz wielu rzeczy: wrażeń wzrokowych, słuchowych, z powonienia, z dotyku, a także uczuć tj. pragnienie sensu, pragnienie miłości, pragnienie nieśmiertelności. Na jakiej zasadzi selekcjonujesz te rzeczy?
Czy przypadkiem nie dokonujesz wyboru na zasadzie, że tylko te są prawdziwe, które informują o materii ?

I tu, zupełnie na sam koniec, dochodzimy do tego co napisałeś na początku.

”To co teraz napiszę, to sama kwintesencja rozumowania, która ustawia wyżej wrażenie bólu spowodowane kopnięciem w nogę (widzę że czytałeś dyskusję Wuja) od wrażenia mistycznego.
Mamy jakieś informacje i istniejemy - to jedyne założenia które możemy przyjąć. Na podstawie tych założeń musimy zbudować sobie obraz rzeczywistości.
Po pierwsze: czy jesteśmy kiedykolwiek pewni że informacje są prawdziwe? Nie - nigdy. A więc sens rozważań nad tym czy żyjemy w matrixie i JAKI to jest matrix (wg wierzących - Bóg) są bez sensu.
Cóż nam pozostaje? Badanie rzeczywistości której doświadczamy. Mamy tu dwa narzędzia poznania: zmysły i rozum. Rozum pominę, ponieważ istotna jest tu kwestia danych, a nie ich przetwarzania.

Zmysły mogą dostarczać fałszywych danych, ale jeżeli są one spójne, nie ma to większego znaczenia, bo dla nas subiektywnie (obiektywnie w skali ludzkości - zakładając że nie jesteśmy sami) te dane są prawdziwe. Czyli - jeżeli nie są - to i tak nic na to nie poradzimy. W szczególności nie mamy żadnych przesłanek jak mogłaby wyglądać PRAWDZIWA rzeczywistość. Nie wiemy nawet czy nasza jest prawdziwa. Religia arbitralnie stwierdza że nasza rzeczywistość nie jest prawdziwa i określa jaka jest - gratuluję, ale argumenty - delikatnie rzecz ujmując - są ułomne.”


Całe te rozumowanie jest mylne. Wyobraź sobie, że daje Ci ktoś płytę CD, a Ty ją będziesz chciał odtworzyć na jakimś gramofonie z lat 60. Takie postępowanie można uzasadniać. W końcu i tu i tu nośnikiem jest kolisty obiekt. Tyle tylko, że jedynym efektem będzie szum.
Bóg jest stwórcą wszystkiego. Jego oddziaływanie na nas, to nie jest ustawiczne lub okazjonalne kopanie w kolano lub w czerep. To On tak zaaranżował świat, że mamy wiarę taką, a nie inną. Proces zwany wiarą rozwijał się od zawsze. W jego wyniku stale poznajemy sens swojego życia. Nie ma jednak najmniejszego sensu przekreślać w sobie wiary w Boga.
Zatem traktując wiarę tak jak teorię naukową uzyskasz JEDYNIE szum.


PS. Ponieważ wypowiedzi są raczej dłuższe i jest to czasochłonne, następny raz odpowiem w czwartek lub piątek. Dzięki temu też można na spokojnie temat przemyśleć.


Pn lut 07, 2005 21:24
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 52 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL