Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz maja 16, 2024 14:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 25  Następna strona
 Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 19:33
Posty: 624
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Myślę że będzie Ci trudno oswoić Twój problem, bo Twoja wiara jest bardzo tradycyjna i po prostu nie wyobrażasz sobie że można myśleć inaczej. Potwierdzasz to pisząc o apostazji "przestępstwo" albo twierdząc że Twój mąż należy do Kościoła bo został ochrzczony... chrzci się też domy i nawet samochody, a do Kościoła nie należą, bo chrzest to nie akt wypływający ze świadomej potrzeby chrzczonej osoby. Myślisz że Bóg posyłałby do piekła niewinne dzieci bo woda święcona nie zdążyła na nie kapnąć ?

aquarella napisał(a):
jemu to krzywdy nie zrobi, a może wręcz przeciwnie, coś mu drgnie w duszy?


To tak nie działa. No, ewentualnie gdyby był dzieckiem... a w obecnej sytuacji może wręcz drgnąć w drugą stronę, Twój mąż może poczuć się przymuszany i z biernego ateisty stać się wojującym antyklerykałem.

aquarella napisał(a):
Oni są naprawdę bardzo tradycyjni i nie aprobują jego zachowania.


To Twój mąż, nie ich. Broń go.


Śr lut 02, 2011 8:59
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 30, 2011 14:38
Posty: 17
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Swoją drogą o ile się orientuję akt apostazji z duchowego punktu widzenia jest ważny od momentu gdy dana osoba publicznie zadeklaruje, że wychodzi z Kościoła. Reszta to tylko postępowanie o wykreślenie z księgi parafialnej. No i nie jest to rzecz absolutnie ostateczna a osoba będąca apostatą może się w każdej chwili nawrócić i będzie przyjęta do wspólnoty o ile jej nawrócenie będzie szczere. Nawet zaleca się modlitwę w intencji takich osób aby otrzymały łaskę nawrócenia. Bóg jest nieskończenie miłosierny i każdemu daje szansę.

Pozdrawiam
Z Bogiem


Śr lut 02, 2011 9:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Cytuj:
Podobnie możesz powiedzieć, że zależy Ci na jego towarzystwie podczas Pasterki (bo ważne jest dla Ciebie poczucie, że masz męża obok) ale jeżeli on nie chce to to rozumiesz i akceptujesz ale ta msza jest dla Ciebie ważna i Ty na nią idziesz.


To wszystko bardzo ładne, co piszesz. Ale w takim razie na czym polega kompromis, skoro ja mówię zróbmy tak, on mówi nie, a ja to rozumiem i akceptuję?
Na czym polegają ustępstwa z JEGO strony w takim razie?


Ustępstwo z jego strony polega na tym, że nie wymaga od Ciebie towarzyszenia mu w domu w wigilijny wieczór zamiast pójścia na Pasterkę. Albo że nie zaprasza w Wigilię kolegów na karty i piwo.


Śr lut 02, 2011 10:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46
Posty: 2030
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
To wszystko bardzo ładne, co piszesz. Ale w takim razie na czym polega kompromis, skoro ja mówię zróbmy tak, on mówi nie, a ja to rozumiem i akceptuję?
Na czym polegają ustępstwa z JEGO strony w takim razie? Bo na razie widzę, że to ja mam kiwać głową i zgadzać się na wszystko, co on postanowi.

Dziewczyno, wziął z tobą ślub kościelny!
Nie nalegał na seks przed tym ślubem!
Nie marudzi nad twoim NPR.
Nie robi ci wyrzutów że chodzisz w niedziele na msze, zamiast spędzać je z nim w ciekawszy sposób.
I to nie jest kompromis? Ja jestem niewierząca, i powiem szczerze że z każda z tych rzeczy miałabym BARDZO duży problem, gdyby mój partner był katolikiem!

_________________
Jestem panteistką.
"Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."
(Carl Sagan)


Śr lut 02, 2011 12:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 31, 2011 18:48
Posty: 41
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
I o tym właśnie pisałem wcześniej... Ktoś mi napisał, że wiara nie jest barierą bo przyjaźni się z wieloma ludźmi wiary x, y, z, homoseksualistą itd i świetnie się dogadują. Owszem, racja, ale w czymś więcej niż przyjaźni, czytaj związku to już nie jest tak kolorowo. Są zgrzyty, wyrzuty, bo ja ide do kościoła, jak mnie kochasz to pójdź nie dla boga tylko dla mnie na pasterkę.
Cytuj:
Dziewczyno, wziął z tobą ślub kościelny!
Nie nalegał na seks przed tym ślubem!
Nie marudzi nad twoim NPR.
Nie robi ci wyrzutów że chodzisz w niedziele na msze, zamiast spędzać je z nim w ciekawszy sposób.
..wiecznie jest za mało... :?

_________________
Wszystko jest złudzeniem, na prawdę istnieje jedynie jabłko i robak który w nim mieszka. Aktualnie śpi, a nasze życie jest tylko jego snem!
Fajne naszywki oraz dekoracyjne plakaty.


Śr lut 02, 2011 15:36
Zobacz profil WWW
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
wial napisał(a):
Cytuj:
Dziewczyno, wziął z tobą ślub kościelny!
Nie nalegał na seks przed tym ślubem!
Nie marudzi nad twoim NPR.
Nie robi ci wyrzutów że chodzisz w niedziele na msze, zamiast spędzać je z nim w ciekawszy sposób.
..wiecznie jest za mało... :?

Moim zdaniem właśnie tu tkwi problem. Bo dziewczyna nie dostrzega przecież żadnych ustępstw ze strony męża. Dla niej to jest oczywiste, traktuje to jako przyznanie racji jej jedynie słusznym i prawdziwym poglądom. To przebija w każdym poście. Ja tam chłopakowi nie zazdroszczę... :(


Śr lut 02, 2011 15:42

Dołączył(a): N sty 30, 2011 14:38
Posty: 17
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
W każdym związku są zgrzyty. Bez przesady, nie ma chyba na świecie pary, któraby zawsze w każdej sytuacji żyła ze sobą w pełnej harmonii. Pisałam tylko, że związki Katolików z osobami wyznającymi inną wiarę są możliwe. Zgadzam się z wami, że są trudniejsze niż gdy obie strony mają te same przekonania religijne ale przy odrobinie chęci z obu stron można pokonać problemy, byle pokonywać je WSPÓLNIE :D

Pozdrawiam
Z Bogiem


Śr lut 02, 2011 16:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35
Posty: 100
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Zaba, wasze wesele dało się pogodzić. Ale co zrobić np. z takim chrztem. Nie da się ochrzcić dzieci w połowie. No chyba że jedno tak, a drugie nie (ale co, jak będzie trójka? :P). Co zrobić z zapisaniem na katechezę? Co zrobić z wychowaniem w wierze - wychowywać tak w połowie? Uczyć 5 przykazań zamiast 10? Czarno to widzę :(

Cytuj:
A pytałaś się go dlaczego odmawia?


Zdziwił się, że w ogóle takie pytania zadaję i skwitował to "jestem ateistą, domyśl się".

Cytuj:
Próbowaliście porozmawiać o tym na spokojnie?


No spokojnie to nie bylo :(

Cytuj:
Nie rozumiem. Twoja rodzina nie aprobuje nie pójścia na Pasterkę czy tego, że Twój mąż będzie stał jak się modlicie?


Jednego i drugiego. Moja rodzina w ogóle nie aprobuje jego ateizmu, a już to, że on to pokazuje przy takich okazjach uznają za wymierzone w nich (bo w końcu jest u nich w domu i powinien uszanować nasze zwyczaje).

Cytuj:
Musisz jedynie uznać, że Twój mąż ma prawo do własnej świadomej decyzji dotyczącej swojej wiary co jest zgodne z nauką Chrystusa.


Ale jeśli z jego decyzji wynika konflikt z moją rodziną? Jeśli z jego decyzji wynikną kłótnie na tle wychowania dzieci?

Cytuj:
Decyzja Twojego męża dotycząca religii jest jego decyzją a Ty ślubowałaś właśnie Chrystusowi, że bierzesz sobie właśnie tego mężczyznę takiego jakim jest i będziesz go kochać do śmierci.


Tak, ale ta decyzja rzutuje także na moje życie. I dlatego uważam, że mam tutaj coś do powiedzenia.

Cytuj:
Moze powinnas (chociaz na teraz) odpuscic temat wiary, bo niepotrzebnie sama zatruwasz sobie pierwsze miesiace malzenstwa, ktore powinny byc raczej tym najpiekniejszym czasem i wasza milosc powinna tryskac swiezoscia i odkrywaniem siebie z radoscia. Nie mam na mysli nie rozmawiania o rzeczach waznych z mezem, ale chodzi mi o to, ze sama niepotrzebnie sie zamartwiasz, myslisz i analizujesz zamiast cieszyc sie swoim malzenstwem.


Tego się obawiałam. Mam odpuścić kwestię Świąt w zamian za poukładane życie intymne?

Cytuj:
To Twój mąż, nie ich. Broń go.


Bronię go, przerobiłam to już przy ślubie, byli przeciwni, ale jakoś ich przekonałam. Widzę jednak, że podchodzą z rezerwą do niego i naszego związku. Jestem jednak już tym zmęczona. On naprawdę mógłby trochę zrozumieć moją sytuację i chociaż dla mnie się trochę do nich dostosować. Bo tak to czuję ciongłe napięcie między nim a moją mamą i ojcem. Poza tym jest mi trudno, bo oni mają w wielu sprawach rację i jak zaczynam wyciągać takie argumenty jak wy piszecie, to mnie demaskują, bo wiedzą, że wcale tak nie uważam.

Cytuj:
Ustępstwo z jego strony polega na tym, że nie wymaga od Ciebie towarzyszenia mu w domu w wigilijny wieczór zamiast pójścia na Pasterkę. Albo że nie zaprasza w Wigilię kolegów na karty i piwo.


Jeszcze by tego brakowało, żeby mi kazał zostać w domu albo sprofanował ten dzień jakąś popijawą z kolegami!

Cytuj:
Dziewczyno, wziął z tobą ślub kościelny!
Nie nalegał na seks przed tym ślubem!
Nie marudzi nad twoim NPR.


Wiedziałam, że tak będzie... nie każe mi zakładać gumki, więc mam go po butach całować i zgadzać się na wszystko?

Cytuj:
Bo dziewczyna nie dostrzega przecież żadnych ustępstw ze strony męża. Dla niej to jest oczywiste, traktuje to jako przyznanie racji jej jedynie słusznym i prawdziwym poglądom.


Pragnę tylko zaznaczyć że to jest moja wiara i ona jest słuszna i prawdziwa. Nie zamieżam udawać, że jest inaczej.
Ja dostrzegam jego ustępstwa (chociażby ślub kościelny czy wspomniane NPR), ale to nie może sprawić, że ja w Wigilię do kościoła nie pójdę albo nie będę świętować tego dnia, żeby jemu nie narzucać swojej religii. To jest stawianie sprawy na głowie.


Śr lut 02, 2011 17:03
Zobacz profil
Post 
zaba_szponiasta napisał(a):
W każdym związku są zgrzyty. Bez przesady, nie ma chyba na świecie pary, któraby zawsze w każdej sytuacji żyła ze sobą w pełnej harmonii. Pisałam tylko, że związki Katolików z osobami wyznającymi inną wiarę są możliwe. Zgadzam się z wami, że są trudniejsze niż gdy obie strony mają te same przekonania religijne ale przy odrobinie chęci z obu stron można pokonać problemy, byle pokonywać je WSPÓLNIE :D

Pozdrawiam
Z Bogiem

I uważasz, że objawem takiej WSPÓLNOŚCI jest fakt, że jedna strona zwierza się z kłopotów w swoim związku na forum internetowym, szukając porady wśród anonimowych ludzi? Wybacz. Jakoś mi to nie wygląda...
aquarella napisał(a):

Pragnę tylko zaznaczyć że to jest moja wiara i ona jest słuszna i prawdziwa. Nie zamieżam udawać, że jest inaczej.


I ja pragnę zaznaczyć, że to również moja wiara. ;) Ale staram się mieć szacunek dla ludzi, którzy nie wierzą lub wierzą w co innego i ufność pokładać w Bogu bardziej niż w sobie.

aquarella napisał(a):
Ja dostrzegam jego ustępstwa (chociażby ślub kościelny czy wspomniane NPR), ale to nie może sprawić, że ja w Wigilię do kościoła nie pójdę albo nie będę świętować tego dnia, żeby jemu nie narzucać swojej religii. To jest stawianie sprawy na głowie.

Toteż nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek to tutaj sugerował. Mam wrażenie, że Ty po ośmiu stronach wątku nadal nie rozumiesz o czym Ci niemal wszyscy mówią...


Śr lut 02, 2011 17:11

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Cytuj:
Ustępstwo z jego strony polega na tym, że nie wymaga od Ciebie towarzyszenia mu w domu w wigilijny wieczór zamiast pójścia na Pasterkę. Albo że nie zaprasza w Wigilię kolegów na karty i piwo.


Jeszcze by tego brakowało, żeby mi kazał zostać w domu albo sprofanował ten dzień jakąś popijawą z kolegami!


Może gdyby tak uczynił to byś otrzeźwiała ;)

aquarella napisał(a):
Pragnę tylko zaznaczyć że to jest moja wiara i ona jest słuszna i prawdziwa. Nie zamieżam udawać, że jest inaczej.


Dlaczego więc od ateisty oczekujesz udawania, że jest inaczej, niż jego zdaniem jest słusznie i prawdziwie? Małżeństwo to układ "równy-z-równym", a nie "uczeń-mistrz". Nawet dzieci nie chcą być tak rozstawiane jak pionki przez rodziców, którzy mają patent na słuszność i prawdziwość.


Śr lut 02, 2011 17:42
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):

Cytuj:
Nie rozumiem. Twoja rodzina nie aprobuje nie pójścia na Pasterkę czy tego, że Twój mąż będzie stał jak się modlicie?


Jednego i drugiego. Moja rodzina w ogóle nie aprobuje jego ateizmu, a już to, że on to pokazuje przy takich okazjach uznają za wymierzone w nich (bo w końcu jest u nich w domu i powinien uszanować nasze zwyczaje).
(...)
Cytuj:
Ustępstwo z jego strony polega na tym, że nie wymaga od Ciebie towarzyszenia mu w domu w wigilijny wieczór zamiast pójścia na Pasterkę. Albo że nie zaprasza w Wigilię kolegów na karty i piwo.


Jeszcze by tego brakowało, żeby mi kazał zostać w domu albo sprofanował ten dzień jakąś popijawą z kolegami!

(...)

Cytuj:
Bo dziewczyna nie dostrzega przecież żadnych ustępstw ze strony męża. Dla niej to jest oczywiste, traktuje to jako przyznanie racji jej jedynie słusznym i prawdziwym poglądom.


Pragnę tylko zaznaczyć że to jest moja wiara i ona jest słuszna i prawdziwa. Nie zamieżam udawać, że jest inaczej.
Ja dostrzegam jego ustępstwa (chociażby ślub kościelny czy wspomniane NPR), ale to nie może sprawić, że ja w Wigilię do kościoła nie pójdę albo nie będę świętować tego dnia, żeby jemu nie narzucać swojej religii. To jest stawianie sprawy na głowie.


Aquarella, ty naprawde nie rozumiesz... :sciana:

To teraz inaczej: jezeli twoj maz ma udawac, ze sie modli, bo jest w domu u twoich rodzicow, powinnas oczekiwac, jako wierna i dobra zona, ze twoi rodzice w zadnym wypadku modlic sie nie beda, kiedy beda u was w domu i uszanuja ateizm twojego meza w kazdej formie.
Bedzie tak?

Ty naprawde mylisz wlasna wiare ze zwyczajami religijnymi.
Ty nie masz sie dostosowywac do meza w taki sposob, ze przestajesz sie modlic i chodzic do kosciola, ale masz mu dac po prostu spokoj. No chyba, ze on bedzie chodzil na jakies odczyty ateistyczne, tudziez inne "nie-koscielne" spotkania i ty bedziesz mu zawsze towarzyszyc, bo przeciez wiedzialas, ze wychodzisz za niewierzacego?

Nie ma tak, ze to, co ty sama z wiary rozumiesz jest jedynie sluszne i on ma sie do twojego rozumienia wiary dostosowac. Bo ty nie masz zadnej gwarancji, ze ty slusznie zrozumialas na czym polega chrzescijanstwo ( a ja mam wrazenie, ze raczej nie zrozumialas) i teraz on nie ma wyjscia - musi sie "nawrocic" na twoje tradycje rodzinne. Zeby twoi rodzice byli zadowoleni...

Wyszlas za maz. Twoi rodzice, za przeproszeniem, sa dla ciebie po twoim mezu. Im predzej to zrozumiesz tym lepiej. Jezeli nie chcialas ich opuszczac (nie tylko w sensie fizycznym), to trzeba bylo nie wychodzic za maz. Ale teraz mleko sie wylalo, postawilas na swoim (widze, ze bardzo to lubisz) i masz meza i to przed Bogiem. To go szanuj. A nie urabiaj na wlasna modle, a raczej modle twoich rodzicow. Bo to z mezem masz przezyc 50 lat, a nie z twoimi rodzicami.
I co gorsza - dla ciebie- sama tego chcialas. Dorosnij w koncu! Wszystkiego w zyciu nie mozna miec tak jak ty je zaplanowalas. Moze samej by ci to jeszcze wyszlo. Ale malzenstwo to wspolnota i tu musisz sie tez dostosowac. A jak, to ci juz od 8 stron piszemy. I nikt ci nie pisal: przestan chodzic do kosciola.


Śr lut 02, 2011 17:51

Dołączył(a): N sty 30, 2011 14:38
Posty: 17
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Cytuj:
I uważasz, że objawem takiej WSPÓLNOŚCI jest fakt, że jedna strona zwierza się z kłopotów w swoim związku na forum internetowym, szukając porady wśród anonimowych ludzi? Wybacz. Jakoś mi to nie wygląda...


Nie wiem czy czytałeś cały wątek, ale Aquarella nie miała np. żadnych kursów przedmałżeńskich, gdzie (o ile by się jej poszczęściło i trafiła na dobrego księdza, bo po pierwsze ksiądz też człowiek i swoje własne poglądy czasem przedkłada nad wykładnie Kościoła a po drugie sama przechodziłam taki kurs i wiem jak może on wyglądać) obie strony powinny uzyskać informacje co oznacza małżeństwo sakramentalne zawarte jednostronnie i jakie ewentualne problemy mogą napotkać podczas wspólnego życia oraz powinna być im udzielona pomoc jak mogą sobie z tymi problemami radzić. Poza tym faktycznie mam wrażenie, że na początku dziewczyna chciała się po prostu wyżalić ponieważ zupełnie nie rozumiała w czym problem i uważała, że mąż "stroi fochy". Mam nadzieje, że obecnie trochę się to podejście zmieniło :P

Cytuj:
Zaba, wasze wesele dało się pogodzić. Ale co zrobić np. z takim chrztem. Nie da się ochrzcić dzieci w połowie. No chyba że jedno tak, a drugie nie (ale co, jak będzie trójka? ). Co zrobić z zapisaniem na katechezę? Co zrobić z wychowaniem w wierze - wychowywać tak w połowie? Uczyć 5 przykazań zamiast 10? Czarno to widzę


Ehh... Chyba naprawdę nie rozumiesz o co chodzi... Twój mąż z tego co rozumiem nie robił żadnych problemów z tym, że chcesz wziąć ślub kościelny i to dało radę bez problemu załatwić. No więc ze chrztem dzieci też nie powinien mieć problemu (o ile oczywiście nie będziesz np uważać, że ma przedtem pójść do spowiedzi albo razem z Tobą ślubować, że wyrzeka się szatana i przyjmuje Boga). Co do zapisania na katechezę to również uważam, że wyolbrzymiasz sprawę. Podczas ślubu Twój mąż zobowiązywał się do nie przeszkadzania w katolickim wychowaniu dzieci więc się pytam o co chodzi?? Nawet jeśli nie zapisze na pierwszym spotkaniu (w co szczerze nie wierzę, ale nie znam was więc dopuszczam każdą możliwość) to co się stanie? Sama możesz to zrobić w każdej chwili i tyli. I proszę Cię nie mów, że to wstyd przed innymi, bo tak nie jest. Ja dalej jestem przekonana, że jeżeli ustalicie wcześniej, że dzieci mają być zapisane na katechezę to Twój mąż je tam zapisze- to nie to samo co rozmowa z księdzem sam na sam.

Wracając do mojego poprzedniego przykładu: czego Ty chcesz?- aby WASZE dzieci były wychowane w duchu katolickim, czego chce Twój mąż: abyś nie wymagała od niego aby ON był zmuszony do udawania bycia katolikiem. Jakoś nie widzę trudności aby obie strony dostały czego chcą. Wręcz przeciwnie wasze dzieci od początku będą uczone tolerancji i zrozumienia dla innych.

Cytuj:
Jednego i drugiego. Moja rodzina w ogóle nie aprobuje jego ateizmu, a już to, że on to pokazuje przy takich okazjach uznają za wymierzone w nich (bo w końcu jest u nich w domu i powinien uszanować nasze zwyczaje).


A z kolei Twój mąż czuje, że nie jest akceptowany i niezależnie od tego jakby się starał poza oczywiście "udawaniem katolika" to i tak będzie źle. No więc po co ma się starać? Twoi rodzice również powinni zrozumieć, że z tym mężczyzną zawarłaś SAKRAMENTALNY związek (absolutnie nierozerwalny dla Ciebie) i że stanowisz z nim jedno ciało. Skoro nie akceptują jego jako to nie akceptują i Ciebie. Swoją drogą w jaki sposób przebrnęłaś przez pytanie w protokole: "czy rodzice nie są przeciwni zawarcia tego małżeństwa?", skoro jak rozumiem są przeciwni?

Cytuj:
Ale jeśli z jego decyzji wynika konflikt z moją rodziną? Jeśli z jego decyzji wynikną kłótnie na tle wychowania dzieci?


O nie, nie. To nie z jego decyzji wynika konflikt z Twoją rodziną. Konflikt z Twoją rodziną wynika z tego, że Twoja rodzina nie jest w stanie zaakceptować jego decyzji.

Cytuj:
Pragnę tylko zaznaczyć że to jest moja wiara i ona jest słuszna i prawdziwa. Nie zamieżam udawać, że jest inaczej.
Ja dostrzegam jego ustępstwa (chociażby ślub kościelny czy wspomniane NPR), ale to nie może sprawić, że ja w Wigilię do kościoła nie pójdę albo nie będę świętować tego dnia, żeby jemu nie narzucać swojej religii. To jest stawianie sprawy na głowie.


Ale przecież on Ci nie zakazał pójścia do kościoła na Pasterkę!!!! Cała awantura jest o to, że to on nie poszedł.

Cytuj:
Poza tym jest mi trudno, bo oni mają w wielu sprawach rację i jak zaczynam wyciągać takie argumenty jak wy piszecie, to mnie demaskują, bo wiedzą, że wcale tak nie uważam.


No i tu jest problem- wcale tak nie uważasz. W głębi duszy uważasz, że Twój mąż musi się nawrócić albo przynajmniej udawać, że się nawrócił aby nie robić Ci wstydu. Naprawdę myślałam na początku, że zwyczajnie nie wiedziałaś w co się pakujesz i że chcesz zbudować ze swoim mężem związek oparty na szacunku i miłości. Teraz wydaje mi się, że nie jesteś w stanie zaakceptować tego, że Bóg dał ludziom wolną wolę i skoro on sam szanuje ich decyzje to tym bardziej ludzie powinni je szanować. Wiem, że trudno jest uznać, że rodzice, którzy od zawsze są autorytetami mogą nie do końca mieć racje w danej sprawie ale dorosłość polega również na umiejętności rozmawiania z rodzicami jak z partnerami.

Cytuj:
Pragnę tylko zaznaczyć że to jest moja wiara i ona jest słuszna i prawdziwa.

Wiara katolicka jest słuszna i prawdziwa ale to co prezentujesz (zmuszanie innej osoby do czynności świętokradczej- bo z tego co rozumiem nie wystarczy dla Ciebie i Twoich rodziców aby Twój mąż stał z szacunkiem gdy się modlicie, on powinien zrobić znak krzyża) nie jest częścią wiary katolickiej.

Uwierz mi, że nie piszę tego wszystkiego aby Cie atakować. Staram się ze wszystkich sił aby zrozumieć Twój problem i moje sugestie mają jedynie na celu Tobie pomóc. Jeżeli cokolwiek z tego co napisze nie odnosi się do Twojej sytuacji to wynika to jedynie z tego, że opieram się na tym co piszesz i bardzo przepraszam, jeżeli coś źle rozumiem.

Pozdrawiam serdecznie
Z Bogiem


Śr lut 02, 2011 18:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 07, 2010 13:35
Posty: 128
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Aquarella, trace nadzieje co do Ciebie....
Ty po prostu tesknisz za swoim starym, 'idealnym' zyciem (i wiara nie ma tu nic do rzeczy, jest tylko pretekstem...). smutne to bardzo...
Szkoda tez, ze Twoi 'idealni' i pobozni rodzice nie nauczyli Cie w domu szacunku do innych pogladow (a co dopiero do meza!)
I z tego co widac, stanowia oni klasyczny przyklad tzw. toksycznych rodzicow (przez takie sytuacje naprawde rozpadaja sie malzenstwa). Gdyby Twoi rodzice prawdziwie wierzyli, wiedzieliby, ze dla Ciebie nie ma juz powrotu, ze MUSISZ juz zawsze byc w tym mezczyzna. A zyc, to znaczy rowniez zyc zgodnie i w jednosci. No chyba, ze oni wola dla Ciebie samotnosc przez reszte zycia, lub grzech...

Szkoda, ze nie potrafisz odciac pepowiny i zaczac myslec samodzielnie. tak jak mowi Kamala, musisz dorosnac, bo na razie siedzisz jeszcze jedna noga w swoim starym zyciu
Dla Ciebie nie jest chyba wazne dobro Twojego meza, ale to, ze nie spelnia on Twoich kaprysow. Pozostaje Ci tylko tupnac noga! nie wyglada to na milosc, gdzie jedno za drugie jest gotowe oddac zycie.....

szkoda mi Twojego meza...


Śr lut 02, 2011 18:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35
Posty: 100
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Kamala napisał(a):
To teraz inaczej: jezeli twoj maz ma udawac, ze sie modli, bo jest w domu u twoich rodzicow, powinnas oczekiwac, jako wierna i dobra zona, ze twoi rodzice w zadnym wypadku modlic sie nie beda, kiedy beda u was w domu i uszanuja ateizm twojego meza w kazdej formie.Bedzie tak?


Ale przecież ja też jestem w tym domu, dlaczego mieliby się dostosowywać tylko do ateizmu męża? Poza tym on nikomu nie zabrania się modlić.

Cytuj:
Ty naprawde mylisz wlasna wiare ze zwyczajami religijnymi.


Modlitwa to jest jakiś mój zwyczaj religijny???

Cytuj:
No chyba, ze on bedzie chodzil na jakies odczyty ateistyczne, tudziez inne "nie-koscielne" spotkania i ty bedziesz mu zawsze towarzyszyc, bo przeciez wiedzialas, ze wychodzisz za niewierzacego?


On nie chodzi na żadne odczyty ateistyczne.

Cytuj:
Wyszlas za maz. Twoi rodzice, za przeproszeniem, sa dla ciebie po twoim mezu. Im predzej to zrozumiesz tym lepiej. Jezeli nie chcialas ich opuszczac (nie tylko w sensie fizycznym), to trzeba bylo nie wychodzic za maz.


Wyszłam za mąż, to mam się wyprzeć swojej rodziny? może jeszcze przejść na ateizm, bo mój mąż jest ateistą??

Cytuj:
To go szanuj. A nie urabiaj na wlasna modle, a raczej modle twoich rodzicow. Bo to z mezem masz przezyc 50 lat, a nie z twoimi rodzicami.


Ja go nie urabiam. Po prostu jestem w trudnej sytuacji, bo nie chcę mieć konfliktu ani z rodziną, ani z mężem :(

Cytuj:
Ale malzenstwo to wspolnota i tu musisz sie tez dostosowac.


No to on też jakoś musi, prawda?


Śr lut 02, 2011 18:47
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Kamala napisał(a):
Ale malzenstwo to wspolnota i tu musisz sie tez dostosowac.


No to on też jakoś musi, prawda?

Nieprawda. On już to zrobił. A powtarzają Ci to wierzący ludzie. Naprawdę ręce opadają...

Odpowiedz sobie na jedno, jedyne pytanie: czy Twój mąż w jakikolwiek sposób usiłuje Cię zmienić, przekonać do własnych racji? To odpłać mu po prostu tym samym. Nic więcej.


Śr lut 02, 2011 18:53
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 25  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL