george45 - to nie trudność odpowiadania na Twoje pytania, ale moje unikanie Ciebie/ignorowanie sprawia, że sporadycznie coś Ci odpiszę [abyś czasem nie mniemał, że jak nie odpisuję, to nie wiem, albo żeś taki mądry].
Oczywistym jest, że Bóg-Stwórca nie dlatego odpoczął, bo zmęczony był, ale ten "odpoczynek" to tyle, co zaprzestanie pracy, bo to, co było zaplanowane w Bożym umyśle, zostało zrealizowane.
Dlatego na koniec dnia szóstego padła ocena całości, że wszystko było bardzo dobre...
Przy dniach wcześniejszych, ocena była taka, że to było dobre - jeszcze nie bardzo dobre, bo nadal brakowało czegoś... Gdy tego braku już nie było, to ocena była jak wyżej. I dlatego wtedy dzień kolejny: siódmy był czasem odpoczynku w tym sensie, że już nie było potrzeby stwarzać czegoś; plan został wykonany - można było odpocząć w zadowoleniu, że się całość bardzo dobrze prezentowała...
Proste, prawda?!
[a teraz dalej kombinuj, jak by tu czymś mnie jeszcze "przyszpilić"... lecz nie licz, że będę się wdawał bez końca w Twoje gierki, które mają ten cel, aby obrzydzić forumowiczom chrześcijaństwo, bo chyba rad byłbyś, gdyby wszyscy byli jak ty: wyznawcami ruchu New Age itp. herezji...].

Z miłości podał ludziom nieprawdę?!? Wcale nie stwarzał przez 6 dni, ale z miłości tak powiedział i napisał?... Hmmm... brzmi to jak kłamstwo, ale skoro to miłością chcesz widzieć, to... wolna droga... [tylko dokąd ona prowadzi??]

Nasi pradziadowie nie mając sztucznego oświetlenia w postaci żarówek, a oszczędzając na tym, co mogli używać jako źródło światła, doskonale sobie organizowali czas pracy: według słońca... Nie trzeba było ustaleń o 8 godzinach, co prześmiewczo wplatasz w narrację, która ma wykoślawić to, co napisane jest w Biblii...

Głupio czytasz tekst! Ten zwrot: "wieczór - poranek" to opisanie początku ciemnej i widnej części dnia/doby, a nie nauka o pracy nocnej!

No to myśl Ale nie wymyślaj [bo to może się rozmijać z faktami].
A myśląc, nie powinieneś dojść do wniosku, że Bóg coś mówi (i na kamieniu pisze), co nie jest prawdą! Jeśli do takiego wniosku dochodzisz, to wierzysz w Boga nieprawdomównego i niewiarygodnego...
Na spokojnie pomyśl o tym, w jakiego Boga wierzysz, gdy ewolucję Mu do planu stworzenia wciskasz!

Dobre pytanie zważywszy na obłędne poglądy no o lepieniu z gliny.

george45 nie wierzy na sposób chrześcijański; moje pytanie jest do Idącego.

Obłędnym poglądem nazywasz wiarę w to, co jest w Biblii napisane??! Uuu... odważnyś Ty!...

Jakże bym śmiał. Nazywam tak traktowanie Boga jak robotnika na taśmie produkcyjnej.

robaczek2 - a kto tak traktuje Pana Boga? Nie ja.

Ale mamy tu przecież do czynienia z poematem, gdzie takie reguły stają się DOWOLNE!
O szczegółach decyduje brzmienie słów, rytm mowy, powtarzalność itd.

Wytłumaczyłem odpowiadając. Cóż więcej mogę. Ale przyznam, że bawi mnie Twoje odwracanie kota ogonem. Chyba zaczynasz czuć, gdzie błądzisz.

Tak jest, nie pracowali od wieczora do rana. I to pomimo tego, że Bogu na stwarzaniu upłyną wieczór i poranek określająca początku i koniec pracy.
A teraz proszę i przeczytaj zacytowane na wstępie pytanie. Czy uważasz, że Bóg oszukał ludzi "pisząc", że każdego "dnia" na stwarzaniu upływał Mu wieczór i poranek?

W Jedynego, Wszechmocnego, Miłosiernego...
I niczego Mu nie wciskam, ale ukazuję Jego wspaniałą wszechmoc. Stworzenie tego procesu to daleko więcej niż majstersztyk. Nie wciskam, tylko rozumiem, że Bóg stworzył procesy, które do tej pory działają. Nieprzerwanie przez taki szmat czasu. Czu to nie jest cudowne.


Nie mam pojęcia skąd wypływa wniosek, żem odważny. Niestety, jest wprost przeciwnie.
Nie podważam tego, co jest napisane w Biblii. Ale staram się zrozumieć. Jak dziecko. Jak inteligentne dziecko.
Weźmy taka sytuację. Rodzina mieszka na 11 piętrze. W pewnym momencie stojąc na balkonie matka mówi do syna: Leć szybko po chleb, bo zaraz zamkną sklepy.
Jak zareaguje normalny syn? Wyskoczy przez barierkę i poleci? Czy pobiegnie do windy?
Zrozumie dosłownie? Czy inteligentnie?
Gdyby tak potraktował polecenie jak Ty omawiane zapisy Biblii, to skoczyłby z balkonu ze świętym przekonaniem, że czyni właściwie. I dobrze, bo czyni dobro?
--- Co do rozumienie i interpretacji Biblii to zauważam, że dosłowne odczytywanie jest błędne. Nie wiem, czy mógłbym taka ostawę nazwać obłędną. Raczej nie, gdyż słowo obłędny zawiera pozytywna konotację, a nawet zachwyt. A błędne rozumienie nie jest obłędne.


Tak, właśnie takie rozumienie Boga jest przykładem antropomorfizacji odzierającej Boga z Jego mocy. Jest zaprzeczaniem Jego wszechmocy.

A jak odczytujesz słowa Pana Jezusa o spożywaniu Jego ciała?

Dobre pytanie.. Ale, choć odpowiedź prosta, proszę bardzo i usilnie, abyś Ty najpierw wyjawił swoją wiarę na ten temat.

Na długo przed Synajem Bóg zabronił spożywania krwi - czy wobec tego Jezus by kazał spożywać krew? Krew i ciało to cały człowiek - czy Jezus by do kanibalizmu prowadził?...
Słów o spożywaniu ciała i krwi Jezusa nie traktuję/nie rozumiem dosłownie.
Ty robisz to dosłownie - czemu więc piszesz, że:
"Co do rozumienia i interpretacji Biblii to zauważam, że dosłowne odczytywanie jest błędne."
[czyli popełniasz błąd!]

Spożywanie Ciała Jezusowego nie jest spożywaniem mięsa z Jezusa. Oznacza Osobę składającą cielesno-duchową ofiarę krzyżową *To jest Ciało moje za was wydane".
Picie krwi Jezusowej nie oznacza spożywania erytrocytów z ich grupami A,B,0 i innych składników; oznacza osobę, Człowieka przelewającego Krew w ofierze krzyżowej za nas ("To jest Krew moja za was wylana"), Nawet skrajni jehowianie podobno to wiedzą.

Zabronił też, np. spożywania niekoszernych pokarmów. A Jezus co? Było też coś na temat obrzezania. Jezus rzucił nowe światło na ST.


Genialny wałęsizm. Coś w rodzaju: Jestem za, a nawet przeciw. Wierzę dosłownie, ale nie wierzę.
Co zatem działo się podczas Ostatniej Wieczerzy?
Mt 26.26-28 A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.
Cóż oni jedli i pili?

Czyli popełniasz błąd traktując jedno dosłownie, z drugie jako ... (Nie wiem, jako co. Żarcik?) Tak sobie wybierasz, w co chcesz wierzyć, a co odrzucasz? A akurat to, co Jezus nakazał, aby czynić na Jego pamiątkę jest daleko ważniejsze, ad tego jakim zegarkiem posługiwał się Stworzyciel.

Idący - to Ty najpierw piszesz: "Co do rozumienia i interpretacji Biblii to zauważam, że dosłowne odczytywanie jest błędne."
a potem się z tego wycofujesz.... To się zdecyduj!

Dosłownie trzeba tylko traktować myśl Bożą i Jego do nas przesłanie. Ale one w Biblii są ubrana w szatę literacką, jak każde teksty pisane przez ludzi. Nawet naukowcy na co dzień posługują się językiem z różnymi ekspresjami, przenośniami, obrazami,porównaniami, przypowieściami.
Językowi Biblii nie można tego odmówić i na pewno o tym wiesz. Tam dla Boga "drzewa klaszczą w dłonie" a "pagórki skaczą jak baranki", gdy przechodzi wśród nich w powiewie wietrzyku, jak w Edenie.

Tak, jest. Trzeba odczytywać to, co Bóg chciał przekazać. Nie skupiać się na formie, zamiast na treści. Na drodze do zbawienie nie ma żadnego znaczenia to, w jaki sposób Bóg stwarzał świat. Istotne jest to, że to On jest przyczyną istnienia świata i każdego z nas.
Sztuka polega na tym, aby umieć odczytywać to, co jest myślą przewodnią. Celem objawienia.