Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz maja 16, 2024 8:12



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25  Następna strona
 Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25
Posty: 581
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Może oni boją się o mnie, że mnie człowiek niemający Boga w sercu skrzywdzi. Ja mocno ufam, że tak nie będzie, ale poza swoją ufnością nie mam żadnego argumentu! Bo oni mi zawsze odpowiedzą, że jakby był taki dobry jaki jest i PONAD TO jeszcze wierzył, to by było idealnie. A tak to nigdy nie wiadomo, co z tego może wyniknąć. No ja nic na to nie umiem odpowiedzieć.


Tak, Aquarello, nigdy nie wiadomo, co z tego może wyniknąć. Identycznie jak wtedy, kiedy ktoś wierzy w Boga. Ilu jest takich, co to "modli się pod figurą, a diabła ma za skórą"? Ja znam mnóstwo. I nie mówię, że wierzący byłby zły, tylko że praktycznie to nie ma żadnego znaczenia. Miłość jest zawsze ryzykiem.
A co do reszty tego, co piszesz, to chyba nieźle, co? Wszystko na dobrej drodze :) Gratulacje, bardzo się cieszę.

SweetChild, rodzice mają prawo do nieakceptowania zięcia, ale nie mają prawa wtrącania się w małżeństwo córki i okazywania zięciowi swojego braku akceptacji, bo wtedy dokładają małżeństwu trosk, których ono z samej natury ma niemało, burzą jedność małżeństwa, utrudniają córce wypełnianie przysięgi małżeńskiej. Myślę, że mają prawo do tego, aby córka i zięć znali ich poglądy na zasadnicze kwestie, ale zupełnie wystarczy, jeśli RAZ je poznają i nie będą im przypominane przy każdej możliwej okazji, w celu wkładania kija w mrowisko.


Cz maja 05, 2011 15:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 05, 2011 16:40
Posty: 1
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Cytuj:
SweetChild napisał(a):
aquarella napisał(a):
Tylko widzą tą jego niewiarę jako taką wielką wadę, poza którą nie mogą przejść do porządku dziennego.


I moim zdaniem mają do tego prawo. Nie można wymagać od człowieka, aby zaakceptował coś, co uważa za fundamentalnie złe. Ja np. też nie potrafiłbym zaakceptować zięcia bandyty czy złodzieja, nawet jeśli poza tym byłby dobrym człowiekiem.

Wydaje mi sie, ze istnieje fundamentalna roznica miedzy ateizmem a byciem bandyta, czy rasista.
Wedle mojej wiedzy ateista moze czynic zlo (jak kazdy inny czlowiek), natomiast czynienie/gloszenie zla nie jest warunkiem bycia ateista.
Zlodziej natomiast musi czynic zlo (bo jego "fach" jest zly).
Powiedzenie "bog nie istnieje" moze byc sprzeczne z czyims swiatopogladem, urazac uczucia etc. ale nie jest tozsame z "zabijaj katolikow" czy "czyn krzywde blizniemu".

Cytuj:
Nie porównuję ateizmu do bandytyzmu, jednak rozumiem ludzi, dla których wiara jest sprawą o fundamentalnym znaczeniu.

Oczywiscie. Sa tez ludzie dla ktorych niewiara lub wiara inna niz rzymsko-katolicka jest sprawa o fundamentalnym znaczeniu.
Czy z tego powodu ateista czy muzulmanin ma prawo krzywdzic katolikow?

Cytuj:
Dlaczego nie mają mieć prawa do własnych poglądów i wyrażania własnego zdania? Ateiści, którzy często szczycą się brakiem udawania wiary, jednocześnie oczekują udawania akceptacji dla swojej niewiary przez wierzących. Czy to nie podwójne standardy?

Jaki ma zwiazek brak udawania wiary z akceptacja?
Nie oczekuje, ze bedziesz jako katolik udawal akceptacje. Oczekuje, ze bedziesz akceptowal fakt, ze ktos ma inne poglady.

Ja np. akceptuje, ze jestes katolikiem, bo masz prawo do wyboru wyznawanej religii lub jej braku. Nie biegam za Toba i nie mowie "boga nie ma" "marnujesz sobie zycie" "czytaj Dawkinsa".

Nie wrzeszczalam i nie wrzeszcze na rodzine, ze zachowuja sie jak debile chodzac do kosciola, bo uwazam, ze maja prawo do poslugi religijnej, ktora im jest potrzebna do szczescia.
Oczekuje tylko tego, ze rodzina nie bedzie wrzeszczec ze mam do owego kosciola z nimi isc.

Uwazam, ze kolega ktory biega i nawraca wszystkich na ateizm zachowuje sie niestosownie, tak samo jak nawiedzeni ewangelizatorzy wszystkich wyznan.

Postawy rodzicow Aquarelli nie rozumiem, tak samo jak nie rozumiem, dlaczego mialabym ulec zadaniom mojej rodziny, ktora chce bym wziela katolicki slub, bedac ateistka.

Uwazam, ze wiara i religia dla wielu osob znacza bardzo duzo i moze to z mojej strony pycha, ale mysle ze przyjmujac sakramenty czy udajac, ze sie modle, robie sobie cyrk z czyjejs wiary.

"Kan. 1368 - Kto stwierdzając lub przyrzekając coś wobec władzy kościelnej dopuszcza się krzywoprzysięstwa, powinien być ukarany sprawiedliwą karą"
I ogolniej: http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/prawo/k6c2t1.html

Jesli wypadnie mi byc w kosciele z okazji czyjegos obrzedu przejscia, staram sie siedziec z tylu, ubieram sie przyzwoicie i nie gadam przez telefon. Nie zamierzam jednakowoz padac na kolana i intonowac naboznych piesni.


Cz maja 05, 2011 17:29
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Shigella napisał(a):
Jaki ma zwiazek brak udawania wiary z akceptacja?
Nie oczekuje, ze bedziesz jako katolik udawal akceptacje. Oczekuje, ze bedziesz akceptowal fakt, ze ktos ma inne poglady.


Na tym poziomie ogólności wszyscy są zgodni. Diabeł tkwi w szczegółach :twisted:


Cz maja 05, 2011 20:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 05, 2011 21:32
Posty: 1
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Nigdy nie wierzyłem w boga i nie mam zamiaru wierzyć, to że jestem ochrzczony świadczy tylko o tym że nie miałem wtedy prawa wyboru. Ale to co czytam w tym wątku każe mi was bić za te brednie, paniusia która chyba z nudów chce nawracać swojego męża i jakiś typ mówiący każdemu że ateizm jest zły !

Wszyscy ateiści są źli i trafią do piekła ! W takim razie wszyscy idziemy do piekła, skoro ludzie wyznają różnych bogów i różne bóstwa, to chyba przy "prawicy boga wszechmogącego" nie zasiądą.

Mam dość wierzących narzucających innym swoją wiarę, to nie średniowiecze, wyprawy krzyżowe się skończyły i heretyzm nie jest karany, tak też dajcie innym żyć tak jak chcą.


Cz maja 05, 2011 21:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 1:29
Posty: 1
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
"paniusia" - czyli aquarella została tak niestety wychowana i nie jest winna całości zaistniałej sytuacji. Z tego co czytam, to nie jest wojującą fanatyczną chrześcijanką, ale zagubioną kochającą żoną.

Moim skromnym zdaniem autorka wątku powinna dać do zrozumienia (czynem - zdecydowaną obroną przed swoimi rodzicami i mową - długa spokojna rozmowa z mężem w sprzyjającej atmosferze), że popiera swojego męża i jest gotowa na pewne ustępstwa oraz to, że rozumiesz swoje błędy (spowodowane działaniami rodziców).
Osobiście nie miałbym problemu ze zrozumieniem tak jasno postawionej sytuacji i nie widzę powodów dla których mąż miałby się odgrywać na Tobie (co najwyżej będzie się odgrywał na teściach, ale to jest częściowo usprawiedliwione).

ateistaijuz napisał(a):
Mam dość wierzących narzucających innym swoją wiarę, to nie średniowiecze, wyprawy krzyżowe się skończyły i heretyzm nie jest karany, tak też dajcie innym żyć tak jak chcą.

Jako agnostyk znam wiele wierzących osób (w tym duchownych) które to rozumieją, niestety postawę opisaną przez Ciebie mają najczęściej osoby nie zastanawiające się nad sensem swojej wiary tylko klepiące co niedzielę nic nieznaczące dla nich formułki.

Przy okazji skieruję informację do moderatorów: wątek ten trafił na polski serwis typu: social bookmarking, można się więc spodziewać napływu nowych użytkowników (i niestety też trollów nie mających nic sensownego do powiedzenia).


Pt maja 06, 2011 1:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02
Posty: 267
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
SweetChild, przypuszczam, że tutaj chodzi o to, aby nie dopuścić do sytuacji 'dasz komuś palec, a weźmie całą rękę'. Jeżeli są naciski i w pewnym momencie nie stawisz oporu, to cię zjedzą :)


Pt maja 06, 2011 9:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 04, 2011 1:33
Posty: 2
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Aquarelo, wydaje mi się, że sytuacja idzie ku dobremu, prawda? Małymi krokami wypracowujecie kompromisy. Obraz wisi, razem spędzacie czas, tak jak powiedziałaś-zwyczajne życie mieszanego małżeństwa. I dobrze. Tym się właśnie zajmijcie-budowaniem trwałego i szczęśliwego związku.
A, i jeszcze dwie sprawy odnośnie twoich rodziców: NIE MA IDEALNYCH ludzie. Nie ma. Skoro tylko wiary katolickiej brakuje twojemu mężowi do bycia ideałem, to jesteś szczęściarą.
I, po drugie: przekreślając człowieka, mącąc w waszym małżeństwie popełniają grzech pychy. Nie oni powinni decydować, kto jest dobrym czlowiekiem, a kto trochę gorszym. To chyba lezy w innych rękach, prawda?


Pt maja 06, 2011 11:33
Zobacz profil

Dołączył(a): So maja 07, 2011 10:47
Posty: 2
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
@aquarella Nie chcę tutaj opowiadać się po żadnej ze stron w wojnie wierzących z ateistami ale chciałbym zadać Ci pytanie - czy myślisz o uczuciach i potrzebach swojego męża?
Jeżeli w jego rodzinie od zawsze nie przestrzegano postu to dlaczego tego nie uszanujesz i nie przestaniesz mówić mu co ma robić? Jeżeli nie jest osobą wierzącą to dlaczego w życzenia które mu składasz wplatasz swoją wiarę? Czy te życzenia są dla Ciebie czy dla niego? Moim zdaniem zachowujesz się egoistycznie. Z tego co słyszałem to małżeństwa osób wierzących z ateistami są jak najbardziej możliwe. Warunki są dwa:

1 Żadna ze stron nie może być fanatykiem
2 Trzeba szanować swojego partnera/partnerkę.

Jeżeli nie chce obchodzić jakiegoś święta to jego prawo. Niech żyje tak jak chce. Jeżeli nie potrafisz tego zaakceptować to znak że nie możecie być razem. Sama zdecyduj. Najgorsze co możesz zrobić to zmuszać męża by podzielał twoje zdanie.

P. S. Oczywiście nie mówię tutaj że nie możesz próbować rozmawiać z mężem na takie tematy i przekonywać go do swoich racji ale ja robiłbym to w sposób najłagodniejszy z możliwych. Można np. przypadkiem posunąć mężowi swoje lektury, filmy itp. Jednak w kwestiach religijnych dyskusja nie może zamienić się w kłótnie. Podkreślam jeszcze raz - przede wszystkim szacunek. Czasem trzeba zaakceptować to że ktoś ma inne zdanie, zwłaszcza gdy to osoba którą kochamy.


N maja 08, 2011 19:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25
Posty: 581
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
komarrek napisał(a):
@aquarella Nie chcę tutaj opowiadać się po żadnej ze stron w wojnie wierzących z ateistami ale chciałbym zadać Ci pytanie - czy myślisz o uczuciach i potrzebach swojego męża?
Jeżeli w jego rodzinie od zawsze nie przestrzegano postu to dlaczego tego nie uszanujesz i nie przestaniesz mówić mu co ma robić? Jeżeli nie jest osobą wierzącą to dlaczego w życzenia które mu składasz wplatasz swoją wiarę? Czy te życzenia są dla Ciebie czy dla niego? Moim zdaniem zachowujesz się egoistycznie.


Komarku, widać, że nie zadałeś sobie trudu, aby przeczytać cały wątek. Otóż Aquarella uszanowała i przestała.


N maja 08, 2011 20:21
Zobacz profil

Dołączył(a): So maja 07, 2011 10:47
Posty: 2
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Rzeczywiście, nie zauważyłem że ten wątek jest taki długi. Moja wina i tak dalej. Co nie zmienia faktu że chciałem wtrącić swoje trzy grosze. Może kiedyś komuś przydadzą się do czegoś albo i nie.


Pn maja 09, 2011 14:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35
Posty: 100
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
No i było za długo spokojnie...

Zadzwonił dzisiaj mój tata i powiedział że w związku ze zbliżającą się rocznicą naszego ślubu chcą dać na mszę w intencji naszego małżeństwa. Mama chce z tej okazji wyprawić też wystawny obiad, na który jesteśmy zaproszeni nie tylko my ale jeszcze rodzice mojego męża i jego brat. No i on dzwoni, żeby zapytać co my na to i czy mogłabym zaprosić moich teściów w imieniu moich rodziców.
Przyznam że trochę mnie to zaskoczyło, żeby nie powiedzieć zmieszało... powiedziałam tacie że muszę porozmawiać z mężem, bo nie wiem czy on nie planuje jakiejś niespodzianki, wyjścia do kina czy coś takiego. Tata powiedział że, nawet jeśli tak, to przecież nie w niedzielę (rocznica jest w poniedziałek), a poza tym możemy świętować w poniedziałek albo w sobotę, a w niedzielę przyjść do nich tak czy owak.
Powiedziałam że jeszcze do niego oddzwonię. Trochę mi było głupio mówić że nie wiem, jak mój K. na to zareaguje, a już tym bardziej jego rodzina. Jak mam im powiedzieć, że są zaproszeni na mszę w intencji? Co oni na tej mszy będą robić? Boję się że i tak odmówią. I boję się że mąż znowu poczuje się zmuszany do jakiś praktyk religijnych (no bo co ma zrobić, jak pójdzie do kościoła to będzie musiał się modlić nie?).
Z drugiej strony to bardzo miły gest i nie chcę rodzicom sprawiać przykrości. No i treż mogli jednak ze mną ten pomysł przedyskutować a tak to tak zabrzmiało, jakby już wszystko było ustalone.
Nie wiem dzwonić do mamy, że jak już chce dać mszę w intencji, to chociaż niech ne robi tego obiadu? Ewentualnie ja mogę przyjechać na tę mszę a mąż zostanie w domu? No ale wtedy mojej rodzinie będzie przykro?
Echhhh cienżkie jest życie z ateistą i jego rodziną :(


So maja 14, 2011 16:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 06, 2010 16:30
Posty: 418
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Mmmm, to ja akurat nie rozumiem problemu. Przekazac info mężowi i zapytac co on na to - oczywiście należy (bo istotnie może coś planuje innego). Ale przecież "Msza w intencji" zupełnie nie implikuje obowiązku pójścia na nią (nie jest tu zły przykład Mszy św. w intencji poszczególnych księży - oni zazwyczaj na nich nie bywają ;-), a już zwłaszcza niewierzących.
Na wystawne obiady zaś zaprasza gospodarz, a nie osoby z nim spokrewnione, więc... skoro Twoi rodzice chcą gościc Twoich teściów, to niechże ich zaproszą, bezpośrednio, a nie przez ambasadorkę...


So maja 14, 2011 17:00
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46
Posty: 2030
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Zaraz zaraz... czy rocznicy ślubu nie powinni zaplanować mąż i zona w sposób DLA NICH miły i przyjemny?

_________________
Jestem panteistką.
"Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."
(Carl Sagan)


So maja 14, 2011 18:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 05, 2011 19:28
Posty: 12
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Może wierzy w waszą miłość?
Myślę, że nie może ustąpić z tego samego powodu, dla którego Ty nie możesz - ustępując Tobie, postąpiłby by wbrew sobie, swojemu sumieniu, choć nieprawidłowo ukształtowanemu, ale jednak sumieniu.
Chyba jednak dla niego jego niewiara jest w pewnym sensie "religią", a przynajmniej sferą tak ważną, jak dla Ciebie wiara. Naprawdę, niedobrze, że przed ślubem nie rozmawialiście dokładnie o sprawie praktyk religijnych itd., bo ROZMOWA jest podstawą do zaistnienia jakichkolwiek trwalszych relacji. Myślę, że Twój mąż nie spodziewał się jednego - że to nie jego kochasz najbardziej na świecie! Może jest zazdrosny o Boga, który - jak dobrze widzi - jest dla Ciebie ważniejszy? Zrozum - skoro Twój mąż jest niewierzący, potraktuje Boga jako konkurenta w walce o Toją miłość, w walce, którą już teraz widzi, że przegra! Będąc katoliczką, mówię z pełnym przekonaniem: nie zmuszaj go do praktyk religijnych na siłę! Z tego bowiem, co piszesz, wyraźnie widać, że to go jeszcze bardziej odpycha od wiary, Boga i wreszcie - od Ciebie! Walcz o waszą miłość inaczej - modlitwą przede wszystkim.


So maja 14, 2011 18:22
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Cytuj:
Jak mam im powiedzieć, że są zaproszeni na mszę w intencji? Co oni na tej mszy będą robić? Boję się że i tak odmówią. I boję się że mąż znowu poczuje się zmuszany do jakiś praktyk religijnych (no bo co ma zrobić, jak pójdzie do kościoła to będzie musiał się modlić nie?).

Wydaje mi się, że Twoi rodzice jeszcze nie zrezygnowali z "nawracania" Twojego męża. Powiedz im po prostu, że Twój mąż nie będzie brał udziału w żadnych praktykach religijnych, bo jest ateistą i nie ma ochoty.

Cytuj:
Z drugiej strony to bardzo miły gest i nie chcę rodzicom sprawiać przykrości.

Podziękuj im szczerze za to, że zamówili mszę w Waszej intencji i powiedz, że Pan Bóg wysłucha próśb przedstawianych na mszy, nawet jak sami zainteresowani nie będą obecni.

Cytuj:
Nie wiem dzwonić do mamy, że jak już chce dać mszę w intencji, to chociaż niech ne robi tego obiadu? Ewentualnie ja mogę przyjechać na tę mszę a mąż zostanie w domu? No ale wtedy mojej rodzinie będzie przykro?

Pogadaj z mężem czy chce iść na obiad do Twoich rodziców i zapytaj się go, czy jego rodzina też zechce wpaść. Jeśli rodzina Twojego męża nie zechce, to nie ma czym się martwić. Jak mąż nie zechce, to też nie ma czym się martwić ;) . Nie wiem jaki masz kontakt z Twoimi rodzicami, ale ja bym po prostu powiedział, że Twój mąż został wymęczony przez Twoich rodziców i chce trochę odpocząć.
Ewentualnie możesz sama pojechać na obiad. Chyba, że wiesz, że rodzice będą dawać wykład o niebezpiecznym mężu ateiście, a to jak rozumiem, nie za dobrze na Ciebie wpływa. Wtedy odpuściłbym sobie też samotny wypad do rodziców.
Ale to ja bym tak postąpił. Ty masz lepsze rozeznanie, bo w końcu jesteś w samym centrum wydarzeń.


So maja 14, 2011 19:47
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL