Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt maja 03, 2024 14:05



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 53 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Wartości wolne od dogamatyzmu. Mój wyznacznik postępowania. 
Autor Wiadomość
Post Wartości wolne od dogamatyzmu. Mój wyznacznik postępowania.
Witajcie drodzy forumowicze.

Po czasie jaki poświęciłem na zaznajomienie się z dość pokaźną ilością materiału zamieszczonego na forum katolika, wiary i racjonalisty, a także atraldynamics, ejsi, wortalu cud, portalu gwiezdnych wrót i innych oraz po prowadzonych na niektórych z wymienonych for dyskusji, nasunęła mi się pewne refleksja i pomysł, który poniekąd wzbudził PTRqwerty gdy ucinaliśmy sobie pogawędkę. Refleksja dotyczy sposobu zycia różnych zwolenników przeróżnych sytemów religijnych i inych, a raczej modelu postępowania do którego chcieli by jak nabadziej się dopasować. Chodzi o pewne życiowe credo, filozofię życia, ideę.

Jestem ciekaw Waszych wypowiedzi na temat modelu, który stanowi wyznacznik mojego postępowania. Przedstawiam poniżej ogólne, chyba najaważniejsze treści mojego światopoglądu. Jestem ciekaw co na ten temat sądzicie.

Mogą być filozofie zakłócone lub niezakłócone. Uważam, że ta, którą wyznaję jest wolna od zakłóceń, jednak nie powiem, że tak jest w istocie, ponieważ te, które uważam za zakłócone mogą takie wydawać się na pozór, a po pewnym czasie może się okazać, że jest zupełnie inaczej. Biorę tę ewentulaność pod uwagę, wszystkie wyznawane przeze mnie wartości są wolne od dogmatyzmu. Czuję, że to jest prawda, jednak zakładam też, ze mogę się mylić. Filozofie MOGĄ być zakłócone, lub nie zakłócone, nie twierdzę, że wszystkie SĄ lub jedynie wyznawana przez ze mnie NIE JEST, ponieważ to co sądzę w tym względzie opiera się na poczuciu pewności, więc nie jestem wolny od subiektywizmu.

Zakłócenia zawsze można usunąć, odciąć przedmot zakłócany od zakłócających wpływów, stransformować, oczyścić. Religie tworzone są przez ludzi POD WPŁYWEM, POD NACISKIEM Z ZEWNĄTRZ, któremu człowiek się poddaje. Więc podział na gorsze/lepsze jest w takim ujęciu błędny, ponieważ wymusza obstawanie przy tej wartości, którą uważasz za lepszą, z pozycji - TA JEST JEDYNIE SŁUSZNA I NIE MUSZĘ JUŻ WERYFIKOWAĆ, a zwalczanie lub ignorowanie tej, którą uważasz za gorszą.

Taka postawa jest bardzo ryzykowna, ponieważ czujność jest wtedy uśpiona, świadomość stępiona. Ta wartość, którą uważasz za lepszą nie musi wcale być lepsza i na pewno nie jest, bo w świecie energii nie istnieje pojęcie gorszy/lepszy, są różne poziomy wibracji lecz wszystkie energie mają wspólne źródło, więc nie mogą być lepsze lub gorsze, są zróżnicowane, posiadające różny charakter. Dopiero WYMIESZANIE POZIOMÓW WIBRACJI, OBNIŻANIE JEJ WARTOŚCI, DAJE W EFEKCIE WARTOŚĆ ZAKŁÓCONĄ. (To co napisałem może u niektórych zabrzmieć troszeczkę New Age-owsko, lecz tak mogą to odebrać Ci, ktorzy za bardzo nie interesują się fizyką w szerokim ujęciu. Chodzi o twierdzenie, poglądy, nektórych tylko fizyków oczywiście. Einstein np. uważał, że wszystko jest energią).

Konsumowanie wszystkiego co jest podawane na tacy bez próby głębszej tego weryfikacji, otwiera nas na różnego rodzaju indoktrynacje. Sama zmiana "ubarwienia" pojęć jeszcze nie czyni zmiany wartości. Jednak zastanów się nad słowami "zakłócona" i "gorsza". Zakłócona to taka, która pierwotnie była czysta, jednak została poprzez jakąś ingerencję zanieczyszczona, co nie znaczy, że jej pierwotna postać była pośledniejsza. Natomiast gorsza - to taka, która pierwotnie jest "zła", "zła" z natury. A nic co pochodzi z jednego źródła złym z natury być nie może, chyba, że założymy, iż źródło z którego wszystko powstało jest złe. Ale to pewnie bardzo karkołomne założenie i tego chyba byśmy nie chcieli :)

Podsumowując, przejawianie się umysłu zindoktrynowanego jest takie, że fekty jego działania w postaci postaw są osadzone w mniejszym lub większym stopniu w obliczu wartości fanatycznych, odrzucających możliwości pomyłki, zakładających o jedynej słuszności takich postaw, poglądów, itd., a negujących inne, przeciwstawne, wydające się z pozoru całkowicie niemożliwe do zaistnienia, właśnie między innymi z powodów przyjmowania takich, a nie innch stanowisk, jak np.: "Jedynie w religii katolickiej można dostąpić przejawiania się pełni prawdy" (Cytat słów katolika z czata portalu wiara.pl).

Gdy mówisz, że Twoje słowa są wolne, spróbuj się wnikliwe nad tym zastanowić, jeśli adoptujesz jeden z wielu wibrujących w naszej rzeczywistości systemów przekonań, to siłą rzeczy – Twoje słowa będą w większości wypadków zgadzać się z założeniami tego systemu, który przyjąłeś w obliczu zespołu wpojonych Ci od dziecka informacji.

Jeśli przyjmujesz pewne kody informacji nie możesz być wolnym w powielaniu ich, ponieważ to powielanie jest jedynie odzwierciedleniem tych kodów, a nie słowami wywiedzionymi w obliczu przemyśleń własnych, wolnych od jakichkolwiek uwarunkowań zewnętrznych i wewnętrznych.

Spróbuj stać się czystą, niezapisana kartką i rozważ, – co dla człowieka jest najbardziej potrzebne. Gdy jesteś czystą, nie zapisaną kartką – gdzie nie ma zapisów o Bogu, kościołach, sakramentach etc., etc., - to szybko dostrzeżesz, że prawdziwą, jedyną, potrzebną wartością – dla człowieka jest dążenie do budowania miłości w oparciu o relacje z środowiskiem.

Wystarczy zapomnieć o całej wiedzy, czyli całym potężnym zespole informacji, która tkwi w naszych umysłach, w pokładach pamięci i rozejrzeć się wokół – co widzisz? Drzewa, zwierzęta, ludzi, kosmos, wystarczy współżyć z tymi wartościami, wystarczy zawierzyć swojej naturze – jestem dobry, cieszę się z tego, co mnie otacza, cieszę się, że widzę dzieci biegające po łąkach, cieszę się, że mogę wędrować po puszczach, leśnych ostępach, cieszę się, że mogę podziwiać gwiazdy jak migoczą – to jest prawdziwa wolność. Nie myślisz o niczym - przeżywasz, doświadczasz – budujesz w sobie miłość poprzez radość i inne ciepłe uczucia nawet o tym nie myśląc.

Należy przede wszystkim skupić się na kultywowaniu wartości moralnych, odrzucając wszystkie te kody informacyjne, którymi karmieni byliśmy od dziecka, które po dogłębnej analizie okazują się niepotrzebne by je wciąż kultywować. Ślepa wiara w to co nam przekazują rodzice czy inne osoby - to jest właśnie totalna głupota.

Założenie, że wpajane nam od dziecka informacyjne kody dotyczące wyznawanej religii, czy innych systemów przekonań opartych na wierze są prawdziwe - jest głupotą. Wiara jest nieodłącznym elementem warunkującym trwanie każdego człowieka, jednak mówienie, że mamy wierzyć w to co nam wpojono używając wpajania jako argumentu świadczącego o jego prawdziwości jest stękaniem pod wpływem nacisków, jest bełkotem zniewolonego z własnej woli umysłu w oparciu o głupie założenie.

Wszystko co w konsekwencji głupich założen wprowadzane jest w życie - jest totalną głupotą. Wniosek, że to, co zostało wpojone rodzicom, zaprowadzi nas do tego co wpojone zostało pierwszym ludziom wywiedzione jest z głupiego założenia, a raczej na ślepiej wierze opartej w tym konkretnym przypadku o biblijny zapis. Jest to założenie prowadzące do uznania zapisów biblijnych jako jedynej prawdy. Takie myślenie jest zniewoleniem, skrępowaniem swojego umysłu, sciśnięciem go i zmuszeniem do obstawania przy jednym wątpliwym założeniu odrzucającym bez logicznych podstaw wszelkie inne.

Podobnie rzeczy się mają w przypadku twierdzenia, iż miliardy much nie mogą się mylić jedząc kupy, więc i my je jedzmy. Miliardy (sądze, że to dalece zawyżona liczba) ludzi przed nami żyjących, wierzących w coś, ma stać się podstawą pod to, byśmy i my wierzyli w to samo i mówili, że to jest prawda? To następne głupie założenie. Można jedynie przypuszczać, iż to w co wierzyli Ci ludzie było prawdziwe, tak samo jak można przypuszczać, że to było całkowicie nieprawdziwe.

Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń. Biorąc pod uwagę fakt, że ludźmi jest dość łatwo manipulować, a należy zauważyć, że stan obecniej wiedzy jest dalece potężniejszy od tego, który przynależny był ludom u zarania, należało by stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że większość może się mylić.

A może jest zupełnie na odwrót? A może to właśnie multum informacji w jak największym stopniu przyczynia się do tego, że ludzkość już gubi się w jej obliczu, nie wiedząc, zapominając o rzeczywistych wartościach czego wyrazem jest nasza codzienność? I w takim wypadku religie, historia, polityka, nauka itd., itp., może właśnie wpływać na obecną podatność manipulacji, uważam przeto, że jest to balast.

Człowiek obecnie powinien skupić się na podejmowanych próbach przywrócenia zachwianej równowagi emocjonalnej i środowiskowej planety, a różne systemy religijne, polityka, itd., przeszkadzają w tym, należy więc je odrzucić, przestać na nich się skupiać, a koncentrować na tym co łączy, a nie dzieli.

Nie oznacza to, że należy niszczyć kulturę i jej wytwory, zdobycze nauki, wierzenia, religie, itd., itp., niech sobie będą, chodzi o to, aby nie stawały się one powodem do waśni, morderstw, wojen itd. Aby to osiągnąć należy zaprzestać obstawiania przy tym i przekonywania innych do adaptowania tego co sami adaptujemy, należy skupić się na dotyczących WSZYSTKICH ludzi potrzeb, a tą potrzebą obecnie jest przywrócenie zachwianej równowagi o której wspomniałem, ponieważ w takich warunkach adaptacja, doświadczanie miłości będzie takie jaki być powinno, a więc całkowicie powszechne, bez barier.

Różnica pomiędzy nami jest taka, że ja uważam, iż Bóg nie oczekuje ani też nie potrzebuje moich jakichkolwiek podziękowań. Oczekuje mojego powrotu ponieważ będzie to kolejnym powodem do radości. Bóg jest jeden, przyznaje i przyznaje także, że wszystkich nas kocha jednakowo. Drogi do zbawienia oczywiście Bóg nie zamyka, ponieważ taka droga nie istnieje. Nasze Dusze są doskonałe, potrzeba im tylko miłości. Powrót zapewnia kroczenie ścieżką miłości poprzez generowanie wszystkich ciepłych uczuć w oparciu o koegzystencję w środowisku i żaden kościół, religie, żadne sakramenty nie są do tego potrzebne.

Wyrzekanie się wszystkiego nie jest pozytywne, ponieważ była by to ingerencja w naszą naturę – czyli bluźnierstwo przeciw Bogu, Duszy, Niebu. Jednak istnieją pustelnicy, którzy budują miłość w najbardziej surowych, ogołoconych warunkach, bo pozbawionych ludzi np. z którymi mają czasem minimalny kontakt lub wcale z ludźmi się nie kontaktują. Zauważ jednak, że żaden z pustelników nie koegzystuje w środowiskach pozbawionych kontaktu z przyrodą, ponieważ przyroda jest Świątynią Boga, Świątynią Duszy, a nie jest nią jakikolwiek budynek. I takie środowisko, odpowiednio wysoko rozwiniętym jednostkom całkowicie wystarcza by w oparciu o koegzystencję w nim budować miłość w sobie.

Ostatnim myślę etapem jeżeli chodzi o pustelnictwo to zamknięcie się w ciemnej jaskini i mimo takich warunków budowanie w sobie miłości. Jednak po co ktokolwiek miałby to robić? By doświadczać miłości rzadziej? By udowodnić przed samym sobą, że mimo wszystko i tak zbuduje miłość w sobie? O wiele więcej miłości w sobie można wybudować koegzystując w środowisku naturalnym, że tak powiem przyrodniczo – cennym, obfitującym w ludzi, zwierzęta, itd.

Środowisko raju to miejsce w którym nikt nie ma potrzeb co do spowiadania się np. lub połykania opłatka, to koegzystencja w środowisku czystym, wolnym od jakichkolwiek potrzeb ukierunkowanych na zdobywanie wiedzy, czy jakichkolwiek innych prócz potrzeby tworzenia w sobie miłości na którą składają się wszystkie ciepłe uczucia. To czysta egzystencja, współżycie z przyrodą (gdzie człowiek jest podstawowym jej elementem) i do takiego środowiska należy dążyć, do współtworzenia takich wartości, w oparciu o które można zrealizować taką ideę. Oczywiście nic na siłę – bez jakiejkolwiek ingerencji w jakiekolwiek wartości w człowieku, przede wszystkim nie szkodzić i szanować cudzą wolną wolę.

Przywrócenie utraconych kiedyś, takich czystych warunków rozwoju jest możliwe, nie osiągnie się jednak tego poprzez połykanie opłatka i spowiadanie się co jakiś czas z wciąż tych samych błędnych decyzji, co wywołuje przekonanie o czystości (”kamień mi spadł z serca”), a potem powrót do powielania swoich błędów, ponieważ i tak istnieje możliwość, że znów będę czysty, przygotowany na śmierć samym tylko, szczerym wyznaniem efektów podejmowania błędnych decyzji przed kimś „kto ma moc daną mu od Boga”. Takie postępowanie to stagnacja.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i czekam na Wasze wpisy zawierające wynik Waszych przemyśleń w związku z powyższym.


Pt lip 30, 2004 14:44
Post 
Cytuj:
Jestem ciekaw co na ten temat sądzicie.

Też jestem ciekaw.



Cytuj:
Mogą być filozofie zakłócone lub niezakłócone.

Proszę o zdefiniowanie co Ty rozumiesz przez:
1. filozofia zakłócona
2. filozofia niezakłócona

Cytuj:
Uważam, że ta, którą wyznaję jest wolna od zakłóceń,

Rozumiem, ale nie wiem co to jest filozofia niezakłócona, więc nie mogę się odnieść.

Cytuj:
MOGĄ być zakłócone, lub nie zakłócone,

Powtarzasz się, a ja chciałbym zrozumieć o czym mówisz.

Cytuj:
Zakłócenia zawsze można usunąć,

Proszę o zdefiniowanie zatem co to jest:
3. zakłócenie

Cytuj:
Religie tworzone są przez ludzi POD WPŁYWEM, POD NACISKIEM Z ZEWNĄTRZ, któremu człowiek się poddaje.

Czy chodzi zatem o to, że coś się dzieje w jakimś środowisku?
Jeśli tak to również Twój światopogląd byłby zakłócony, gdyż gdyby nie społeczeństwo byłbyś (jak każdy z nas) biegającą po drzewach, owłosioną małpą.
Proszę więc o definicję 1,2 i 3.

Cytuj:
bo w świecie energii nie istnieje pojęcie gorszy/lepszy

Proszę o definicję co to jest:
4. świat energii

Cytuj:
są różne poziomy wibracji

Proszę o definicję co to jest:
5. wibracja

Cytuj:
lecz wszystkie energie mają wspólne źródło, więc nie mogą być lepsze lub gorsze

Ponieważ nie wytłumaczyłeś co to jest energia (5), tłumaczysz teraz nieznane przez nieznane. Proszę zdefiniować (5).

Cytuj:
To co napisałem może u niektórych zabrzmieć troszeczkę New Age-owsko

Jak na razie dla mnie to nic nie oznacza, bo nie uwzględinłeś, że nie znamy tu pojęć, których używasz. Sprawdziłem we WIEM. Owa encyklopedia raczej też nie wie co to jest filozofia zakłócona.

Cytuj:
tak mogą to odebrać Ci, ktorzy za bardzo nie interesują się fizyką w szerokim ujęciu

Ty nie oceniaj, tylko definiuj. Na razie to tylko bełkot.

Cytuj:
Einstein np. uważał, że wszystko jest energią).

To pięknie, ale co to jest zatem 1,2,3,4,5, bo nie wiem o czym mówimy.

Cytuj:
zastanów się nad słowami "zakłócona" i "gorsza".

Zastanawiam się. Czekam na definicję.

Cytuj:
Zakłócona to taka, która pierwotnie była czysta, jednak została poprzez jakąś ingerencję zanieczyszczona, co nie znaczy, że jej pierwotna postać była pośledniejsza.

Czyli np. przez co? Przez lekcje w szkole?
Tego nie idzie zrozumieć. Czy w ogóle może powstać pogląd na świat pozbawiony ingerencji /choćby samego otoczenia/ ??

Cytuj:
Natomiast gorsza - to taka, która pierwotnie jest "zła", "zła" z natury

Jak to zła z natury? Co to oznacza? Jakiej natury? Mówić można, że człowiek ma naturę. Ci, którzy uznali, że natura człowieka jest zła, sformułowali bodaj herezeję manichejską.
Ale my mówimy o filozofii (1 i 2). Co to jest natura filozofii ?
Proszę zdefiniuj zatem:
6. natura filozofii

Cytuj:
Jedynie w religii katolickiej można dostąpić przejawiania się pełni prawdy" (Cytat słów katolika z czata portalu wiara.pl).

:lol: Piękne źródło sobie znalazłeś informacji o katolicyzmie.
Może sobie jakąś byś czasem książkę przeczytał, co? :-D
Od kiedy to katolicyzm rzymski uważa, że tylko członkowie tego wyznania, czy tej religii będą zbawieni?

Cytuj:
Gdy mówisz, że Twoje słowa są wolne

A pomyśl jak w ogóle jesteś ograniczony przez to, że musisz korzystać z języka!! :D Przecież sam ten fakt ogranicza! I jest spowodowany przez wydarzenia, które się odgrywały przed Twoim istnieniem :D Znowu zakłócenie?
Co to jest zakłócenie?

Cytuj:
Spróbuj stać się czystą, niezapisana kartką

Czyli pozbyć się wiedzy, której się uczyłem w szkole też?

Cytuj:
Wystarczy zapomnieć o całej wiedzy, czyli całym potężnym zespole informacji, która tkwi w naszych umysłach, w pokładach pamięci i rozejrzeć się wokół – co widzisz?

Wtedy bym widział obrazy, których bym nie rozumiał :-D


Cytuj:
gdzie nie ma zapisów o Bogu

Cytuj:
wystarczy zawierzyć swojej naturze – jestem dobry, cieszę się z tego,

Proszę zatem o definicję dobra w sytuacji, gdy nie ma Boga.
7. Co to jest dobro?

Cytuj:
Należy przede wszystkim skupić się na kultywowaniu wartości moralnych,

Ponownie proszę o definicję dobra.

Cytuj:
Założenie, że wpajane nam od dziecka informacyjne kody dotyczące wyznawanej religii, czy innych systemów przekonań opartych na wierze są prawdziwe - jest głupotą.

Nie podałeś uzasadnienia.

Cytuj:
Podobnie rzeczy się mają w przypadku twierdzenia, iż miliardy much nie mogą się mylić jedząc kupy, więc i my je jedzmy.

Nie wiem czy zauważyłeś, ale zachodnia Europa jest mało chrześcijańska, a w Polsce w grupie młodzieży najwygodniej być agnostykiem lub ateistą.
Miliardy much dziś co innego robią :)

Cytuj:
Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń.

Proszę wskazać, który apologeta tak twierdzi.

Cytuj:
Człowiek obecnie powinien skupić się na podejmowanych próbach przywrócenia zachwianej równowagi emocjonalnej i środowiskowej planety

Proszę o definicję co to jest:
8. równowaga emocjonalna planety

Cytuj:
Nie oznacza to, że należy niszczyć kulturę i jej wytwory, zdobycze nauki, wierzenia, religie, itd., itp., niech sobie będą, chodzi o to, aby nie stawały się one powodem do waśni, morderstw, wojen itd.

Czy wojny są powodowane przez religie, czy przez różnice w stopniu zamożności grup społecznych?



Na koniec...
Trudno mi dokonać podsumowania i odnieść się jakoś do problemu z uwagi na to, że nie rozumiem pojęć 1,2,3,4,5,6,7 i 8.
Zwróciłem jednak uwagę na pewnie stwierdzenia, które uznałem za fałszywe. Gdybyś jednak chciał się do moich stwierdzeń odnieść, prosiłbym jednak o konkretne definicje o czym właściwie rozmawiamy.


Pt lip 30, 2004 15:27
Post zakłócenie vs perturbacja :)
Specjalnie dla Ciebie PTR :lol:

Odniosę się tylko jak na razie do kilku kwestii i pokrótce, ponieważ za kilka godzin wyjeżdżam, a wciąż nie jestem spakowany :) 15 sierpnia jak mniemam odniosę się szerzej jeśli to co poniżej Cię nie usatysfakcjonuje.

PTR, tak to już dość często bywa, że zagorzałemu zwolennikowi jakiejś religii trudno jest się odnaleźć w procesie fulguracji.

Filozofia - wiesz co to znaczy.

Zakłócenie - wyobraź sobie idealnie niewzruszoną taflę wody jeziora, wrzucasz kamień... Nie! Lepiej wrzuć to słowo do "Wiem", z piętanście haseł Ci wyskoczy :o To takie tylko cwaniactwo prestidigitatorskie :lol: Może bardziej od zakłócenia zadowoli Cię perturbacja lub dysonans? 8)

Cytuj:
Religie tworzone są przez ludzi POD WPŁYWEM, POD NACISKIEM Z ZEWNĄTRZ, któremu człowiek się poddaje.


Cytuj:
Czy chodzi zatem o to, że coś się dzieje w jakimś środowisku?


Chodzi o stwierdzenie faktu.
Nacisk z zewnątrz nie koniecznie musi pochodzić jedynie od ludzi. Oczywiście, że to wszystko dzieje się w jakimś środowisku.

Cytuj:
Jeśli tak to również Twój światopogląd byłby zakłócony, gdyż gdyby nie społeczeństwo byłbyś (jak każdy z nas) biegającą po drzewach, owłosioną małpą.


Ingerencja przyczyniła się do tego, iż nikt z nas małpą nie jest i nigdy nie będzie. Społeczeństwo nie miało wpływu na naturalny bieg ewolucji. Co do zakłócenia lub nie, mojego światopoglądu - przeczytaj raz jeszcze:

Uważam, że ta(folozofia), którą wyznaję jest wolna od zakłóceń, jednak nie powiem, że tak jest w istocie, ponieważ te, które uważam za zakłócone mogą takie wydawać się na pozór, a po pewnym czasie może się okazać, że jest zupełnie inaczej.

Cytuj:
Proszę o definicję co to jest:
4. świat energii


Poczytaj Einsteina, Hawkinga. Wszystko jest energią. Świat w tym ujęciu jest wszystkim - ŚWIAT, czyli wszystko co istnieje w rzeczywistości. Świat więc ze swoją zawartością jest światem energii, jej konglomeratem ze względu na jej różne poziomy wibracji, zakresy częstotliwości drgań.

Cytuj:
są różne poziomy wibracji

Cytuj:
Proszę o definicję co to jest:
5. wibracja


Och, PTR, to proste. Wszystko wibruje, pulsuje, drga... To stan wszechrzeczy, wszystkiego. Fizyka drogi PTR. Ruch. Wibracja jest ruchem. Wibracja opiera się na molekularnym ruchu lub poruszeniu. Świat składa się z małych cząsteczek w ruchu. Np. molekuły składają się z małych cząsteczek znanych jako atomy. :lol: Atomy natomiast składają się z protonów, neutronów i elektronów. :lol: Jeśli mógłbyś stać się mały, zobaczyłbyś, że orbita elektronowa wokół jądra jest jak planeta krążąca wokół słońca. Jeśli posunąłbyś się dalej w analogii zobaczyłbyś, że ludzkie ciało jest zbudowane jak wiele słonecznych i galaktycznych systemów. Ludzkie ciało jest poddane stałemu cząsteczkowemu ruchowi, który produkuje coś na kształt elektryczności...

Cytuj:
lecz wszystkie energie mają wspólne źródło, więc nie mogą być lepsze lub gorsze


Cytuj:
Ponieważ nie wytłumaczyłeś co to jest energia (5), tłumaczysz teraz nieznane przez nieznane. Proszę zdefiniować (5).


Oj, PTR, przecież jesteś dorosłym do wielu rzeczy człowiekiem, to przecież banalne. Naprawdę muszę tłumaczyć? Gubisz się PTR, (5) - to wg. Ciebie raz wibracja, a zaraz potem energia. Proszę, rozwiń kwestię owego zróżnicowania (przeistoczenie ? :x )

Cytuj:
Jak na razie dla mnie to nic nie oznacza, bo nie uwzględinłeś, że nie znamy tu pojęć, których używasz.


nie znamy

PTR, to Was jest trzech? P - Piotr, T - Teofil i R - Rambo? :D , a qwerty to kryptonim pod którym ukrywa się legion lub niebiańskie wojsko? :-D Siedzi Was aż tylu przezd ekranem komputera by odpowiadać spiritowi ? 8)

Cytuj:
Sprawdziłem we WIEM. Owa encyklopedia raczej też nie wie co to jest filozofia zakłócona.


Encyklopedia nie wie? Oj, Katoliku! Jakże łatwo personifikujesz, to chyba typowe? ;) Ok, rozpoznałem Twój nieprzeciętny dowcip :D Sprawdź czy encyklopedia wie co to jest "urągliwe zacharczenie pewną częścią ciała" ;) Lepiej chyba jednak będzie abyś "zapytał sie jej" :lol: co znaczy "pupa popielna" i wiesz, że prawie wie? Znajduje jedno hasło, jest naprawdę mądra :D

Cytuj:
Ty nie oceniaj, tylko definiuj.


Staję na baczność nawet :D

Cytuj:
Na razie to tylko bełkot.


Przypomnij wszystkim definicję bełkotu, a potem wykaż, że to co napisałem przystaje do tej definicji. Chodzi o definicję z "Wiem" :? Ale wiesz co? "Wiem" nie wie chyba co to jest bełkot i co Ty teraz zrobisz? ;) Poszukasz innego źródła informacji? :D Zapewniam Cię, że tartaglia nie skrywa mej twarzy, a Twojej? :)

Żarty na bok, mówiąc poważnie mogę przyznać rację, że w niektórych miejscach mój tekst dla pewnej grupy osób może być nieco niezrozumiale sformułowany, trochę zawiły, momentami niejasny. Sądząc po tym co napisaleś PTR, dla Ciebie właśnie taki jest, więc wyjaśniam Ci krok po kroku te kwestie, ktorych nie rozumiesz. 8)

Cytuj:
zastanów się nad słowami "zakłócona" i "gorsza".


Cytuj:
Zastanawiam się. Czekam na definicję.


Nad czym się zastanawiałeś w związku z tymi pojęciami skoro nie miałeś dostępu do definicji ? :x

Cytuj:
Zakłócona to taka, która pierwotnie była czysta, jednak została poprzez jakąś ingerencję zanieczyszczona, co nie znaczy, że jej pierwotna postać była pośledniejsza.


Cytuj:
Czyli np. przez co? Przez lekcje w szkole?


Chociażby.

Cytuj:
Tego nie idzie zrozumieć. Czy w ogóle może powstać pogląd na świat pozbawiony ingerencji /choćby samego otoczenia/ ??


Albo nic nie zrozumiałeś, albo udajesz. Pierwotność o jakiej mówię to nie punkt zerowy, moment startu, czy coś w tym rodzaju. To pewien okres, w którym ludzie żyli w środowisku raju o którym wspominałem, następnie została wprowadzona perturbacja poprzez propozycję, która została zaadoptowana. Zaadoptowanie wartości, która niosła za sobą owa propozycja stało się w efektem zaistnienia perturbacji. Dla katolika doskonale znającego opowieści o Adamie i Ewie nie powinno to stanowić jakichś problemów w zrozumieniu. Sam proces perturbacyjnych eskalacji, źródła z którego powstała propozycja, umiejscowienie w czasie tego zdarzenia nie było przedmiotem mojego posta. Chodziło o przedstawienie ogólnych, najaważniejszych treści mojego światopoglądu.

Cytuj:
Natomiast gorsza - to taka, która pierwotnie jest "zła", "zła" z natury


Cytuj:
Jak to zła z natury? Co to oznacza? Jakiej natury? Mówić można, że człowiek ma naturę. Ci, którzy uznali, że natura człowieka jest zła, sformułowali bodaj herezeję manichejską.


Właśnie o to chodzi, że nie istnieje coś złego z natury, a często słyszę takie stwierdzenia z ust np. katolików. Stąd usytułowałem pojęcie "zło z natury" jako synonim "gorszego". Gorszy, czyli zły z natury. Coś takiego nie istnieje, dlatego używam sforumułowania zakłócony, zakłócona, podległa perturbacji, dysonansom, co wcale nie znaczy gorsza. Jestem świadom karkołomności sytuowania "gorszy" jako synonimu "zły z natury" :oops:

Mówisz, że zastanawiałeś się nad pojęciem "gorszy" i jakie są wyniki Twoich przemyśleń? To pojęcie wg. mnie nie pasuje do niczego. Np. mówią: magnetowid firmy jakiejś tam, jest gorszy od magnetowidu firmy jakiejś tam. Wg. mnie nie jest gorszy, on nie jest tak sprawny w działaniu jak ten inny. On jest właśnie inny, a nie gorszy :D Podobnie jest gdy ktoś mówi: ten biegacz jest gorszy od tamtego ponieważ osiąga gorsze wyniki. Nie. Ten, który osiąga inne wyniki od tego pierwszego jest inny.

Załóżmy, że wszystkie czynniki na drodze kariery sportowej obydwu biegaczy są identyczne. Stopień przygotowania (determinacja, opanowanie, samodyscyplina, itd., itp.), cała machina z zapleczem naukowym (fizjolodzy, biomechanicy, biolodzy, etc., etc.), czas przygotowań, wspólny start, a więc warunki pogodowe te same, itd., a nawet odpowiednie, świadome i zdrowotne życie ich mam w okresie ciąży i przed nią. Można długo wymieniać. Wreszcie startują, żaden nie popełnia jakiegokolwiek błędu podczas całego okresu biegu i jeden z nich jest na mecie wcześniej od drugiego. Kto przegrał? Gorszy? Nie. Nikt nie jest gorszy. Nikt tak naprawdę nie przegrał. Niestety, ten drugi nie otrzyma nagrody o takiej wartości jak ten pierwszy.

Można powiedzieć - ten pierwszy był z pokolenia Abla, a ten drugi Kaina :D

Ten, który był na mecie drugi, chociaż pobił swój życiowy rekord na tym dystansie bardzo znacznie, nie jest gorszy, on jest inny. To było wszystko na co go było stać, dał z siebie wszystko i uzyskał sukces, udowodnił, że był przygotowany należycie, udowodnił, że wszyscy Ci, którzy pracowali na jego sukces wraz z nim - nie zawiedli, nie popełnili błędu. On nie popełnił błędu ani w trakcie przygotowań, ani w trakcie startu. Zostaje nazwany jednak gorszym - to nieporozumienie.

Cytuj:
Ale my mówimy o filozofii (1 i 2). Co to jest natura filozofii ?
Proszę zdefiniuj zatem:
6. natura filozofii


Nie wspominałem o naturze filozofii, sam ukułeś to pojęcie, więc sam je zdefiniuj.

Cytuj:
Jedynie w religii katolickiej można dostąpić przejawiania się pełni prawdy" (Cytat słów katolika z czata portalu wiara.pl).


Cytuj:
:lol: Piękne źródło sobie znalazłeś informacji o katolicyzmie.
Może sobie jakąś byś czasem książkę przeczytał, co? :-D


Oj, nie rozsnuwaj tutaj infantylizmów :lol: Jeśli Ty takie wnioski wyciągasz jak właśnie powyżej zaprezentowałeś, to dysusja z Tobą będzie zaiste... Ciekawa? A może inna? :x Z pewnością nie gorsza od jakiejkolwiek innej :D

Zapewniam Cię, że człowiek, który o "mały włos" nie wkroczył na drogę pasterza katolickich owieczek bardzo dobrze orientuje się w katolicyźmie. Mam już troszeczkę dość Twoich zabaw w wycinki kontekstowe, proszę o zreflektowanie się z Twojej strony.

Cytuj:
Od kiedy to katolicyzm rzymski uważa, że tylko członkowie tego wyznania, czy tej religii będą zbawieni?


Nie mogę czuć się zobowiązany do odpowiedzi na to pytanie, ponieważ nie postulowałem takiej tezy. Czy uważasz jednak, że wszyscy bez wyjątku będą "zbawieni" w myśl doktryny katolickiej? Z Twojego pytania to raczej nie wynika, ponieważ mówisz tylko o wyznaniach i religiach, a co z tymi, którzy nie rekomendują przynależności do żadnej z tych sfer? Jeżeli jednak uważasz, że wszyscy bez wyjątku, to podzielasz mój pogląd mówiący o tym, iż żadne wyznania i religie nie są do powrotu (wg. Ciebie "do zbawienia") potrzebne. Nie musisz odpowiadać. :)

Cytuj:
A pomyśl jak w ogóle jesteś ograniczony przez to, że musisz korzystać z języka!! :D Przecież sam ten fakt ogranicza! I jest spowodowany przez wydarzenia, które się odgrywały przed Twoim istnieniem :D Znowu zakłócenie?
Co to jest zakłócenie?


Sam sobie stawiasz pytania, sam odpowiadaj. To o czym wspominasz nie ma żadnego związku z tym co napisałem. Wyjaśnienie dotyczące zakłóceń masz powyżej. Opatrznie rozumujesz lub celowo próbowałeś wypaczyć, zakłócić :D mój tekst (na okres dwóch tygodni :lol: ). Znalazłem jednak troszkę czasu specjalnie dla Ciebie przed wyjazdem :) Człowieku, chcesz wszystko zakłócić ;)

Cytuj:
Spróbuj stać się czystą, niezapisana kartką


Cytuj:
Czyli pozbyć się wiedzy, której się uczyłem w szkole też?


Pozbyć się? Kto mówi o pozbywaniu się? Nie możesz spróbować wyobrazić sobie siebie w kontekście tego co napisałem?

Cytuj:
Wystarczy zapomnieć o całej wiedzy, czyli całym potężnym zespole informacji, która tkwi w naszych umysłach, w pokładach pamięci i rozejrzeć się wokół, co widzisz?


Cytuj:
Wtedy bym widział obrazy, których bym nie rozumiał :-D


Dziecko, które niczego nie rozumie nie jest zdolne do adaptowania miłości? Nie napisałem "zapomnieć na zawsze". Spróbuj sobie wyobrazić taką sytuację, widzisz coś czego nie rozumiesz, nie nadajesz temu nazwy, pozostaje tylko odczuwanie i doświadczanie natury, a nie wprowadzonych zakłóceń (obecny poziom rozwoju cywlizacji wprowadza dysonans, przeszkadza czowiekowi w adaptacji pozytywnych wartości emocjonalnych).

Cytuj:
gdzie nie ma zapisów o Bogu

Cytuj:
wystarczy zawierzyć swojej naturze - jestem dobry, cieszę się z tego,


Cytuj:
Proszę zatem o definicję dobra w sytuacji, gdy nie ma Boga.
7. Co to jest dobro?


Och. Gdy wstawiasz jakieś posty i zadajesz pytania, to racz sprawdzać czy ktoś nie daje odpowiedzi. To o co prosisz już jest tutaj :

viewtopic.php?t=729&start=45

Cytuj:
Założenie, że wpajane nam od dziecka informacyjne kody dotyczące wyznawanej religii, czy innych systemów przekonań opartych na wierze są prawdziwe - jest głupotą.


Cytuj:
Nie podałeś uzasadnienia.


Wyobraź sobie, że po śmierci się dowiadujesz, że Twoja religia to jeden wielki szwindel, szatański system wykorzystujący pewne pozytywne wartości (inaczej nie przetrwał by kilku tysięcy lat). I co? Nie bierzesz takiej ewentulaności pod uwagę? Nie wierzysz w to, że szatan istnieje? Założenie bowiem tylko w jedną stronę jest głupotą, należy brać pod uwagę także i drugą stronę. Nię lękaj się, chodzi tylko o założenie. :D

Cytuj:
Nie wiem czy zauważyłeś, ale zachodnia Europa jest mało chrześcijańska, a w Polsce w grupie młodzieży najwygodniej być agnostykiem lub ateistą.


Wg. Ciebie o wartości jakiegoś systemu światopoglądowego świadczą trudności w jego realizowaniu? Czyżbyś sytuował agnostycyzm, czy też ateizm w grupie negatywnych światopoglądów?

Cytuj:
Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń.


Cytuj:
Proszę wskazać, który apologeta tak twierdzi.


Proszę wskazać, w którym miejscu niejaki old spirit twierdził, że apologeci uważają, iż ilość wyznawców stanowi kryterium wyboru systemu religijnego. :)

Cytuj:
Proszę o definicję co to jest:
8. równowaga emocjonalna planety


Zespół zaadopotowanych emocji wszystkich ludzi na Ziemi. Człowiek generuje emocje, które stanowią o stanie jego psychiki.

Cytuj:
Nie oznacza to, że należy niszczyć kulturę i jej wytwory, zdobycze nauki, wierzenia, religie, itd., itp., niech sobie będą, chodzi o to, aby nie stawały się one powodem do waśni, morderstw, wojen itd.


Cytuj:
Czy wojny są powodowane przez religie, czy przez różnice w stopniu zamożności grup społecznych?


Rozwiń taką oto kwestię: wojny na tle religijnym.

Zauważ też, że umieściłem religie jako jeden z elementów obok zdobyczy nauki, wytworów kultury, wstawiłem także itd., itp., a więc mogę dodać całą gamę różnych przyczyn, między innymi różnice w stopniu zamożności grup społecznych.

Cytuj:
Zwróciłem jednak uwagę na pewnie stwierdzenia, które uznałem za fałszywe.


Które stwierdzenia uważasz za fałszywe?

Pozdrawiam nad wyraz serdecznie :)

P.S Do zobaczenia literek za dwa tygodnie :)


So lip 31, 2004 11:39
Post 
old_spirit

Old_spirit w drugim liście napisał:
Cytuj:
Zakłócenie - wyobraź sobie idealnie niewzruszoną taflę wody jeziora, wrzucasz kamień...

Old_spirit w pierwszym liście napisał:
Cytuj:
Mogą być filozofie zakłócone lub niezakłócone. Uważam, że ta, którą wyznaję jest wolna od zakłóceń,

Old_spirit w drugim liście napisał:
Cytuj:
Religie tworzone są przez ludzi POD WPŁYWEM, POD NACISKIEM Z ZEWNĄTRZ, któremu człowiek się poddaje.

Czy nie prościej zamiast tyle się rozpisywać napisać: Jestem wolny/Uwolniłem się od wpływu religii. ?


Old_spirit napisał w pierwszym liście:
Cytuj:
Religie tworzone są przez ludzi POD WPŁYWEM, POD NACISKIEM Z ZEWNĄTRZ, któremu człowiek się poddaje.

Ja odpisałem w pierwszym liście:
Cytuj:
Czy chodzi zatem o to, że coś się dzieje w jakimś środowisku?
Jeśli tak to również Twój światopogląd byłby zakłócony, gdyż gdyby nie społeczeństwo byłbyś (jak każdy z nas) biegającą po drzewach, owłosioną małpą.

Old_spirit odpisał:
Cytuj:
Ingerencja przyczyniła się do tego, iż nikt z nas małpą nie jest i nigdy nie będzie. Społeczeństwo nie miało wpływu na naturalny bieg ewolucji. Co do zakłócenia lub nie, mojego światopoglądu - przeczytaj raz jeszcze:

Uważam, że ta(folozofia), którą wyznaję jest wolna od zakłóceń, jednak nie powiem, że tak jest w istocie, ponieważ te, które uważam za zakłócone mogą takie wydawać się na pozór, a po pewnym czasie może się okazać, że jest zupełnie inaczej.


Małpami oczywiście nie jesteśmy. Niemniej gdyby nie społeczeństwo nie byłbyś taki jak jesteś. Gdyby nie przeglądanie for tj. atraldynamics, ejsi, wortalu cud, portalu gwiezdnych wrót też nie miałbyś światopoglądu takiego jaki masz.
Na Twój światopogląd miało wpływ wszystko, co zostało na tych witrynach, propagujących zjawiska „paranormalne”, napisane.

Napisałem w pierwszym liście:
Cytuj:
Proszę o definicję co to jest:
4. świat energii

Ty odpoisałeś:
Cytuj:
Poczytaj Einsteina, Hawkinga. Wszystko jest energią. Świat w tym ujęciu jest wszystkim - ŚWIAT, czyli wszystko co istnieje w rzeczywistości. Świat więc ze swoją zawartością jest światem energii, jej konglomeratem ze względu na jej różne poziomy wibracji, zakresy częstotliwości drgań.

Dobrze. Jeśli jednak pojęcie świat energii nie rozumiesz inaczej niż to rozumiałby dowolny fizyk, to po co pisałeś w pierwszym liście:
Cytuj:
wartość, którą uważasz za lepszą nie musi wcale być lepsza i na pewno nie jest, bo w świecie energii nie istnieje pojęcie gorszy/lepszy, są różne poziomy wibracji lecz wszystkie energie mają wspólne źródło

Chodziło Ci o to, że w świecie energii nie ma pojęć lepszy/gorszy. Oczywiście, że nie ma. Głównie dlatego, że się tym fizyka nie zajmuje i problematyka taka nie należy do przedmiotu poznania fizyki.
Po co więc dalej napisałeś:
Cytuj:
Należy przede wszystkim skupić się na kultywowaniu wartości moralnych

Cytuj:
wystarczy zawierzyć swojej naturze – jestem dobry, cieszę się z tego,

Oldzie... Twój cały list jest taki... tak zupełnie niedookreślony. Spróbuj go przeczytać oczami osoby, która by tego tekstu nie pisała. Ja naprawdę mogę tylko co najwyżej się dopytywać co Ty rozumiesz pod kolejnymi pojęciami. Najpierw coś piszesz, że dobro nie występuje, potem piszesz coś o moralności, a potem, że cieszysz się, gdy czujesz, że jesteś dobry.

Albo piszesz w takiej formie /z pierwszego Twojego listu/:
Cytuj:
Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń. Biorąc pod uwagę fakt, że ludźmi jest dość ł.......

a potem piszesz:
Cytuj:
A może jest zupełnie na odwrót? A może to właśnie multum informacji w jak największym....

Oldzie jak z Tobą rozmawiać? Toż ja nie chcę gaworzyć. Napisałbyś krótki list w którym zawarłbyś swoją myśl z uzasadnieniem. To co piszesz to słowotok.



Poprosiłem o definicję wibracji. A Ty mi odpisujesz, że wszystko wibruje. Czyli właściwie chodzi o ruch? Wibracja to ruch? Ale nie tworzy się nowych pojęć tylko po to, aby zastąpić je innymi. Wibracja to nie może być tylko ruch. Ja w tym raczej dostrzegam najzwyklejszy New-Age.
Piszesz:
Cytuj:
Och, PTR, to proste. Wszystko wibruje, pulsuje, drga... To stan wszechrzeczy, wszystkiego. Fizyka drogi PTR. Ruch. Wibracja jest ruchem.

Po pierwsze nie ‘drogi’. Kolegę sobie znalazłeś?
Wcale nie uważam, aby wiele w tym było co piszesz czystej fizyki.
Wątpię, aby fizycy mając już pojęcie ruch, tworzyliby pojęcie wibracja, które znaczyłoby tyle co ruch. To nie jest czysta fizyka. To jest po prostu światopogląd zakłócony czytaniem njuejdżowskich stron.

Potem się rozpisujesz, że świat się składa z molekuł i podajesz skład atomu. Upraszczasz niesamowicie uważając – tak na marginesie – że atom to mały układ planetarny.




Napisałeś w pierwszym liście:
Cytuj:
lecz wszystkie energie mają wspólne źródło, więc nie mogą być lepsze lub gorsze

Ja Ci zadałem pytanie:
Cytuj:
Ponieważ nie wytłumaczyłeś co to jest energia (5), tłumaczysz teraz nieznane przez nieznane. Proszę zdefiniować (5).

Źle spytałem, gdyż fizyka nie definiuje pojęcia energii, ale Ty żeś odpisał mi o tak:
Cytuj:
Oj, PTR, przecież jesteś dorosłym do wielu rzeczy człowiekiem, to przecież banalne. Naprawdę muszę tłumaczyć? Gubisz się PTR, (5) - to wg. Ciebie raz wibracja, a zaraz potem energia. Proszę, rozwiń kwestię owego zróżnicowania (przeistoczenie ? )

Czyli nic nie odpowiedziałeś. Byłeś tu mało kulturalny, co jest zrozumiałe z uwagi na to, że nie maiłeś nic do powiedzenia.


Ja napisałem:
Cytuj:
Jak na razie dla mnie to nic nie oznacza, bo nie uwzględinłeś, że nie znamy tu pojęć, których używasz.

Ty odpisałeś:
Cytuj:
nie znamy

PTR, to Was jest trzech? P - Piotr, T - Teofil i R - Rambo? , a qwerty to kryptonim pod którym ukrywa się legion lub niebiańskie wojsko? Siedzi Was aż tylu przezd ekranem komputera by odpowiadać spiritowi ?

Znowu uciekasz w ironię. Ponadto źle Ci ona wychodzi. Postronny obserwator widzi, że uciekasz przed odpowiedzią.


Ja napisałem:
Cytuj:
Na razie to tylko bełkot.

Cytuj:
Przypomnij wszystkim definicję bełkotu, a potem wykaż, że to co napisałem przystaje do tej definicji. Chodzi o definicję z "Wiem" Ale wiesz co? "Wiem" nie wie chyba co to jest bełkot i co Ty teraz zrobisz? Poszukasz innego źródła informacji? Zapewniam Cię, że tartaglia nie skrywa mej twarzy, a Twojej?

Prawdopodobnie nie wie, bo nie jest to skonkretyzowane pojęcie. Niemniej nie jest ono istotne w moim wywodzie. Tymczasem w Twoim jest wiele nie skonkretyzowanych pojęć. Cały Twój wywód na nich stoi.
Bełkot natomiast rozumiem jako tekst, który nic nie oznacza. Twoja wypowiedź dodatkowo to słowotok. Nie starasz się, aby czytelnik wiedział konkretnie o co Ci chodzi, tylko wypisujesz co Ci ślina na język naniesie (najpierw dobra nie ma, potem dobro jest w Twoim pierwszym liście).
Kiedy proszę o wyjaśnienia ironizujesz tylko.


Cytuj:
Żarty na bok, mówiąc poważnie mogę przyznać rację, że w niektórych miejscach mój tekst dla pewnej grupy osób może być nieco niezrozumiale sformułowany, trochę zawiły, momentami niejasny.

Tzn. gdybyś nie odniósł się w pierwszym liście do mnie, to w ogóle bym nic nie pisał, bo ja nie rozumiem co Ty powiedziałeś właściwie.
Gdyby to jeszcze był ateizm to bym rozumiał. Ale wibracje? ;-) Najpierw u Ciebie dobra nie ma, a potem cieszysz się, że jesteś dobry.
Najprzedziwniejsze zaś to to, że najpierw u Ciebie Boga nie ma:
Cytuj:
Spróbuj stać się czystą, niezapisana kartką i rozważ, – co dla człowieka jest najbardziej potrzebne. Gdy jesteś czystą, nie zapisaną kartką – gdzie nie ma zapisów o Bogu,

A potem nagle u Ciebie Bóg jednak jest:
Cytuj:
Różnica pomiędzy nami jest taka, że ja uważam, iż Bóg nie oczekuje ani też nie potrzebuje moich jakichkolwiek podziękowań.


Nie ironizuj oldzie, że ja tego nie potrafię zrozumieć, a ktoś tam by potrafił. Takie teksty jak tu wstawiłeś może przechodziły na forach paranormalnych, ale tu nie przejdą. Z prostej przyczyny. Nikt nie będzie z nimi polemizował, bo jak? Ja ten tekst piszę już godzinę i nie mam ochoty na następną taką swoją wypowiedź, na tak bzdurną refleksję.


Pytasz:
Cytuj:
Nad czym się zastanawiałeś w związku z tymi pojęciami skoro nie miałeś dostępu do definicji ?

No właśnie co one mogą oznaczać.


Pisałeś też:
Cytuj:
Zakłócona to taka, która pierwotnie była czysta, jednak została poprzez jakąś ingerencję zanieczyszczona, co nie znaczy, że jej pierwotna postać była pośledniejsza.

Ja spytałem:
Cytuj:
Czyli np. przez co? Przez lekcje w szkole?

A ty odpowiedziałeś:
Cytuj:
Chociażby.

No, ale gdyby tak było, to przestałbym umieć korzystać z komputera i nie mógłbym Ci na Twoje banialuki teraz odpisać. Choćby z tego powodu nie mogę odrzucić tego co mnie w szkole nauczono.




Ja piszę:
Cytuj:
Tego nie idzie zrozumieć. Czy w ogóle może powstać pogląd na świat pozbawiony ingerencji /choćby samego otoczenia/

Ty odpisujesz:
Cytuj:
Albo nic nie zrozumiałeś, albo udajesz. Pierwotność o jakiej mówię to nie punkt zerowy, moment startu, czy coś w tym rodzaju. To pewien okres, w którym ludzie żyli w środowisku raju o którym wspominałem, następnie została wprowadzona perturbacja poprzez propozycję, która została zaadoptowana. Zaadoptowanie wartości, która niosła za sobą owa propozycja stało się w efektem zaistnienia perturbacji. Dla katolika doskonale znającego opowieści o Adamie i Ewie nie powinno to stanowić jakichś problemów w zrozumieniu. Sam proces perturbacyjnych eskalacji, źródła z którego powstała propozycja, umiejscowienie w czasie tego zdarzenia nie było przedmiotem mojego posta. Chodziło o przedstawienie ogólnych, najaważniejszych treści mojego światopoglądu.

Litości za taki opis, ale mniej więcej widać o co Ci chodzi.




Napisałeś:
Cytuj:
Właśnie o to chodzi, że nie istnieje coś złego z natury, a często słyszę takie stwierdzenia z ust np. katolików.

Nic na to nie poradzę, ale o jakich katolikach mówisz? Ponadto jednak proponuję odnosić się do nauczania Kościoła w kwestii tego co naucza Kościół, a nie do wypowiedzi Twoich znajomych.



Napisałeś:
Cytuj:
Nie wspominałem o naturze filozofii, sam ukułeś to pojęcie, więc sam je zdefiniuj.

a w pierwszym liście napisałeś i do tego się odnosiłem:
Cytuj:
Konsumowanie wszystkiego co jest podawane na tacy bez próby głębszej tego weryfikacji, otwiera nas na różnego rodzaju indoktrynacje. Sama zmiana "ubarwienia" pojęć jeszcze nie czyni zmiany wartości. Jednak zastanów się nad słowami "zakłócona" i "gorsza". Zakłócona to taka, która pierwotnie była czysta, jednak została poprzez jakąś ingerencję zanieczyszczona, co nie znaczy, że jej pierwotna postać była pośledniejsza. Natomiast gorsza - to taka, która pierwotnie jest "zła", "zła" z natury.

Po tym co już pisałeś nie mogę mieć pewności, czy czasem Twoje wyznanie, że nie chodziło tu o naturę filozofii nie jest prawdziwe. Z kontekstu jednak tak wynika. Zacząłeś tu znowu o: Jednak zastanów się nad słowami "zakłócona" i "gorsza".. Od tego momentu, w mojej ocenie, podmiot domyślny to filozofia, bo o filozofiach zakłóconych na początku listu pisałeś.



Napisałeś w pierwszym liście:
Cytuj:
Spróbuj stać się czystą, niezapisana kartką

Zadałem Ci zatem pytanie:
Cytuj:
Czyli pozbyć się wiedzy, której się uczyłem w szkole też?

a Ty mi tu teraz odpisujesz:
Cytuj:
Pozbyć się? Kto mówi o pozbywaniu się? Nie możesz spróbować wyobrazić sobie siebie w kontekście tego co napisałem?


Może więc jeszcze raz zacytuję zdania z tego listu, który teraz piszę, by Ci wykazać kolejną niekonsekwencję:
Cytuj:
Pisałeś też:
Cytuj:
Zakłócona to taka, która pierwotnie była czysta, jednak została poprzez jakąś ingerencję zanieczyszczona, co nie znaczy, że jej pierwotna postać była pośledniejsza.

Ja spytałem:
Cytuj:
Czyli np. przez co? Przez lekcje w szkole?

A ty odpowiedziałeś:
Cytuj:
Chociażby.

No, ale gdyby tak było, to przestałbym umieć korzystać z komputera i nie mógłbym Ci na Twoje banialuki teraz odpisać. Choćby z tego powodu nie mogę odrzucić tego co mnie w szkole nauczono.

Oldzie – to mam się pozbyć tej szkolnej wiedzy, czy jednak nie?



Cytuj:
Dziecko, które niczego nie rozumie nie jest zdolne do adaptowania miłości? Nie napisałem "zapomnieć na zawsze". Spróbuj sobie wyobrazić taką sytuację, widzisz coś czego nie rozumiesz, nie nadajesz temu nazwy, pozostaje tylko odczuwanie i doświadczanie natury, a nie wprowadzonych zakłóceń (obecny poziom rozwoju cywlizacji wprowadza dysonans, przeszkadza czowiekowi w adaptacji pozytywnych wartości emocjonalnych).

Co najmniej w połowie mógłbym się zapewne już teraz zgodzić. Jeśli jednak chodzi Ci o te prostą konstatację, to czy nie wystarczy napisać jednego tego, krótko i konkretnie?



Spytałem:
Cytuj:
Proszę zatem o definicję dobra w sytuacji, gdy nie ma Boga.
7. Co to jest dobro?

Odpisałeś:
Cytuj:
Och. Gdy wstawiasz jakieś posty i zadajesz pytania, to racz sprawdzać czy ktoś nie daje odpowiedzi. To o co prosisz już jest tutaj :

viewtopic.php?t=729&start=45


Oldzie chciałbym abyś jedną rzecz, choć jedną, wyniósł z tej rozmowy. Zapamiętaj sobie prostą refleksję: To na tym, który chce przekazać własną myśl, spoczywa obowiązek ujęcia jej w taki sposób, aby była zrozumiała.
Ja nie mogę przecież czytać wszystkiego co Ty napisałeś. A problem nie jest banalny, bo jeśli wykluczymy Boga, zaś człowiek to w sumie wypadkowa genów, wychowania rodziców i wpływu otoczenia. Wtedy bardzo ważne zrozumieć co to jest owe dobro. Ty natomiast mi nie chcesz na to odpowiedzieć.
Nie oczekuję już jednak za dużo. Wszak w jednej części sugerujesz pozbyć się Boga, w drugiej w sumie uznajesz Jego istnienie.



Napisałeś:
Cytuj:
Założenie, że wpajane nam od dziecka informacyjne kody dotyczące wyznawanej religii, czy innych systemów przekonań opartych na wierze są prawdziwe - jest głupotą.

Ja spytałem:
Cytuj:
Nie podałeś uzasadnienia.

Odpisałeś:
Cytuj:
Wyobraź sobie, że po śmierci się dowiadujesz, że Twoja religia to jeden wielki szwindel, szatański system wykorzystujący pewne pozytywne wartości (inaczej nie przetrwał by kilku tysięcy lat). I co? Nie bierzesz takiej ewentulaności pod uwagę? Nie wierzysz w to, że szatan istnieje? Założenie bowiem tylko w jedną stronę jest głupotą, należy brać pod uwagę także i drugą stronę. Nię lękaj się, chodzi tylko o założenie. :D

I dobrze odpowiedziałeś, choć nie potrzebnie się silisz na straszenie diabłem.
Należałoby więc poruszyć problem: 1. Dlaczego w ogóle Bóg. 2. Dlaczego Jezus miałby być Chrystusem. 3. Skąd pomysł o prymacie papieża.
No, ale to są trzy zagadnienia, więc powinieneś stworzyć trzy wątki, a nie pchać wszystko do jednego kubła.



W pierwszym liście napisałeś:
Cytuj:
Podobnie rzeczy się mają w przypadku twierdzenia, iż miliardy much nie mogą się mylić jedząc kupy, więc i my je jedzmy.

Na to ja napisałem:
Cytuj:
Nie wiem czy zauważyłeś, ale zachodnia Europa jest mało chrześcijańska, a w Polsce w grupie młodzieży najwygodniej być agnostykiem lub ateistą.
Miliardy much dziś co innego robią

Ty mi odpowiedziałeś teraz:
Cytuj:
Wg. Ciebie o wartości jakiegoś systemu światopoglądowego świadczą trudności w jego realizowaniu? Czyżbyś sytuował agnostycyzm, czy też ateizm w grupie negatywnych światopoglądów?

I jak tu z Tobą rozmawiać? Najpierw zarzucasz, że jeśli uzna ktoś katolicyzm, to oznacza, że jest jedną z miliardów much, bo katolików jest dużo. Kiedy Ci pokazuję, że jednak wcale nie tak dużo, to zarzucasz, że pewnie uznaję katolicyzm z uwagi na to, że są trudności w jego realizowaniu.
Zasadniczo więc dorabiasz zarzut do sytuacji. Twoje zarzuty są dopasowywane do chwilowej sytuacji w dyskusji. Jak więc z Tobą rzeczowo rozmawiać?



Napisałeś w pierwszym liście:
Cytuj:
Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń.

Ja napisałem:
Cytuj:
Proszę wskazać, który apologeta tak twierdzi.

Ty odpowiedziałeś:
Cytuj:
Proszę wskazać, w którym miejscu niejaki old spirit twierdził, że apologeci uważają, iż ilość wyznawców stanowi kryterium wyboru systemu religijnego.

Tzn. już teraz wiem, że Ty na nikogo konkretnego się byś nie powołał, bo katolicyzmu nie znasz. Ty co najwyżej się powołasz na jakiegoś chatownika z chat’u wiary.pl


Spytałem:
Cytuj:
Proszę o definicję co to jest:
8. równowaga emocjonalna planety

odpowiedziałeś:
Cytuj:
Zespół zaadopotowanych emocji wszystkich ludzi na Ziemi. Człowiek generuje emocje, które stanowią o stanie jego psychiki.

Rozumiem. Dziękuję.
Napisałeś w pierwszym liście:
Cytuj:
Człowiek obecnie powinien skupić się na podejmowanych próbach przywrócenia zachwianej równowagi emocjonalnej i środowiskowej planety

Dobrze by było więc wiedzieć jaki jest normalny stan zaadoptowanych emocji wszystkich ludzi na Ziemi.
I o czym ta dyskusja jest?



Cytuj:
Rozwiń taką oto kwestię: wojny na tle religijnym.

Być może bym się skusił, gdybyś założył odpowiedni wątek, a nie pchał kolejnej kwestii do jednego kubła.
Jak sobie wyobrażasz rzeczową dyskusję na tyle tematów w jednym wątku ?



Cytuj:
Które stwierdzenia uważasz za fałszywe?

Te które dodatkowo rozwinąłem.


Cytuj:
Pozdrawiam nad wyraz serdecznie

Zastosuję domniemanie prawdziwości.






Reasumując. Wątek jest zbudowany źle. Zawiera w sobie wiele zagadnień, które powinny być rozbite na inne wątki. Poruszyłeś tu problem samodzielnego myślenia, struktury Wszechświata, tematykę New Age (będę się upierał, że owa wibracja pochodzi raczej z tamtych kręgów a nie od czystej fizyki), problem czy katolicyzm uważa, że jest jedyną drogą zbawienia, a w tym kwestia czemu traktować Jezusa jako Chrystua i kwestia prymatu papieża, problem wolności od znanego, istnienie/nieistnienie Boga, rozwój emocjonalny ludzi, wojny religijne.
Z uwagi na to, że być może faktycznie więcej masz do powiedzenia niż by to wyglądało po tak skonstruowanym wątku, proponuję jednak tworzenie tematów małych.
Wszystko co napisałeś zapewne można by ująć w kilku zdaniach i byłoby to jaśniejsze dla odbiorcy. Rozumiem jednak potrzebę wygadania się.

Wykazałem niekonsekwencję w istotnych punktach Twego ‘wywodu’. W jednym miejscu piszesz o nieistnieniu dobra, w drugim na dobro się powołujesz. Na początku piszesz coś w stylu o pozbyciu się Boga, a potem piszesz tak, że wynika, że Go jednak uznajesz.

Ponadto wystąpił problem zastąpienia wyrazu ruch wyrazem wibracja i utrzymywanie, że chodzi o to samo, powoływanie się na fizyków, którzy na pewno nie stworzyliby dwóch, dokładnie to samo oznaczających terminów. Zaś wibracja to określenie stosowane jak najbardziej w ruchach z grupy New Age.


Powtarzam na koniec, że odpisuję tylko dlatego, że odniosłeś się do mnie osobiście. Gdyby nie to, nigdy nie włączyłbym się do takiej dyskusji z uwagi, że nie wiadomo o co tu chodzi.
Polecałbym regulamin z mojego działu: http://www.forum.wiara.pl/viewtopic.php ... 3910c368f7 i rozważenie jak chcesz prowadzić dyskusje.

Nie zamierzam pisać co faktycznie myślę o kimś kto tak układa swoje myśli : ) Nie zamierzam w tym wątku odpisywać. Napisałem dużo i pisałem długo. Pisałem tylko po to, aby wykazać jak wielkim pomieszaniem z poplątaniem są powyższe dwa Twoje teksty.


So lip 31, 2004 14:45
Post 
A o tym, czy tylko katolik ma być zbawiony (cóż za pomysł) możesz sobie poczytać np. tu: http://www.forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=405


So lip 31, 2004 14:50
Post 
Cytuj:
Małpami oczywiście nie jesteśmy. Niemniej gdyby nie społeczeństwo nie byłbyś taki jak jesteś. Gdyby nie przeglądanie for tj. atraldynamics, ejsi, wortalu cud, portalu gwiezdnych wrót też nie miałbyś światopoglądu takiego jaki masz. Na Twój światopogląd miało wpływ wszystko, co zostało na tych witrynach, propagujących zjawiska „paranormalne”, napisane.


Już muszę wychodzić, więc zupelnie na szybko. To co powyżej napsałes jest jakąś kosmiczną bzdurą. Mój światopogląd kształtował się 21 lat...

Przeczyaj raz jeszcze początek mojego pierwotnego tutaj postu, tym razem ze zrozumieniem, nie mam nawet zcasy doczytać Cieie do końca...

ppapap[/quote]


So lip 31, 2004 15:36

Dołączył(a): Śr sie 04, 2004 7:52
Posty: 24
Post Re: Wartości wolne od dogamatyzmu. Mój wyznacznik postępowan
old spirit napisał(a):
Witajcie drodzy forumowicze.
Wystarczy zapomnieć o całej wiedzy, czyli całym potężnym zespole informacji, która tkwi w naszych umysłach, w pokładach pamięci i rozejrzeć się wokół – co widzisz? Drzewa, zwierzęta, ludzi, kosmos, wystarczy współżyć z tymi wartościami, wystarczy zawierzyć swojej naturze – jestem dobry, cieszę się z tego, co mnie otacza, cieszę się, że widzę dzieci biegające po łąkach, cieszę się, że mogę wędrować po puszczach, leśnych ostępach, cieszę się, że mogę podziwiać gwiazdy jak migoczą – to jest prawdziwa wolność. Nie myślisz o niczym - przeżywasz, doświadczasz – budujesz w sobie miłość poprzez radość i inne ciepłe uczucia nawet o tym nie myśląc.

Ze tez doczytalam tak daleko......... Zalozenie ze ludzka natura jest dobra jest dla mnei blędne. Człowiek z natury jest egoistyczny i tysiace lat i rozwój cywilizacji to potwierdzają.
Co do wolnosci - piękna utopia. TY nie zyjesz w oderwaniu od rzeczywistosci. Ty zyjesz na ziemi w Polsce w realnym świecie a tu dzieci po łąkach nie beigaja gwiazd nie widac a jesc trzeba...... JAk dla mnie cala ta idea jest oderwana zupełnie od rzeczywistości i wydumana że tak poweim

old spirit napisał(a):
Należy przede wszystkim skupić się na kultywowaniu wartości moralnych, odrzucając wszystkie te kody informacyjne, którymi karmieni byliśmy od dziecka, które po dogłębnej analizie okazują się niepotrzebne by je wciąż kultywować. Ślepa wiara w to co nam przekazują rodzice czy inne osoby - to jest właśnie totalna głupota.


A wartosci moralne to....... ? BO nie iwem jak to jest wg ciebie

old spirit napisał(a):

Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń. Biorąc pod uwagę fakt, że ludźmi jest dość łatwo manipulować, a należy zauważyć, że stan obecniej wiedzy jest dalece potężniejszy od tego, który przynależny był ludom u zarania, należało by stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że większość może się mylić.

zgadzam sie nawet. Z logiczneog punktu widzenia to fajne co napisales. I dlatego czesc ludzi szuka. I jesli odkryje akurat to samo co poprzednie pokolenia to jeszcze nie znaczy ze sa bezmyslni tylko ze sami taka droge wybrali.

old spirit napisał(a):
Nie oznacza to, że należy niszczyć kulturę i jej wytwory, zdobycze nauki, wierzenia, religie, itd., itp., niech sobie będą, chodzi o to, aby nie stawały się one powodem do waśni, morderstw, wojen itd. Aby to osiągnąć należy zaprzestać obstawiania przy tym i przekonywania innych do adaptowania tego co sami adaptujemy.
a ty nie przekonujesz nas teraz?

old spirit napisał(a):
Nasze Dusze są doskonałe, potrzeba im tylko miłości. Powrót zapewnia kroczenie ścieżką miłości poprzez generowanie wszystkich ciepłych uczuć w oparciu o koegzystencję w środowisku i żaden kościół, religie, żadne sakramenty nie są do tego potrzebne.
towja definicja milosci jest dla mnie niezrozumiala. milosc to nie jest generowanie cieplych uczuc1

old spirit napisał(a):
przede wszystkim nie szkodzić i szanować cudzą wolną wolę.


a jesli nie da sie nei szkodzic? co jesli powstaje konflikt interesow? jesli musisz np zabic zeby twoje dziecko moglo zyc?
old spirit napisał(a):
Przywrócenie utraconych kiedyś, takich czystych warunków rozwoju jest możliwe, nie osiągnie się jednak tego poprzez połykanie opłatka i spowiadanie się co jakiś czas z wciąż tych samych błędnych decyzji, co wywołuje przekonanie o czystości (”kamień mi spadł z serca”), a potem powrót do powielania swoich błędów, ponieważ i tak istnieje możliwość, że znów będę czysty, przygotowany na śmierć samym tylko, szczerym wyznaniem efektów podejmowania błędnych decyzji przed kimś „kto ma moc daną mu od Boga”. Takie postępowanie to stagnacja.

zgadzam sie. tylko ze dobry katolik nie spowiada sie zeby miec czyste konto> spowiedz obejmuje naprawe poprawe i zastanowienie nad soba. Takie byly zalozenia. to ze rzeczywistosc jest inan nie znaczy ze idea jest zla......

pozdrawiam i podziwiam kazdego kto przez to wszyskto przebrnął


Śr sie 04, 2004 16:54
Zobacz profil
Post New Age vs Buddyzm :)
Witaj PTR! Burza i niewiedza mojej żony pozbawiła nas komputera, więc klikam jak na razie z kafejki. Nie dysponuję zbyt dużą ilością czasu, więc ustosunkowuję się obecnie do części Twojej wypowiedzi.

PTRqwerty napisał(a):
Old_spirit w drugim liście napisał:
Cytat:
Zakłócenie - wyobraź sobie idealnie niewzruszoną taflę wody jeziora, wrzucasz kamień...
Old_spirit w pierwszym liście napisał:
Cytat:
Mogą być filozofie zakłócone lub niezakłócone. Uważam, że ta, którą wyznaję jest wolna od zakłóceń,
Old_spirit w drugim liście napisał:
Cytat:
Religie tworzone są przez ludzi POD WPŁYWEM, POD NACISKIEM Z ZEWNĄTRZ, któremu człowiek się poddaje.


Przeinaczyłeś, w drugim liście tego nie napisałem tylko w pierwszym (chodzi o ostatni cytat powyżej).

PTRqwerty napisał(a):
Czy nie prościej zamiast tyle się rozpisywać napisać: Jestem wolny/Uwolniłem się od wpływu religii. ?


Naprawdę nie interesują mnie Twoje oceny. Jeśli nadal czegoś nie rozumiesz, pytaj.

Nie zrozumiałeś, PTR. Spróbuję Ci to wyjaśnić. Celem posta otwierającego temat było przedstawienie ogólnych, chyba najaważniejszych treści mojego światopoglądu. I o tym właśnie tam napisałem, zajrzyj, a przekonasz się. Tym co piszesz sprawiasz wrażenie, że nie odpowiada Ci to, co napisałem i próbujesz wymusić na mnie jakieś swoje w tym względzie zapędy: "Czy nie prościej zamiast tyle się rozpisywać napisać: Jestem wolny/Uwolniłem się od wpływu religii. ?".

Nie będę wdawał się w dyskusje dotyczące - "jak mam napisać by było lepiej (znośniej?) dla Ciebie".

Cytuj:
Gdyby nie przeglądanie for tj. atraldynamics, ejsi, wortalu cud, portalu gwiezdnych wrót też nie miałbyś światopoglądu takiego jaki masz. Na Twój światopogląd miało wpływ wszystko, co zostało na tych witrynach, propagujących zjawiska „paranormalne”, napisane.


To co powyżej napisałeś szczerze mnie ubawiło i pokazało, że masz jakieś problemy ze zrozumieniem pisanego tekstu lub celowo próbujesz sprawić wrażenie, że właśnie w taki sposób należy to, co napisałem rozumieć. Nie próbujesz gmatwać, zakłócać :) ? Jak już wcześniej zaznaczyłem, to, co napisałeś w związku z wpływem na kształtowanie się mojego światopoglądu jest jakąś kosmiczną bzdurą, wywiedzioną z jakichś dziwnych (katolickich? ;) ) potrzeb.

PTRqwerty napisał(a):
Chodziło Ci o to, że w świecie energii nie ma pojęć lepszy/gorszy. Oczywiście, że nie ma. Głównie dlatego, że się tym fizyka nie zajmuje i problematyka taka nie należy do przedmiotu poznania fizyki.


To, że w Świecie Energii nie ma pojęć lepszy/gorszy nie zależy od tego czy zajmują się tym fizycy, czy też nie. Czy uważasz, że Bóg, Dusza - to byty "materialne"? Uważam, że byty te przynależne są do świata niematerialnego, duchowego, lub energetycznego w ujęciu eisteinowskim, gdyż on twierdził, iż wszystko jest energią. Dla mnie w "skład wszystkiego" wchodzi również Bóg, Dusza, Aniołowie, itd., a więc dla mnie i dla Ciebie byty te ISTNIEJĄ, a wszystko co istnieje jest energią. Wibracja to jak najbardziej fizyczny termin, wystarczy wstukać to słowo w przeszukiwarkę, a przekonasz się. Wibracja to także termin używany przez buddystów przez Ciebie wrzuconych do jednego kubła z napisem NEW Age.Wychodzi Twoja zwykła niewiedza i prymitywne uprzedzenia oraz klasyfikacje ad hoc.Chodzi Ci pewnie o "nadużywanie pewnych pojęć" i zapożyczanie ich z "nietykalnego" świata paradygmatów naukowych, myślę, iż przez Ciebie nadmiernie i wychodzi na to, że niezręcznie hołubionego.

Ok. Zpomnijmy na chwilę o świecie ducha/duchowym (w takowy wierzysz rzecz jasna?) A do jakiegoż świata przynależałyby anioły w których istnienie wierzysz, jak nie do świata ducha, nie widzimy ich, a działają, więc muszą przynależeć do innego/odmiennego niż nasz "materialny" świat - przynależeć do świata duchowego.

Fizyka oczywiście nie zajmuje się rozważaniem dotyczącym wartości moralnych, emocji itd. Zastanów się jednak. Jeśli przyjmiemy założenie, że "wszystko jest energią", to emocje, uczucia, Bóg, anioły, itd., itd. - także są energią. Zgodzisz się? Taki właśnie świat miałem na myśli, mówiąć, że w "świecie energii nie ma podziału na lepszy/gorszy, są tylko różne poziomy wibracji energii." Bóg np. nie będzie tą samą energią co zwykły demon - zgadza się? Tym samym jego energia będzie innego rodzaju, ja nazywam to innym rodzajem wibracji, czy nazwa ta wywołuje w Tobie jakieś traumatyczne przeżycia? :) ".

PTRqwerty napisał(a):
Albo piszesz w takiej formie /z pierwszego Twojego listu/:
Cytuj:
Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń. Biorąc pod uwagę fakt, że ludźmi jest dość ł.......

a potem piszesz:
Cytuj:
A może jest zupełnie na odwrót? A może to właśnie multum informacji w jak największym....

Oldzie jak z Tobą rozmawiać? Toż ja nie chcę gaworzyć. Napisałbyś krótki list w którym zawarłbyś swoją myśl z uzasadnieniem. To co piszesz to słowotok.


Bzdury opowiadasz PTR i tworzysz je na własne potrzeby, wyrywając z kontekstu to co napisałem.Przytaczam więc raz jeszcze obydwie moje wypowiedzi, które w Twoich oczach stały sie "gaworzeniem", "słowotokiem". Oto one:

1) Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń. Biorąc pod uwagę fakt, że ludźmi jest dość łatwo manipulować, a należy zauważyć, że stan obecniej wiedzy jest dalece potężniejszy od tego, który przynależny był ludom u zarania, należało by stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że większość może się mylić.

2) A może jest zupełnie na odwrót? A może to właśnie multum informacji w jak największym stopniu przyczynia się do tego, że ludzkość już gubi się w jej obliczu, nie wiedząc, zapominając o rzeczywistych wartościach czego wyrazem jest nasza codzienność? I w takim wypadku religie, historia, polityka, nauka itd., itp., może właśnie wpływać na obecną podatność manipulacji, uważam przeto, że jest to balast.

Sprzeczność w obydwu twierdzeniach jest jedynie pozorna, wynikła z dość niefortunnie postawionego pytania na co ma wpływ przede wszystkim brak czasu na wnikliwą korekcję wstępnych szkiców wypowiedzi. Tak sformułowane pytanie niejako wymusza na rozwinięciu wypowiedzi przedstawienie całkowicie odmiennej opcji od poprzedniej, poprzedzającej pytanie. Okazuje się, że nie przedstawiam jej, a jedynie poszerzam jedno twierdzenie o następne, rozwijam je. Ta pozorna sprzeczność dotyczy tego, iż w pierwszym mamy do czynienia z możliwością manipulacji dzięki ogromnemu postępowi technologicznemu oraz zdobyczy nauki na polu wiedzy o człowieku, w takim ujęciu dość łatwo można tworzyć ludziom potrzeby. W drugim zaś chodzi o bombardowanie informacjami w celu stworzenia swoistego chaosu, poszumu informacyjnego, w takim galimatiasie człowiek jest bardziej podatny na zobojętnienie lub wpływy bardziej intensywnych informacyjnych opcji.

Określenie "sprzeczność pozorną w obydwu twierdzeniach", zastąpiłbym raczej wzajemnym uzupełnianiem się obydwu, przeto wytnij sobie pytanie : "A może jest zupełnie na odwrót?" i dalej czytaj sobie gładko. Uważam, że dobrze zrozumiałeś o co mi chodziło, jednak celowo próbujesz tworzyć pewne hipotetyczne, słowne pokraki, wykorzystując w tym konkretnym przypadku jedno, dość niefortunnie postawione pytanie.

PTR, spóbuj sobie odpowiedzieć na pytanie, czy Ty RZECZYWISĆIE jesteś gotów na otwartą ze mną dyskusję, czy jedynie chciałbyś zdyskredytować moje tezy w oparciu o skupianie się na aspektach drugorzędnych, mało ważnych, eksponując je odpowiednio i nadając im sens priorytetowy, by "udowodnić" rzekomą alogiczność i bełkotliwość całości, dość zręcznie manipulując słowem?

old spirit napisał(a):
To stan wszechrzeczy, wszystkiego. Fizyka drogi PTR.


PTRqwerty napisał(a):
Po pierwsze nie 'drogi'. Kolegę sobie znalazłeś?


Ho, ho, ho !! :D [...] Przestań PTR zachowywać się jak dzieciak, popracuj lepiej nad swoimi emocjami. Określenie "drogi" wprawia Cię w stan emocjonalnego dyskomfortu ? :D Ok., już nie będę, postanawiam się poprawić i już więcej nie ... :D

Cytuj:
Wcale nie uważam, aby wiele w tym było co piszesz czystej fizyki.


Nie ma "brudnej", ani też "czystej" fizyki, jest fizyka. Pojęcie wibracji, energii, to jak najbardziej pole do rozważań i badań fizyków, oczywiście oburzasz się gdy stosuję takie pojęcia w kontekście zupełnie "niefizycznych" zjawisk. Umówmy się więc, jestem otwarty na dyskusję, jeśli nie chcesz abym anioły nazywał energiami o odpowiedniej wibracji, to podaj mi definicją anioła, z czego się składa :D, czy jest materilany? Jeśli nie, to czym jest, z czego jest? Czym jest Dusza? Itd.

Cytuj:
To jest po prostu światopogląd zakłócony czytaniem njuejdżowskich stron.


Oo!! Widzę, że zacząłeś używać pojęcia "zakłócony", to tylko ironia, czy świadome jego używanie, wyrażenie zgody na to, że istnieje? PTR - Twoje stwierdzenie to duża nieskromność, naciąganie rzeczywistości do własnych potrzeb, próba zepchnięcia czyjegoś światpoglądu do marginalnej roli odrzutka, (błędu, anomalii w matrixie? :D ) ?

Wyrażasz pogardę w stosunku do ruchu New Age, wierzę, że poparta jest ona wnikliwą analizą tego zjawiska? Jak dla mnie jest to kolejna próba wepchnięcia wielu zjawisk i aspektów rzeczywistości do jednego worka ze zdyskredytowaną przez pewne kręgi nazwą "New Age", ze względów czysto ekonomicznych :), w taki sposób walczy się o rynki zbytu z konkurencją :D

Cytuj:
Upraszczasz niesamowicie uważając - tak na marginesie - że atom to mały układ planetarny.


Proszę więc o wykazanie, że uważam, iż atom to mały układ planetarny

Do reszty odniosę się później.

Pozdrawiam serdecznie


Wt sie 24, 2004 15:18
Post pierogi z kapustą i grzybami, to dopiero danie :))
Witaj ponownie, PTRqwerty.

Wyrzucasz mi brak kultury odnośnie jednej z moich wypowiedzi. PTR, nawet postronny czytelnik dość łatwo zauważyć

może, że niektore Twoje wypowiedzi cechuje emocjonalne podejście o zabarwieniu infantylnym. To nie służy

konstruktywnej dyskusji. Gdy wytykam Ci niedbałość, dodając do mej wypowiedzi nieco ironicznego posmaczku z

przymróżeniem oka, Ty reagujesz infantylnie, zarzucając mi brak kultury i to, że niczego nie odpowiedzialem. Wyprostuj

na początek swoje błędy dotyczące wypunktowywania pojęć, których zdajesz się nie rozumieć (wg. mnie to tylko

maska), a potem domagaj się wypowiedzi w kwestiach merytorycznych.

Zagadnienie "energii" możemy sobie chyba już darować, ponieważ w powyższych postach, uważam, z grubsza i dość

jasno wyłuszczyłem w jaki sposób podchodzę do tego zagadnienia. Mogę jedynie dodać, że na jakimś etapie rozwoju

nauki to, co obecnie wymyka się jej oglądowi w przyszości będzie mierzalne w takim samym stopniu jak obecnie poziom

natężenia prądu elektrycznego. Fizyka kwantowa jak sądze, jest jak można mniemać początkiem zaistnienia takiej

sytuacji w przyszłości.

PTRqwerty napisał(a):
Ja napisałem:
Cytuj:
Jak na razie dla mnie to nic nie oznacza, bo nie uwzględniłeś, że nie znamy tu pojęć, których używasz.

Ty odpisałeś:
Cytuj:
nie znamy
PTR, to Was jest trzech? P - Piotr, T - Teofil i R - Rambo? , a qwerty to kryptonim pod którym ukrywa się legion lub

niebiańskie wojsko? Siedzi Was aż tylu przezd ekranem komputera by odpowiadać spiritowi ?

Znowu uciekasz w ironię. Ponadto źle Ci ona wychodzi. Postronny obserwator widzi, że uciekasz przed

odpowiedzią.


Mylisz się PTR. Zapewne niejeden postronny obserwator widzi, że generalizujesz, przywoływując w sukurs hipotetyczną

mnogość odbiorców, pisząc "[...]nie znamy tu pojęć[...]". Rozmawiamy pomiędzy sobą, proszę więc abyś mówił

jedynie za siebie. Któż dał Ci prawo wypowiadać się w cudzym imieniu? Miałeś na myśli wszystkich stałych bywalców

tego forum lub w ogóle wszystkich odwiedzających, czy mówisz o katolikach? Do czego Ci to potrzebne? Stąd moja

ironia i prześmiewczy charakter tego fragmentu. Wyjaśniłem pojęcia, których używam, jeśli chcesz jeszcze jakichś

dodatkowych wskazówek, nie krępuj się, pytaj - zamierzam odpowiedzieć.

PTRqwerty napisał(a):
[...]w Twoim [wywodzie] jest wiele nie skonkretyzowanych pojęć. Cały Twój wywód na nich stoi.
Bełkot natomiast rozumiem jako tekst, który nic nie oznacza. Twoja wypowiedź dodatkowo to słowotok. Nie starasz się,

aby czytelnik wiedział konkretnie o co Ci chodzi, tylko wypisujesz co Ci ślina na język naniesie (najpierw dobra nie ma,

potem dobro jest w Twoim pierwszym liście).
Kiedy proszę o wyjaśnienia ironizujesz tylko.


Mylisz się PTR, otóż ja właśnie staram się aby czytelnik wiedział o co mi chodzi, w zdecydowanej większości wypadków

nie używam języka trudnego, zawiłego, nie gmatwam, nie wypowiadam się w charakterze "tego co wie lepiej", zawsze

powtarzałem i powtarzał będę, że nie mogę powiedzieć, iż wszystko to jest pewne na 100%, czuję, że takie jest oraz

pewien bagaż moich osobistych doświadczeń i wiedzy pozwala mi tak sądzić, lecz nie mogę dać takowej gwarancji.

Każdy może się mylić i każdy może być pod wpływem.

Jeśli chodzi o rozumienie pojeć: "dobro/zło", wyjaśnilem to już w innym wątki, odnośnik podawałem.

Coś mi się widzi, PTR, że Ty nie chcesz podjąć się konstruktywnej dyskusji, nie chcesz poznać mojej odmienności

światopoglądowej. Skupiasz się na eksponowaniu mało istotnych aspektów mego tekstu, próbując nadać im

priorytetowe znaczenie. Robisz to zdaje się z ideologicznych pobudek aby pokazać innym jak złudna, chroma, chwiejna,

pokraczna i nie dająca oparcia jest moja ideologia, którą Ty jak mniemam jej za takową nie uważasz.

Myślę, że dla Ciebie jest to niedojrzałe spojrzenie uwarunkowane młodzieńczyńczym buntem i niemożnością zrozumienia

prostoty chrześcijaństwa. Gdyby Twoje przypuszczenia, oceny, okazały się prawdziwe, znaczyło by to ni mniej ni więcej

tyle, że zatrzymałem się w rozwoju świadomości na etapie nastolatka. Z tym zgodzić się nie mogę, ponieważ musiałbym

zapomnieć o wszystkim czego doświadczyłem i osiągnąłem, trwając w rozwijaniu i kultywowaniu ideii, której jestem

zwolennikiem.

Etap młodzieńczego buntu mam już dawno za sobą, fascynację religiami chrześcijańskimi, a potem ogólnie mówiąc

filozofią wschodu, ezoteryką, szamanizmem, parapsychologią, niewyjaśnionymi i tzw. nadprzyrodzonymi zjawiskami -

także. Mój światopogląd jest dokładnie ukształtowany i potrzeba by było jakiegoś ogromnego przełomu, wręcz rewolucji

obfitującej w nowe doświadczenia i wydarzenia, abym został zmuszony do całkowitej, wtórnej weryfikacji mojego

światopoglądu, kompleksowego, powtórnego zrewidowania moich poglądów. Jak narazie NIC na to nie wskazuje.

Wszystko czego doświadczam POTWIERDZA wszystko to, w co wierzę, czuję i wiem.

Twoja postawa dziwi mnie nieco, uważałem bowiem, że należysz do grona osób otwartych na nowe idee i próbujących

poddawać je weryfikacacji, nie odrzucając a prorii. Nie chodzi mi tu o zmianę Twojego, czy kogokolwiek innego

światopoglądu, chodzi o akceptację i przyjęcie założenia, iż KAZDY może się mylić (nawet papież, który niejako z

"urzędu" ma zapewnioną nieomylność w pewnych kwestiach) oraz, iż np. taki światopogląd, którego jestem zwolennikiem

może być słuszny. Jak widać nie jesteś nastawiony na nawiązanie kontaktu i wspólne rozważenie pewnych możliwości.

Przyjąłeś postawę oceniającą, patrząc na preferowaną przez ze mnie ideę poprzez pryzmat swoich przekonań i swojego

światopoglądu. Odrzucanie a priori wszystkiego, co się z nim nie zgadza, nie może być bazą pod konstruktywną

dyskusję.

Rozczłonkowywanie tekstu celem ukazania pewnych szczególików, które mają to niby przekreślać ogólną wartość i

przesłanie całości jest zabawą w szukanie dziury w całym. To tak, jakbym mając przed oczyma samochód, nie zwracał

uwagi na jego ogólny wygląd, jego możliwości, tylko rozkręcił na części i wskazując na nie mówił, że można by je

przecież skonstruować inaczej, estetyczniej, obecnie są "brzydkie" co pozwala na wysunięcie karkołomnego twierdzenia,

że całość, składająca się z takich "brzydkich" podzespołów, nie może być "ładna". Tak mniej więcej wygląda jak dotąd

przedstawienie Twoich refleksji względem tego wątku.

Pomijasz wartość całości, zdajesz się nie zauważać (lub celowo nie dostrzegać) kwintesencję ideii, skupiasz się na

niuansach i próbujesz nadać im pokraczny wygląd, ośmieszając, dyskredytując, pomniejszjąc znaczenie, a także

przeinaczając, lub opatrznie rozumując pewne fragmenty, co pozwala Ci na rozsunięcie zaciemnionego, ogólnego obrazu

całości, osadzając go w kategorii "bełkotu", "słowotoku", "tekstu niedookreślonego" i "banialuk", po prostu słabego.

Czegoś takiego może dokonać większość słownych demiurgów, chcących uchodzić za dawców wiedzy, szafarzy logiką,

polotem, trafnością swoich wypowiedzi, uważając, iż są nosicielami oświeceniowego rozumu, a wychodzi na to, że

posługują się zwykłą, tekściarską szarlatanerią. Demagogia w Twoim wydaniu jest nie powiem, niczego sobie.

PTRqwerty napisał(a):
[...] gdybyś nie odniósł się w pierwszym liście do mnie, to w ogóle bym nic nie pisał, bo ja nie

rozumiem co Ty powiedziałeś właściwie.


Odniosłem się do Ciebie? Jak mam to rozumieć - że niby zwracałem się tylko do Ciebie, abyś odniósł się do mojego

tekstu? Przeczytaj raz jeszcze w jakim to kontekście wspomnialem o Tobie i czego to wspomnienie dotyczyło. Nie

próbuj zaciemniać sytuacji, PTR, chciałeś się wypowiedzieć i zrobiłeś to, nie mogłeś czuć się "w obowiązku", ze względu

na jakieś moje rzucenie rękawicy Twoim poglądom, dowodzi tego wspomnienie o którym mówiłem. Mówisz, że

właściwie to nie rozumiesz co ja powiedziałem, pytaj więc, zamierzam odpowiedzieć, wyjaśnić.

Cytuj:
Gdyby to jeszcze był ateizm to bym rozumiał. Ale wibracje? ;-)


A to tutaj jest pies pogrzebany.Ty po prostu nie starasz się zrozumieć, lub zrozumieć nie chcesz. Wyjaśnialem już o co

chodzi z "wibracją", pojęciem rozdmuchanym przez Ciebie do roli jakiegoś mojego rzekomego jego rozumienia w myśl

New Ageowskiego trendu.

PTRqwerty napisał(a):
Najpierw u Ciebie dobra nie ma, a potem cieszysz się, że jesteś dobry.


Nie mówiłem o sobie, uogólniałem w pozytywym tego słowa znaczeniu. Nie chodzi o to, że mówię, iż ja jestem

dobry, twierdzę, że wszyscy w swej najważniejszej istocie jesteśmy tacy ("dobrzy"), popełniamy błędy, lecz nie czynią

one naszych duchowych osobowości złymi. Błędy mogą zaprowadzić nas na manowce, możemy się "zabrudzić" i

wylądować tam, gdzie z pewnością nie chcielibyśmy się znaleźć będąc w pełni świadomymi sytuacji, która stanie się

naszym udziałem poprzez ciągłe trwanie w błędach. Zło i dobro to pojęcia, które dobrze spelniają swoją rolę w

warunkach środowiskowych w jakich przyszło nam wespół egzystować, lecz jako takie nie istnieją. Chodzi o

klasyfikacje, o ogólne rozumienie, a raczej rozróżnianie. Nie ma zbytniego sensu wgłębianie się w zawiłe meandry

rozumienia przeciwstawnych biegunów rozwoju, pojęcia dobra i zła dobrzez spelniają rolę w naszych, ziemskich

warunkach bytowania..

Koncepcję dobra i zła przedstawiłem pokrótce, aczkolwiek myślę - wyczerpująco, zawarłem to w poście do którego

odnośnik podawałem, aby było śmieszniej, wyjaśniałem to dlatego, ponieważ Ty się tego domagałeś. Chodzi o ten wątek:

viewtopic.php?t=729&start=45

PTRqwerty napisał(a):
Najprzedziwniejsze zaś to to, że najpierw u Ciebie Boga nie ma:
Cytuj:
Spróbuj stać się czystą, niezapisana kartką i rozważ, – co dla człowieka jest najbardziej potrzebne. Gdy jesteś

czystą, nie zapisaną kartką – gdzie nie ma zapisów o Bogu,

A potem nagle u Ciebie Bóg jednak jest:
Cytuj:
Różnica pomiędzy nami jest taka, że ja uważam, iż Bóg nie oczekuje ani też nie potrzebuje moich jakichkolwiek

podziękowań.


Coś nie tak u Ciebie z logiką myślenia, być może opatrznie rozumiesz niektóre fragmenty tekstu, a może to tylko zwykłe

przeoczenie lub niedbałość, brak czasu? Zapisy o Bogu, wg. Ciebie przekreślają lub czynią istnienie Boga bytem samym

w sobie? Nie potrzebujemy zapisów o Bogu by w niego wierzyć, to po pierwsze, a po drugie - nie potrzebujemy

zapisów, ani też żadnych wiadomości dotyczących Boga by żyć godnie, w zgodzie z naturą, zgodnie z jego wolą.

Wystarczy obserwować naturę, zachowania ludzi, wnioski nasuną się same.

Cytuj:
Nie ironizuj oldzie, że ja tego nie potrafię zrozumieć, a ktoś tam by potrafił. Takie teksty jak tu wstawiłeś może

przechodziły na forach paranormalnych, ale tu nie przejdą.


Mylisz się. Ten tekst to wyjątki z korespondencji, którą prowadziłem z pewnym katolikiem, zamieściłem to potem na

jednym forum, obecnie tutaj. Zabawne jest to, iż mówisz, że "takie teksty" tu nie przejdą, a na forach paranormalnych

może mogły przechodzić. Ciekawie do tego podchodzisz. Co znaczy, że "mój tekst nie przejdzie na forum wiara.pl ??

Zbij chodziaż cokolwiek z tego tekstu, bo puste zapewnienia i niepoprawny hurra-optymizm tego nie dokonają.

Forum to nie portal, w którym przedstawia się całościowe koncepcje, tu raczej chodzi o pewne wątki pod dyskusje.

Wątki mogą być bardziej lub mniej rozbudowane, zależy to od zawartego w nich spektrum tematycznego.

Cytuj:
Nikt nie będzie z nimi [moimi tekstami;przyp. old spirit] polemizował, bo jak? Ja ten tekst piszę już godzinę i nie

mam ochoty na następną taką swoją wypowiedź, na tak bzdurną refleksję.


Jeśli uważasz swoje reflekse za bzdurne, doprawdy ciekawi mnie co Ciebie skłania do tak bezowocnych, bzdurnych

działań? Wciąż utyskujesz nad tym jak to musisz poświęcać swój czas na to, by odpwiadać, a w tym wypadku porywać

się na bzdurne refleksje. Masz czas na bzdury? Może to jednak nie chęć na tworzenie bzdurncyh refleksji, tylko coś

innego?

[quote=PTRqwerty"]Pisałeś też:
Cytuj:
Zakłócona to taka, która pierwotnie była czysta, jednak została poprzez jakąś ingerencję zanieczyszczona, co nie

znaczy, że jej pierwotna postać była pośledniejsza.

Ja spytałem:
Cytuj:
Czyli np. przez co? Przez lekcje w szkole?

A ty odpowiedziałeś:
Cytuj:
Chociażby.

No, ale gdyby tak było, to przestałbym umieć korzystać z komputera i nie mógłbym Ci na Twoje banialuki teraz odpisać.

Choćby z tego powodu nie mogę odrzucić tego co mnie w szkole nauczono.[/quote]

Już same nazywanie mojego tekstu "banialukami" wynika z tego, iż wibrujemy wokół zakłóceń. Gdyby takowe nie

powstały, nie miałbyś potrzeby odpisywać, poniewaz Twój światopogląd nie byłby zakłócony, przyznałbyś po prostu

rację :lol: Cała nauka jaką pobieramy/pobraliśmy w szkołach jest niczym wobec jednego, gromkiego smiechu

szczęśliwego dziecka. Nie optuję za tym abym odrzucił wszytsko to, co Cię nauczono, rozważam pewne hipotetyczne

możliwości, a także zwracam uwagę na to, co w życiu naszym jest najważniejsze.

Człowiek albo wybiera miłość, albo nienawiść. I jedynie te dwie wartości mogą mieć wpływ na przyszłość Duszy. Żadna

religia, jakiekolwiek sakramenty, czy rytuały nie zapewniają Duszy powrotu do Nieba. Ten powrót zapewnia Duszy

jedynie człowiek kroczący ścieżką ciepłych uczuć do miłości, a te uczucia, a więc i w konsekwencji miłość - tworzy w

oparciu o interakcje z środowiskiem, gdzie człowiek jest jego najważniejszym elementem, ponieważ dzięki obcowaniu z

innymi ludźmi - najprościej jest budowac w sobie miłość i stawać się przyczynkiem do jej powstawania u innych.

Do reszty ustosunkuję się później.

Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.


N sie 29, 2004 4:12
Post Bóg na Ziemi? Po co?
Witaj ponownie PTRqwerty, wreszcie znalazłem troszkę czasu i odpowiadam dalej.

Napisałem: "Pierwotność o jakiej mówię to nie punkt zerowy, moment startu, czy coś w tym rodzaju. To pewien okres, w którym ludzie żyli w środowisku raju o którym wspominałem, następnie została wprowadzona perturbacja poprzez propozycję, która została zaadoptowana. Zaadoptowanie wartości, która niosła za sobą owa propozycja stało się w efektem zaistnienia perturbacji. Dla katolika doskonale znającego opowieści o Adamie i Ewie nie powinno to stanowić jakichś problemów w zrozumieniu. Sam proces perturbacyjnych eskalacji, źródła z którego powstała propozycja, umiejscowienie w czasie tego zdarzenia nie było przedmiotem mojego posta. Chodziło o przedstawienie ogólnych, najaważniejszych treści mojego światopoglądu."

PTRqwerty na powyższe:

Cytuj:
Litości za taki opis, ale mniej więcej widać o co Ci chodzi.


Jak widać PTR, Ty wciąż oceniasz styl wypowiedzi miast skupić się na przesłaniu, na wartościach o których ten tekst mówi. Doprawdy nie interesują mnie Twoje oceny, jeśli chcesz próbować zbić jakiekolwiek wartości zawarte w tym tekście, czekam, jestem otwarty na dyskusję. Wykaż, że taka filozofia jest "gorsza" od religii katolickiej.

W każdej chwili można porzucić katolicyzm na rzecz wartości o których wspominam, jeśli jesteś innego zdania, wykaż, że to byłoby działanie negatywne.

Napisałem:
Cytuj:
Właśnie o to chodzi, że nie istnieje coś złego z natury, a często słyszę takie stwierdzenia z ust np. katolików.


PTR:
Cytuj:
Nic na to nie poradzę, ale o jakich katolikach mówisz? Ponadto jednak proponuję odnosić się do nauczania Kościoła w kwestii tego co naucza Kościół, a nie do wypowiedzi Twoich znajomych.


Twoja bezsilność w tym względzie jest zrozumiała. Ciekawi mnie dlaczego tak wiele osób powołuje się na nauczanie koscioła i jeśli chodzi o wzmiankowaną kwestię, zajmują właśnie takie , a nie inne stanowisko. Albo coś nie tak z tym nauczaniem, albo gro(?) katolików nie rozumie tych nauk. Nie chodzi tylko o moich znajomych.

PTR:
Cytuj:
Po tym co już pisałeś nie mogę mieć pewności, czy czasem Twoje wyznanie, że nie chodziło tu o naturę filozofii nie jest prawdziwe. Z kontekstu jednak tak wynika. Zacząłeś tu znowu o: Jednak zastanów się nad słowami "zakłócona" i "gorsza".Od tego momentu, w mojej ocenie, podmiot domyślny to filozofia, bo o filozofiach zakłóconych na początku listu pisałeś.


Tak chodzi o filozofie, ale nie wspominałem o "naturze filozofii", więc wciąż nie czuję się zobowiązany do wyjaśnień w związku z pojęciami, których nie używałem i nie używam, co nie znaczy, że użyć nie mogę. Natura to dla mnie określenie czegoś pierwotnego, podlegającego zmianom (ewolucja), lecz bez wprowadzonych perturbacji, coś czystego, rozwijającego się zgodnie z zamysłem twórców. W takim ujęciu o filozofii którą wyznaję należało by powiedzieć iż jest naturalna, a np. o katolicyzmie, że to twór niezgodny z zamysłem twórców, sztuczny, stworzony pod wpływem zakłóceń, perturbacji.

Zakłócenia pierwotnej filozofii miały miejsce w zamierzchłej przeszości, żadne hitoryczne annały o tym nie wspominają, z tego wnoszę, że nie chciałbyś dyskutować w oparciu o tak grząski grunt. Zakłócenia były wciąż wprowadzane i są nadal, a błędy zmanipulowanych ludzi adaptowane przez innych i roznoszone jak wirus.

Cytuj:
Oldzie – to mam się pozbyć tej szkolnej wiedzy, czy jednak nie?


Nigdy nie poradzę Ci niczego w żadnej kwestii, mogę co najwyżej poddać pod Twoją uwagę rozważenie jakichś opcji. Wnioski wyciągniesz sam. Nie doradzam nikomu niczego, przedstawiam swój punkt widzenia i dyskutuję oraz wyjaśniam wtedy, gdy odczuwam taką potrzebę. Potrzebą tą jest dbałość o czystość rozumienia tej filozofii.

Jestem ciekaw w jaki sposób miałbyś się pozbyć wiedzy szkolnej. Nie wspominałem nigdzie o pozbywaniu się, powtarzam to raz jeszcze. W obecnych zakłóconych warunkach środowiskowych pozbywanie się wiedzy po prostu zaszkodzi. Mówię jedynie o tym, że ta wiedza nie jest potrzebna ku temu by doświadczać miłość, a ona jest najważniejszą wartością. Żadna wiedza, żadne umiejętnosci nie są potrzebne nam ku temu aby wykorzystać naturalną zdolność do adaptowania i doświadczania miłości poprzez interakcje z otoczeniem w środowisku, którego najważniejszym elementem jest człowiek.

Chciałbyś wyprać swój mózg przy uzyciu jakichś drastycznych metod, jeśli takowe istnieją? Nie możesz pozbyć się tego, co zaadaptowałeś, co zostało Ci wpojone i co uważasz za ważne. Możesz nie używac tego, lecz jak już wspomniałem w takich warunkach w jakich oebcnie przyszło nam egzystowac jest to niezmiernie trudne, a nawet chyba niemożliwe. Nawet pustelnicy wykorzystują pewne zasoby wiedzy, którą zdybyli wcześniej i wciąż zdobywają. Wiedza sama w sobie zła nie jest, może być jedynie źle wykorzystywana. Jeśli w szkołach naucza się kosztem adaptowania pozytywnych wartości emocjonalnych, stosując różne techniki perswazji bazując na przymusie, poddaństwie, co zabija rdaość, twórczą ekspresję, a tworzy bardzo często negatywne emocje jak nadmiar złości i gniewu, nadmiar smutku, egocentryzm, oczekiwanie "podwinięcia się nogi koleżance lub koledze" ponieważ wtedy JA będę niezuważony, jakoś się prześlizgnę, itd., itp., co w sumie może tworzyć nawet nienawiść.

Mówiłem o sytuacji w której można pozwolić sobie na zapomnienie tego wszystkiego, całego bagażu wiedzy i wczuciu się w sytuację określoną pewnymi uwarunkowaniami, o ktorych pisałem. Wnioski nasuną sięsamę. Otrzymamy informację o tym, co dla człowieka jest najważniejsze.

PTRqwerty napisał(a):
Spytałem:
Cytat:
Proszę zatem o definicję dobra w sytuacji, gdy nie ma Boga.
7. Co to jest dobro?

Odpisałeś:
Cytat:
Och. Gdy wstawiasz jakieś posty i zadajesz pytania, to racz sprawdzać czy ktoś nie daje odpowiedzi. To o co prosisz już jest tutaj :

viewtopic.php?t=729&start=45

Oldzie chciałbym abyś jedną rzecz, choć jedną, wyniósł z tej rozmowy. Zapamiętaj sobie prostą refleksję: To na tym, który chce przekazać własną myśl, spoczywa obowiązek ujęcia jej w taki sposób, aby była zrozumiała.


Czego więc nie rozumiesz z tego co napisałem, znajdującego się na stronie do której adres podałem? Obowiązek? Raczysz chyba żartować PTR. Zawsze znajdzie się ktoś, kto czegoś może niezrozumieć, powodem nie musi być zawiłość tekstu lecz słaba zdolność rozumowa odbiorcy. Dlatego zawsze pytam - czego nie rozumiesz? Napisz, wyjaśnię.

Cytuj:
Ja nie mogę przecież czytać wszystkiego co Ty napisałeś. A problem nie jest banalny, bo jeśli wykluczymy Boga, zaś człowiek to w sumie wypadkowa genów, wychowania rodziców i wpływu otoczenia. Wtedy bardzo ważne zrozumieć co to jest owe dobro. Ty natomiast mi nie chcesz na to odpowiedzieć.


Jak to nie??? Przecież już odpowiedziałem!! Podawałem odnośnik dwa razy, cóż, podam i trzeci:

viewtopic.php?t=729&start=45

Mówisz, że nie możesz czytać wszystkiego co napisałem, ale przecież na tej stronie do której adres podałem jest odpowiedź moja na TWOJE domaganie się jej!!!! Jeśli czegoś się domagasz, a potem nie czytasz tego, ponieważ nie możesz czytać wszystkiego co piszę, to dopuszczasz się grubej niekonsekwencji, poniewasz to TY domagałeś się odpowiedzi z mojej strony w tej kwestii.

Cytuj:
Nie oczekuję już jednak za dużo. Wszak w jednej części sugerujesz pozbyć się Boga, w drugiej w sumie uznajesz Jego istnienie.


Potężna nadinterpretacja. Znów nalezao by zadać pytanie - naciągasz do swoich potrzeb lub opatrznie rozumujesz? Pisząc:

"Spróbuj stać się czystą, niezapisana kartką i rozważ, co dla człowieka jest najbardziej potrzebne. Gdy jesteś czystą, nie zapisaną kartką gdzie nie ma zapisów o Bogu, kościołach, sakramentach etc., etc., - to szybko dostrzeżesz, że prawdziwą, jedyną, potrzebną wartością dla człowieka jest dążenie do budowania miłości w oparciu o relacje z środowiskiem."

Pogrubiony tekst mówi o ZAPISACH dotyczących Boga, co nie przekreśla jego istnienia. Zapisy bowiem taktujące o Bogu są wg. mnie i nie tylko wg. mnie fałszywe. Mówię o zapisach, nie o istnieniu lub nieistnieniu istoty, która stoi na szczycie hierarchii. Jeśli faszywe, to należało by o takowych zapomnieć, ponieważ są one w zdecydowanej większości wypadków powodem do waśni, wojen, nietolerancji, fobii, wywyższania się lub upatrywania nadrzędncyh wartości w umartwianiu się, cierpieniu, co prowadzi do akceptacji jego nadmiaru.

Jeśli pojmowanie wizerunku Boga prowadzi do tak wielu negatywnych skutków, znak, że należy zaprzestać exploracji nauk traktujących o tym wizerunku. Wiara w to, iż dzięki życiu wg. maksymy - przede wszystkim nie szkodzić krocząc ściezką ciepłych uczuć do miłości - dostępujemy życia wiecznego w Niebie po śmierci, powinna calkowicie wystarczyć. To jest jedyna, potrzebna dla wiekszości wiedza.

Istnieją ludzie, którzy nie rozpatrują możliwości istnienia życia po śmierci, skupiając się jedynie na tworzeniu pozytywnych wartości emocjonalnych, dzięki czemu tworzą miłość w sobie i stają się przyczynkiem do jej powstawania u innych. Po prostu zawierzyli swojej naturze i nie poddają się innym wpływom, jak tylko naturalnemu głosowi ludzkiej natury. To całkowicie wystarczy ku temu by trafili do Nieba. Można więc w takim razie powiedzieć, że nawet wiara w życie po śmierci ciała, wiara w Boga, wiara w Dusze nie jest człowiekowi potrzebna. Jedyną potrzebą jest spełnianie się człowieczej natury, oddanie się wewnętrznym potrzebom, którymi są tworzenie pozytywnych uczuć w oparciu o koegzystencję w środowisku.

To jeszcze nie wszystko. Gdy ponownie znajdę trochę czasu, wrócę i ustosunkuję się do reszty oraz odpowiem lidqce.

Pozdrawiam serdecznie


N wrz 05, 2004 16:38
Post Peregrynacje pomiędzy naturą a sztucznością.
Witaj PTRqwerty!

Znów wyskrobałem troszkę czasu, odpowiadam więc dalej.

PTRqwerty napisał(a):
Napisałeś:
Cytat:
Założenie, że wpajane nam od dziecka informacyjne kody dotyczące wyznawanej religii, czy innych systemów przekonań opartych na wierze są prawdziwe - jest głupotą.

Ja spytałem:
Cytat:
Nie podałeś uzasadnienia.

Odpisałeś:
Cytat:
Wyobraź sobie, że po śmierci się dowiadujesz, że Twoja religia to jeden wielki szwindel, szatański system wykorzystujący pewne pozytywne wartości (inaczej nie przetrwał by kilku tysięcy lat). I co? Nie bierzesz takiej ewentulaności pod uwagę? Nie wierzysz w to, że szatan istnieje? Założenie bowiem tylko w jedną stronę jest głupotą, należy brać pod uwagę także i drugą stronę. Nię lękaj się, chodzi tylko o założenie.

I dobrze odpowiedziałeś, choć nie potrzebnie się silisz na straszenie diabłem.


Buehahehaheha. Ja silę się na straszenie diabłem?? Ja utożsamiany z gośćmi odzianymi w czarne i purpurowe szaty? Wypraszam sobie! :-D

W którym miejscu postraszyłem diabłem?? Jak widać samo to słowo kojarzy Ci się z informacjami, które zaadoptowałeś, a które to właśnie między innymi zasadzają się na lęku przed szatanem.

PTRqwerty napisał(a):
Należałoby więc poruszyć problem: 1. Dlaczego w ogóle Bóg. 2. Dlaczego Jezus miałby być Chrystusem. 3. Skąd pomysł o prymacie papieża.
No, ale to są trzy zagadnienia, więc powinieneś stworzyć trzy wątki, a nie pchać wszystko do jednego kubła.


ad1. Istota z największym doświadczeniem na polu adaptowania i doświadczania miłości, katalizujący pewne postanowienia, doradzający, korygujący, poddający pod wtórne zastanowienie - jest potrzebna. Ale wiedza na temat jego działań i samego istniena - NIE WSZYSTKIM jest potrzebna.

ad2. Pytanie wymuszające odpowiedź w obrębie wierzeń zainteresownej nacji z próbą wysunięcia tezy: "jeśli był (Chrystusem) to przecież musiała być tego jakaś poważna przyczyna". Ten punkt od zaraz możemy sobie darować, rozpocznie się bowiem przemawianie wiarą w ujęciu teologicznym. Cały ten dodatkowy balast.

Wartość "Chrystusa" jest stworzonym przez pewne nacje pojęciem w celu czysto komercyjnym, w rzeczywistości człowiek nie potrzebuje żadnego Chrystusa, jego natura całkowicie wystarcza mu ku temu by zapewnił sobie osiągnięcie wartości, które są jego celem. Nie było, nie ma i nie będzie żadnego Chrystusa gdyż taka potrzeba nie istnieje. To co jest, to efekt dwóch tysięcy lat działań komercyjnych mniej lub bardziej okrutnych, efekt istniejący w umysłach ludzi zindoktrynowanych, zmanipulowanych.

ad3. No właśnie. Skąd. Zastanów się. (patrz ad. 2)


PTRqwerty napisał(a):
W pierwszym liście napisałeś:
Cytat:
Podobnie rzeczy się mają w przypadku twierdzenia, iż miliardy much nie mogą się mylić jedząc kupy, więc i my je jedzmy.

Na to ja napisałem:
Cytat:
Nie wiem czy zauważyłeś, ale zachodnia Europa jest mało chrześcijańska, a w Polsce w grupie młodzieży najwygodniej być agnostykiem lub ateistą.
Miliardy much dziś co innego robią

Ty mi odpowiedziałeś teraz:
Cytat:
Wg. Ciebie o wartości jakiegoś systemu światopoglądowego świadczą trudności w jego realizowaniu? Czyżbyś sytuował agnostycyzm, czy też ateizm w grupie negatywnych światopoglądów?

I jak tu z Tobą rozmawiać? Najpierw zarzucasz, że jeśli uzna ktoś katolicyzm, to oznacza, że jest jedną z miliardów much, bo katolików jest dużo. Kiedy Ci pokazuję, że jednak wcale nie tak dużo, to zarzucasz, że pewnie uznaję katolicyzm z uwagi na to, że są trudności w jego realizowaniu.
Zasadniczo więc dorabiasz zarzut do sytuacji. Twoje zarzuty są dopasowywane do chwilowej sytuacji w dyskusji. Jak więc z Tobą rzeczowo rozmawiać?


Oj, PTR. Wkładanie w moje teksty czegoś, co nie jest moje, uciekanie od odpowiedzi, a nawet przeinaczanie - to przejawianie się fluktuacji katolickiego umysłu pod wpływem chwili, czy constans? Nigdzie nie napisalem, że jeśli ktoś wybiera katolicyzm jest jedną z miliardów much. Będąc już przy liczbach, ok. półtora miliarda (uważam, że to dalece zawyżona liczba ze względu na często jedynie biurokratyczną przynależność katolicką) przy ponad sześciomiliardowej populacji to może i dużo, jednak nie jest to największe pod względem liczebności wyznanie (religia).

Mówisz, że tzw. "prawdziwych katolików" nie jest dużo, to właśnie oznaka jak działa ten system, którego twórcy, hierarchowie - mają głęboko w poważaniu liczebność prawdziwych, dla nich najważniejsza jest ogólna liczba, a jeśli ten prawdziwy to taki, który jest dawcą wartości finansowych i innych, to należy ze szczególną mocą zabiegać o takowych.

Te "miliardy much" całkowicie wyrwałeś z kontekstu, co posłużyło Ci do stworzenia oportunistycznej tezy: katolików jest tak naprawdę mało (ponoć mi to pokazałeś :o ). Jak widać to właśnie TY, PTR, "dorabiasz zarzut do sytuacji", tworząc go w oparciu o coś, co przez CIEBIE zostało wywiedzione (wydarty z kontekstu urywek). Dyskutujesz więc sam ze sobą, sam sobie stawiasz przeciwne tezy i "udowadniasz", że jesteś w posiadaniu innej, bardziej przystającej do rzeczywistości.

"Miliardy much" dotyczyło głupich założeń ludzi kierujących się przy wyborze lub, a raczej przede wszystkim ugruntowywaniu i potwierdzaniu słuszności swojego światopoglądu na bazie wartości liczbowej przynależności. Taki ogrom ludzi przecież nie może się mylić! I to chodziło, co jak mi się wydaję odebrałeś prawidłowo, jednak cóż innego prywatne rozumowanie, a co innego publiczna "obrona" swoich tez na gruncie katolickiego portalu ("u NAS to nie przejdzie").

PTRqwerty napisał(a):
Napisałeś w pierwszym liście:
Cytat:
Ilość ludzi nie jest żadnym kryterium, którym powinno się kierować w wybieraniu jakiegoś systemu wierzeń.

Ja napisałem:
Cytat:
Proszę wskazać, który apologeta tak twierdzi.

Ty odpowiedziałeś:
Cytat:
Proszę wskazać, w którym miejscu niejaki old spirit twierdził, że apologeci uważają, iż ilość wyznawców stanowi kryterium wyboru systemu religijnego.

Tzn. już teraz wiem, że Ty na nikogo konkretnego się byś nie powołał, bo katolicyzmu nie znasz. Ty co najwyżej się powołasz na jakiegoś chatownika z chatu wiary.pl


No tak, teraz wystraczy tylko przyklasnąć i sprawa załatwiona. Otóż nie, PTR, ludzie o których wspomniałem istnieją i sam wiesz, że jest ich pokaźna ilość. Sam to przecież przyznajesz, to są jak najbardziej konkretni ludzie. Co do czatowników, zauważ, że Ty także nim jesteś, Twój konkretyzm traci w tym momencie? Nie twierdzisz chyba, że potęga katolicyzmu to apologetyka, cały sztab teologów i "świątobliwych" mężów w purpurach plus jeden w bieli. Tę potężną strukturę tworzą właśnie tacy "niekonkretni" ludzie, którzy na wiarę przyjmują gro z tego co przedstawiają im Ci pierwsi - "konkretni".

Katolicyzm znam niejako od podszewki i dalece ponad, a nawet dostrzegam to, co przed większością jest ukryte, lecz to nie temat pod dyskusję.

PTRqwerty napisał(a):
Napisałeś w pierwszym liście:
Cytat:
Człowiek obecnie powinien skupić się na podejmowanych próbach przywrócenia zachwianej równowagi emocjonalnej i środowiskowej planety.

Dobrze by było więc wiedzieć jaki jest normalny stan zaadoptowanych emocji wszystkich ludzi na Ziemi.


Normalny, naturalny stan to taki, gdzie nie ma potrzeb walki, nie ma podziałów, religii, nacji i "lepszych", czy "gorszych", nie ma wyzysku, szwindli i oszustw, nie ma degradacji celem zdobycia profitów i władzy. Nie ma potrzeb ukierunkowanych na "po trupach do przodu", zaprzeć się samego siebie i zdobywać, zdobywac ponad miarę, ponad własne, rzeczywiste (a nie wdrukowane) potrzeby. Gdzie nie ma "mieć więcej od innych", muszę walczyć o to, ponieważ inni będą szybsi jeśli się zagapię. Przy braku tego wszystkiego co powyżej powstaje środowisko w którym zostają adaptowane pozytywne emocje w zdecydowanej większości, a po pewnym czasie w ujęciu globalnym. Powstaje żyzny, odpowiedni grunt pod uprawę miłości. A tylko po nią tu jesteśmy, tylko po miłość.

PTRqwerty napisał(a):
Cytat:
Rozwiń taką oto kwestię: wojny na tle religijnym.

Być może bym się skusił, gdybyś założył odpowiedni wątek, a nie pchał kolejnej kwestii do jednego kubła.
Jak sobie wyobrażasz rzeczową dyskusję na tyle tematów w jednym wątku ?


Znów wyrwałeś z kontekstu na swoje własne potrzeby, aby jakoś wyglądać w oczach ziomków :)
Przypomnę więc o co chodziło, jak kształtował się ten podwątek:

old spirit napisał(a):
Nie oznacza to, że należy niszczyć kulturę i jej wytwory, zdobycze nauki, wierzenia, religie, itd., itp., niech sobie będą, chodzi o to, aby nie stawały się one powodem do waśni, morderstw, wojen itd.


PTRqwerty na to:
Cytuj:
Czy wojny są powodowane przez religie, czy przez różnice w stopniu zamożności grup społecznych?


Ja odpowiedziałem tak:
Cytuj:
Rozwiń taką oto kwestię: wojny na tle religijnym.
Zauważ też, że umieściłem religie jako jeden z elementów obok zdobyczy nauki, wytworów kultury, wstawiłem także itd., itp., a więc mogę dodać całą gamę różnych przyczyn, między innymi różnice w stopniu zamożności grup społecznych.


Z Twojego pytania wynika (Czy wojny są powodowane przez religie, czy przez różnice w stopniu zamożności grup społecznych?), że jakoby żadna wojna nie była wywołana w oparciu o tło rleigijne, dlatego też napisałem: "Rozwiń taką oto kwestię: wojny na tle religijnym". Następnie odpowiednio rozwinąłem, co przytaczam powyżej. Ty PTR jęczysz, że należało by założyć nowy wątek, bo tutaj nie ma sposobności tego rozwijać, wtedy być może byś się skusił, a więc jeśli mógłbyś się skusić - miałbyś o czym pisać, przyznajesz pewnie, że wojny powstawały również na tle religijnym. Jeśli tak, to Twoje pytanie zostało źle sformuowane, lub objawiły się jakieś Twoje chciejstwa. Jeśli zaś wg. Ciebie, a to wynika z Twojego pytania, wojny na tle religijnym to jedynie mętny wymysł, udowodnij to więc, albowiem na tym, który wysnuwa jakieś twierdzenie ciąży obowiązek dowiedzenia jego prawdziwości. Tutaj, czy na innym wątku, Twój wybór.

old spirit napisał(a):
Które stwierdzenia uważasz za fałszywe?


PTRqwerty odpowiedział:

Cytuj:
Te które dodatkowo rozwinąłem.


Domagam się więc konkretnej odpowiedzi, z przytoczeniem cytatów z zachowaniem wartości kontekstowej, które z moich stwierdzeń uważasz za fałszywe, podaj uzasadnienie.


old spirit napisał(a):
Pozdrawiam nad wyraz serdecznie


PTRqwerty na to:

Cytuj:
Zastosuję domniemanie prawdziwości.


No tak. Nic dodać, nic ująć. Specyfika fluktuacji katolickiego umysłu objawia się właśnie między innymi w taki oto sposób. Peace! Drodzy mili. Nie lękajcie się! Ufajcie sobie! Jeśli życzą Wam dobrze, wierzcie w to, ponieważ nawet gdyby życzenia te nie wypływały z czystych intencji, a jedynie z pobudek kurtuazyjnych, wiara w to, iż jednak są czyste uczyni je takowymi, bo czyż wiara nie czyni cudów?

Wszystkiego dobrego życzę Tobie PTRqwerty, niech miłość w Tobie tworzy się z każdą chwilą. Życzę Ci samych sposobności ku temu.

Jeszcze na wszystko nie odpowiedziałem rzecz jasna. Wrócę :lol:


Pn wrz 06, 2004 10:01
Post 


Przypominam, że napisałem:
>Reasumując. Wątek jest zbudowany źle. Zawiera w sobie wiele zagadnień, które powinny być rozbite na inne wątki. ...
Nie zamierzam w tym wątku odpisywać.


Pn wrz 06, 2004 10:55
Post Wibracyjna sekta vs Państwowy Urząd Pracy :)
Witam ponowie PTRqwerty!

PTRqwerty napisał(a):
Nie zamierzam w tym wątku odpisywać.


Twoja wola. Stworzysz więc nowe wątki i tam odpiszesz? Uważam, że niektóre, przez Ciebie przytoczone uwagi - wymagają wyjaśnień w związku z moimi nań odpowiedziami.

Raz jeszcze powtórzę co napisałem w związku z tym, czego dotyczy ten wątek i czego oczekuję:

Jestem ciekaw Waszych wypowiedzi na temat modelu, który stanowi wyznacznik mojego postępowania. Przedstawiam poniżej ogólne, chyba najaważniejsze treści mojego światopoglądu. Jestem ciekaw co na ten temat sądzicie.

PTR napisał:
Cytuj:
Reasumując. Wątek jest zbudowany źle. Zawiera w sobie wiele zagadnień, które powinny być rozbite na inne wątki. Poruszyłeś tu problem samodzielnego myślenia, struktury Wszechświata, tematykę New Age (będę się upierał, że owa wibracja pochodzi raczej z tamtych kręgów a nie od czystej fizyki), problem czy katolicyzm uważa, że jest jedyną drogą zbawienia, a w tym kwestia czemu traktować Jezusa jako Chrystua i kwestia prymatu papieża, problem wolności od znanego, istnienie/nieistnienie Boga, rozwój emocjonalny ludzi, wojny religijne.


Uważasz, że czyjś światopogląd złożony może być jedynie z jednej lub co najwyżej trzech opcji?? Można o tym wszystkim rozmawiać w tym wątku. O wszystkich kwestiach, które tworzą mój światopogląd. Rodzielając go, nie będzie tworzył spójnej całości, tylko rozmydli wszystko. Stwarza to ewentulaność "zapuszczenia" się w meandry poboczności z brakiem odpowiedniego skupienia się na meritum.

Cytuj:
Z uwagi na to, że być może faktycznie więcej masz do powiedzenia niż by to wyglądało po tak skonstruowanym wątku, proponuję jednak tworzenie tematów małych.


Trzeba będzie wtedy skakać z wątku na wątek, a tak wszystko co dotyczy wyznawanych przez ze mnie wartości może być zawarte tutaj. (Daruj sobie ironię względem moich możliwości wypowiadania się w wielu kwestiach, jeśli chcesz - podejmij dyskusję, przekonasz się czy mam coś więcej do powiedzenia, czy też nie.

PTRqwerty napisał(a):
Wszystko co napisałeś zapewne można by ująć w kilku zdaniach i byłoby to jaśniejsze dla odbiorcy. Rozumiem jednak potrzebę wygadania się.


Pisząc "[...] byłoby to jaśniejsze dla odbiorcy", masz pewnie na myśli siebie, ponieważ jakoś trudno mi dostrzec w poście lidqi, aby niczego lub większości nie zrozumiała. Ma wątpliwości co do definicji miłości, której użyłem, a także pyta o moje rozumienie wartości moralnych. Jeśli jacyś Twoi znajomi lub ktokolwiek rozmawiający z Tobą w związku z poruszonym przeze mnie tematem mają jakieś wątpliwości, czegoś nie rozumieją, napisz o tym, bo chyba oni sami z różnych przyczyn nie mogą o tym napisać. To samo odnosi się do Ciebie, jeśli coś nie jest dla Ciebie jasne, wskaż to, a ja postaram się wyjaśnić. Wtręt o potrzebie wygadania się znów trąci typowo. PTR, znajduję czas by coś tutaj pisać, wygospodarownie czasu jest dość trudne (sam zapewne poznałeś to nie raz na własnej skurze) i jak czytam takie rozwiane, mętne, niepotrzebne, pisane z myślą, że się kogoś tym uszczypnie (typowe), zaciemniające ogólny obraz teksty, to ręce i spodnie opadają.

PTRqwerty napisał(a):
Wykazałem niekonsekwencję w istotnych punktach Twego 'wywodu'. W jednym miejscu piszesz o nieistnieniu dobra, w drugim na dobro się powołujesz. Na początku piszesz coś w stylu o pozbyciu się Boga, a potem piszesz tak, że wynika, że Go jednak uznajesz.


:D :D Niczego nie wykazałeś. Możesz oczywiście nie uważać tego co naisałem za wywód, bo oczywiście to nie jest "wywód", jednak ironicznie tak to przedstawiasz po to, by zdyskredytować, przedstawić w złym świetle i negatywnie ocenić coś, co jest luźnym przedstawieniem ogólnych treści mego światopoglądu. Traktowanie z góry, ignorancja i zadufanie - oto wyziewy Twoich ocen.

Spawę dobra/zła oraz istnienia/nieistnienia Boga wyjaśniłem w powyższych postach . Musiałem to zrobić dbając o jasność i czystość mojego przekazu, który starałeś się (może nieświadomie, opatrznie rozumując?) przeinaczyć, "zabrudzić" :)

Cytuj:
Ponadto wystąpił problem zastąpienia wyrazu ruch wyrazem wibracja i utrzymywanie, że chodzi o to samo, powoływanie się na fizyków, którzy na pewno nie stworzyliby dwóch, dokładnie to samo oznaczających terminów. Zaś wibracja to określenie stosowane jak najbardziej w ruchach z grupy New Age.


To także dokładnie wyjaśniłem. Zaś wibracja to określenie stosowane np. w Buddyźmie (o czym już wspominałem), a także np. w przepisach i normach higienicznych. Uważasz, że Państwowa Inspekcja Pracy jest grupą New Age ? :D :lol: Jeśli tak, gdy już będziesz miał okazję poznać się z tymi ludźmi na gruncie służbowym - lepiej nie przedstawiaj im swojego w tym względzie poglądu :x

A co powiesz o lekkiej wibracji mechanicznej o ponaddźwiękowej prędkości, które to zjawisko tworzy i jest wykorzystywane przez pewne urządzenie (mikrokomputerowy instrument kosmetyczny do masażu skóry i peelingu ultrasonicznego), stosowane w niektorych gabinetach lekarskich? PTR, a co powiesz na poniższy tekst Instytutu Inżynierii Materiałów Włókienniczych ? :lol:

"Wibracja występuje wówczas, jeżeli energia mechaniczna drgań np. podłoża, maszyny lub narzędzia przenosi się na pracującego i oddziaływuje na narządy i tkanki jego organizmu. Do celów profilaktycznych wyróżniamy dwa rodzaje wibracji: miejscową i ogólną.
Wibracja ogólna dotyczy całego organizmu, a miejscowa głównie rąk. Wibracja ogólna występuje w tych wszystkich przypadkach, kiedy drgania przenoszone są z podłóg i siedzeń na całe ciało. Energia wibracyjna sprzyja wzrostowi napięcia ścian naczyń, a w efekcie końcowym prowadzi do utrwalonych reakcji skurczowych. Przyczyną bólu może być upośledzenie zaopatrzenia nerwów obwodowych w tlen w wyniku gorszego ukrwienia tkanek".

Wreszcie PTR - "wibracja" to jak najbardziej używany przez fizyków termin. Oto dowód (wystraczy zajrzeć do Wikipedii):

"Według teorii superstrun, każda cząstka fundamentalna jest przejawem innego rodzaju drgań superstruny (struny drgają bezustannie w sposób podobny jak fale stojące: cząstki miałyby być obrazem drgań analogicznie jak orbitale atomowe w modelu atomu Bohra są węzłami fali stojącej według teorii fal materii). Wszystkie struny są takie same, różne są jedynie sposoby ich wibracji. Masywniejsze cząstki odpowiadają drganiom strun o większej energii. W teorii superstrun jednakże cząstki nie zawierają strun, one są strunami."

PTR, wygląda na to, że jednak lubujesz się w aprioryzmach, co rodzi w Tobie bezpodstawne, niekiedy prymitywne uprzedzenia.

PTRqwerty napisał(a):
Powtarzam na koniec, że odpisuję tylko dlatego, że odniosłeś się do mnie osobiście.


A toż to dopiero kwiatek! Napisałem jedynie (w poście otwierającym temat), że podczas gdy ucinaliśmy sobie pogawędkę, nasunęła mi się pewna refleksja i pomysł. Nie zwracałem się do Ciebie w stylu: "Hej!! PTR - wyzywam Cię !!" :D Czy coś w tym guście. Wspomniałem jedynie, że pomysł i refleksja, których to wynikiem jest ten tekst zrodziły się podczas naszej wspólnej pogawędki. Jedynie wspomnaiłem o Tobie, że gawędziliśmy, nie wymusza to na Tobie obowiązku wypowiadania się w związku z tym co napisałem. Nie wywołałem Cię do tablicy :o Ale, jak to mówią, uderz w stół... :x

PTRqwerty napisał(a):
Gdyby nie to, nigdy nie włączyłbym się do takiej dyskusji z uwagi, że nie wiadomo o co tu chodzi.


Oj, wiadomo PTR, wiadomo i Ty dobrze o tym wiesz... Ponownie powiem - pisz o tym czego nie rozumiesz, postaram się wyjaśnić.

Cytuj:
Polecałbym regulamin z mojego działu: http://www.forum.wiara.pl/viewtopic.php ... 3910c368f7 i rozważenie jak chcesz prowadzić dyskusje.


Dziękuję, zapoznam się.

PTRqwerty napisał(a):
Nie zamierzam pisać co faktycznie myślę o kimś kto tak układa swoje myśli : )


Znów typowe fluktuacje zadufanego w sobie człowieka (przepraszam za to, być może to za mocno powiedziane?), jak już wspomniałem chyba dwa razy, nie obchodzą mnie Twoje oceny, niczego nie wnoszą i nic nie zmieniają, prócz tego, że ugruntowujesz się w swym zadufaniu i w tym, iż w Twoim mniemaniu stosujesz właściwe kryteria ocen i wartościowania.

PTRqwerty napisał(a):
Pisałem tylko po to, aby wykazać jak wielkim pomieszaniem z poplątaniem są powyższe dwa Twoje teksty.


Wyszło jednak na to, że to "pomieszanie z poplątaniem" przypisałeś tym tekstom jedynie ze względu na swoje własne potrzeby, apriorycznie przeinaczając, wyrywając z kontekstu i skupiając się na pobocznościach odpowiednio je modyfikując i próbując nadać tym modyfikacjom priorytetowy charakter. Wykazałem, że myliłeś się w 99%. Czas na Ciebie PTR, ja ze swej strony ustosunkowałem się do wszystkiego co napisałeś w zwiazku z moimi dwoma tekstami.

Pozdrawiam serdecznie.


Śr wrz 08, 2004 23:13
Post Re: Wartości wolne od dogamatyzmu. Mój wyznacznik postępowan
Witaj lidqo :) Przepraszam za tak pokaźną zwłokę, odpisuję poniżej.

lidqa napisał(a):
Zalozenie ze ludzka natura jest dobra jest dla mnei blędne. Człowiek z natury jest egoistyczny i tysiace lat i rozwój cywilizacji to potwierdzają.


Człowiek z natury nie jest taki. On wybiera błędną drogę wobec nacisków i różnych uwarunkowań. Celowo wprowadzone perturbracje dały w konsekwencji ich wprowadzenia taki galimatias, że człowiek gubi się pod ich naporem w podejmowaniu decyzji, często obierając drogę błędną. Tysiące lat potwierdzają o sile i zasięgu odziaływania wprowadzonych zakłóceń, bazujących na najbardziej subtelnych wartościach w człowieku. To nie jakaś tam betka - to misternie przygotowany program, którego ukatywnienie niesie za sobą takie, a nie inne efekty.

Rozwój cywilizacji sprzęgnięty jest w naturalny bieg ewolucji, jednakże program o którym wspomniałem ma na celu ukierunkowanie jej na przeciwny do zamierzonego celu, mowa o rozwoju psychoemocjonalnym człowieka. Rozwijanie dołożonych wartosci do czystego źródła ewolucji sprawia, iż rozwijają się one także, wpływając na stopniowe przekierowanie rozwoju psychoemocjonalnego z pozytywnego na negatywny. Te tysiące lat o których wspominasz potwierdzają możliwość przekierowywania rozwoju psychoemocji człowieka.

Cytuj:
Co do wolnosci - piękna utopia. TY nie zyjesz w oderwaniu od rzeczywistosci. Ty zyjesz na ziemi w Polsce w realnym świecie a tu dzieci po łąkach nie beigaja gwiazd nie widac a jesc trzeba......


Nie zrozumialaś. Nie opisywałem stanu obecnego, zwracałem uwagę na możliwość jego zaistnienia, na dążenie do tegu by powstał, został przywrócony. Moje dzieci biegają po łąkach i gwiazdy widać.

Cytuj:
JAk dla mnie cala ta idea jest oderwana zupełnie od rzeczywistości i wydumana że tak poweim


To stwierdzenie potwierdza jedynie jak daleko człowiek zapomniał o normalnych zasadach funkcjonowania. To, co kiedyś było chlebem powszednim, obecnie jest trudne do pomyślenia, spychane do roli fantasmagorii oderwanego od rzeczywistości marzyciela. A może by tak przywrócić naturalne warunki bytowania? Jak myślisz, da się to zrobić?

Cytuj:
A wartosci moralne to....... ? BO nie iwem jak to jest wg ciebie


Wartości moralne to zasady, którymi człowiek rozumiejący swoje nadrzędne potrzeby - kieruje się. Nadrzędnymi potrzebami każdego człowieka jest doświadczanie miłości w oparciu o koegzystencję w środowisku, gdzie jego najważniejszym elementem jest człowiek, a więc "nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe", "przede wszystkim nie szkodzić", sprawiać by inni, a tym samym ja sam (to naturalne) doświadczali jak najwięcej radości i wszystkich innych "ciepłych uczuć".


old spirit napisał(a):
Nie oznacza to, że należy niszczyć kulturę i jej wytwory, zdobycze nauki, wierzenia, religie, itd., itp., niech sobie będą, chodzi o to, aby nie stawały się one powodem do waśni, morderstw, wojen itd. Aby to osiągnąć należy zaprzestać obstawiania przy tym i przekonywania innych do adaptowania tego co sami adaptujemy.


Cytuj:
a ty nie przekonujesz nas teraz?


Nie. Nie próbuję tego robić, przedstawiam jedynie mój (i nie tylko mój) punkt widzenia, nie wymuszam niczego na nikim. Nie nauczam z ambony odziewając się w fatałaszki autorytetu i nie mówię, że taka droga jest jedynie słuszna i koniec, a Ci, którzy tego nie uznają szkodzą sobie. Nie, tego nie mówię. Przedstawiam swój pogląd i zakładam, że mogę się mylić. Nie mam wpływu na przekonanie innych do wyznawanych przeze mnie wartości.

Cytuj:
towja definicja milosci jest dla mnie niezrozumiala.


A jak to wg. Ciebie jest z tą miłością? Czego nie rozumiesz w moim przedstawieniu istoty miłości?

old spirit napisał(a):
przede wszystkim nie szkodzić i szanować cudzą wolną wolę.


lidqa napisał(a):
a jesli nie da sie nei szkodzic? co jesli powstaje konflikt interesow? jesli musisz np zabic zeby twoje dziecko moglo zyc?


Mówisz o naturalnych odruchach, nie bedę miał wyrzytów sumienia gdy będę musiał zbaić np. kogoś, kto chce zamordować moje dziecko, nie będzie to takze dla mnie obojętna sytuacja. Przeżyłbym to pewnie bardzo silnie, odczuwając silny smutek i żal, nie przeszedłbym nad tym faktem do porządku dziennego. Mówiłem o świadomym działaniu, ukierunkowanym na szkodzenie innym, sytuacja o jakiej wspomniałaś to zupełnie inny świat.

Nie powinno się być biernym biernym wobec negatywizmów, sztywno trzymając się jednego zapisu. Zabity, (niedoszły) morderca nie będzie już miał możliwości zaszkodzić innym, a tym samym sobie. Możliwość zaistnienia sytuacji o jakiej wspomniałeś potwierdza jedynie zakres nasycenia zakłóceń, które wibrują w obrębie naszej rzeczywistości. W tak skrajnych sytuacjach trudno podejmować wyważone, przemyślane decyzje, ponieważ wtedy górują emocje, instynkty.

Mówisz o konflikcie interesów. Lidqo - jak myślisz, na czyją korzyść powinien być rozwiązany taki konflikt? Na korzyść człowieka, który chce rozładować swój ból poprzez dokonanie mordu na niewinnym dziecku? Nawet gdyby chodziło o jakąś straszną, psychiczną chorobę, którą byłby dotknięty i gdybym o niej wiedział, uważasz, że powinienem pozwolić na to, by on zamordował to dziecko? Zapewne uważasz, że należy się w takiej chwili przeciwstawić, ratować dziecko za wszelką cenę.

Uważam, że nie ma tutaj konfliktu interesów, bo taki ktoś nie ma tutaj żadnego "interesu", a życie jednego dziecka może okazać się w przyszłosci przyczyną uratowania życia wielu istnień. Nie można więc rozważac "interesu" tego człowieka, który chce zamordować - wobec wartości życia w ogóle. Zauważ, że dziecko nie jest tutaj agresorem (myślę, że rozważamy taką sytuację?) Kto łamie zasady w tak drastyczny sposób naraża się na straszne konsekwecje z utratą życią włącznie, gdy kieruje nim patalogiczne psychiczne uwarunkowanie - nie zwalania nas to z obowiązku ochrony życia. Można powiedzieć, że taki człowiek jest kimś w rodzaju drapieżnego zwierzęcia, które zabija bo musi, w takim razie - czyż spokojnie przyglądałabyś się temu jak niedźwiedź atakuje Twoje dziecko, wiedząc, że bez Twojej interwencji z pewnością je rozszarpie?

Atakując takiego człowieka w rozważanej sytuacji nie mam na względzie zamordowanie go, a o doprowadzenie do stanu w ktorym życiu dziecka nie będzie zagrażało niebezpieczeństwo, a więc do unieszkodliwienia agresora. Gdy w wyniku moich działań człowiek ten straci życie, jak już wspomniałem pewnie odczuwał bym żal i smutek, lecz nie załamałbym się i nie miał wyrzutów sumienia.

Czy w takim razie łamię zasadę - przede wszystkim nie szkodzić? Oczywiście, że nie, bowiem bierność w rozważanej sytuacji okazała by się wyrządzeniem szkody dziecku, ktore z wiadomych wzgledów nie jest winne takiemu obrotowi sprawy. Niwelując zagrożenie, stosuję się do zasady - przede wszystkim nie szkodzić. Ewentulana nieświadomość czynu tego człowieka, nie zwalania nas od poniesienia konsekwencji wynikłych z nie stosowania się do tej zasady. Czy wyrządzam szkodę temu człowiekowi, możliwe, że tak, możliwe też, że nie (należało by tu przyjąć w założeniu istnienie pewnych zależności). Niestety, w tak zakłóconym środowisku w jakim przyszło nam egzystować, należy dokonywać właściwych wyborów. Nie szkoda róż, gdy płonie las. A wybór pomiędzy życiem dziecka, a życiem mordercy, ktorego ma dokonać rodzic jest jak najbardziej jednoznaczny i usprawiedliwiony.

old spirit napisał(a):
Przywrócenie utraconych kiedyś, takich czystych warunków rozwoju jest możliwe, nie osiągnie się jednak tego poprzez połykanie opłatka i spowiadanie się co jakiś czas z wciąż tych samych błędnych decyzji, co wywołuje przekonanie o czystości (”kamień mi spadł z serca”), a potem powrót do powielania swoich błędów, ponieważ i tak istnieje możliwość, że znów będę czysty, przygotowany na śmierć samym tylko, szczerym wyznaniem efektów podejmowania błędnych decyzji przed kimś „kto ma moc daną mu od Boga”. Takie postępowanie to stagnacja.


lidqa napisał(a):
zgadzam sie. tylko ze dobry katolik nie spowiada sie zeby miec czyste konto> spowiedz obejmuje naprawe poprawe i zastanowienie nad soba. Takie byly zalozenia. to ze rzeczywistosc jest inan nie znaczy ze idea jest zla......


Idea spowiedzi nie jest właściwa wg. mnie, ponieważ w psychice człowieka wierzącego w moc zbawczą śmierci Jezusa, wiedzącego, że nawet gdy będzie "grzeszył" zawsze ma możliwość zachowania czystego konta poprzez spowiedź, wytwarza się właśnie taki pomost, ułatwienie, a nawet przyzwolenie na "grzech". Inna sprawa to wdrukowanie komuś przeświadczenia, że może nie mieć czystego konta, gdy się nie wyspowiada, co może zaciążyć na jego "zbawieniu". Człowiek nie zależnie od spowiedzi, komuni i wszystkich rytuałów razem wziętych z wszystkich istniejących religii tutaj i gdziekolwiek indziej w jakimkolwiek z Wszechświatów - zawsze ma możliwość powrotu do Domu, wystarczy zacząć postępować w myśl zasad o których mówiliśmy. Nie ma takiego rytuału, który by wymazał to co zrobiliśmy. Żaden czyn jednak nie przekreśla naszych szans, nawet gdy niemalże całe nasze życie (lub życia, zakładając możliwość istnienia reinkarnacji) jest pasmem świadomego szkodzenia innym i sobie, gdy w wyniku tego nasza Dusza trafi nie tam gdzie powinna - szansa powrotu nadal istnieje, choć przyznam, jest bardzo znikoma, ale istnieje.

Gdy chcę coś zmienić w swoim postępowaniu ("poprawić"), czynię to, nie potrzebuję do tego żadnego, wiszącego nade mną miecza Damoklesa.

Człowiek świadomy szkodliwości pewnego rodzaju postępowania, wyznający zasadę - przede wszystkim nie szkodzić, dążyć do miłości poprzez budowanie w sobie i wokół środowiska pozytywnych fluktuacji emocjonalnych, wierzący, że to jest nadrzędny cel człowieczeństwa, widzący, że takie środowisko jest dalece bardziej odpowiednie i dostosowane do rozwoju, chcący tworzyć takie środowisko - nie będzie "grzeszył". Do tego żadna spowiedź ani komunia nie jest mu potrzebna.

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.


Pt wrz 10, 2004 15:39
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
oldzie, nie mam zamiaru polemizować z twoimi słowami, jednak pod rozwagę dla czytających to, co piszesz :)

PARADOKS

- SOCJOLOGICZNO-HISTORYCZNY

Poniósł całkowitą klęskę, jak tylu innych - zarówno przed jak i po Nim - którzy rościli sobie prawo do tytułu Mesjasza. Prawa logiki i prawdopodobieństwa podpowiadały, że zostanie zapomniany tak jak i wszyscy pozostali. Zresztą wcale nie spełniał tych oczekiwań i nadziei, jakie w Mesjaszu pokładano. O wiele lepiej nadawało się do tego wielu innych, jak chociażby:

Teudas – podając się za proroka obiecuje, że rozstąpią się wody Jordanu i około 44 r. ściąga do Jerozolimy lud przepojony fanatyzmem. Ówczesny prokurator, Kaspiusz Fadus, wysyła przeciwko nim żołnierzy. Po długiej walce Żydzi zostają rozproszeni, Teudas zabity, a jego głowę, jako zwycięskie trofeum, Rzymianie uroczyście wnieśli do Jerozolimy.
Zginął więc śmiercią męczeńską, chwalebną, która o wiele bardziej sugerowała wiarę w niego niż hańba krzyża.

Inny Żyd egipski – porwawszy za sobą tłum ludzi, ok. roku 52, udaje się wraz z nimi na Górę Oliwną, obiecując, że na jego głos runą mury Jerozolimy i można będzie odbudować królestwo mesjańskie. W okrutnym starciu z wojskami rzymskimi pod wodzą prokuratora Feliksa, ginie ponad 400 osób. Jednakże po zakończeniu walki ciała przywódcy nie znaleziono. Co więcej – świadkowie twierdzą, że przeszedł nietknięty przez rzymskie oddziały, bo Bóg go chronił. Jakże to wspaniały początek do ubóstwiania tak sławnego kandydata na Mesjasza. Tymczasem nie tylko nic nie wiemy o jego uczniach, ale nawet nie znamy jego imienia.

Szymon – ten, w którego osobie dochodzi do kumulacji oczekiwanie mesjańskie w Narodzie Wybranym. Sam Akiba Wielki, jeden z najwybitniejszych rabinów i uczonych w Piśmie, uznał w nim publicznie Chrystusa. Oficjalnie uznali go również kapłani. Przydomek, który mu nadano: Bar Kochba (Syn Gwiazdy) był tytułem mesjańskim.

Kiedy w roku 132 wyparł Rzymian z Jerozolimy uznano to za znak rozpoczęcia się tak długo oczekiwanego pierwszego roku ery mesjańskiej. Potem przyszły kolejne zwycięstwa, które przekonały do niego nawet najbardziej wątpiących. Jednakże, kiedy Rzym ruszył do kontrataku, nie pomógł fanatyczny opór Żydów pewnych, że walczą pod wodzą Mesjasza Izraela. Opór tak silny, że - jak napisał grecki historyk Dionizy Kassjusz - „zadziwił cały świat”, a rzymski cesarz Hadrian powiedział o Bar Kochbie: „Gdyby Bóg go nie zgładził, nikt nie zdołałby go dosięgnąć”. Izrael został obrócony w ruinę, a wiara w owego mesjasza zniknęła, chociaż klęska, którą poniósł była honorowa.

Kto dzisiaj o nich pamięta poza wąskim gronem specjalistów?

Tymczasem „sukces” odniósł Ten, który w oczach Izraelitów z I w. nie miał na to najmniejszych szans. Uwierzyło Mu tylko kilku ciemnych Galilejczyków, bez żadnych popleczników, układów i wpływów – takich jakie mieli chociażby uczniowie owego Chrystusa z Samarii, którzy doprowadzili do odwołania Piłata i złamali jego karierę.
Dlaczego zatem historia zatraciła ślady Samarytan, podczas gdy Galilejczycy przemieniają świat?

W odniesieniu do Jezusa, a następnie do Jego uczniów, nie funkcjonują prawa historyczne, że zwyciężają potężni a słabi znikają. W świetle prawideł historii, które wielokrotnie się sprawdzały, narodzenie chrześcijaństwa stanowi niewiarygodny absurd oraz najśmieszniejszy z cudów.

Dlatego właśnie czechosłowacki marksista i ateista Machoviec pisze:
„W jaki sposób uczniowie Jezusa, a w szczególności grupa Piotra, byli zdolni do przezwyciężenia strasznego rozczarowania i zgorszenia krzyża, przystępując nawet – i to natychmiast – do zwycięskiej ofensywy? W jaki sposób prorok, którego przepowiednie się nie spełniły, mógł stać się punktem wyjścia największej religii świata? Całe pokolenia historyków stawiały sobie te pytania i w dalszym ciągu będą je sobie stawiać…”

- KULTUROWO-RELIGIJNY

Dla tych, którzy znają starożytny Izrael wręcz niemożliwe wydaje się by mogło dojść w nim do ogłoszenia wędrownego kaznodziei nie tylko zmartwychwstałym Mesjaszem, ale wręcz – co było całkowicie sprzeczne ze sztywnym monoteizmem - kimś uczestniczącym w samej Boskiej naturze. Jak mogło w Izraelu dojść do tego, że ktoś powieszony na drzewie, a więc „przeklęty przez Boga” został publicznie ogłoszony równy temu Jahwe, którego nie można było przedstawiać na obrazach, ani nawet imienia wymówić? Tymczasem owo ubóstwienie człowieka - czyli największe z możliwych świętokradztw, największa odraza dla Izraelitów - zostało w niepojęty sposób dokonane przez grupę Żydów, którą jeden z uczonych określił brutalnie (ale i realistycznie pod kątem socjologii) jako „zdemoralizowaną i przestraszoną grupkę prowincjuszy, tyleż religijnych ile pozbawionych wpływów, nieokrzesanych i mało wojowniczych”. Nikt i nigdy na podobny czyn się nie poważył w całej historii Narodu Wybranego – ani wcześniej, ani później. Nigdy wcześniej i nigdy później w czasie czterdziestu wieków Żydzi nie oddawali nikomu boskiej czci należnej Jahwe – poza Jezusem.
Woleli raczej zginąć czy nawet dopuścić do zrujnowania kraju aniżeli zgodzić się nie tylko na oddawanie boskiej czci cesarzowi rzymskiemu, ale chociażby tylko na obecność jego wizerunków na sztandarach legionów rzymskich w Jerozolimie.

Jednakże zakładając rzecz zupełnie nieprawdopodobną - że w środowisku hebrajskim pojawiła się myśl o historycznym wcieleniu Jahwe - to wówczas nigdy nie posunięto by się do przyjęcia tego, czym gardził pobożny Izraelita, mianowicie, że owo absurdalne wcielenie mogłoby się dokonać zwyczajnie w łonie, we wnętrznościach kobiety, przez wydanie na świat męskiego potomka.

Co więcej, grupa Żydów idzie o wiele dalej niż poganie, pogardzani za wynajdywanie coraz to nowych bóstw. Przecież nie miało żadnego znaczenia ilu bogów znajduje się w Panteonie – jeden więcej czy mniej – to nie stanowiło istotnej różnicy. Jak czytamy w Dziejach Apostolskich, była nawet ołtarz poświęcony „nieznanemu bogu” – żeby żadnego przypadkiem nie pominąć. Jednakże nawet w tym, jakże tolerancyjnym świecie nikt, nawet najbardziej fanatyczny pochlebca cesarza, nie zdobyłby się na stwierdzenie, że było on bogiem jeszcze przed swoim narodzeniem. Tymczasem nawet dla ludzi ówczesnej epoki i kultury, przyzwyczajonych jak by się wydawało do wszelkich możliwych ekstrawagancji, prawdy głoszone przez tę grupkę Żydów przekraczały wszelkie granice przyzwoitości.

Dlaczego więc ci upokorzeni, przerażeni, „schowani przed Żydami” prości i niewykształceni uczniowie mizernego i ukrzyżowanego proroka nagle „zbierają się w sobie” i podejmują decyzję wyzwania nie tylko władz hebrajskich, ale i rzymskich?

A odpowiedź na te wszystkie pytania, odpowiedź w sposób logiczny, spójny i konsekwentny wyjaśniająca zaistniałą sytuację jest jedna:

JEZUS ZMARTWYCHWSTAŁ

a oni Go widzieli

i uwierzyli Mu


N wrz 12, 2004 8:17
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 53 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL