Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn kwi 29, 2024 18:08



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 21, 22, 23, 24, 25
 Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy? 
Autor Wiadomość
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
..tak, to są poważne i trudne sprawy.
życia może nie starczyć aby te problemy rozwikłać.

koniec końców, każdy powinien postępować z własnym sumieniem...
jedyne co mnie martwi, to podejrzenie, ze w przypadku ateistów chodzi tu o sprzeciw,
bycie w opozycji dla samego bycia w opozycji, a nie o jakąś wewnętrzną prawdę.

wierze, ze człowiek jest powołany ze swej natury do komunii z Bogiem, swoim stwórca.
tak bardzo w to wierze, ze ateizm wydaje mi się jedynie dziecinnym buntem,
który pociąga za sobą tak wiele trudności dla wszystkich.


Pn lip 02, 2012 10:25

Dołączył(a): Pn lip 02, 2012 10:44
Posty: 1
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Temat stary, ale jak widać - nadal cieszy i śmieszy.
Facet musiał bardzo kochać albo być strasznie zdesperowanym.
Zmuszanie do mszy. LOL.
Powiem szczerze - kopnąłbym w dupsko zanim byś zdążyła brudy rodzinne wyciągać na forum. I tyle byłoby z "małżeństwa".
Decydowałaś się na związek z ateistą, a nie innym katolikiem.
W razie prośby o przyjęcie księdza potraktowałbym to jako żart - ze śmiechem. Nie jesteś chyba bowiem poważna sądząc, że ateista będzie swój czas marnować na coś w co nie wieży, a zazwyczaj nawet uważa za szkodliwe. To samo z postem. Post został wymyślony z przyczyn czysto praktycznych i w dzisiejszych czasach nie ma racji bytu. Teraz nie panuje już moda (ba nawet dla większości ludzi brakuje takich możliwości finansowych) by każdego dnia się obżerać.
Pamiętam związek z jedną wegetarianką. Rzekomo nie przeszkadzało Jej jedzenie przeze mnie mięsa, ale... słuchanie o umęczonych zwierzaczkach i trucie dupska o jedzenie kurczaka w ∆ej obecności szybko zniechęciło mnie do wspólnego układania sobie życia.

Miałaś dobre założenia - ateizm w niczym nie przeszkadza, ale gorzej z dalszą realizacją. Musisz wbić sobie do głowy, iż nieistnienie boga jest dla nas truizmem. Z posty (diety) mogę korzystać wtedy kiedy mam ochotę lub wymagają tego względy zdrowotne, a nie czyjaś (nie moja) wiara. I przede wszystkim w związkach mieszanych dzieci powinny mieć wolny wybór co do wiary.
Musisz też zrozumieć, że dla nas piwo w ręku i dobry film to głębsze przeżycie duchowe niż jakaś tam pasterka czy śpiewanie naiwnych pioseneczek religijnych. Przez przeżycie duchowe mamy na myśli czas relaksu, wyciszenia.


Pn lip 02, 2012 11:00
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
ale arogancja kamilus...

widać, ze chyba nie jesteś w żadnym normalnym związku, a jak będziesz miał takie podejście do swoich partnerek, jak tu proponujesz, to raczej zostaniesz sam w życiu.

związek dwojga ludzi to nie jest łaska ze strony jednej z osób.
każda z osób wnosi coś do związku, coś czego ta druga strona potrzebuje.
to, ze świadomie wyszło się za ateistę nie musi od razu oznaczać, ze ten ateista może sobie robić co mu się żywnie podoba. obje strony muszą sobie trochę ustępować, a przynajmniej zachowywać się z kultura i dyplomatycznie...a jak są tylko "kąty proste" to taka historia szybko się kończy.


Pn lip 02, 2012 14:52

Dołączył(a): N lip 01, 2012 19:22
Posty: 3
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
mkb napisał(a):
ale arogancja kamilus...
obje strony muszą sobie trochę ustępować, a przynajmniej zachowywać się z kultura i dyplomatycznie...


fajnie fajnie, ale co jest dyplomatycznego w tym ze żona oczekuje ze mąż ateista bedzie chodził na pasterke, modlił sie przy jej dewotycznych rodzicach na pokaz i słuchał historyjek o bogu ( jakimkolwiek). Przecież on ma to głęboko bo uważa że jej bóg to bujda.


Pn lip 02, 2012 21:56
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
ok ok. ale on tez czegoś od niej chce, czegoś oczekuje
..bo każdy czegoś chce od swojego współmałżonka.

poza tym ten cały ateista tez miał gały, które widziały co brały.

tak wiec dochodzi się do tego, ze to co połączyło te dwa ekstremalne przypadki to była raczej miłość,
bo na pewno nie wspólnota zapatrywań na życie.
(pomijam różne niechciane związki, wymuszone)

właśnie ta miłość stoi ponad podziałami, to jest ta wartość, o która ta czy inna tego typu para powinna walczyć.
może jakieś kompromisy przez jakiś czas, potem coś innego? próby zrozumienia siebie nawzajem...
nie ma co udawać, ze to będzie łatwe.
ale stawianie sprawy w ten sposób, ze niech "spada" ze swoimi praktykami i swoja rodzina,
to już prosta droga do rozwodu, co mądre tez nie jest.


Wt lip 03, 2012 1:42

Dołączył(a): N lip 01, 2012 19:22
Posty: 3
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
mkb napisał(a):


[b]poza tym ten cały ateista tez miał gały, które widziały co brały.




Z tego co pisała autorka nie wynikało żeby to on miał jakieś problemy z nią, tylko na odwrót.


Wt lip 03, 2012 14:00
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
ha ha ha


Wt lip 03, 2012 14:04

Dołączył(a): Śr lip 04, 2012 11:05
Posty: 1
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
A wystarczyło porozmawiać. Ja jestem agnostykiem, Żona wraz ze swoją rodziną bardzo wierzący. Jeszcze nigdy nie było z niczym problemów, jesteśmy małżeństwem od 5 lat. Nigdy mnie nie zmuszała do chodzenia do kościoła, sam z nią chodzę często, bo wiem, że to lubi. Szczególnie jeżeli chodzi o święta katolickie. Posty czasami zachowuję, czasami nie. Nie robi mi za to wyrzutów, bo to nie tyle dziecinne, co idiotyczne wręcz. Święta są super. Życzenie normalne. Ty, aqurello, jesteś zaborczą egoistką, a Twój mąż, no cóż, mógłby czasem okazać odrobinę dobrej woli, a nie strzelać głupie fochy. Księdza po kolędzie przyjmowałem dwa razy sam, a co? Ksiądz to jakiś kosmita? Nie dogadam się z nim? Kolejny, nowo poznany człowiek. Porozmawiać zawsze można. A jeżeli jeszcze przy okazji poświęci dom, z czego moja Żona będzie zadowolona? Pikuś.

Wygląda na to, że po prostu u Was w małżeństwie trafił swój na swego. Stoicie na swoich stanowiskach i żadne nie jest w stanie ustąpić o krok. Związek to częste chodzenie na kompromisy. I jeżeli tego nie zaakceptujesz, to Wasze małżeństwo może się szybciej skończyć niż myślisz (przypominam, że on uznaje rozwód za coś normalnego i oczywistego). Jak Ty zrezygnujesz ze swoich inkwizytorskich zapędów, to i on pewnie pójdzie na jakąś ugodę.


Śr lip 04, 2012 11:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06
Posty: 87
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Ale to jest tylko konsekwencja twojego wyboru ateisty za męża według mnie dla katolika w ogóle powinny być zakazane ( w prawie kościelnym ) małżeństwa tzw mieszane. Przypominam że w Nowym Testamencie jest takie zdanie „Nie zaprzęgajcie się w jedno jarzmo z niewierzącymi”
(2 Kor. 6,14). związek z niewierzącym jest jawnie niezgodny z wolą bożą ,przeczy temu czemu ma być małzeństwo chrześcijańskie według zamysłu bożego


Pt wrz 05, 2014 9:56
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 21, 22, 23, 24, 25

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL