Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt maja 07, 2024 8:13



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 15 ] 
 smierc 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt sie 31, 2004 19:35
Posty: 2
Post smierc
jest jakis legalny sposob zeby skrocic sobie zycie? wiem ze odebranie sobie zycia to grzech i tragedia dla najblizszej rodziny. ale smutek przepelnia 90% czasu kazdego mojego dnia. znam dokladnie i ciagle doswiadczam pelnej gamy negatywnych, przykrych uczuc. gdzies zaplatana pomiedzy przyczynami a skutkami jest samotnosc. duzo czasu i nadziei wlozylem w odkrywanie Boga, ale moje zycie nadal jest calkowicie marne i dalekie od zwyklego przecietnego zycia czlowieka z radosciami i troskami. chyba nie na tym polega zycie zeby zmagac sie nieustannie pomiedzy samobojstwem a przezyciem marnie kolejnego dnia? ale na razie nie mam wyjscia, bede sie zmagal w takim glupim wyborze... przeciez lepiej sie zmagac jak lepiej zyc, ale ja wiem ze tego nie potrafie. jedyne na co mnie stac to przezycie kolejnego dnia, to jest moj sukces. zawodzac przy tym swoich najblizszych, sprawiajac im smutek, ze sobie nie radze. kazdy taki dzien bardziej mnie frustruje, bo widze ze coraz bardziej odchodze od idealow, od czlowieka ktory potrafi cos zrobic z daru jakim jest zycie. ja mam dopiero dwadziescia pare lat i nienajgorsza sytuacje spoleczna, ale tak to jest ze w niektorych parametrach mojego zycia mam dobre osiagi, w innych natomiast fatalne, efekt jest taki ze zupelnie nie pasuje do tego swiata. calkowita samotnosc. mysle jak odejsc, bo kazdy dzien zwieksza moj smutek. odejsc jak zolnierz na wojnie, ale na zolnierza sie nie nadaje... moze pojechac gdzies do afryki, w jakies najbardziej niebezpieczne miejsce gdzie jest potrzebna pomoc, pomoc komus, i umrzec, zarazic sie jakas choroba.

reasumujac: szukam pomyslu na szybka smierc, ktora Bog i ludzie zrozumieja. i tak kazdy umrze. mysle ze jakbym wiedzial ze za tydzien umre, to przez ten tydzien zrobilbym wiele dobrych rzeczy dla innych ludzi i siebie. tylko to mnie zmotywuje do lepszego zycia, nadzieja ze umre za pare dni czy tygodni...


Wt sie 31, 2004 22:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 0:20
Posty: 2
Post 
Zmeczony !!!

Bog Cie kocha!!!


Śr wrz 01, 2004 10:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post odnalezienie sensu
Tajemnica życia polega nie na odkryciu, że spotyka nas marność i sami nierzadko jesteśmy marni, lecz na tym, jak sobie z tym radzić. Nie chodzi przecież o to, żeby być idealnym, bo to jest niemożliwe, lecz o to, aby iść do przodu pomimo ciężaru. To trochę tak, jak z chodzeniem po górach - nogi bolą, odmawiają posłuszeństwa, czuje się zmęczenie, być może jest upał albo ulewa, ale idzie się przecież do przodu i przełamuje się słabość. Bo chce się osiągnąć swój cel.

Nie samobójstwo jest rozwiązaniem dla słabości, tylko odnalezienie SENSU życia. A gdzie go szukać, to może nasza Wiara Ci trochę podpowie. ;)

Pozdrawiam serdecznie! :))

_________________
Wino i muzyka rozweselają serce,
ale wyżej od tych obu rzeczy stoi umiłowanie mądrości.


Śr wrz 01, 2004 10:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Zmęczony :)

A pomyśł ile więcej dobrego mógłbyś uczynić gdybyś żył nie tydzień a do późnej starości :)

pzdr :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Śr wrz 01, 2004 11:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 31, 2004 19:35
Posty: 2
Post 
Spoonman napisał(a):
Zmęczony :)

A pomyśł ile więcej dobrego mógłbyś uczynić gdybyś żył nie tydzień a do późnej starości :)

pzdr :)


a ile zlego? niestety tendencja jest taka ze jesli juz wchodze w relacje z innymi ludzmi to ze szkoda dla obu stron. unikam ludzi.

tu zreszta nie chodzi o dobro i zlo. chodzi o to, ze ta cala religia, duchowosc, wiara wcale nie ucza jak zyc (a ja tego wlasnie nie potrafie). ucza jak przygotowac sie na smierc... jak zyc ludzie sie ucza ze swiata ktory ich otacza. ja z tym swiatem sie nie zgadzam, a dokladnie z ludzmi (do innych stworzen i przyrody nic nie mam). moze sa kraje w ktorych lepiej sie zyje. ja sie tutaj nie odnajduje (w pl). nie rozumiem tego, ze ludzie przyjmuja komunie swieta, albo nawet sa duchownymi a wlasciwie w ogole nie widze zeby dazyli do krolestwa niebieskiego. sa tak samo zli jak inni, tak samo krzywdza innych, tak samo malostkowi i glupi, nic nie robia zeby swiat byl lepszy. w zasadzie tylko obecny papiez w mojej ocenie jest ok.


Śr wrz 01, 2004 11:47
Zobacz profil
Post 


Ostatnio się sporo mówi o chorobie zwanej depresją.
Proszę o tym pomyśleć. To się przecież leczy.
Może warto odwiedzić psychologa ?


Śr wrz 01, 2004 11:50
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Grunt to nastawienie, ja wchodzę w relacje z ludźmi rzadko - ale jak już to z pozytywnym nastawieniem :)

A wiara, religia, duchowość uczy jednak jak żyć - poczytaj NT w szczególności :) Poza tym przygotowuje nie na śmierć ,ale na nowe życie, wieczne !!
Pomyśl o tym, średnio facet żyje z 70 lat...co to jest w porównaniu z wiecznością :)

pzdr :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Śr wrz 01, 2004 11:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 27, 2004 21:04
Posty: 8
Post 
Zmęczony POSŁUCHAJ!

Rozumiem cię dobrze, sama przez to przechodzę :) i to często. Zazdroszczę mojej 90-letniej babci, bo ta już nad grobem stoi, zazdroszczę sąsiadowi, który właśnie umiera na raka, bo to dar od Boga, że juz go do siebie powołał.... Mam za sobą czas kiedy codziennie modliłam się o śmierć, a ta franca niestety nie przyjszła, do mnie. Nie mogłam nic z tym zrobić więc zaczęłąm się modlić do Opatrzności i do Ducha Św., zeby wskazał mi drogę i sens tego mojego życia. Powoli, jakoś się uspokoiłam i wyciszyłam, bo zdałam się zupełnie na NIego.
"Trzeba stać się bezradnym, zeby niemożliwe się stało" /x.Twardowski/

Ale pomyśl, może tak spróbuj - jeśli nie wiesz co cię czeka to nie zakłądaj z góry że czeka cię coś złego (to po pierwsze), jeśli jeszcze żyjesz to oznacza, ze masz jeszcze coś do zrobienia na tym świecie (to po drugie), a po trzecie - na twoim miejscu spróbowałabym przeżyć następne dwa tyg. tak jakby to były właśnie te dwa ostatnie tygodnie, czyli przez chwilę zapomnij o sobie i zyj dla innych, bo to jest sensem naszego życia na tym świecie.

ŚCISKAM! POWODZENIA I NIE PODDAWAJ SIĘ!! JESLI JA MOGŁAM SIĘ PODNIEŚĆ TO TY TEŻ MOŻESZ TO ZROBIĆ

_________________
Jakże wielu jeszcze trzeba nam pokochać....


Śr wrz 01, 2004 13:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Zmęczony życiem napisał

Cytuj:
jest jakis legalny sposob zeby skrocic sobie zycie?


Tak Zmęczony jest – to jest po prostu żyć, czyli pracować uczyć się uczestniczyć w nim [życiu]. Jeśli czujesz niechęć do wszystkiego i unikasz ludzi – to faktycznie PTR ma rację trzeba zwrócić się do specjalisty, bo Twój opis wskazuje na depresję.

Cytuj:
nie rozumiem tego, ze ludzie przyjmuja komunie swieta, albo nawet sa duchownymi a wlasciwie w ogole nie widze zeby dazyli do krolestwa niebieskiego. sa tak samo zli jak inni, tak samo krzywdza innych, tak samo malostkowi i glupi, nic nie robia zeby swiat byl lepszy. w zasadzie tylko obecny papiez w mojej ocenie jest ok.


Jak nie rozumiesz obserwując, to może spróbuj sam przyjmować Komunie a nie analizuj. Po co skupiać się jedyne na krytyce? Popatrz ile już podeszły w wieku Papież, pracuje - codziennie zresztą. Jak Widzisz można pomimo starości i wszelkich chorób i wielkiej odpowiedzialności jaką przyjął na siebie Papież – żyć i dawać siebie innym.
Jeśli Twoje spojrzenie wyszukuje wszystkiego, co jest <czarne> a Twoja postawa jest <roszczeniowa>, „bo inni nic nie robią” – tak napisałeś, to faktycznie można się załamać. Nikt nikomu nic nie będzie dawał za „piękne oczy”. Jeśli nie włączysz się do <zabawy> a stojąc z boku będziesz szukał krzywych nóg tańczących dziewczyn, to nigdy nie zatańczysz i spędzisz stercząc w kącie całą zabawę.
Jasne, że łatwo mi się mówi a Ty cierpisz. Pewnie możesz tak powiedzieć po tym, co napisałem. Myślę, że gdybanie moje jak i Twoje analizowanie cudzego życia jego oceny, co robią inni, czego nie robią, co im daje Komunia lub nie, jest błądzeniem i kręceniem się wokół siebie. Wyrwij się z tego koła i popatrz w inna stronę – przecież na świecie jest również piękno, dobro, miłość. To wszystko Ciebie również otacza – racz to wszystko dostrzec.
Jeśli nie masz siły zmienić swojej postawy, to powinieneś udać się do specjalisty – podjąć leczenie - psychologiczną terapię wspomaganą lekami antydepresyjnymi.
Rozwijanie tego delikatnego poniekąd tematu na forum nic Ci nie pomoże. Każdy człowiek w swoim życiu przechodzi trudne chwile, załamania, niechęci, złości, bunty, – ale jak to trwa permanentnie //lekarze stwierdzają, że jak ponad 2 tygodnie// to powinno się zgłosić do psychiatry by podjąć walkę z depresją. Nawet ta diagnoza, która jest podręcznikowym wskazaniem na depresję może być błędna gdyż Ty mogłeś pod wpływem jakiegoś negatywnego zdarzenia usiąść i napisać taki właśnie smętny post.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę zmiany nastroju. A może skorzystaj z porady Alipiusza :) :D :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr wrz 01, 2004 19:26
Zobacz profil
Post 



Ponadto religia chyba jednak uczy jak żyć. Wiara powinna budować pozytywne relacje z ludźmi.
Mam taką książę 'Moc pozytywnego myślenia" Normana V. Peale (to chrześcijański psycholog).
Tematem jest właśnie zejście z myśli negatywnych, na pełne ufności na gruncie pouczeń z Biblii.

Jest tam bardzo dużo przykładów, gdzie stosując określone metody z odniesieniem do wiary, ludzie, którzy przychodzili do autora ze swoimi problemami, byli w stanie odzyskać wiarę w siebie i własne siły.

Ponieważ mam chwilę czasu zacytuję fragment pierwszego rozdziału.


>(strona 15) Uwierz w siebie! Uwierz w swoje możliwości! Bez skromnej, lecz rozsądnej ufności we własne siły nie możesz odnieść sukcesu ani być szczęśliwy. [...] Poczucie własnej niższości i niezdatności przeszkadza w spełnieniu twoich nadziei, zaś wiara w siebie prowadzi do samorealizacji i sukcesu. [...]
Pewnego razu, gdy właśnie kończyłem prelekcję dla grupy przedsiębiorców w miejskiej sali zebrań i stałem jeszcze na podium, pozdrawiając obecnych, podszedł do mnie jakiś człowiek i z niezwykłym przejęciem zapytał: "Czy mógłbym z panem porozmawiać o sprawie, która jest dla mnie najwyższej, rozpaczliwe wagi?"
Poprosiłem go, by poczekał, aż inni wyjdą, po czym weszliśmy za kulisy i usiedliśmy.
- Przyjechałem do tego miasta, aby załatwić najważniejszą sprawę w moim życiu. Jeśli mi się powiedzie, oznacza to dla mnie wszystko. Jeśli nie, jestem skończony.
Zachęciłem go, by się trochę odprężył, mówiąc, że nic nie jest aż tak ostateczne. Jeśli mu się uda to świetnie; jeśli nie, cóż, jutro jest zawsze nowy dzień.
- Brak mi wiary w siebie - powiedział strapionym głosem. - Czuję się strasznie niepewnie. Po prostu nie wierzę, że mi się uda. Jestem zniechęcony i przygnębiony. Właściwie - jęknął - jestem prawie przegrany. Mam 40 lat. Dlaczego przez całe życie dręczy mnie poczucie niższości, niepewność, zwątpienie w siebie? Słuchałem dzisiaj pana wykładu, w którym mówił pan o sile pozytywnego myślenia, i chciałbym zapytać, jak mogę zyskać choć trochę wiary w siebie.
- Trzeba zrobić dwie rzeczy - odpowiedziałem. - Po pierwsze, odkryć, dlaczego ma pan poczucie własnej niemocy. To wymaga analizy i musi trochę potrwać. Do schorzeń naszego życia emocjonalnego musimy podchodzić tak jak lekarz, który bada źródło fizycznych dolegliwości. Nie da się tego zrobić natychmiast, na pewno nie w trakcie dzisiejszej krótkiej rozmowy, a ostatecznie rozwiązanie tego problemu może wymagać leczenia. Ale żeby pomóc panu w tek konkretnej sytuacji, dam panu receptę, która poskutkuje, jeśli zastosuje się pan do niej.
Proponuję, żeby idąc dziś wieczorem ulicą powtarzał pan pewne słowa, które panu podam. Proszę je też powtórzyć kilkakrotnie po położeniu się do łóżka. Kiedy się pan jutro obudzi, proszę je wypowiedzieć trzykrotnie przed wstaniem. W drodze na to ważne spotkanie proszę je powtórzyć jeszcze trzy razy. Niech pan to robi z wiarą, a otrzyma pan wystarczającą siłę i zdolność, by poradzić sobie z tą sprawą. Później, jeśli będzie pan chciał, zajmiemy się analizą pańskiego zasadniczego problemu, ale cokolwiek z niej wyniknie, formuła, którą teraz zamierzam panu podać, będzie ważnym czynnikiem ostatecznego wyleczenia.
Oto sentencja, którą mu poleciłem: "Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia" (List św. Pawła do Filipian 4,13) Nie znał tych słów, więc zapisałem mu je na kartce i poprosiłem, by je trzykrotnie głośno odczytał.
- Teraz proszę się zastosować do mojej recepty, a jestem pewien, że wszystko pójdzie dobrze.
Podniósł się, chwilę stał w zamyśleniu, po czym powiedział wyraźnie wzruszony: "Dobrze, panie doktorze. Dobrze."
Patrzyłem, jak się prostuje i odchodzi w noc. Wydawał się żałosną postacią, jednak sposób, w jaki się trzymał, świadczył, że wiara zaczęła już działać w jego umyśle. Po pewnym czasie doniósł mi, że ta prosta formuła "sprawiła cuda" i dodał: "Wydaje się niewiarygodne, że kilka słów z Biblii może tyle zdziałać".
Później ten człowiek poddał się badaniom przyczyn, które wywołały u niego poczucie niższości. Zostały one usunięte dzięki naukowym poradom i dzięki jego wierze. Nauczył się wierzyć; otrzymał pewne szczegółowe instrukcje (są one podane w dalszej części tego rozdziału). Stopniowo zdobył mocną, stałą, rozsądną wiarę w siebie. Nigdy nie przestał zdumiewać się, że wszystko płynie teraz ku niemu zamiast od niego. Jego osobowość nabrała cech pozytywnych w miejsce negatywnych, tak, że nie odstrasza już sukcesu, lecz przeciwnie, przyciąga go do siebie. Ma teraz autentyczną ufność we własne siły.


[...]

1. Stwórz i odciśnij trwale w swojej psychice obraz siebie jako kogoś, komu się udaje. Trzymaj się tego obrazu uporczywie. Nie pozwól mu zblaknąć. Nigdy nie myśl o sobie jako o tym, który przegrywa; nigdy nie wątp w realność owego mentalnego wizerunku. To jest największe niebezpieczeństwo, gdyż umysł zawsze usiłuj spełnić to, co widzi w wyobraźni. Zawsze więc wyobrażaj sobie sukces, bez względu na to, jak źle układają się sprawy w danym momencie.
2. Za każdym razem, kiedy przyjdzie ci do głowy negatywna myśl tycząca się twoich osobistych możliwości, świadomie sformułuj pozytywną myśl, która tę poprzednią "skasuje".
3. Nie piętrz trudności w wyobraźni. Deprecjonuj, pomniejszaj każdą tak zwaną przeciwność. By wyeliminować trudności, należy je badać i skutecznie im przeciwdziałać, ale trzeba je postrzegać tylko jako to czym są. Nie można ich wyolbrzymiać myślami dyktowanymi przez strach.
4. Nie patrz na innych z lękliwym podziwem i nie próbuj ich naśladować. Nikt nie może być tobą z tak dobrym skutkiem, jak ty sam. Pamiętaj też, że większość ludzi, pomimo pewnego siebie wyglądu i sposobu bycia, często jest równie przestraszona jak ty i tak samo wątpi w siebie.
5. Dziesięć razy dziennie powtarzaj te pełne mocy słowa: "Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam?" (List do Rzymian 8,31) (Przerwij czytanie i powtórz je TERAZ, powoli i z ufnością.)
6. Znajdź kompetentnego doradcę, który pomoże ci zrozumieć, dlaczego robisz to, co robisz. Dowiedz się, jakie jest źródło twoich uczuć niższości i zwątpienia w siebie; często pochodzą one z dzieciństwa. Samowiedza prowadzi do wyleczenia.
7. Dziesięć razy dziennie utrwalaj w sobie wiarę w następujące twierdzeniem powtarzając je głośno, jeśli to możliwe: "Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia" (List do Filipian 4,13) Powtórz te słowa TERAZ. To magiczne zdanie jest najpotężniejszym na świecie antidotum na myśli o własnej niższości.
8. Dokonaj realistycznej oceny własnych możliwości, a następnie podnieś ją o 10 procent. Nie stawaj się egocentrykiem, ale wzbudź w sobie zdrowy szacunek do siebie. Uwierz w swoje własne, wyzwolone przez Boga siły.
9. Oddaj się w ręce Boga. Aby to uczynić, po prostu oznajmij: "Jestem w rękach Boga". Potem uwierz, że TERAZ otrzymujesz całą moc, jaka jest ci potrzebna. Poczuj, jak spływa w ciebie. Przyjmij, że "Królestwo Boże jest w tobie" (Ewangelia wg św. Łukasza 17,21) w postaci siły wystarczającej, by odpowiedzieć na wyzwania rzucane przez życie.
10. Przypomnij sobie, że Bóg jest z tobą i nic nie może cię pokonać. Uwierz, że teraz otrzymujesz od Niego siłę.




Śr wrz 01, 2004 19:46
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
kwestia nastawienia zmeczony i tylko tyle...

"gdybym to zrobił wczoraj, dzis nie musialbym sie meczyć" - tak napisal stachura w swoim dzienniku pisanym przed smiercia (samobojstwem)

czasem wydaje sie nam, ze ktos umarl mlodo i to bez sensu, bo mogl jeszcze tyle zrobic... mogl, ale Bog uznal, ze jego misja na tym siecie jest juz skonczona. moze warto pomyslec, czy naprawde juz w zyciu zrobilismy wszystko, czy wypelnilismy do konca misje, ktora nam przeznaczyl Bog?

Ja z perspektywy ostatnich 4 lat "nowego zycia" wiem, ze to jeszcze nie byl ten czas i jeszcze wiele mam do zrobienia. I staram sie dziekowac Bogu za kazdy kolejny dzien, chociaz nie powiez, zeby to zawsze bylo proste...

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


So wrz 04, 2004 0:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post 
Ponieważ to uwielbiam, niech będzie odpowiedzią na Twoją CHWILOWĄ niechęć do świata i ludzi

Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
2 Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
3 czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
4 czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
5 czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
6 czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
7 czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
8 czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.
9 Cóż przyjdzie pracującemu
z trudu, jaki sobie zadaje?
10 Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi,
by się nią trudzili.
11 Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie,
dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata,
tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł,
jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca.
12 Poznałem, że dla niego nic lepszego,
niż cieszyć się i o to dbać,
by szczęścia zaznać w swym życiu.
13 Bo też, że człowiek je i pije,
i cieszy się szczęściem przy całym swym trudzie -
to wszystko dar Boży.
14 Poznałem, że wszystko, co czyni Bóg,
na wieki będzie trwało:
do tego nic dodać nie można
ani od tego coś odjąć.
A Bóg tak działa, by się Go [ludzie] bali.
15 To, co jest, już było,
a to, co ma być kiedyś, już jest;
Bóg przywraca to, co przeminęło.
16 I dalej widziałem pod słońcem:
w miejscu sądu - niegodziwość,
w miejscu sprawiedliwości - nieprawość.
17 Powiedziałem sobie:
Zarówno sprawiedliwego jak i bezbożnego
będzie sądził Bóg:
na każdą bowiem sprawę i na każdy czyn
jest czas wyznaczony.

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


So wrz 04, 2004 21:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
"kazdy czlowiek ma swoje dobre strony, trzeba tylko przkartkowac zle"

tak samo jest z ksiega naszego zycia, sa strony, na ktorych zapisane sa dla nas trudne chwile, ale nie jest przeciez opowiedziane, ze nasza ksiega ma zle zakonczenie. z kazda kolejna katrka rodzi sie nadzieja, ze kolejne strony beda lepsze... moze watro o tym pomyslec?

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


So wrz 04, 2004 22:24
Zobacz profil

Dołączył(a): So wrz 04, 2004 13:19
Posty: 45
Post 
Zmęczony...?
A może masz do przebycia "Morze samotnych", jak w wierszu Anny Kamieńskiej?

MORZE SAMOTNYCH

zastanawiałam się czy ta wielka zimna woda

nie ugasiłaby samotności

ale pewien stary mądry lekarz powiedział mi

samotność jest tym co odjęte

ale bardziej jeszcze tym co nam dane

aby przejść ponad głębią

dlatego smuga światła na wodzie

zawsze jest drogą

ze srebrnym śladem Chrystusowej stopy


N wrz 05, 2004 11:43
Zobacz profil

Dołączył(a): So wrz 04, 2004 13:19
Posty: 45
Post 
Bóg wie, może nawet dożyjesz dnia starości, takiego jak ten z wiersza, także Anny Kamieńskiej:

Dzień starości


Łatwiej poruszyć górę
niż przeżyć dzień starości
kosz dzbanek miska
każde naczynie kazdy kształt wydrążony
musi się napełnić
oto wszystko

Lecz On jak Rembrandt
umiłował starość
światłem swoim nad światła
rzeźbi ręce i twarze


Zostań z Bogiem... i wszystkim, którzy będą czytać ten tekst również tego życzę, a ja już muszę znikać stąd.


N wrz 05, 2004 17:43
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 15 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL