Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt maja 07, 2024 7:05



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 dowodzenie indukcyjne istnienia Boga -- Richard Swinburne 
Autor Wiadomość
Post dowodzenie indukcyjne istnienia Boga -- Richard Swinburne

Dlaczego mielibyśmy wierzyć, że jest Bóg? Moja odpowiedź brzmi, że założenie, że jest Bóg, wyjaśnia dlaczego w ogóle jest Wszechświat fizyczny, dlaczego są takie a nie inne prawa naukowe, dlaczego w wyniku ewolucji powstały zwierzęta, a potem istoty ludzkie, dlaczego ludzie mają możliwość kształtowania własnego charakteru i charakteru swoich bliźnich na lepsze albo na gorsze i mogą zmieniać środowisko, w którym żyją; dlaczego mamy dobrze potwierdzony opis życia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, dlaczego na przestrzeni wieków miliony ludzi (nie licząc nas samych) doświadczało bliskości Boga i Jego opieki; i wiele jeszcze innych spraw. Naprawdę, hipoteza o istnieniu Boga nadaje sens całemu naszemu doświadczeniu i czyni to lepiej niż jakiekolwiek inne wyjaśnienie, które możnaby zaproponować. To właśnie stanowi podstawę wiary w jej prawdziwość.

To, że zjawiska oczywiste dla wszystkich, zwłaszcza Wszechświat i panujący w nim ład, stanowią dobrą podstawę wiary w istnienie Boga, jest przeświadczeniem powszechnie przyjmowanym w chrześcijaństwie, judaizmie i islamie. Prorok Jeremiasz pisał o „przymierzu z dniem i nocą” 1, dając do zrozumienia, że regularność, z jaką dzień następuje po nocy pokazuje, że bóg, który kieruje światem jest potężny i godny zaufania, tzn. że ten bóg jest Bogiem. Literatura mądrościowa Starego Testamentu rozwinęła myśl, że ze szczegółów świata stworzonego można się dużo dowiedzieć o Stwórcy. Uwaga św. Pawła, że „niewidzialne Jego [tj. Boga] przymioty stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła [rzeczy stworzone]”2 wywarła bardzo znaczący wpływ na rozwój teologii. Tradycja biblijna połączyła się w świecie hellenistycznym z rozważaniami Platona na temat idei Dobra i z jego koncepcją Demiurga, oraz z wywodami Arystotelesa dotyczącymi istnienia Pierwszego Poruszyciela. Stąd chrześcijańscy teolodzy pierwszego tysiąclecia, tak na Wschodzie jak i Zachodzie, zwyczajowo poświęcali paragraf lub dwa na krótkie przedstawienie argumentu kosmologicznego albo argumentu z celowego zamysłu. Przeważnie był to właśnie tylko jeden lub dwa paragrafy, a rozumowanie w nich zawarte było dość pobieżne. Moim zdaniem nie wkładali w to zagadnienie zbyt wiele wysiłku, ponieważ że nie było potrzeby zajmowania się nim dogłębniej, jako że większość współczesnych przyjmowała istnienie Boga lub bogów. Zadaniem, z jakim ci teolodzy musieli się zmierzyć było wykazanie, że jest tylko jeden Bóg, że posiada On pewne specyficznie chrześcijańskie cechy, oraz że działa w historii w pewien określony sposób.

Z nadejściem drugiego tysiąclecia, średniowieczni teolodzy na Zachodzie zaczęli wypracowywać obszerne, a zarazem rygorystyczne argumenty za istnieniem Boga i działalność teologii naturalnej rozwijała się nieprzerwanie aż do XIX w. Jednakże klasyczni reformatorzy, chociaż byli przekonani, że świat przyrody dostarcza wielu świadectw o Stwórcy, uważali, że grzeszność zaciemnia naszą zdolność rozpoznawania tych świadectw, a w każdym razie uznawali, że są lepsze sposoby poznawania Boga.3 Dla odmiany liberalni protestanci (szczególnie w Anglii XVIII w.) rozwijali argumenty prowadzące „od przyrody do Boga przyrody”. Wielu z nich widziało w cudach przyrody, zwłaszcza w tych dopiero co odkrytych dzięki mikroskopowi i teleskopowi, nowe pozytywne świadectwa istnienia Boga i chcieli pobudzić swoich religijnie ospałych współczesnych do zadziwienia. Ostatecznie w połowie XIX w. połączenie moim zdaniem bardzo złych argumentów wziętych od Hume’a, Kanta i Darwina doprowadziło do porzucenia rozwijanego od starożytności zadania teologii naturalnej w wielu dziedzinach tradycji chrześcijańskiej. Było to posunięcie bardzo niefortunne, gdyż chrześcijaństwo (i każda inna religia teistyczna) potrzebuje teologii naturalnej. Praktyki religii chrześcijańskiej (i każdej innej religii teistycznej) mają sens tylko jeśli istnieje Bóg – nie ma sensu oddawanie czci niestniejącemu stwórcy, albo proszenie go, żeby coś zrobił na ziemi lub zabrał nas do nieba, jeśli on nie istnieje; nie ma też sensu próbować żyć w zgodzie z jego wolą, jeśli on nie ma woli. Jeśli ktoś próbuje rozumnie praktykować religię chrześcijańską (muzułmańską lub żydowską), musi wierzyć (w jakimś stopniu) w twierdzenia zawarte w wyznaniu wiary, które stoją za tymi praktykami. Wśród tych twierdzeń centralne miejsce zajmuje twierdzenie zakładane przez wszystkie pozostałe artykuły wiary, mianowicie twierdzenie, że jest Bóg. Żaden z myślicieli pierwszych 1850 lat chrześcijaństwa, który przyznawał, że istnieją przekonujące argumenty na istnienie Boga, nie sądził, że wszyscy albo większość wierzących powinna wierzyć w oparciu o te argumenty, ani też nie uważał, że nawrócenie wymaga przyjęcia tych argumentów jako wiążących. Większość chrześcijan mogła uważać istnienie Boga za coś oczywistego. Większość nawracających się mogła już wcześniej wierzyć w Boga, a ich nawrócenie mogło polegać na przyjęciu bardziej szczegółowych twierdzeń o Nim. A jeśli pierwotnie nie wierzyli w istnienie Boga, mogli uwierzyć dzięki określonemu doświadczeniu religijnemu raczej niż w oparciu o teologię naturalną. Tym niemniej, większość myślicieli chrześcijańskich przed 1850r. utrzymywała, że możliwe są tego rodzaju argumenty, a ci którzy pierwotnie nie wierzą w istnienie Boga, ale myślą racjonalnie, mogą z ich pomocą zrozumieć, że Bóg istnieje.4

Wielu post-Kantowskich myślicieli religijnych zwraca naszą uwagę na rolę osobistego doświadczenia religijnego i naszej własnej tradycji religijnej w podtrzymywaniu przekonań religijnych. Jest to rzeczywiście podstawowa zasada racjonalnych przekonań w ogóle, którą nazywam Zasadą Zawierzenia (Principle of Credulity) – jeśli na podstawie doświadczenia wydaje ci się, że coś jest tak, a nie inaczej, prawdopodobnie tak właśnie jest, o ile nie ma danych świadczących o czymś przeciwnym. Jeśli wydaje się wam, że widzicie mnie, jak opieram się o katedrę, albo że słyszycie mój głos, to prawdopodobnie faktycznie widzicie mnie i słyszycie, chyba że się obudzicie i stwierdzicie, że to był tylko sen, albo ktoś pokaże wam, że tak naprawdę nie ma tu katedry, a co wydawało się być katedrą jest w rzeczywistości hologramem. Jest także podstawową zasadą racjonalnych przekonań to, co nazywam Zasadą Świadectwa (Principle of Testimony), w myśl której to, co ludzie nam mówią jest prawdopodobnie prawdą, o ile nie ma danych przeciwnych. Jeśli więc nauczyciele mówią wam, że ziemia ma miliony lat, albo przeczytacie w gazecie, że w Turcji było trzęsienie ziemi, prawdopodobnie tak właśnie jest, chyba że dowiecie się czegoś innego, co każe wam wątpić w te informacje. Kiedy powstaje wątpliwość, potrzebujemy pozytywnych argumentów, żeby wykazać, że jest tu katedra, albo że ziemia ma miliony lat. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby nie rozciągnąć tych ogólnych zasad racjonalności na przekonania religijne. Jeżeli jest dla ciebie oczywiste, że miałeś doświadczenie Boga, prawdopodobnie tak właśnie było, a jeśli twoi nauczyciele mówią ci, że Bóg istnieje, jest czymś racjonalnym wierzyć im, o ile nie ma danych świadczących o czymś przeciwnym. Dane przeciwne (counter-evidence) mogą przybierać różne formy – fakt bólu i cierpienia może wydawać się nie do pogodzenia z istnieniem Boga i sprawić, że ktoś uzna Jego istnienie za nieprawdopodobne, albo np. inni nauczyciele mogą powiedzieć wam, że Boga nie ma. Przeciwne świadectwo może być silne lub słabe, ale nawet jeśli jest dość silne może nie naruszać racjonalności przekonań kogoś, kto ma bardzo silne doświadczenie religijne lub wierzy autorytetowi niezliczonych nauczycieli wywodzących się z różnych tradycji. Ogólnie jednak biorąc, świadectwa przeciwne otwierają pytanie o istnienie Boga, które w tej sytuacji domaga się wsparcia pozytywnymi argumentami (i/lub odparcia argumentów negatywnych) jeśli przekonanie o istnieniu Boga ma pozostać racjonalne. Skoro jest dziś tak wiele wątpliwości co do istnienia Boga w przesiakniętym sceptycyzmem świecie zachodnim, o wiele więcej niż w dawnych kulturach i minionych czasach, potrzeba teologii naturalnej jest o wiele większa niż kiedykolwiek przedtem, zarówno po to, żeby pogłębić wiarę wierzącego, jak i po to, by doprowadzić do wiary niewierzącego.

Filozofowie średniowieczni, szczególnie św. Tomasz z Akwinu, usiłowali nadać rozumowaniu przechodzącemu od świata do Boga formę argumentu dedukcyjnego. Jednak wszystko, czego może dokonać argument dedukcyjny to rozwinąć we wniosku to, co należało już przyjąć w przesłankach. Poprawny argument dedukcyjny to taki, że jeśli przyjmuje się przesłanki, ale odrzuca się wniosek, przeczy się samemu sobie. Gdyby ktoś uznał, że twierdzenie „istnieje Wszechświat fizyczny, ale nie istnieje Bóg” (niezależnie od tego, że takie przekonanie jest nieracjonalne), zawiera sprzeczność wewnętrzną, byłoby to mało przekonujące, ale z twierdzeniem „istnieje okrągły kwadrat” jest już inaczej. Zdanie „Istnieje Bóg” wychodzi poza przesłanki stwierdzające istnienie lub uporządkowanie Wszechświata ku czemuś o wiele większemu. Jednakże argument, który jest na pozór poprawny, ale tak naprawdę nie jest poprawny, po prostu nie jest poprawny. I dlatego w następnych stuleciach wielu filozofów wykazywało szczegółowe błędy w argumentacji św. Tomasza.

Argument prowadzący od istnienia i uporządkowania Wszechświata do istnienia Boga najlepiej daje się wyrazić nie jako argument dedukcyjny, ale indukcyjny – czyli taki, w którym przesłanki czynią wniosek w jakimś stopniu prawdopodobny, może nawet bardzo prawdopodobny, ale nie bezwzględnie pewny. Wszelkie dowodzenie w naukach ścisłych i historycznych przebiegające od danych do teorii jest dowodzeniem indukcyjnym. Arystoteles i jego następcy, którzy próbowali (z umiarkowanym powodzeniem) skodyfikować rozumowanie dedukcyjne w formę sylogizmu, mieli niewielkie pojęcie o różnicy między dedukcją a indukcją, nie mówiąc już o kryteriach poprawnego rozumowania indukcyjnego. Dopiero teraz zaczynamy po trochu rozumieć, czym jest indukcja. Jedną z cech argumentu indukcyjnego jest to, że ma on charakter kumulacyjny. Pojedyncza dana zawarta w jednej przesłance może nadać wnioskowi określone prawdopodobieństwo, a kolejna dana może to prawdopodobieństwo zwiększyć. Skoro rozumowanie wychodzące od Wszechświata i panującego w nim ładu prowadzi tylko do prawdopodobnego, a nie pewnego wniosku, jest jeszcze miejsce na doświadczenie religijne i tradycję. Chciałbym teraz wykazać, że argumenty prowadzące od istnienia Wszechświata i jego uporządkowania, do istnienia Boga są silnymi argumentami indukcyjnymi.

Każde ze zjawisk wymienionych przeze mnie w otwierającym akapicie jest punktem wyjścia argumentu na istnienia Boga. Według mnie, argumenty te mają pewien wspólny wzorzec. Bierze się pod uwagę jakieś zjawisko Z, które wszyscy mogą zaobserwować. Twierdzi się, że Z jest zagadkowe, dziwne, nie daje się przewidzieć w zwykłym biegu rzeczy, ale daje się przewidzieć, jeśli istnieje Bóg, ponieważ Bóg ma moc spowodować Z i może chcieć to zrobić. Stąd występowanie Z jest powodem, dla którego można przypuszczać, że Bóg istnieje.

Ten wzorzec argumentacji jest często wykorzystywany w naukach ścisłych, historycznych i wszystkich innych dziedzinach ludzkich dociekań. Na przykład detektyw znajduje rozmaite ślady – odciski palców Jana na obrabowanym sejfie, dużą sumę pieniędzy ukrytą w jego domu, zeznania, że Jan był widziany w pobliżu miejsca kradzieży w czasie, kiedy popełniono przestępstwo. Na tej podstawie twierdzi on, że wszystkich tych śladów, choć mogą one mieć inne wyjaśnienie, nie moglibyśmy się spodziewać, o ile Jan nie obrabował sejfu. Każdy z tych śladów świadczy o tym, że Jan faktycznie obrabował sejf, potwierdzając hipotezę, że Jan obrabował sejf; i te poszczególne świadectwa kumulują się – kiedy się je zestawi razem, czynią hipotezę prawdopodobną.

Tego typu argumnety są argumentami indukcyjnymi w odniesieniu do przyczyny zjawisk przytoczonych jako świadectwa dane w przesłankach. Naukowcy posługują się tego rodzaju argumentacją, żeby wykazać istnienie nie dających się zaobserwować bytów, które są przyczyną zjawisk, jakie obserwują. Na przykład, na początku XIX w. naukowcy zaobserwowali wiele różnorodnych zjawisk z dziedziny oddziaływania chemicznego, takich jak to, że substancje łączą się ze sobą w określonych proporcjach wagowych, tworząc nowe substancje (np. wodór i tlen zawsze tworzą wodę w proporcji wagowej 1:8). Następnie stwierdzili, że zjawiska te dałoby się przewidzieć, gdyby istniało około stu różnych rodzajów atomów, czyli cząsteczek o wiele za małych, aby można je było zobaczyć, które łączyłyby się ze sobą na kilka prostych sposobów w coraz bardziej złożone struktury. Z kolei fizycy postulowali istnienie elektronów, protonów i neutronów oraz innych cząstek, ażeby wyjaśnić zachowanie się atomów, oraz większych, dających się zaobserwować zjawisk. Teraz postulują istnienie kwarków, żeby wyjaśnić zachowanie się protonów, neutronów i innych cząstek.

Żeby argumenty indukcyjne były dobrymi argumentami (tzn. dostarczały danych na poparcie wysuwanej hipotezy), muszą spełniać trzy kryteria. Po pierwsze, zjawiska, które przytaczają jako świadectwa muszą być bardzo mało prawdopodobne w typowym biegu rzeczy. Widzieliśmy w przykładzie z włamaniem, że rozmaitych śladów, takich jak odciski palców Jana na sejfie trudno byłoby oczekiwać w zwyczajnych okolicznościach. Po drugie, zjawiska te muszą być o wiele bardziej przewidywalne jeśli hipoteza jest prawdziwa. Jeśli Jan faktycznie obrabował sejf, jest dość prawdopodobne, że znajdą się na nim jego odciski palców. Po trzecie, hipoteza musi być prosta, tzn. musi postulować istnienie i działanie kilku bytów, kilku rodzajów bytów, o kilku łatwo dających się opisać cechach i matematycznie prostym do wyliczenia zachowaniu. Zawsze możemy postulować wiele nowych bytów o skomplikowanych własnościach, żeby wytłumaczyć dowolne odkrycie. Lecz nasza hipoteza tylko wtedy znajdzie poparcie w danych, jeśli postuluje niewielką liczbę bytów, które sprawiają, że spodziewamy się różnorodnych zjawisk, stanowiących owe dane. I tak, w historyjce kryminalnej, która służy nam za przykład, moglibyśmy utrzymywać, że Brown umieścił odciski palców Jana na sejfie, Smith ucharakteryzował się na Jana i poszedł na miejsce kradzieży, a Robinson bez porozumienia z nimi ukrył pieniądze w mieszkaniu Jana. W myśl nowej hipotezy moglibyśmy się spodziewać tych samych zjawisk, co w wypadku hipotezy, że to Jan okradł sejf. Jednak to pierwsza hipoteza jest potwierdzona przez świadectwa, a nie druga. Jest tak, gdyż hipoteza, iż to Jan obrabował sejf postuluje jeden obiekt – Jana – który dokonuje jednej czynności – obrabowanie sejfu – co sprawia, że spodziewamy się odkryć ślady, jakie faktycznie znajdujemy. Naukowcy zawsze postulują tylko tyle bytów ilu potrzeba, abyśmy mogli spodziewać się zjawisk, jakie obserwujemy; a także postulują, że byty te nie zachowują się w sposób nieskoordynowany (jednego dnia tak, a drugiego dnia inaczej), lecz że zachowują się zgodnie z prawem matematycznym, na tyle prostym i zwięzłym, na ile odpowiada zaobserwowanemu zjawisku. Jest takie stare łacińskie powiedzenie, simplex sigillum veri, to znaczy „proste jest znakiem prawdziwego”. Jeżeli dane mają świadczyć o prawdopodobieństwie hipotezy, musi ona być prosta.

Argumenty dedukcyjne są albo poprawne, albo niepoprawne, tzn. albo spełniają swoją rolę, albo nie. Tymczasem argumenty indukcyjne mają szerokie spektrum siły dowodzenia. Mogą być bardzo silne, czyli wskazywać na wysokie prawdopodobieństwo wyprowadzonych z nich wniosków, lub też mniej silne, o umiarkowanie prawdopodobnych wnioskach. Argument indukcyjny dowodzący przyczyny wybranych zjawisk jest tym silniejszy, im lepiej spełnia następujące trzy kryteria: im mniej jest prawdopodobne, że zjawiska te wystąpią w zwyczajnym biegu rzeczy, im bardziej prawdopodobne jest, że wystąpią, jeśli miała miejsce postulowana przyczyna, im prostsza jest postulowana przyczyna.

Najbardziej ogólnym zjawiskiem świadczącym o istnieniu Boga jest istnienie fizycznego Wszechświata, od samego początku (niezależnie od tego, czy jest to czas ograniczony, czy nieograniczony, jeśli Wszechświat nie ma początku). Jest to coś, czego nauka w żaden sposób nie jest w stanie wyjaśnić, ponieważ wyjaśnianie naukowe jako takie, wyjaśnia wystąpienie jednego stanu rzeczy S1 w terminach poprzedniego stanu rzeczy S2 i jakiegoś prawa przyrody, które sprawia, że stany rzeczy podobne do S2 wywołują stany podobne do S1. I tak obecny układ planet można wyjaśnić wcześniejszym stanem układu słonecznego (pozycją słońca i planet w ubiegłym roku) i działaniem praw Keplera, które stwierdzają, że po stanie rzeczy odpowiadajacym ubiegłorocznemu, rok później nastąpi stan rzeczy odpowiadający obecnemu. Tym, czego nauka nie jest w stanie wyjaśnić, jest dlaczego w ogóle są jakiekolwiek stany rzeczy.

Kolejnym zjawiskiem świadczącym według mnie o istnieniu Boga jest działanie najbardziej ogólnych praw przyrody, tzn. ład panujacy w przyrodzie, który jest w zgodzie z bardzo ogólnymi prawami. Jakie dokładnie są to prawa, nauka być może jeszcze nie odkryła – być może są to równania pola ogólnej teorii względności Einsteina, albo, co bardziej prawdopodobne, są to jakieś jeszcze bardziej podstawowe prawa. Nauka może wyjaśnić obowiązywanie jakiegoś prawa w wąskim zakresie, odwołując się do działania bardziej ogólnego prawa w szczególnych warunkach tego wąskiego zakresu. Na przykład, może wyjaśnić, dlaczego obowiązuje prawo Galileusza nt. swobodnego spadania ciał – to, że małe obiekty znajdujące się blisko powierzchni ziemi spadają ku ziemi ze stałym przyspieszeniem. Prawo Galileusza wynika z praw Newtona, jeśli przyjmiemy, że ziemia jest ciałem o dużej masie znajdującym się z dala od innych ciał o dużej masie, a obiekty na jej powierzchni znajdują się blisko niej i w porównaniu z nią posiadają niewielką masę. Czego jednak nauka ze swej natury nie potrafi wyjaśnić, to dlaczego istnieją najbardziej ogólne prawa przyrody, gdyż z założenia wynika, że nie ma jeszcze bardziej ogólnych praw, które wyjaśniałyby ich działanie.

To, że istnieje Wszechświat i że istnieją prawa przyrody, jest zjawiskiem tak powszechnym i wszechobecnym, że nie zwracamy na nie uwagi. A przecież z łatwością mogłoby w ogóle nie być Wszechświata. Albo też Wszechświat mógłby być chaotycznym bałaganem. To, że istnieje uporządkowany Wszechświat jest czymś bardzo niezwykłym, ale wykraczającym poza możliwości wyjaśniania naukowego. Niezdolność nauki do wyjaśnienia tych spraw nie jest przejściową trudnością, spowodowaną niedoskonałością współczesnej nauki. Trzeba raczej powiedzieć, że ze względu na to, czym jest wyjaśnianie naukowe sprawy te zawsze pozostaną poza możliwościami nauki. Jest tak, ponieważ wyjaśnianie w nauce ze swej natury kończy się na jakimś ostatecznym prawie przyrody i ostatecznym układzie obiektów fizycznych, a pytanie które ja stawiam brzmi, dlaczego w ogóle istnieją prawa przyrody i obiekty fizyczne.

Jest jednak jeszcze inny rodzaj wyjaśniania zjawisk. Posługujemy się nim stale i uważamy, że jest poprawnym sposobem wyjaśniania zjawisk. Nazwę ten rodzaj wyjaśniania wyjaśnianiem osobowym. Często wyjaśniamy jakieś zjawisko Z w ten sposób, że zostało spowodowane przez jakąś osobę O, po to, żeby zrealizować jakieś zamierzenie, albo osiągnąć jakiś cel C. Ruch mojej ręki w tej oto chwili wyjaśnia się tym, że to ja go spowodowałem, po to żeby napisać artykuł filozoficzny. To, że filiżanka stoi na stole wyjaśnia się tym, że jakaś osoba postawiła ją tam, z zamiarem picia z niej. Jest to inny sposób wyjaśniania niż wyjaśnianie naukowe. Wyjaśnianie naukowe odwołuje się do praw przyrody i wcześniejszych stanów rzeczy. Wyjaśnianie osobowe odwołuje się do osób i zamiarów. Jeśli nie możemy podać naukowego wyjaśnienia istnienia i uporządkowania Wszechświata, być może możemy podać wyjaśnienie osobowe.

Dlaczego jednak mielibyśmy sądzić, że istnienie i uporządkowanie Wszechświata w ogóle ma jakieś wyjaśnienie? Tak już jest, że szukamy wyjaśnienia dla każdej rzeczy, ale jak zobaczyliśmy wcześniej, tylko wtedy możemy przypuszczać, że znaleźliśmy wyjaśnienie jeśli jest ono proste i sprawia, że możemy spodziewać się wystapienia zjawisk, jakie faktycznie odkrywamy, podczas gdy w innym wypadku nie moglibyśmy się ich spodziewać. Historia nauk przyrodniczych pokazuje, że uważamy, iż to co złożone, niejednolite, przypadkowe i różnorodne, domaga się wyjaśnienia, i że powinno dać się wyjaśnić w kategoriach czegoś prostszego. Ruchy planet (podlegające prawom Keplera), mechaniczne oddziaływanie między ciałmi na Ziemi, ruch wahadła, przypływy i odpływy morza, zachowanie komet, itp. składają się na dość niejednolity zbiór zjawisk. Prawa mechaniki Newtona stanowią prostą teorię, która pozwala nam przewidywać zajście tych zjawisk i dlatego została uznana za ich prawdziwe wyjaśnienie. Istnienie tysięcy różnych substancji chemicznych łączących się ze sobą w rozmaitych proporcjach, co prowadzi do powstania innych substancji, jest skomplikowanym założeniem. Hipoteza, że istnieje tylko około stu różnych pierwiastków chemicznych, z których owe tysiące substancji są zbudowane jest prostą hipotezą, która pozwala nam spodziewać się wystąpienia złożonych zjawisk.

Nasz Wszechświat jest złożony. Składa się z mnóstwa odrębnych kawałków. Każdy z tych kawałków ma inną, skończoną i zróżnicowaną objętość, kształt, masę, itd. – pomyślmy o wielkiej różnorodności galaktyk, gwiazd i planet, i kamyków na brzegu morza. Materia jest bezwładna i nie posiada mocy, która zależna jest od jej woli – materia zachowuje się tak, jak musi. Wszechświat nacechowany jest złożonością, jednostkowością i skończonością.

Podporządkowanie przedmiotów w nieskończonym czasie i przestrzeni prostym prawom jest także czymś, co domaga się wyjaśnienia. Zastanówmy się, co rozumiemy przez prawa przyrody. Nie są one mianowicie czymś odrębnym, niezależnym od przedmiotów materialnych. Kiedy mówimy, że przedmioty podlegają prawom mówimy, że wszystkie zachowują się dokładnie tak samo, że mają jakąś moc, przez którą oddziaływują na inne przedmioty, oraz że mogą wywierać taki wpływ w określonych okolicznościach. Na przykład powiedzieć, że planety podporządkowują się prawom Keplera to to samo, co powiedzieć, że każda planeta w każdym momencie czasu ma moc poruszania się w sposób zgodny z tym, co stwierdzają prawa Keplera i że wykazuje takie właściwości w obecności słońca i innych planet. Zachodzi więc ogromna zgodność między mocą i skłonnością obiektów do określonego typu zachowań w każdym czasie i we wszystkich miejscach. Jeśli wszystkie monety na danym obszarze mają ten sam znak, albo jeśli wszystkie kartki papieru w pokoju są zapisane tym samym charakterem pisma, szukamy wytłumaczenia we wspólnym źródle tych zbiegów okoliczności. Powinniśmy szukać podobnego wyjaśnienia dla rozpowszechnionego zbiegu okoliczności, który opisujemy jako dostoswanie przedmiotów do praw natury – np. faktu, że wszystkie elektrony wytwarzane są, przyciągają i odpychają inne cząstki i łączą się z nimi w dokładnie ten sam sposób w każdym punkcie nieskończonego czasu i przestrzeni.

Hipoteza teizmu głosi, że Wszechświat istnieje ponieważ istnieje Osoba Boska, która utrzymuje go w istnieniu, oraz że prawa przyrody działają, ponieważ istnieje Osoba Boska, która sprawia, że tak się dzieje. To Bóg sprawia, że działają prawa przyrody, gdyż to On podtrzymuje w każdym bycie we Wszechświecie podatność do zachowywania się zgodnie z tymi prawami. To On sprawia, że Wszechświat istnieje, podtrzymując w każdym momencie (skończonego lub nieskończonego czasu) byty, które mają moce i skłonności dające się ująć w prawa przyrody, włączając w to prawo zachowania masy / energii, tzn. sprawiając w każdym momencie, że to, co było trwa nadal. Hipoteza teizmu to hipoteza, że ktoś powoduje wszystkie te rzeczy w jakimś celu. Oddziaływuje On bezpośrednio na Wszechświat, tak jak my oddziaływujemy bezpośrednio na nasz mózg, kierując nim, ażeby poruszał naszymi kończynami (ale Wszechświat nie jest Jego ciałem – mógłby go unicestwić w dowolnej chwili, i stworzyć inny, albo obyć się bez Wszechświata). Jak widzieliśmy, wyjaśnianie osobowe i wyjaśnianie naukowe to dwa sposoby wyjaśniania zachodzących zjawisk. Skoro nie może być naukowego wyjaśnienia dlaczego istnieje Wszechświat, to albo możliwe jest wyjaśnienie osobowe, albo nie ma żadnego wyjaśnienia. Hipoteza, że istnieje Osoba Boska jest hipotezą dotyczącą istnienia najprostszego rodzaju osoby, jaki może być. Osoba jest istotą posiadającą moc do wywoływania skutków, wiedzę jak to zrobić i wolność, żeby wybrać jakie skutki spowodować. Osoba Boska jest z definicji wszechmocna, wszechwiedząca i doskonale wolna; jest osobą o nieskończonej mocy, wiedzy i wolności; osobą, której moc, wiedza i wolność nie mają granic, z wyjątkiem granic logiki. Hipoteza, że istnieje byt o cechach istotnych dla bytu tego rodzaju w stopniu nieograniczonym jest postulowaniem bardzo prostego bytu. I jest czymś prostszym przyjąć, że te własności nie są między sobą sokrelowane przez przypadek, ale wynikają na zasadzie konieczności z istoty Osoby Boskiej. Hipoteza, że istnieje taka Osoba Boska jest o wiele prostszą hipotezą niż hipoteza, że istnieje bóg o takiej a takiej ograniczonej mocy. Tak samo hipoteza, że jakaś cząsteczka ma masę zerową lub nieskończoną prędkość, jest prostsza od hipotezy, że jej masa wynosi 0.32147 jakiejś jednostki lub że porusza się z prędkością 221.000 km/s. Precyzyjnie określona granica domaga się wyjaśnienia dlaczego przebiega akurat w tym punkcie, podczas gdy nieograniczoność nie stwarza podobnych problemów.

Oczywiście z istnienia takiej Osoby Boskiej może z koniecznością wynikać, że będzie ona odwiecznie powoływać do istnienia jedną lub dwie inne Osoby Boskie, które będą z nią współpracowały w dziele utrzymywania Wszechświata w istnieniu i wzajemnie utwierdzać się w swoim bycie. W takim wypadku wszystkie trzy osoby – cała trójca - jest Bogiem5. Jednak „argumenty na istnienie Boga” najlepiej rozumieć jako argumenty na istnienie jednej osoby Boskiej, którą tradycja chrześcijańska nazywa „Ojcem”, ale w konsekwencji argumenty te obejmują także wszystko, co związane jest z istnieniem Ojca.

Jest w najwyższym stopniu zadziwiające, że w ogóle cokolwiek istnieje, a co dopiero tak złożony i uporządkowany Wszechświat jak nasz. Jednak jeśli istnieje Bóg, nie jest aż tak bardzo nieprawdopodobne, że stworzyłby taki wszechświat. Nasz wszechświat ma w sobie piękno i jest środowiskiem, w którym ludzie i inne stworzenia mogą wzrastać i decydować o własnym losie. Ład panujący we Wszechświecie sprawia, że jest to piękny Wszechświat, ale co o wiele ważniejsze, sprawia, że jest to Wszechświat, który ludzie mogą nauczyć się podporządkowywać sobie i zmieniać. Ponieważ tylko jeśli istnieją proste prawa przyrody ludzie będą potrafili przewidzieć co wynika z czego, a o ile nie byliby w stanie tego przewidzieć, nie byliby nigdy w stanie niczego zmienić. Tylko jeśli ludzie będą wiedzieć, że wysiewajac pewien rodzaj ziarna, wyrywając chwasty i podlewając nasiona wyhodują zboże, będą w stanie rozwinąć rolnictwo. Ludzie mogą zdobyć tę wiedzę tylko jeśli w przyrodzie występować będą łatwe do uchwycenia prawidłowości. Zatem Bóg ma dobry powód, aby stworzyć uporządkowany Wszechświat, i ex hypothesi będąc wszechmocnym, jest w Jego mocy to uczynić. Czyli hipoteza, że istnieje Bóg sprawia, że istnienie Wszechświata staje się o wiele bardziej przewidywalne, niż gdyby Go nie było, a ponadto jest to bardzo prosta hipoteza. Stąd argumenty wychodzące od istnienia Wszechświata i jego podporządkowania prostym prawom przyrody są właściwymi argumentami dla wyjaśnienia tychże zjawisk i dostarczają namacalnych świadectw istnienia Boga.

Ostatnim zjawiskiem jakie rozważę jest ewolucja zwierząt i człowieka. W połowie XIX w. Darwin opracował swoją imponującą teorię ewolucji przez dobór naturalny, żeby wytłumaczyć istnienie zwierząt i ludzi. Dawno, dawno temu istniały pierwotne organizmy. Zwierzęta te różniły się od swoich rodziców pod wieloma względami (jedne były wyższe, inne niższe, niektóre były grubsze, niektóre chudsze, niektóre miały zawiązki skrzydeł, inne nie, itd.). Te zwierzęta, które posiadały cechy najbardziej sprzyjające przetrwaniu, przetrwały i przekazały swoje cechy następnemu pokoleniu. Ich potomstwo, chociaż było na ogół podobne do swoich rodziców, różniło się od nich i te zmiany, które najlepiej przystosowywały zwierzę do przetrwania były znowu tymi, które z dużym prawdopodobieństwem przekazane zostały następnemu pokoleniu. Proces ten trwał miliony lat prowadząc do powstania wielkiej różnorodności zwierząt, jakie istnieją dzisiaj, każde przystosowane do przetrwania w innym środowisku. Pośród cech dających przewagę w walce o przetrwanie była inteligencja i selekcja ze względu na tę cechę doprowadziła stopniowo do ewolucji człowieka. W ten oto sposób Darwin wyjaśnia dlaczego dziś istnieją ludzie i zwierzęta.

W wyznaczonych sobie ramach, wyjaśnienie to z pewnością jest słuszne. Jednak pewne kluczowe kwestie pozostają poza jego zasięgiem. Mechanizm ewolucji opisany przez Darwina sprawdza się, ponieważ istnieją pewne prawa biochemiczne (zwierzęta wydają liczne potomstwo, które rózni się pod wieloma względami od swoich rodziców, itd.). Dlaczego jednak są właśnie te prawa, a nie jakieś inne? Bez wątpienia jest tak, ponieważ prawa te wynikają z podstawowych praw fizyki. Lecz w takim razie, dlaczego podstawowe prawa fizyki mają taką formę, że stanowią podstawę praw rządzących ewolucją? I przede wszystkim, jak to się stało, że były pierwotne organizmy? Można opowiedzieć wiarygodną historię, jak pierwotna „zupa” materii / energii w czasie „Wielkiego Wybuchu” (który miał miejsce około 15 miliardów lat temu i był to, jak mówią nam dziś naukowcy, moment początkowy Wszechświata, a przynajmniej jego obecnego stadium) dała początek owym pierwotnym organizmom na przestrzeni wielu tysiącleci, zgodnie z prawami fizyki. Ale w takim razie skąd wzięła się materia odpowiednia do rozwoju ewolucyjnego? W odniesieniu do praw przyrody i pierwotnej materii mamy znowu ten sam wybór – możemy powiedzieć, że tych spraw nie da się dalej wyjaśnić, albo możemy postulować jakieś dalsze wyjaśnienie. Kluczowa kwestia nie polega na tym, dlaczego w ogóle są prawa i materia, ale dlaczego te prawa i materia mają tak szczególną naturę, że są wewnętrznie przygotowane do wytworzenia roślin, zwierząt i ludzi. Ponieważ owa szczególna właściwość przysługuje najbardziej ogólnym prawom przyrody, nie można podać naukowego wyjaśnienia dlaczego te prawa są właśnie takie a nie inne. Chociaż można naukowo wyjaśnić dlaczego materia w czasie Wielkiego Wybuchu miała tak szczególny charakter, odwołując się do jej cech we wcześniejszym momencie czasu, jasne jest, że jeśli był jakiś stan początkowy Wszechświata musiał posiadać określone własności. Jeśli natomiast Wszechświat trwa odwiecznie (oprócz odpowiednich praw) jego materia wymagała pewnych ogólnych cech (np. odnośnie do ilości materii-energii), o ile w jakimś momencie Wszechświat miał osiągnąć stan odpowiedni do wytworzenia roślin, zwierząt i ludzi. Wyjaśnienie naukowe na tym się kończy. Pozostaje pytanie, czy powinniśmy uznać poszczególne cechy praw i materii Wszechświata za ostateczne proste fakty, czy też powinniśmy wykroczyć poza nie ku wyjaśnianiu osobowemu w kategoriach działania Boga.

Wybór zależy od tego, na ile prawdopodobne jest, że prawa i warunki początkowe o takim właśnie charakterze są kwestią przypadku. Ostatnio badania naukowe zwracają uwagę na doskonałe zestrojenie Wszechświata.6 Materia-energia w czasie Wielkiego Wybuchu musiała posiadać określoną gęstość i określoną prędkość recesji – zwiększenie lub zmniejszenie tych parametrów o jedną milionową, miałoby taki skutek, że we Wszechświecie nie rozwinęłoby się życie. Na przykład, jeśli Wielki Wybuch spowodowałby, że kwanty materii-energii oddalałyby się od siebie odrobinę szybciej, nie ukształtowałyby się galaktyki, gwiazdy i planety, i nie byłoby środowiska odpowiedniego do powstania życia. Gdyby recesja była marginalnie wolniejsza, Wszechświat zapadłby się w sobie zanim doszłoby do wytworzenia życia. Podobnie, wartości stałe w prawach przyrody musiały mieścić się w bardzo wąskim przedziale, jeśli miało powstać życie. Jest więc wysoce nieprawdopodobne, aby prawa i warunki początkowe tylko przez przypadek miały właściwości sprzyjające powstaniu życia. Bóg jest w stanie nadać materii i prawom takie właściwości. Jeśli potrafimy wykazać, że miałyby powód, żeby to uczynić, przemawiałoby to za hipotezą, że rzeczywiście tak uczynił. Tak oto dochodzimy do jeszcze jednego powodu (dodatkowo, obok powodu, jakim jest piękno Wszechświata), dlaczego Bóg chciałby spowodować powstanie uporządkowanego Wszechświata – powstanie w wyniku procesu ewolucyjnego istot odczuwających, posiadających ciało jest warte zachodu, przede wszystkim zaś powstanie ludzi, którzy w oparciu o zdobytą wiedzę sami mogą decydować o tym, jaki ma być świat.

Tak więc wszystkie trzy argumenty, które rozważyłem – z istnienia Wszechświata, z jego zgodności z prawami przyrody, i z istnienia ludzi i zwierząt – w odniesieniu do hipotezy o istnieniu Boga, są argumentami, które dobrze spełniają wcześniej podane trzy kryteria dla argumentów indukcyjnych na rzecz jakiegoś wyjaśnienia. Zjawisk, na które powołują się przesłanki nie dałoby się przewidzieć w zwykły sposób, ale można się ich spodziewać jeśli istnieje przyczyna postulowana we wniosku, a hipoteza na temat istnienia tej przyczny jest prosta. Naprawdę sądzę, że są to nie tylko dobre, ale i bardzo silne argumenty. Postulowana Osoba Boska jest bardzo prostym bytem, i jest wysoce nieprawdopodobne, aby przytoczone zjawiska wystąpiły na zasadzie przypadku, np. przy tak ogromnej liczbie atomów istniejących we Wszechświecie wszystkie zachowują się w dokładnie taki sam sposób, prowadzący do powstania ludzkiego życia - że miałaby to być kwestia zwykłego przypadku jest czymś przekraczającym możliwość uwierzenia.

Oczywiście Bóg, na którego wskazują te argumenty jest osobą (lub osobami), i możemy poznać te Jego własności, które odpowiadają za omawiane przeze mnie zjawiska - Jego wszechmoc, wszechwiedzę i doskonałą wolność (oraz inne własności, które jak sądzę wynikają z poprzednich, np. wszechobecność i doskonałą dobroć). Odnośnie do tego, co stanowi podłoże tych własności, w czym one są ugruntuwane - nie możemy mieć pełnego zrozumienia. Ale dla człowieka pielgrzymującego przez życie, wystarczy to, co wie. Ponadto niektórzy pielgrzymi w świecie współczesnym potrzebują mocnych argumentów indukcyjnych, które są naszym zasięgu i wskazują na istnienie Boga, posiadającego takie właśnie przymioty.





Pn lut 09, 2004 21:52
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
To twoje "wyznanie wiary" PTR :? ?


Wt lut 10, 2004 0:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post Miały być argumenty rozumowe? Proszę - to tylko część 1.
Niektóre są zagmatwane i może nie do końca przekonujące, ale wybierz sobie co chcesz :)

1. Argumentacja Karla Jaspersa
W ramach refleksji antropologicznej mówimy o samotranscendencji człowieka. Człowiek przekracza własną skończoność w kierunku nieskończoności, nieograniczonego horyzontu bytu, prawdy, miłości. W świadomości skończoności swojej wiedzy człowiek zadaje pytanie o pełnię prawdy. Tylko dlatego, że człowiek jest apriorycznie otwarty na pełnię miłości, jest w stanie realizować swoją skończoną miłość. Bóg objawia się jedynie poprzez szyfry, które człowiek dostrzega w różnych aspektach swojego bytowania:
- byt jako taki - nieuświadomione doświadczenie ukryte pod każdym konkretnym doświadczeniem, doświadczenie zdziwienia, że raczej jest coś niż nic
- sam człowiek - zadzowienie własnymi możliwościami lub złem. Szczególnie w sytuacjach granicznych, kiedy w szczególnie dramatyczny sposób stawia pytanie o sens, wartość własnej egzystencji i uświadamia sobie niewystarczalność samego siebie, że nie on sam konstytuje sens życia.
- religie - w krytyce Jaspersa mają wartość, ale inną niż one same
zakładają. Wg Jaspersa są one pewnymi szyframi transcendencji: formy
mistyczne, różne formy objawienia, cuda, kult

2. Argumentacja Maxa Schelera (fenomenolog)
- w swojej aksjologii Scheler wyróżnił istnienie w doświadczeniu ludzkim
również wartości religijnych: wiara, modlitwa, miłość, ofiara. Gradulaizm
wartości ostateczne wyjaśnienie znajduje dopiero w Bogu. Wszelkie bowiem emocjonalne przeżycia człowieka, choć stanowią element składowy jego świadomości, to zarazem mają sens przedmiotowy. Człowiek ujmowany w aspekcie aksjologicznym, staje się zrozumiały dopiero w relacji do Boga
- Akt religijny obejmuje całość duchowego życia człowieka. Jest aktem
koniecznym. Doświadczenie wykazuje, że "każdy skończony duch wierzy w Boga albo w bożka (choćby tym bożkiem była własna osoba)". Akt religijny jest całkowicie naturalny (wykazane przez wszelkie nauki socjologiczne, etnologiczne itd). Nawet odrzucając Boga człowiek nie może się wyzwolić od przeżywania aktów ze swej istoty religijnych. Każdy akt religijny jest skierowany ku swemu właściwemu przedmiotowi
- Akty religijne są dialogiczne. Nie są relacją subiektywno-poznawczą, ale
ontyczno-kazualną. Akt religijny jako cząstka realnego doświadczenia
człowieka, wskazuje na obecność Absolutu. Akt religijny wobec czegoś
nieistyniejącego byłby wewnętrznie sprzeczny

3. Argumentacja Henri Bergsona
Najwyższą formą kontaktu z Bogiem jest doświadczenie mistyczne -
bezpośrednie doświadczenie Boga. Doświadczenie mistyczne jest dość elitarne. Występuje jednak we wszystkich wielkich religiach i mistycy różnych religii pozostawiają opisy tych doświadczeń, które to opisy są zaskakująco zbieżne ze soba, niezależnie od religii, kręgu kulturowego itd.
Jeżeli można wykazać prawdziwość relacji mistyków to udowodnimy istnienie Boga (zauważ że te same kryteria naukowe stosuje się w sprawdzaniu prawdziwości każdej innej relacji z dowolnej dziedziny):
- zjawisko występuje w wielu różnych religiach i wszędzie traktowanie jest
jako najwyższe doświadczenie religijne
- zbvieżność środków ekspresji, porównań, zwłaszcza form opisu Absolutu
- wbrew niektórym zarzutom o element choroby psychicznej - zdecydowana większość mistyków to właśnie ludzi o wyjątkowo zrównoważonej psychice
- są to zarazem ludzie przejawiający wysoki poziom zycia moralnego, które świadczy o ich prawdomówności
- mistycy byli ludźmi o wyjątkowo dużym stopniu zaangażowania
egzystencjalno-społecznego a nie typami ukrytych w jaskniach melancholików
- doświadczenia wykazują pewną powtarzalność, więc możemy je badać podobnie jak eksperymenty naukowe

4. Argument eudajmnologiczny
Punktem wyjścia jest ludzkie dążenie ku szczęściu. Fakt ten jest
charakterystycznym fenomenem psychiki człowieka. Zakładając finalistyczną (celową) strukturę bytu "ogólnoludzkie pragnienie szczęśliwego życia nie jest pomyłką". Ludzkie pragnienie szczęścia nie może pozostać bezprzedmiotowe. Istotnym przedmiotem naprawdę ludzkiego głodu szczęścia nie może być żaden elemtent przyrody, lecz ktoś względem niej transcendentny. Nie może być to pragnienie zaspokojone wartościami napotykanymi w świecie.
Szczęśliwy jest jedynie ten, kto ma wszystko, czego chce, a zło odrzuca.
Autentycznie ludzkie szczęście zawiera dwa elementy: pragnienie obiektywnego dobra i posiadanie go. "Kiedy więc wszyscy ludzie pragną być szczęśliwi, to tym samym pragną być również nieśmiertelni. Inaczej bowiem nie mogliby być szczęśliwi" Istotnym atrybutem przedmiotu szczęścia jest jego stabilność.
Dobro zdolne zaspokoić ludzkie pragnienie szczęścia winno być dobrem
trwałyn, wszechstronnym i prawdziwym. Jeżeli człowiek jest jestestwem
ukształtowanym celowo, to naturalne i podstawowe jego aspiracje nie mogą być nakierowane na pustkę. Ogólnoludzki głód szczęścia musi być kiedyś zaspokojony, a zaspokoić go może jedynie dobro nieprzemijające, najwyższe i absolutne - Bóg.

5. Argument etyczny w wersji Kanta
Punktem wyjścia jest jedno z elementarnych doświadczeń moralnych człowieka - naszej naturalnej skłonności do dobra. Człowiek odkrywa w swojej świadomości że ma stałą powinność czynienia dobra. Człowiek poznając świat dóbr, uświadamia sobie powinność ich realizacji. To zjawisko moralne domaga się wyjaśnienia. Mamy intuicję sensowności tej powinności - że dobrze jest być dobrym. Żeby wyjaśnić ten impreatyw, musimy przyjąć potrójny postulat praktycznego rozumu:
- wolną wolę - czynienie dobra jest sensowne tylko gdy jest związane z
wolnością człowieka, a nie w warunkach przymusu zewnętrznego, konieczności
- nieśmiertelność duszy ludzkiej - w życiu doczesnym powstaje dysproporacja między fakltyycznym dobrem a potencjalnym. Możemy zrealizować tylko niewielki zakres dobra. Trzeba więc racjonalnie dać sobie szansę w postaci egzystencji pozahistorycznej
- istnienie Boga - człowiek czyniąc dobro ma świadomość, że powinno się to wiązać ze szczęściem. Człowiek z natury czyniąc dobro, szuka szczęścia. Tymczasem między czynionym przez nas dobrem, a doświadczanym szczęściem istnieje duża dysproporacja - deficyt szczęścia w relacji do dobra. Ale szczęście nie jest iluzją egzystencjalną. Taka odpowiedź byłaby sprzeczna z naturą człowieka. A jeżeli szczęście jest czymś realnym, to należy postulować istnienie Boga, który zrównoważy te dysproporcje między dobrem a szczęściem. Rozum praktyczny prowadzi do takiej hipotezy Boga - bytu, który
może nagrodzić dobro, gwarantu równowagi dobra i szczęścia.


Śr lut 11, 2004 21:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post 2. czesc argumentow
6. Argument etyczny w wersji Newmana
Świadomość i etyczna ocena naszych czynów, odczuwanie wyrzutów sumienia i wewnętrzne zadowolenie z czynów moralnie dobrych, dowodzą istnienia Boga jako Sędziego i Władcy. Posiadanie sumienia jest faktem niekwestionowanym i powszechnym. Jest ono integralnym elementem duchowej natury ludzkiej. Jest ono równie potrzebne jak pozostałe władze poznania i pożądania, ma swój realny przedmiot analogiczny do przedmiotu innych władz. Głos sumienia, jego powszechność i kategoryczność nie tłumaczą się w sposób immanentny.
"Nasze uczucia sa tego rodzaju, ze wymagaja jako swej przyczyny sprawczej istoty rozumnej. Wszak nie czujemy milosci do kamienia, ani wstydu przed koniem czy psem. Nie czujemy wyrzutow sumienia lub skruchy przy lamaniu prawa czysto ludzkiego (...) Kogo widzi w ciemnosci, w samotnosci, w ukrytych zakamarkach swojego serca? Jezeli przyczyna tych uczuc nie nalezy do tego widzialnego swiata, to przedmiot, ku ktoremu skierowane jest jego postrzeganie, musi byc nadprzyrodzony i Boski. W ten tez sposob zjawisko sumienia, tak jak nakaz, pomaga wycisnac na wyobrazni obraz najwyzszego Wladcy, swietego i sprawiedliwego"
Nie mozna wyjasnic faktu istnienia sumienia na drodze czysto naturalnej. Poczucie odpowiedzialnosci, wlasciwe wszystkim ludziom, wskazuje nieodpracie na istnienie rozumnej Osoby, transcendentnej wzgledem swiata ludzkiego. Tylko Bog jest naszym ustawodawca etycznym i sedzia.

7. Argument etyczny w wersji tomistycznej
Do prawa naturalnego naleza wg Tomasza te wszystkie normy etyczne, ktorych znajomosc wynika z posiadania rozumnej natury ludzkiej. Wedlug scholastyki niemozliwa jest niezawiniona niewiedza o istnieniu Stworcy poniewaz informuje o Nim wrodzone poczucie etyczne. Ogol ludzi uswiadamia sobie istnienie praw: naturalnych, powszechnych, niezmiennych i kategorycznych. Ich istnienia nie tlumaczy umowa spoleczna.
Z lidzka osoba zlaczona jest intgralnie swiadomosc aksjologiczna i swiadomosc etyczna. Prawo naturalne jest uprzednie wzgledem kazdego prawa pozytywnego. Jest inkorporowane w nature ludzka . Identycznosc norm etycznych koegzystuje oczywiscie z roznorodnoscia ich interpretacji i adaptacji. Normy etyczne, o ktorych informuje sumienie nie sa radami ale nakazem. Musi wiec istniec rozkazodawca. Wewnetrzny nakaz moze pochodzic jedynie od kogos ontycznie (bytowo) wyzszego. Gdyby czlowiek indywidualny byl tworca wrodzonego poczucia etycznego, to powinien by byc tego swiadom. Nie mozna rowniez prawa naturalnego wytlumaczyc zwyczajami czy prawej pozytywnym.
Fakt istnienia prawa naturalnego wskazuje wiec na prawodawce transcendentnego. Pelnym i ostatecznym wyjasnieniem swiadomosci etycznej jest istnienie rozumnej Osoby, majacej ontgyczna i aksjologiczna autonomie.

8. Argument "z poszukiwania prawdy"
Czlowiek jest w poznanym dotad kosmosie jedyna istota, ktora poszukuje prawdy: odczuwa jej potrzebe, wykrywa ja w trudzie dlugotrwalych poszukiwan, zyje nia. Psychiczny fenomen tesknoty za wiedza i prawda jako element realnego bytu ludzkiego, u wielu myslicieli stanowi argument za istnieniem Boga.
Kazdy zmysl ludzki ma swoj przedmiot, ktory dostrzega, ale ktorego nie tworzy. Czlowiek dzieki zdolnosci myslenia abstrakcyjnego i krytycznego jest najdoskonalsza istota kosmosu. Jest jednak cos, co jest wyzsze i transcendentne wzgledem ludzkiego umyslu: prawda (bytowa - ontologiczna i epistemologiczna - poznawcza).
Argument niniejszy wychodzi od prawdy epistemologicznej czyli sadu orzekajacego, zgodnosci lub niezgodnosci aktow poznawczych z obiektywna trescia przedmiotu. Podstawa dowodu nie moze byc jednak jakakolwiek prawda epistemologiczna, lecz tylko tzw. prawdy wiekuiste, stanowiace rodzaj sadow analitycznych: aksjomaty matematyki, prawa logiczne, nakazy moralne, niektore reguly estetyki.
Analiza prawdy pozwala dostrzec jej istotne wlasciwosci: uniwersalnosc, niezmiennosc, niezaleznosc od poznania zmyslowego. Umysl ludzki nie jest ani norma, anie autorem prawdy. "Prawdy wiekuiste" sa transcendentne wzgledem ludzkiej mysli. Prawda nie stoi rowniez na tej samej ontycznie plaszczyznie co intelekt czlowieka (ludzie roznia sie poziomem inteligencji). Umysl ludzki jest przygodny i zmienny, natomiast prawda jest konieczna i uniwersalna.
Zrodlem i podstawa prawdy dojrzanej przez czlowieka, lecz transcendentnej wzgledem jego umyslu, jest odwieczna Prawda osobowa - Bog. Epistemologicznie rozumiana prawda wymaga przejscia na plaszczyzne ontologiczna i przyjecia realnej prawdy osobowej, ontycznie transcendentnej wzgledem natury ludzkiej

Dobra, na dzisiaj dosyc - ilez mozna sie uczyc :)
Powiem dla wyjasnienia ze opracowywalam na podstawie podrecznikow teodycei Kowalczyka i Wciórki


Śr lut 11, 2004 22:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 19, 2003 15:20
Posty: 151
Post 
jesli jest bog

jesli dal nam wolna wole

jesli dal nam mozliwosc wiary, badz niewiary

to jakich dowodow szukacie?

jesli jest dowod ponad wszelka watpliwosc, ze bog/bogowie jest/niema

to gdzie miejsce na wybor?

_________________
no to pa


Śr lut 11, 2004 23:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
pol

pomyśl....

i sam sobie odpowiedz........


wobec powyższego........


Śr lut 11, 2004 23:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Hmm ... może czegoś nie rozumiem, ale żaden z przedstawionych przez Aginiulkę argumentów nie wydaje mi się ani sensowny ani choćby spójny ...

po kolei ...

1.
Cytuj:
Człowiek przekracza własną skończoność w kierunku nieskończoności, nieograniczonego horyzontu bytu, prawdy, miłości.


Pierwsze co mi przychodzi do głowy, to słowo "bełkot". Bardzo poetycko wyrażone, ale co właściwie ? Przekracza w jaki sposób ? Jaka nieskończoność ? Jaki horyzont bytu, jakie prawdy, jaka miłość ? Co to jest horyzont bytu ?

Cytuj:
doświadczenie zdziwienia, że raczej jest coś niż nic


gdyby nie było nic, to nie miałby się kto dziwić ... idiotyczne jest twierdzenie, że istnienie materii i energii jest dowodem na istnienie Boga. Zupełnie nie potrafię zrozumieć, dlaczego wielu ludziom wydaje się, że stworzenie wszechświata przez Boga miało by być logiczne i oczywiste ...

Cytuj:
sam człowiek - zadzowienie własnymi możliwościami lub złem. Szczególnie w sytuacjach granicznych, kiedy w szczególnie dramatyczny sposób stawia pytanie o sens, wartość własnej egzystencji i uświadamia sobie niewystarczalność samego siebie, że nie on sam konstytuje sens życia


czyli co ? Jaki jest sens życia ? Kto lub co "konstytuuje" sens życia ? Bóg ? A dlaczego nie sierotka Marysia ?

Szyfry transcendencji ... litości ... formy objawienia ... jakie szyfry, jaki jest ich cel, jakie objawienia i czego ? Jest milion religii i każda mówi co innego. Które objawienia są prawdziwe ? katolickie ? Bez jaj ...

2.
Cytuj:
Człowiek ujmowany w aspekcie aksjologicznym, staje się zrozumiały dopiero w relacji do Boga


Skoro staje się zrozumiały, to chciałbym wiedzieć co wcześniej było niezrozumiałego i co nagle stało się zrozumiałe. I o jakich relacjach mówimy ? Przy okazji, o relacjach własciwie z czym, z myślą, wyobrażeniem. Nie słyszałem by normalny człowiek prowadził kiedyś dialog z Bogiem. Monologi ciężko nazwać obustronną relacją ...

Cytuj:
Akt religijny obejmuje całość duchowego życia człowieka. Jest aktem
koniecznym.


Kurcze kurcze, nie wiedziałem, to może w takim razie dowiem się w którym momencie odprawiam swoje "rytuały" ? Czytając gazetę ? A może kasując bilet w autobusie ? Jakież to akty religijne przeżywam ? Bo przecież nie można się od tego wyzwolić ...

Cytuj:
Akt religijny jako cząstka realnego doświadczenia
człowieka, wskazuje na obecność Absolutu. Akt religijny wobec czegoś
nieistyniejącego byłby wewnętrznie sprzeczny


Hmm ... akt religijny czyli co ? Dlaczego miałby być częścią doświadczenia człowieka ? Czy przestrzeganie przesądu powoduje, że jest on prawdą, bo inaczej jego przestrzeganie było by wewnętrznie sprzeczne ? Tak można właściwie dowieść wszystkiego ... Problem z tym, że każdy przesąd ma źródło w czymś banalnym i rzczywistym (np. gwizdanie na pokładzie przynosi pecha ... jak najbadziej bo kiedyś lądowało się za to w karcerze, gwizdkiem wydawane były komendy). Podobnie jest z "aktami religijnymi".

3.
Cytuj:
Najwyższą formą kontaktu z Bogiem jest doświadczenie mistyczne -
bezpośrednie doświadczenie Boga. Doświadczenie mistyczne jest dość elitarne. Występuje jednak we wszystkich wielkich religiach i mistycy różnych religii pozostawiają opisy tych doświadczeń, które to opisy są zaskakująco zbieżne ze soba, niezależnie od religii, kręgu kulturowego itd.


Och tak, doświadczenia mistyczne to poważna sprawa. No bo jak skazać kogoś na zrzucenie ze skały, jeżeli nie ma się stałego kontaktu ze swoim Bogiem ? Zaskakująca zbieżność ... cóż świadczy tylko o braku wyobraźni "wielkich mistyków" ... Może udowodnienie prawdziwości relacji mistyków potwierdzi tylko chorobę psychiczną. Całe życie myśleć tylko o "Bogu" może człowieka pożądnie wykoleić. Tu zbieżność także ma sens. W końcu ludzie się aż tak bardzo od siebie nie różnią. Te same realia te same reakcje ...

Cytuj:
zbvieżność środków ekspresji, porównań, zwłaszcza form opisu Absolutu


Tia ... no cóż słowa zaczynające się na "naj" występują niestety w ograniczonym nakładzie. Siłą rzeczy porównania są podobne. Biedacy silą się niezwykle, ale mają związane ręce. Przeciez ich Bóg nie może nie być w czymś "naj" ...

Cytuj:
wbrew niektórym zarzutom o element choroby psychicznej - zdecydowana większość mistyków to właśnie ludzi o wyjątkowo zrównoważonej psychice


Mam nadzieję, że istnieją na to dowody w postaci potwierdzonych badań psychiatrycznych. Bo subiektywna ocena autora, o odrobinkę za mało ...

Cytuj:
są to zarazem ludzie przejawiający wysoki poziom zycia moralnego, które świadczy o ich prawdomówności


Wysoki poziom życia moralnego, czyli co ? I jak zostało to stwierdzone ?

Cytuj:
doświadczenia wykazują pewną powtarzalność, więc możemy je badać podobnie jak eksperymenty naukowe


Jakże urocze nawiązanie do nauki ... problem z tym, że z naukowego punktu widzenia nalezało by kontrolować wszystkie czynniki wpływające na badany obiekt i obserwować powtarzalność, a także docieć przyczyn tej powtarzalności ...

4.
Cytuj:
Istotnym przedmiotem naprawdę ludzkiego głodu szczęścia nie może być żaden elemtent przyrody, lecz ktoś względem niej transcendentny. Nie może być to pragnienie zaspokojone wartościami napotykanymi w świecie.


Nie ? Kurcze, to już rozumiem, dlaczego w islamie jest tylu samobójców dla sprawy. Biedaki po prostu dażą do szczęścia które jest nieosiągalne na tym padole. Cóż, niech się ludziom nie wydaje, że mogą być szczęśliwi na ziemi ... to tylko ułuda. Prawdziwe szczęście, nirwana, orgia dla duszy czeka na nich w zaświatach ... co za bełkot ...

Mam dosyć ... ale muszę przyznać, że nie dziwię się że tak trdno odejść wam od wiary. Tyle bełkotu firmowanego nazwiskami znanych myślicieli, słowa które przemawiają do wyobraźni nie niosąc ze sobą żadnego znaczenia rzeczywistego, zgrabne przenośnie, gra znaczeniami, abstrakcje nieskończoności, absolutów. Przecież tyle "mądrych" słów nie może być nieprawdą no nie ? Chcecie zrozumieć te argumenty. Udajecie przed samymi sobą, że je rozumiecie. Nie zastanawiacie się co właściwie znaczą. To złudzenie głębi i wyższego zrozumienia spraw poza zwykłym pojmowaniem rzeczywistości, mistycyzm, transcendencja, labirynt słów nie do przejścia. Można w tym błądzić wiecznie i niczego nie osiągnąć.
W rzeczywistości to bełkot. Chcecie wiedzieć jak działa świat. Skorzystajcie z dostępnych źródeł wiedzy. Dopiero jak osiągniecie granicę zrozumienia w tym co wiemy, możecie uczciwie szukać dalej na obszarach poza naszym zasięgiem. Najpierw wiedza potem bełkot.


Cz lut 12, 2004 1:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post Matko i córko !
Pug, wiesz pracuje z dziecmi w szkole
Ale takiej IGNORANCJI jaka ty tu zaprezentowales, nie spotkalam jeszcze
Wiec odpowiem tylko na kilka z twoich absurdalnych pytan:
1. W twoim wypadku jedynym aktem religijnym jest uwielbienie dla wlasnej "madrosci" - i rzeczywiscie nie jestes w stanie sie od niego uwolnic. Jestes dokladnym potwierdzeniem tezy :)
2. Zabobon rzeczywiscie jest przykladem. Jego istnienie nie swiadczy jednak o prawdziwosci jego tresci ale o jego ontycznej prawdziwosci - prawdziwosci istnienia takiego a nie innego aktu religijnego. Zapraszam na troche wiekszy poziom ABSTRAHOWANIA - tego tez ucza juz w gimnazjum
3. Badania psychiatryczne rzeczywiscie istnieja, sa dokumenty opisujace te fenomeny oraz badania psychiatrow w tych przypadkach
4. Zbieznosc opisow nie dotyczy przedrostka "naj" - znowu zasklepiasz sie na poziomie pierwszego stopnia myslenia abstrakcyjno-pojeciowego (wlasciwego podobno ludziom) - relacje te mowia o podobnych doznaniach, o zetknieciu z Istota majaca okreslone cechy (nie tylko - jak bys to chcial - ilosciowe ale jakosciowe)
PTR ma racje, prowadzenie tej dyskusji nie ma sensu, bo ty nie uznajesz niczego poza wlasnym wyobrazeniem. A to niestety przypomina wowczas rozmowe z prostym chlopem (z calym szacunkiem dla niego) ktory jest przekonany ze zna lepiej sie na teorii wzglednosci, ale prac Einsteina nawet z daleka nie widzial, bo jest tylko zapatrzony w siebie.


Cz lut 12, 2004 13:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post Co do odejscia
I jeszcze cos - wierze od dwudziestu kilku lat a naukowe uzasadnienie racjonalnosci wiary poznalam mniej wiecej na poczatku stycznia.
W twoim wnioskowaniu, jakoby te teorie trzymaly mnie przy wierze jest pozbawione jakiejkolwiek logicznosci.
Natomiast od wiary trudno mi odejsc dlatego, ze spotkalam na swojej drodze Jezusa i nie widze zadnego powodu dla ktorego mialabym Go zostawic.


Cz lut 12, 2004 13:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 19, 2003 15:20
Posty: 151
Post 
z calej waszej dyskusji kumam tylko jedno

zmierzacie do standardowego konca dyskusji numer 15

zaczynacie sie obrazac na wzajem

_________________
no to pa


Cz lut 12, 2004 13:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post Co do wiedzy
Odsylasz nas do doczytania...
Czytajac twoje odpowiedzi nie sposob nie zauwazyc ze jednak troszke tej wiedzy na uboczu zostawiles. Smiem podejrzewac, ze z roznych dziedzin wiedzy ogolnej jednak bys sie przy mnie schowal, bo bynajmniej nie zaczelam od studiowania teologii, ale jest to dopiero kolejny z moich kierunkow wyksztalcenia.
Natomiast nalezy ci wybaczyc ze masz problemy ze zrozumieniem kwestii metafizycznych - podobno osiaga sie ta zdolnosc po 40 roku zycia, wiec wszystko przed toba :)


Cz lut 12, 2004 13:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post do POLA
Masz calkowita racje - jednego posta wyzej.
Boga sie nie da udowodnic, bo inaczej wiara nie bylaby wiara.
Aczkolwiek wiara zawiera w sobie nie tylko aspekt uznania istnienia Boga, ale jeszcze zawierzenia Mu - wiec ten drugi aspekt pozostalby nawet gdyby istnienie sie udowodnilo.
Wszystkie dowody sa jedynie przeslankami.
Inaczej - sa dowodami na to, ze za teizmem przemawia znacznie wiecej przeslanek naukowych niz za ateizmem.
Co do obrazania tez pewnie masz troche racji, ale nie trawie jak ktos zwalcza argumenty rozumowe i naukowe absurdalnymi bedac rownoczesnie przekonanym, ze jest bardziej naukowy od nauki. Taki stan rzeczy rzeczywiscie doprowadza mnie do bialej goraczki. Totez w trosce o wlasne zdrowie psychiczne koncze dyspute na tym watku


Cz lut 12, 2004 13:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
pol

Pug ma swoje myślenie - nie zgadzam się z Nim - ale je uzasadnia - i za to Go szanuję

Ty natomiast jak do tej pory jedyne co robisz - to piszesz złośliwe komentarze


Cz lut 12, 2004 14:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post Ooooops
Jedyne co robię? :o No dobrze, technika bywa zlosliwa, wiec jeżeli moje dwa ściśle merytoryczne i nie zawierające żadnych złośliwych komentarzy posty gdzieś zniknęły, to przepraszam... :D

Ja przytoczylam merytoryczne fakty, natomiast Pug zaczal je wyzywac od belkotu itd. Zastosowal metode osmieszenia zamiast przytoczenia merytorycznych kontrargumentow...

Wiesz, zgadzac albo niezgadzac mozna sie z kwestiami wiary, czyimis pogladami i tak dalej - zgoda. I POGLADY Puga uznaje i szanuje jako jego poglady.

Ale moje zlosliwe komentarze nie dotyczyly bynajmniej wiary czy niewiary Pug'a, tudziez jego pogladow jakichkolwiek. Ani nawet jego niewiedzy de facto.

Dotyczyly natomiast jego ignorowania wynikow badan naukowych i stawiania sie ponad nimi.

I tu nie ma sie z czym zgadzac czy niezgadzac.
Dalsza interpretacja moze byc rozna i mozna sie z nia zgadzac lub nie zgadzac, ale zawarte w przeslankach dowodow fakty stwierdzone naukowo nie podlegaja zgadzaniu sie lub nie zgadzaniu.

Jezeli fizyka wykazala, ze swiatlo rozprasza sie w pryzmacie, to kwestia zgadzania sie lub nie, nie wchodzi tu w gre.
Moge przyjac ten fakt do wiadomosci albo udawac ze go nie ma i twierdzic, ze jest inaczej, ale wowczas kazdy logicznie myslacy czlowiek popatrzy na mnie jak na ignoranta wlasnie.

Analogicznie - jezeli badania socjologiczne, etniczne, historyczne i psychiatrzyczne potwierdzily np obecnosc i pewna "powszechnosc" istnienia zjawisk mistycznych, to jest to fakt naukowo potwierdzony, a nie kwestia wiary.

Tymczasem Pug nie dyskutuje z wyciaganymi wnioskami i slusznoscia teizmu, nie probuje nawet wytknac bledow logicznych w rozumowaniu (bo ich nie ma - jak ktos sie uczyl logiki na poziomie uniwersyteckim, to potwierdzi skladnosc przytoczonych rozumowan z punktu widzenia logiki formalnej)
Nie. Pug probuje obalac same przeslanki bedace naukowo potwierdzonymi faktami.

I dlatego nie widze sensu prowadzenia dyskusji, w ktorej ktos robi mniej wiecej tyle, co kloci sie z twierdzeniem, ze w 0 stopniach Celsjusza woda przechodzi ze stanu cieklego w staly.


Cz lut 12, 2004 15:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Ok pogubiłem się nieco, z kim ty właściwie dyskutujesz w tej chwili Agniulku ... 5 postów pod rząd bez niczyjej reakcji to trochę dużo ...

Zarzucasz mi brak wiedzy ... wykaż w którym miejscu. Mówisz o dowodach naukowych, yto je przedstaw. Wybacz, ale wywody filozoficzne nie mogą być traktowane jako dowody na cokolwiek. Świadczą raczej o określonych subiektywnych zapatrywaniach autora na rzeczywistość. nic po za tym. Nie wsponmę o tym, że myśli przedstawione powyżej sa przedstawione w sposób skrajnie nieścisły, przy użyciu bardzo wieloznacznych lub niezdefinowanych słów i sformułowań, do tego na wysokim poziomie abstrakcji.
Nie mam pojęcia czego uczysz, ale mam nadzieję, że niczego poważnego. Bo o nauce masz pojęcie bardzo mgliste i naiwne ...


Cz lut 12, 2004 17:51
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL