O wspólnej modlitwie w Asyżu
Autor |
Wiadomość |
Konserwatysta
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57 Posty: 578
|
Cytuj: Mk 13: 14 "Gdy tedy ujrzycie ohydę spustoszenia, stojącą tam, gdzie stać nie powinna - kto czyta, niech uważa - wtedy ci, co są w Judei, niech uciekają w góry."
http://www.ultramontes.pl/Asyz.htm
Pod tym adresem jest mowa o tej ohydzie.
_________________ Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.
|
Pt gru 17, 2004 19:28 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Myślę, że najpiękniej uzasadnił takie spotkanie modlitewne - i wszelkie tego typu spotkania - ks Tomas Halik
Cytuj: Tak, kocham Jezusa Nazareńskiego, wierzę że jest Drogą, Prawdą i Życiem, wyznaję wraz z apostołem, że jest moim Panem i Bogiem. Nikt mnie jednek nie zmusi, żebym od wyznania: "Chrześcijaństwo jest religią prawdziwą" przeskoczył wraz z wieloma chrześcijanami do deklaracji "Tylko my posiadamy prawdę."[...] Skoro wierzę, że Bóg mojej wiary nie jest bożkiem o lokalnych kompetencjach, lecz wszechobejmującą absolutną Prawdą, i jeśli wierzę, że mój przyjaciel, mnich Jokajama [buddysta - przyp.], szczerym sercem szuka prawdy i oddaje cześć Najwyższej Tajemnicy wedle swej najlepszej wiedzy i sumienia, to adresatem naszych modlitw nie byli dwaj bogowie, lecz Jeden - jakkolwiek nasze wyobrażenia o Nim mogą się różnić.
I zechciej zauważyć różnicę między zdaniem "tylko my posiadamy prawdę" a zdaniem "pełnia prawdy i środków zbawczych jest w Kosciele Katolickim". Już pisałam kiedyś - Bóg nie jest niczyją, ani naszą, ani nikogo własnością. I jeśli można Go poznać również drogą rozumu, to takie poznanie jest możliwe dla każdego. Nie w pełni - zgoda. Ale jeśli poznali Boga, to poznali Jednego Boga, bo innego nie ma...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt gru 17, 2004 20:20 |
|
|
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Ciekawe
Może dodam tylko, że prawosławni uważają, iż przyjście antychrysta zostanie poprzedzone zjednoczeniem wszystkich religii świata, bo "przecież wszystkie mówią w gruncie rzeczy o tym samym Bogu". Dlatego na spotkanie w Asyżu Kościół prawosławny wysyłał swoich przedstawicieli, ale z "głęboką rezerwą" i raczej, z "poprawności" niż z wiary w słuszność tego spotkania.
Bardzo proszę, by moja wypowiedź nie została przez nikogo odebrana jako personalny atak na papieża.
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
Pt gru 17, 2004 20:33 |
|
|
|
|
Konserwatysta
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57 Posty: 578
|
Nektariusz napisał(a): Ciekawe Może dodam tylko, że prawosławni uważają, iż przyjście antychrysta zostanie poprzedzone zjednoczeniem wszystkich religii świata, bo "przecież wszystkie mówią w gruncie rzeczy o tym samym Bogu".
Jeżeli wszystkie religie mówią o tym samym Bogu, to po co misjonarze sie trudzili z nawracaniem pogan?
Czy Pan Jezus dyktując św. Faustynie modlitwy na Nowennę przed świętem Miłosierdzia Bożego kłamał?
_________________ Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.
|
Pt gru 17, 2004 22:33 |
|
|
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Konserwatysto, napisałem przecież, iż prawosławni uważają, że przyjście antychrysta będzie poprzedzone zjednoczeniem wszystkich religii świata. Chyba wyrażnie widać, iż wypowiedziałem się negatywnie o spotkaniu w Asyżu ! O co Ci chodzi z tymi pytaniami ? Do mnie je kierujesz ?
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
So gru 18, 2004 0:22 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Nektariuszu - nie wiem, czy dobrze się rozumiemy.
Nie jest wszystko jedno, jaką religię wyznaję. Jeśli ktoś poznał w swoim sercu, że Jezus Chrystus jest Bogiem, jest zobowiązany przyjąć chrzest. Wyznajemy, że w Kościele Katolickim jest pełnia prawdy i środków zbawczych potrzebnych człowiekowi. Chrześcijaństwo poznaje Boga nie tylko w sposób naturalnego rozumu - ma dane Objawienie...
Nie chodzi o stworzenie jednej mitycznej mieszanej religii - taką tworzy New Age, jeśli już. Boga, którego każdy sobie wybiera, którego sam sobie "składa" z kawałków różnych wierzeń i swoich wyborów, nie Boga a bożka...
Ale jest wielu ludzi, którzy nie poznali Ewangelii. Nie poznali - bo nikt im jej nie głosił. Nie poznali - bo od dziecka wychowywani w jednej wierze nie poddali jej w wątpliwość (co by się stało z ich wiarą?). Nie poznali - w końcu - bo mimo dostrzegania piękna Idei dostrzegali również małość ludzi. Jak Gandi - jak kobieta, którą spotkałam w pociągu i która powiedziała, że nie jest katoliczką, bo nie spotkała katolika, który byłby człowiekiem.
Ci ludzie często szczerze szukają Boga - czy uważasz za możliwe, że Bóg, widząc ich niemożność lepiej przecież niż my - odwróci się od nich? Nie odpowie? Każdy kto szuka, znajduje - więc jeśli szukają Prawdy, znajdują Prawdę... A Jezus jest Prawdą...
Nikt nie miesza wiary. Nie jest wszystko jedno, czy Bóg jest osobowy, czy jest energią wypełniającą świat. Nie jest wszystko jedno, czy ten świat stworzył czy wyemanował z siebie (więc nic nie ma statusu "odrębności"). Nie jest wszystko jedno, czy wierzę w Boga w Trójcy Świętej Jedynego czy tylko w Boga Ojca. To są rzeczy, które są zawarte w Objawieniu - nie sposób ich poznać i nazwać nie znając Go - a i poznawszy, uznajemy je za tajemnicę przecież...
Nie jest tak, że wszystko jedno - że można sobie wybrać.
Ale jeśli ktoś przechodzi na islam czy buddyzm, bo choć ochrzczony nigdy nie poznał chrześcijaństwa, a tam odnalazł Prawdę ------- I jeśli ktoś przechodzi dlatego, że tak łatwiej - bo gdzieś, gdzie był zakaz, teraz już można... To różne sytuacje, prawda?
Jeśli ktoś zwątpił - bo ogrom cierpienia na świecie tak go przytłoczył, że chce "zwrócić Bogu bilet wstępu na świat" - bo jak to możliwe - Bóg jest dobry i tyle zła ----- i jeśli ktoś zwątpił, bo wolał żyć swobodnie, a skoro nie mógł zanegować nakazów moralnych, to zanegował Boga... To też inna sytuacja...
Ludzka niemożność poznania Boga jest bardzo wielopoziomowa. Jak często sama jej jestem winna? Wierzę, że jeśli kogoś od poznania Boga odepchnęłam, to Bóg nie poczyta tego temu komuś za winę... I mimo wszystko pozwoli mu dojść do zbawienia...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
So gru 18, 2004 9:10 |
|
|
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Jotko, zgadzam się jak najbardziej z tym, co piszesz, ale słowa cytowanego księdza raczej tego nie potwierdzają -
"Skoro wierzę, że Bóg mojej wiary nie jest bożkiem o lokalnych kompetencjach, lecz wszechobejmującą absolutną Prawdą, i jeśli wierzę, że mój przyjaciel, mnich Jokajama [buddysta - przyp.], szczerym sercem szuka prawdy i oddaje cześć Najwyższej Tajemnicy wedle swej najlepszej wiedzy i sumienia, to adresatem naszych modlitw nie byli dwaj bogowie, lecz Jeden - jakkolwiek nasze wyobrażenia o Nim mogą się różnić."
Wynika z tego, że tenże ksiądz uważa, że zarówno on, jak i jego przyjaciel mnich buddyjski, czczą tego samego Boga, chociaż mają o nim różne wyobrażenia. Moim zdaniem ta właśnie myśl przyświecała spotkaniu w Asyżu. Dlatego jestem mu przeciwny.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/F/FD ... acych.html
Takie rzeczy jak pod tym linkiem mnie przerażają.
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
So gru 18, 2004 11:06 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Osobiście mam wrażenie, że napisałam to samo.
Że nie chodzi o owo "wszystko jedno". Że chodzi o uznanie "niemożności" - jakkolwiek pojętej. I o to, że skoro ktoś szczerze szuka Prawdy, to ją znajduje. Prawda jest tylko jedna - jest nią Jezus.
Link jest napisany trudnym językiem - ale przeczytam
Cytowanie fragmentów książki ("Co nie jest chwiejne jest nietrwałe" T. Halik) jest zawsze pewnym wyborem... Więc żeby nie zostawiać wrażenia, że powiedziano co innego, niż w rzeczywistości, pozwól że zacytuję jeszcze fragment:
Cytuj: W powszechnej mentalności naszych czasów można jednak dostrzec podobne pokusy znalezienia drogi na skróty do wielkiej świątyni Ogólnoludzkiego Braterstwa. Nie wierzę w żadną taką nową wielką świątynię dla wszystkich; myślę że na długiej drodze dziejów stale towarzyszyć nam będzie pluralizm świątyń, meczetów i synagog, że swoich tradycji nie powinniśmy pochopnie porzucać - że należy raczej pozytywnie postrzegać swoją odmienność, którą sobie zachowujemy - i dopiero kiedy dzieje dobiegną kresu, jak jest napisane, "świątyni tam już nie będzie". [...]
Tradycji, które dojrzewały w ciągu kilku tysiącleci, nie można zastąpić ubocznymi produktami oświeceniowego rozumu; trzeba się uczyć je rozumieć, własne i cudze, szanować i uczyć się siebie nawzajem: wzajemna komunikacja jest czymś więcej niż rozpuszczeniem tradycji w humanitarnym Eintopfie, a także czymś więcej niż sama tylko tolerancja. [...]
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
So gru 18, 2004 11:27 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
I jeszcze - jako polemika z tradycjonalizmem...
Cytuj: Trzeba dokonać ważnego rozróżnienia między Bogiem a religią, miedzy - można powiedzieć - "Objawieniem" a ludzkim pojmowaniem i interpretacją Objawienia.
Mogę być jako chrześcijanin niezłomnie przekonany o pełni i czystości Prawdy obecnej w Objawieniu - obecnej poprzez Chrystusa w dziejach. Mogę być w pełni przekonany o boskim natchnieniu Pisma i o asystencji Ducha Świętego przy formuowaniu i oznajmianiu wiążących artykułów wiary i działalności Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.
Pomimo to mogę przyznać - opierając się przy tym na oficjalnej nauce Kościoła katolickiego - że co najmniej forma, w jakiej Kościół tę naukę prezentuje (łącznie z tak podstawowym medium, jakim jest język, sposób formuowania, użyte środki wyrazu i cały styl) jest historycznie i kulturowo uwarunkowana i zmienna. [...]
Między moim osobistym pojmowaniem i wyrażaniem wiary a objawioną prawdą występuje zawsze ogromny dystans - mogę rejestrować granice różnych światów: historycznie i kulturowo uwarunkowany świat epoki i społeczności, w jakim żyli autorzy świętych tekstów, którzy nie byli jedynie biernymi narzędziami Ducha, lecz włożyli w tekst również wiele ze swej osobowości i doświadczeń swych czasów, następnie całe dzieje różnych interpretacji przez całe tysiaclecia, następnie środowisko mojej epoki i mojej społeczności, a wreszcie także mój własny świat wewnętrzny, moją zdolność rozumienia, moje ograniczenia, nawyki myślowe, moje aksjologiczne priorytety...[...]
Również ten, kto traktuje prawdę niejako "statycznie", może chyba zaakceptować taką oto parabolę: Jeśli podejmuję dialog z wyznającymi inną wiarę i jeśli uważam swoją tradycję wiary za "warowny zamek", to stale jeszcze mogę rozróżniać między wewnętrznymi komnatami tego zamku, gdzie umieszczony jest skarbiec, a licznymi dziedzińcami, których nie muszę bronić tak zażarcie [...]
Na zarzut, że otwarty i partnerski dialog z wyznawcami innej religii oznacza relatywizację mojej własnej wiary, możemy odpowiedzieć, że zapewne można "zrelatywizować" ową zewnętrzną, subiektywną i uwarunkowana naszą epoką stronę swego pojmowania i wyrażania wiary, nie relatywizując przy tym czy zgoła nie zdradzając Bożego Objawienia.
Kiedy mówię, że podejmuję dialog z założeniem, że mogę się mylić, mam na myśli swoje subiektywne pojmowanie wiary, które przy całej kościelnej dyscyplinie nie jest nigdy w pełni tożsame (co do stylu, nie co do "treści") z właściwym skarbcem wiary Kościoła
Przepraszam za wielkość cytatów Ale ani nie chcę wykrzywić poglądów autora, ani zostawić niejasności - co do rozumienia dialogu...
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
So gru 18, 2004 11:50 |
|
|
Konserwatysta
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57 Posty: 578
|
Nektariusz napisał(a): Konserwatysto, napisałem przecież, iż prawosławni uważają, że przyjście antychrysta będzie poprzedzone zjednoczeniem wszystkich religii świata.
Na podstawie czego uważają?
_________________ Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.
|
So gru 18, 2004 16:11 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
refleksja....
wiele prądów i mód w kościele przeminęło...
a katolicy sprzed wieków nie wyznawali tej samej co my religii (oczywiście mam na myśli tylko część nauki)
może... i ekumenizm przeminie (przynajmniej ten z religiami niechrześcijańskimi - mam nadzieję)
pozdrawiam
Scriptor
|
N sty 09, 2005 13:40 |
|
|
Torngasak
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2004 8:50 Posty: 48
|
Ja to sobie tak tłumaczę : Papież jest mądrym człowiekiem i swoje przeżył, dlatego wie że wszystkie religie to wymysł ludzi i jako człowiek reprezentujący jedną z nich nie wie jak to powiedzieć ludziom – dlatego postanowił że nie powie tylko wykorzysta ją(religię) do jednoczenia ludzi i budowania między nimi miłości.
|
N sty 09, 2005 16:37 |
|
|
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
Nektariuszu, jesli zjednoczenie Kosciola poprzedzi przyjscie antychrysta, czyli tez pozniejsze zwycietswo Chrystusa, robmy wiec wszystko by byl jeden Kosciol, szybciej trafimy do nieba
|
N sty 09, 2005 17:06 |
|
|
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Oj wikingu trochę przesadziłeś z interpretacją mojej wypowiedzi Idąc proponowanym przez Ciebie tokiem myślenia można dojść do wniosku, iż "skoro przyjście antychrysta ma poprzedzić przyjście Chrystusa, róbmy zatem wszystko by to pierwsze nastapiło jak najszybciej". No takie myślenie jest przecież nie do przyjęcia.
Zwróć uwagę, iż napisałem nie o zjednoczeniu Kościołów chrześcijańskich lecz o zjednoczeniu wszystkich religii świata, a to przecież różnica. Jestem zwolennikiem tego pierwszego (w dalszej perspektywie) lecz absolutnym przeciwnikiem tego drugiego.
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
N sty 09, 2005 22:50 |
|
|
malt
Dołączył(a): So sty 08, 2005 12:57 Posty: 38
|
?
a jeżeli okaże sie ,że po tym spotkaniu chociaż jedna osoba przeszła na chreścijaństwo to czy nie było warto?
_________________ this the Gospel of Jesus Christ...
|
Pn sty 10, 2005 19:47 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|