Autor |
Wiadomość |
kalina
Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06 Posty: 101
|
Cierpienie
Cierpienie moje lub bliskich. Lub obcych całkiem ludzi.
Czy uszlachetnia?
Czy "dzięki" niemu wyzwala się w człowieku coś dobrego? szlachetnego?... lub choćby trochę lepszego czy szlachetniejszego?
|
N sie 29, 2004 11:15 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Tak. Ono właśnie po to jest - żeby człowieka uszlachetnić.
Jeśli ktoś nie potrafi przyjąć cierpienia, walczy z nim, protestuje przeciwko niemu, to cierpienie jest dla niego "nauczką". Natomiast dla kogoś, kto je przyjmuje i rozumie - ono jest "nauką".
To, co się z człowieka wyłoni przez cierpienie zależy od tego, jak on to cieprienie odbierał - z pokorą, czy z buntem i rozżaleniem.
Nauka życia odbywa się przez cierpienie.
|
N sie 29, 2004 13:25 |
|
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Takie gadanie to troche dorabianie ideologii do zwykłej nieprzyjemności. Ludzie rzadko lubią cierpieć i raczej rzadko sami cierpienie wybierają. Bez względu na to ile "nauk" ze sobą niesie. Dla mnie cierpienie jest po prostu drugą stroną medalu. Chcąc być szczęśliwymi musimy narażać się na cierpienie. Jest ono tak samo naturalną częścią naszego życia jak przyjemność. Stare dobre powiedzenie "raz na wozie raz pod wozem" całkiem nieźle oddaje problem. Rzeczywiście efektem ubocznym cierpienia jest większa dojrzałość, ale zbyt dużo cierpienia może człowieka zniszczyć. Nie ma co się zachwycać cierpieniem ... zwyczajnie czasem trzeba je zaakceptować.
|
N sie 29, 2004 15:07 |
|
|
|
|
kalina
Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06 Posty: 101
|
Ludzie rzadko lubią cierpieć i raczej rzadko sami cierpienie wybierają.
No jasne, no kto by tam chciał lub sobie życzył cierpień:) Lepiej się żyje na luziku i lepiej właśnie chyba zaakceptować. Kto walczy i nie wyraża na nie "zgody" - cierpi chyba podwójnie... tak mi się wydaje.
A po co jest cierpienie i jaki jest jego sens? Bo caly czas nie chodzi o mnie samą i moją kupę nieszczęć. Chodzi również o innych, których widzę obok.
|
N sie 29, 2004 20:24 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cierpienia się nie wybiera. Ono zostaje "przydzielone odgórnie". Każdy ma swoje własne i musi sobie z nim poradzić. Jeśli chcesz komuś pomagać w znoszeniu ich cierpienia, to poczekaj, aż cię poproszą. Nie pomagaj nikomu na siłę. Bądź gotowa do pomocy - i to tyle, co możesz zrobić. I jeszcze jedno - nie współczuj. Litość bywa bardzo nieprzyjemna i niemile widziana.
Cierpieniem nie trzeba się zachwycać, nie trzeba go szukać. Można nawet go uniknąć i też zdobyć naukę. Ale żeby do tego dojść, to najpierw trzeba się sporo namęczyć.
Jeśli kogoś dużo cierpienia może zniszczyć, to zniszczyłaby go też przyjemność w nadmiarze. Z dwojga złego lepiej, żeby to było to pierwsze.
|
Pn sie 30, 2004 0:05 |
|
|
|
|
kalina
Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06 Posty: 101
|
[quote="erda"]Każdy ma swoje własne i musi sobie z nim poradzić. Jeśli chcesz komuś pomagać w znoszeniu ich cierpienia, to poczekaj, aż cię poproszą[quote="erda"]
Sądzisz, że nie powinno się wyciagnąć ręki? Jest cała masa ludzi, którzy nie potrafią o pomoc poprosić, nie chcą się narzucać itd. wydaje mi się, że TRZEBA zrobić w ich kierunku pierwszy krok. Ryzyko jest takie, że pomocy nie przyjmą... cóż, ale daje się im jakiś wybór, zainteresowanie, może też jakąś ulgę. I z tego względu... chyba warto:)
|
Pn sie 30, 2004 5:30 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Jeżeli uważasz, że to będzie właściwe - to jak najbardziej tak rób.
Bardzo dużo daje ludziom, gdy wiedzą, że jesteś przy nich i w każdej chwili mogą liczyć na twoją pomoc. Nie musisz im nic proponować, a sama twoja obecność jest im otuchą.
Zawsze też bierz pod uwagę, komu robisz przysługę - innym ludziom, czy może sobie (lepsze samopoczucie, zwiększenie swojej wartości, bo się komuś pomogło, uspokojenie sumienia). Sprawdzaj, jakie są twoje prawdziwe intencje.
Szczerą propozycją pomocy nic nie ryzykujesz.
|
Pn sie 30, 2004 8:28 |
|
|
kalina
Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06 Posty: 101
|
Cytuj: Zawsze też bierz pod uwagę, komu robisz przysługę - innym ludziom, czy może sobie (lepsze samopoczucie, zwiększenie swojej wartości, bo się komuś pomogło, uspokojenie sumienia). Sprawdzaj, jakie są twoje prawdziwe intencje.
Wiesz, to też jest jakiś problem. Ile i czego w chęci pomocy jest: swojego dobrego samopoczucia czy właściwej chęci pomocy. Ponieważ jestem zdania, że nad sobą trzeba zawsze pracować, więc jesli jest to jakiś egoizm na początku to i może "większe" wartości z nim w końcu wygrają. Trzeba jednak robić coś, bo jeśli nic... to i nigdy nie uda się odpowiedzieć na pytania: pomagam bo chcę czy pomagam, bo lepiej się z tym czuję.
_________________ I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód
|
Pn sie 30, 2004 8:43 |
|
|
Bogd@n
Dołączył(a): Wt wrz 14, 2004 21:43 Posty: 1
|
Wiele spraw poruszanych tu omawia bardzo mądrze w swym ,,Przebudzeniu" Anthony De Mello. Fakt że pomaga się komuś dla poprawy swojego samopoczucia czy zmiany swojej samooceny nie jest zły natomiast ważne jest żeby uświadamiać sobie prawdziwe motywy swojej ofiarności w stosunku do bliźnich. Jakże często pomagając komuś otrzymujemy dziękitemu dobre samopoczucie . To sytuacja w której można powiedzieć że sami od osoby którą wspomagamy otrzymujemy coś dla nas cennego.
|
Wt wrz 14, 2004 23:59 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
A co sądzicie o modlitwie o cierpienie?
Spotkałem się z tym.
Mnie brakowało by chyba odwagi na taką modlitwę.
To chyba kwestia dojrzałości wiary. Tak myślę.
Pozdrawiam
|
Śr wrz 15, 2004 0:18 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Arek - a po co? Dla samego cierpienia?
Bo w tym wypadku zgodziłabym się z Pugiem:
Cytuj: Nie ma co się zachwycać cierpieniem ... zwyczajnie czasem trzeba je zaakceptować.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr wrz 15, 2004 5:51 |
|
|
kalina
Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06 Posty: 101
|
Arek napisał(a): A co sądzicie o modlitwie o cierpienie? No ja nie wiem. Myślę, że jeśli potrafimy przetrzymać te, które są dla nas przygotowane, to wystarczy. A jeśli komuś mało, to może niech pomaga innym? Bogd@n napisał(a): To sytuacja w której można powiedzieć że sami od osoby którą wspomagamy otrzymujemy coś dla nas cennego.
I tak to właśnie chyba jest: dając - otrzymujemy.
Dajemy, bo otrzymamy? Nie. To co otrzymujemy jest jakby "skutkiem ubocznym" i może dzięki temu chce nam się dawać... co? Jak myślicie?
_________________ I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód
|
Śr wrz 15, 2004 7:05 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
jo_tka napisał(a): Arek - a po co? Dla samego cierpienia?
Nie, nie dla samego cierpienia.
Z tego co wiem ta dziewczyna prosiła o cierpienie (i je otrzymała) po to by je ofiarować w pewnej ważnej dla siebie intencji. Czy w takim wypadku to ma sens?
Pozdrawiam
|
Śr wrz 15, 2004 9:01 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Nie rozumiem... Ofiarować można wszystko, co masz - każdy dzień, każdą trudność, radość... Bardziej zrozumiała mi się wydaje chęć wzięcia na siebie choć części czyichś cierpień.
Nie wydaje mi się, by Bóg chciał naszego cierpienia - czy jakakolwiek miłość może pragnąć cierpienia kogoś, kogo kocha?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr wrz 15, 2004 9:10 |
|
|
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
Z cierpieniem, i wyjaśnieniej jego natury, to nie łatwa sprawa. Bo można cierpieć i nie zgadzać się z tym stanem rzeczy. A można w cichości i oddanou Jezusowi współcierpieć z Nim, na Krzyżu.
Oczywiście nawet jak zgadzamy się na cierpienie, nie jesteśmy tym zachwyceni, i często sarkamy na to i owo, ale to już zupełnie inna bajka.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Śr wrz 15, 2004 10:17 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|