Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn kwi 29, 2024 18:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 25  Następna strona
 Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Cytuj:
Rodzice tolerowali to, że (...) umawia się z dziewczynami


Oh nie, to straszne, jak oni mogli?

==''

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Cz sty 20, 2011 10:03
Zobacz profil

Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42
Posty: 695
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
powiedz co Ci do da, ze wbrew sobie pojdzie z Toba do kościoła? podejrzewam, ze gdyby mąż wymagał, namawiał Cie, żebyś robila cos wbrew sobie, zupelnie nie zgodnego z Twoim przekonaniem, pewnie bys podniosła raban i była niezadowolona, więc dlaczego chcesz w ten sposob traktować męża. ja rozumiem i Ciebie i jego, po w obu sytuacjach potrafie sie postawic, a Ty stawiasz sie tylko w swojej sytuacji, a nie jego.zreszta przed slubem wiedzialas za kogo za maz wychodzisz, juz nei mowiac o tym, ze gdybyscie razem mieszkali przed slubem, to bys wczesniej juz miala zarys tego jak bedie wygladalo Twoje zycie z przyszlym mezem, a tak teraz masz sytuacje taka a nie inna.
meny ma zupełną rację!

poza tym, co cie obchodzi zycie innych, przytaczasz przyklady kogoś z jego rodziny, po co? za nich żyć nie będziesz i umierać za nich tez nie, wiec po co sie wtrącasz i osądy wydajesz?więc po co?zeby pokazać jaką dobrą katoliczką jesteś?

mąż z tego co piszesz jest wobec Ciebie szczery, poza tym ze w wigilie zachował się dość nie kulturalnie;/ ale tak w zyciu bywa, ze nie zawsze jest tak jak dana strona chce.

_________________
Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie...


Cz sty 20, 2011 11:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Z jednej strony macie rację, a z drugiej??? Jedno z rodziców mówi, że Bóg jest, a drugie, że Boga nie ma? Czyli mój mąż musiałby albo kłamać (Bóg jest) albo tak naprawdę przeciwstawiać się wychowaniu w katolickości mówiąc, że Boga nie ma? Przecież to jest problem nie do rozwiązania! :( Tak czy owak robi źle!


A wcześniej tego nie dostrzegałaś? Czy dostrzegałaś, ale myślałaś, że jakoś to będzie? W jednym i drugim przypadku było to naiwne. Zresztą nie tylko z Twojej strony, Twojego męża też.


Cz sty 20, 2011 11:38
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella, nie masz wyjscia: to, czego nie ustaliliscie przed slubem, musisz obgadac teraz.
I niestety, trzeba bylo nie "myslec", przed slubem, ale rozmawiac. nie tylko w kwestiach religijnych, ale np spedzania wolnego czasu itp. To musi kazde malzenstwo. Im wczesniej sie tego nauczy, tym lepiej.

Dla mnie jasne jest, ze nie mozesz oczekiwac od meza:
- chodzenia do kosciola "bo co dzieci pomysla?"
- chodzenia na Pasterke, badz Rezurekcje. To nie sa nawet dla ciebie Msze sw obowiazkowe i twoja obecnosc na nich wynika z takiej tradycji w twojej rodzinie. Wy jestescie nowa, inna rodzina i musicie ustalic wlasne tradycje. A nie bezmyslnie i bezdyskusyjnie powielac tradycje jednej strony "bo sa lepsze". Dla ciebie moze, dla niego - niekoniecznie.
- zachowywania postow (w Wigilie faktycznie juz nie obowiazuje, ale np w piatki tak - ale to twoj post, nie jego)
- mowienia dzieciom o Bogu, odmawiania z nimi pacierza
- przyjmowania samemu ksiedza po koledzie.
- wspolnej modlitwy
- dostosowywania sie do kazdego zwyczaju twojej rodziny (ty sie do zwyczajow jego rodziny tez przeciez ni edostosowujesz?)

Moze dojdziecie do porozumienia w kwestiach:
- on sie w wychowanie religijne po prostu nie miesza. Na pytania dzieci odsyla je do ciebie
- dopoki dzieci sa male nie masz problemu z tlumaczeniem: dlaczego tatus to, albo owo. Kiedy dzieci sa starsze, albo pytaja a ty masz krotka odpowiedz: bo tak, albo sa przyzwyczajone ze tatus do kosciola nie chodzi wcale i je wszystko (np musi tak jesc)i tez nie pytaja. Dzieci jeszcze starsze, szczegolnie jezeli spotkaly sie w szkole np z innym przekonaniami, kulturami itp, przyjmuja roznice jako sprawy normalne i rzadko robia z tego problem. Dzieci dorastajace i tak wszystko krytykuja wiec tu juz dyskusji swiatopogladowych nie unikniesz i maz o innych przekonaniach tez bedzie je musial bronic przed dziecmi. Moze wyjsc nawet na dobre. W zaleznosci od tego, jak ty bedziesz swiadoma swojej wiary. Przekonanie, ze trzymanie sie religijnych tradycji "zalatwia" dobra rodzine, nie wystarczy.
- maz szanuje twoje tradycje, przekonania, twoja rodzine i nie krytykuje ich przed dziecmi. A najlepiej wcale. I vice versa

Na pewno nie wolno ci podwazac autorytetu ojca, "grzesznik" itp. To nie ty decydujesz o jego zbawieniu, ale ty decydujesz o twojej rodzinie. Kiedy ojciec nie jest powazany przez dzieci, "dobra rodzine" mozesz zapomniec.


Cz sty 20, 2011 12:09

Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35
Posty: 100
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Piszecie, że nie mam prawa osądzać jego rodziny i że wiedziałam, w co idę. Tak, być morze tak. Ale z drugiej strony, on też wiedział, z jaką kobietą się żeni i że ja nie będę chciała powielać wzorców z jego domu?
Przemyślałam wszystko, co napisaliście i w wielu punktach macie rację. To rzeczyuwiście moja wina, że dom jest niepoświęcony. Z drugiej strony, mogę się umówić z księdzem, ale co wtedy z mężem? Mam wybrać termin, kiedy go nie ma w domu albo zamknąć w łazience? Chciałabym uniknąć tłumaczenia się za niego. Może to okropnie zabrzmi, ale jak jesteśmy sami, to mi jego ateizm nie przeszkadza, niech sobie nawet je tą szynkę i gada co chce, ale jak jest ktoś obcy, to mi wstyd za niego. Chyba tak samo czułam się w tą Wigilię, czułam wstyd przed moją rodziną, że mam takiego męża, co pacierza nie odmówi i oleje Pasterkę. moi rodzice mi nic nie powiedzieli, ale czułam ich spojrzenia. I chyba to mnie rozzłościło...
Nie piszcie, że powinniśmy zamieszkać przed ślubem razem, bo wtedy na pewno byśmy zgrzeszyli, a bardzo mi zależało, żeby dotrwać w czystości. Tak więc ta decyzja była lepsza.

Cytuj:
Przekonanie, ze trzymanie sie religijnych tradycji "zalatwia" dobra rodzine, nie wystarczy.


Być może, ale bez trzymania się wiary w ogóle nie ma mowy o prawdziwej rodzinie, przykład rodziny mojego męża jest dla mnie ewidętny :( To chyba normalne, że nie chcę go powielać, skoro taki model mi się nie podoba?

Cytuj:
(ty sie do zwyczajow jego rodziny tez przeciez ni edostosowujesz?


To chyba oczywiste? Zwyczaje jego rodziny są sprzeczne z moimi przekonaniami.

Cytuj:
A wcześniej tego nie dostrzegałaś? Czy dostrzegałaś, ale myślałaś, że jakoś to będzie?


Napisałam już, myślałam, że skoro jemu nie przeszkadza jak twierdzi, to znaczy, że wyraża zgodę na katolicki model rodziny. Przecież wziął ze mną ślub kościelny. Gdyby od początku stanął okoniem, pewnie bym się dwadzieścia razy zastanowiła. Ale on obiecywał, że nie będzie przeszkadzał itd. Dla mnie do tej pory było to jednoznaczne.

Cytuj:
nie, małzonek ma NIE PRZESZKADZAĆ. to znaczy nie ma zabraniać modliwy, chodzenia do kościoła, nie ma szeptać do uszka że Boga nie ma itd.


Już zgłupiałam, To ma nie mówić czy mówić o swoim ateizmie. Przed chwilą wszyscy mnie zjechali, że jestem hipokrytką, bo wymagam od niego udawania kogoś, kim nie jest. Może postawmy inaczej pytanie:

co to w praktyce znaczy nie przeszkadzanie w wierze, w katolickim wychowaniu dzieci?


Cz sty 20, 2011 19:15
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella, przeczytaj co sama piszesz: wstydzisz sie za meza przed ludzmi, bo nie zachowuje pozorow! To twoj problem. Naprawde.
Co ciebie obchodzi tak naprawde, co ludzie pomysla? Wazne powinno byc, co Pan Bog mysli, a On widzi was takze, kiedy jestescie sami.

Wiara to sprawa danej osoby. Mozesz (wspol)tworzyc rodzine na bazie twojej wiary, ale bez narzucania twoich zwyczajow mezowi. Czyli to ty poscisz, ty idziesz do kosciola, ty sie modlisz. A maz np sie wysypia w tym czasie.
Chyba twoi rodzice tez wiedzieli, ze twoj maz jest niewierzacy?
Masz problem, co zrobic z mezem, kiedy ksiadz przyjdzie :o ? A nie mialas problemow ze slubem z mezem w obecnosci ksiedza? Przeciez wasz ksiadz powinien wiedziec, jaka jest sytuacja i chyba jest rozsadny i nie bedzie robic glupich uwag? Co to znaczy, ze masz sie "za niego" tlumaczyc? Chyba oboje jestescie dorosli i jest jak jest. Co tu jest do tlumaczenia?

A zapewniam ciebie, ze w "nieposwieconym domu" tez moze mieszkac dobra rodzina. To nie jest zabieg magiczny, ale prosba o Boze blogoslawienstwo. Ale to otrzymaliscie juz takze np w sakramencie malzenstwa.

A na twoje ostatnie pytanie udzielilam ci dosyc obszernej odpowiedzi.
Po prostu maz ma nie przeszkadzac. A nie pomagac.
A jak wyglada religijne wychowanie dzieci? No, zastanow sie sama, jak to wyglada. Przeciez maz nie musi sie z dziecmi modlic, chodzic na nabozenstwa, odmawiac rozanca. A odpowiedzi na pytania o samochod moze udzielac tatus, a o Pana Boga mamusia.
Takie to skomplikowane?


Cz sty 20, 2011 19:45

Dołączył(a): N gru 17, 2006 14:05
Posty: 295
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Cytuj:
nie, małzonek ma NIE PRZESZKADZAĆ. to znaczy nie ma zabraniać modliwy, chodzenia do kościoła, nie ma szeptać do uszka że Boga nie ma itd.


Już zgłupiałam, To ma nie mówić czy mówić o swoim ateizmie. Przed chwilą wszyscy mnie zjechali, że jestem hipokrytką, bo wymagam od niego udawania kogoś, kim nie jest. Może postawmy inaczej pytanie:

co to w praktyce znaczy nie przeszkadzanie w wierze, w katolickim wychowaniu dzieci?


napisałam to w takim znaczeniu, że nie powinien za Twoimi plecami "nawracać" dzieci na ateizm. tak ja rozumiem to przyrzeczenie


Cz sty 20, 2011 20:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35
Posty: 100
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Kamala napisał(a):
aquarella, przeczytaj co sama piszesz: wstydzisz sie za meza przed ludzmi, bo nie zachowuje pozorow! To twoj problem. Naprawde.


Wstydzę się, że demonstruje swój ateizm na złość mojej rodzinie i mnie w taki dzień jak Wigilia.

Cytuj:
Chyba twoi rodzice tez wiedzieli, ze twoj maz jest niewierzacy?


Tak, wiedzieli i im się to nie podobało. I teraz też czuję, że jego zachowanie im się nie podoba. Ale co ja mam zrobić? Nie przekonam ich do niego ani, jak piszecie, nie powinnam go zmuszać do zachowywania pozorów. Chociaż dla dobrych relacji rodzinnych mógłby trochę tych pozorów zachować, ot tak, żeby nie drażnić...

Cytuj:
Masz problem, co zrobic z mezem, kiedy ksiadz przyjdzie :o ? A nie mialas problemow ze slubem z mezem w obecnosci ksiedza?


No nie, przecież podczas ślubu to była zupełnie inna sytuacja, byliśmy w kościele, na cudzym gruncie. A tak jesteśmy u siebie w domu i on też będzie u siebie w domu i co, ksiądz przyjdzie, ja się z nim będę modlić a mąż ma co robić? Stać z boku czy wyjść?

Cytuj:
Przeciez wasz ksiadz powinien wiedziec, jaka jest sytuacja i chyba jest rozsadny i nie bedzie robic glupich uwag?


Sęk w tym, że to nie jest "nasz" ksiądz, tzn. ten z mojej parafii panieńskiej. Tamten znał sytuację, ale zmieniliśmy miejsce zamieszkania i jesteśmy w nowej parafii, mieszkamy niedługo, jeszcze nie znam dobrze tego księdza i nie rozmawiałam z nim o tym.

Cytuj:
Co to znaczy, ze masz sie "za niego" tlumaczyc? Chyba oboje jestescie dorosli i jest jak jest. Co tu jest do tlumaczenia?


Jakby to powiedzieć... dla mnie ta sytuacja byłaby krępująca.

Cytuj:
A zapewniam ciebie, ze w "nieposwieconym domu" tez moze mieszkac dobra rodzina.


Mimo to czuję, że tego zaniedbałam i niestety mój mąż brał w tym zaniedbaniu udział :(

Cytuj:
Po prostu maz ma nie przeszkadzac. A nie pomagac.


OK, ale czy to znaczy, że ma swoje poglądy przemilczać, gdyby dziecko zapytało albo wywiązała się rozmowa?
Już widzę jego minę, jak mu powiem, że ma do końca naszego wspólnego życia nie wspominać o swoim ateizmie... chociaż nie ukrywam, tak byłoby dla mnie wygodnie, bo trochę mnie krępuje fakt, że on się z tym tak obnosi, szczególnie przed rodziną. Jakoś tego nie widzę, żeby miał o tym nie mówić. Nie chcę kolejnej kłótni :(


Cz sty 20, 2011 21:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 07, 2010 13:35
Posty: 128
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Tak Cię martwi, że nie będzie się modlił w obecności księdza? Mój chłopak też przypadkiem kiedyś był u mnie jak przyjmowaliśmy kolędę. Wszyscy się modlili - moi rodzice i rodzeństwo, a on nie. Wszyscy się przeżegnali a on nie. Nikt się nie dziwił ani mu tego nie wypominał. Ksiądz nie zwrócił w ogóle na to uwagi.
Tak samo jak wybierze się ze mną czasem do kościoła, nie żegna się ani nie modli, tylko wstaje jak wszyscy wstają, żeby nie przykłuwać do siebie uwagi. Nie klęka jednak.
Był również kilkakrotnie ze mną w odwiedzinach u znajomego księdza i potrafili nawiązać normalną dyskusję, nie musiałam się niczego wstydzić.
Jeśli chodzi o wychowanie dzieci, to na razie oczywiście to teoria, ale ustaliliśmy właśnie, że on nie będzie tych tematów poruszać, żeby nie podważać mojego autorytetu i nie robić im zamieszania. Dopiero kiedy będą na tyle duże, żeby móc pewne rzeczy tłumaczyć, przedstawi im swoje stanowisko.

A jeśli chodzi o to, co powiedziałaś, że nie można stworzyć prawdziwej rodziny bez Boga, nie jest to prawdą. On pochodzi z rodziny niewierzącej, kochającej się i bardzo zgranej.

Mówisz jaka ta rodzina Twojego męża była niewłaściwa itd... ale nie przeszkodziło to 'stworzenia' i 'wychowania' w niej człowieka, którego pokochałaś właśnie za to jakim jest. Widzę tu pewną sprzeczność...


Cz sty 20, 2011 21:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8227
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Cytuj:
Po prostu maz ma nie przeszkadzac. A nie pomagac.

OK, ale czy to znaczy, że ma swoje poglądy przemilczać, gdyby dziecko zapytało albo wywiązała się rozmowa?
Już widzę jego minę, jak mu powiem, że ma do końca naszego wspólnego życia nie wspominać o swoim ateizmie...
chociaż nie ukrywam, tak byłoby dla mnie wygodnie
Potraktuj to może tak, jakbyście mieli adoptowane dziecko i
w pewnym momencie chcielibyście mu powiedzieć, że matka go porzuciła, a wy je przygarnęliście.
Może poczuć się nie kochany przez swoją biologiczną matkę,
a was uważać za rodzinę zastępczą, która wzięła go z litości.
Czy oznacza to, że macie to zatajać przed nim całe życie?
Znowu do tego wracam:
co się stanie, jeśli nic mu o tym nie powiecie, a ono dowie się tego od kogoś trzeciego?
Czy może stracić do was zaufanie i w przyszłości nie mówić wam o swoich sprawach?
aquarella napisał(a):
Kamala napisał(a):
aquarella, przeczytaj co sama piszesz:
wstydzisz sie za meza przed ludzmi, bo nie zachowuje pozorow!
To twoj problem. Naprawde.


Wstydzę się, że demonstruje swój ateizm na złość mojej rodzinie i mnie w taki dzień jak Wigilia.
aquarella napisał(a):
bo trochę mnie krępuje fakt, że on się z tym tak obnosi, szczególnie przed rodziną.
Jakoś tego nie widzę, żeby miał o tym nie mówić. Nie chcę kolejnej kłótni :(
Dlaczego uznajesz jego postawę za "obnoszenie się" ateizmem?
Nie możesz zrozumieć tego, że on taki mógł być cały czas, a przed ślubem po prostu tego nie dostrzegałaś?
aquarella napisał(a):
Nie przekonam ich do niego ani, jak piszecie, nie powinnam go zmuszać do zachowywania pozorów.
Chociaż dla dobrych relacji rodzinnych mógłby trochę tych pozorów zachować, ot tak, żeby nie drażnić...
Mów otwarcie: zginać kark dla źle rozumianego szacunku.
On ma szanować ich uczucia (no jak to - w naszej obecności się nie modli?!),
a ty pomawiasz go publicznie (choć anonimowo) o najgorsze (możliwe że bezpodstawnie) .
Czy tak wygląda szacunek w wydaniu katoliczki?

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Cz sty 20, 2011 22:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 16, 2010 16:47
Posty: 30
Lokalizacja: z dala od gwaru wielkich miast
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella ciekawi mnie czego oczekiwałaś pisząć ten post. Zapewne masz rodzinę, przyjaciół, znajomych i to oni powinni służyć ci radą. Zapewne wyjdę na ignorantkę, ale nigdy nie mogłam zrozumieć ludzi, którzy przenosza własne problemy w świat wirtualny. Czy rada anonimowego internauty jest dla ciebie cenniejsza niż opinia bliskich. Tu nigdy nie masz pewności z kim prowadzisz dialog, nie wiesz czy odpowiedzi są szczere czy też jak to często bywa być może zabawia się tobą zakompleksiony osobnik dla którego sieć jest miejscem na podbudowanie własnego ego i dośc prostacka rozrywkę. Pozdrawiam.


Cz sty 20, 2011 22:59
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Kamala napisał(a):
aquarella, przeczytaj co sama piszesz: wstydzisz sie za meza przed ludzmi, bo nie zachowuje pozorow! To twoj problem. Naprawde.


Wstydzę się, że demonstruje swój ateizm na złość mojej rodzinie i mnie w taki dzień jak Wigilia.

Nie wiem, czy "demonstruje". Dla niego jest to prawdopodobnie normalne zachowanie i to on moze sie czuc skrepowany wasza "religijna demonstracja". Nie pomyslalas o tym?

A im predzej wyzwolisz sie od dopasowywania do opinii rodzicow, tym lepiej. Malzenstwo jest dla osob doroslych, ktore sa odpowiedzialne za siebie i swoje czyny, a takze potrafia wziac odpowiedzialnosc za innych (dzieci). Wiedzialas, ze kogo wychodzisz za maz, nie dopilnowalas szczegolow, tylko myslalas, ze maz mysli to co ty, to teraz musizs z tym zyc. A co rodzice mowia, to powinno byc na drugim miejscu po tym, co twoj maz naprawde mysli i jak on konkretnie wyobraza sobie wasze wspolne zycie. Pewnie tez nie mial okazji do az tylu kontaktow z twoja rodzina i mozliwe, ze go pewne sprawy uwieraja. Sytuacja wymaga od was obojga kultury osobistej. te kilka godzin raz na jakis czas z twoja rodzina, a ty z jego musicie po prostu przetrzymac z uprzejmym usmiechem na twarzy, nawet jezeli to wam nie odpowiada. Chyba ze rodzice beda sie jawnie mieszac w wasze malzenstwo. To wtedy twoim obowiazkiem bedzie ich zapedy ukrocic.
Niestety, "czym skorupka za mlodu...", wiec nie oczekuj, ze twoj maz wyrzuci za okno cale swoje dziecinstwo i mlodosc i wsiaknie w twoja rodzine. Tak jak ty tego nie zrobisz.

aquarella napisał(a):
Cytuj:
Masz problem, co zrobic z mezem, kiedy ksiadz przyjdzie :o ? A nie mialas problemow ze slubem z mezem w obecnosci ksiedza?


No nie, przecież podczas ślubu to była zupełnie inna sytuacja, byliśmy w kościele, na cudzym gruncie. A tak jesteśmy u siebie w domu i on też będzie u siebie w domu i co, ksiądz przyjdzie, ja się z nim będę modlić a mąż ma co robić? Stać z boku czy wyjść?

Zachowac sie kulturalnie.
"Jezeli nie wiesz jak sie zachowac w danej sytuacji, zachowuj sie przyzwoicie". Niestety nie wiem, kto to powiedzial.
aquarella napisał(a):
Cytuj:
Przeciez wasz ksiadz powinien wiedziec, jaka jest sytuacja i chyba jest rozsadny i nie bedzie robic glupich uwag?

Sęk w tym, że to nie jest "nasz" ksiądz, tzn. ten z mojej parafii panieńskiej. Tamten znał sytuację, ale zmieniliśmy miejsce zamieszkania i jesteśmy w nowej parafii, mieszkamy niedługo, jeszcze nie znam dobrze tego księdza i nie rozmawiałam z nim o tym.

To porozmawiacie przy okazji koledy. Mysle, ze ksiadz dzisiaj nie powinien sie zgorszyc, szczegolnie jesli macie slub koscielny.

aquarella napisał(a):
Cytuj:
A zapewniam ciebie, ze w "nieposwieconym domu" tez moze mieszkac dobra rodzina.


Mimo to czuję, że tego zaniedbałam i niestety mój mąż brał w tym zaniedbaniu udział :(


O nie, aquarella. To twoja potrzeba i to twoja sprawa, zeby tego dopilnowac, a nie twoj maz, ktoremu to wydaje sie byc obojetne. Im predzej przejmiesz odpowiedzialnosc za swoje zycie i nie bedziesz spychac tego na meza, tym lepiej.
Pod przymusem malo kto chce dzialac. Mozliwe ze kiedys twoj maz nie bedzie przed ksiedzem uciekal, ale trudno oczekiwac, ze bedzie klekal i sie zegnal, bo "tak wypada".

aquarella napisał(a):
Już widzę jego minę, jak mu powiem, że ma do końca naszego wspólnego życia nie wspominać o swoim ateizmie... chociaż nie ukrywam, tak byłoby dla mnie wygodnie, bo trochę mnie krępuje fakt, że on się z tym tak obnosi, szczególnie przed rodziną. Jakoś tego nie widzę, żeby miał o tym nie mówić. Nie chcę kolejnej kłótni :(

To moze ustalcie we wlasnych czterech scianach swoje pryncypia, bez udzialu osob trzecich?
Nie unikniesz tego. Tak jak nie unikniesz poglebienia swojej wiary i oczyszczenia jej od tradycji, ktore nie sa konieczne, a nie pasuja do waszej nowej rodziny. Jezeli twoj maz bedzie chcial o wierze rozmawiac, to warto zebys potrafila z nim nawiazac dialog, a nie sie obrazac i klocic. Jezeli ty bedziesz sie upierac przy Pasterce, bo wazna jest dla twojego przezywania wiary, to co innego, niz kiedy oczekujesz wspolnego pojscia na Pasterke, bo twoja rodzina tak robila, i byla to czesc swietowania Wigilii. W pierwszym wypadku idziesz sama, w drugiem - no coz - odpuszczasz sobie i wam. I ustalacie wlasna tradycje swietowania Wigilii, z ktora oboje mozecie zyc.


Pt sty 21, 2011 8:12

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Już zgłupiałam, To ma nie mówić czy mówić o swoim ateizmie. Przed chwilą wszyscy mnie zjechali, że jestem hipokrytką, bo wymagam od niego udawania kogoś, kim nie jest. Może postawmy inaczej pytanie:

co to w praktyce znaczy nie przeszkadzanie w wierze, w katolickim wychowaniu dzieci?


Np. na tym, że jak Ty proponujesz dziecku niedzielną mszę, to mąż nie wtrąca się z uwagami, jakie to głupie, bo przecież Boga nie ma. Nie proponuje dziecku wyjścia do kina akurat w tym samym czasie.

Natomiast jeśli Ty chcesz, aby to on w niedzielę poszedł z dzieckiem do kościoła i jeszcze się przykładnie modlił, to oczekujesz nie tyle nieprzeszkadzania co aktywnej pomocy w katolickim wychowaniu dzieci.


Pt sty 21, 2011 9:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn gru 21, 2009 15:49
Posty: 216
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
SweetChild napisał(a):
Natomiast jeśli Ty chcesz, aby to on w niedzielę poszedł z dzieckiem do kościoła i jeszcze się przykładnie modlił, to oczekujesz nie tyle nieprzeszkadzania co aktywnej pomocy w katolickim wychowaniu dzieci.


A mąż nie może udzielić ci takiej pomocy, bo to jest niezgodne z jego przekonaniami. Byłby hipokrytą, gdyby to zrobił. Działałby wbrew sobie. Osobiście uważam, że lepszy jest niewierzący, który jest prawdziwy, "zimny" i koniec niż niby katolik na pokaz, dla ludzkiego oka.
A ty po prostu módl się za męża. Nic więcej zrobić nie możesz, bo wiara jest łaską. Módl się o tę łaskę cierpliwie, to Bóg cię wysłucha...

_________________
dawniej monika001 ;)


Pt sty 21, 2011 10:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35
Posty: 100
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Cytuj:
Dlaczego uznajesz jego postawę za "obnoszenie się" ateizmem?
Nie możesz zrozumieć tego, że on taki mógł być cały czas, a przed ślubem po prostu tego nie dostrzegałaś?


Pisałam już, że przed ślubem to było zupełnie co innego. Nie spędzaliśmy razem Świąt, nie wtrącałam się także w to, czy u niego w domu przyjmuje się księdza (chociaż wiem, że nie).
Eeech, może macie rację, że trochę za bardzo wymagam od niego, żeby dopasował się do mojej rodziny :( Myślałam jednak, że na forum dla wierzących zrozumiecie, jak ważne są dla mnie te tradycje i praktykowanie wiary. Nie zadałabym tego pytania na jakimś zwykłym forum typu gazeta czy coś, bo by mnie zaraz od fanatyczek wyzwali :( tak samo obawiam się by zareagowali znajomi w naszym wieku. Nie poradzę się przecież jego rodziny, a moja, jak pisałam, nie jest zachwycona tym małżeństwem, więc wszelkie kłótnie między nami potwierdziłyby ich przekonanie, że popełniłam błąd :( staram się, żeby przed rodziną unikać wrażenia, że nie zgadzamy się w czymkolwiek.

Cytuj:
I ustalacie wlasna tradycje swietowania Wigilii, z ktora oboje mozecie zyc.


Tego się obawiam, bo jak ta tradycja ma wyglądać? Na razie chodzimy na Święta do mojej albo jego rodziny. W tym roku ustaliliśmy, że pójdziemy do mojej, u niego był obiad bożonarodzeniowy. W przyszłym roku ma być odwrotnie. Trochę się też tego obawiam, bo jak mam się zachować, jak oni się nie pomodlą? Modlić się sama? iść sama na Pasterkę (wem, że nikt od nich nie pójdzie).

Cytuj:
Nie wiem, czy "demonstruje". Dla niego jest to prawdopodobnie normalne zachowanie i to on moze sie czuc skrepowany wasza "religijna demonstracja". Nie pomyslalas o tym?


Praktykowanie wiary to jest religijna demonstrancja??? Że niby moja rodzina coś demonstruje jak się modli albo idzie do kościoła?

Cytuj:
Tak Cię martwi, że nie będzie się modlił w obecności księdza? Mój chłopak też przypadkiem kiedyś był u mnie jak przyjmowaliśmy kolędę. Wszyscy się modlili - moi rodzice i rodzeństwo, a on nie. Wszyscy się przeżegnali a on nie. Nikt się nie dziwił ani mu tego nie wypominał. Ksiądz nie zwrócił w ogóle na to uwagi.


No widzisz, to chociaż brał w tym udział, a mój w ogóle nie chce. Nawet nie wpuścił księdza. Próbowałam z nim o tym rozmawiać wczoraj i powiedział, że on nie będzie księdzu opowiadał o naszym życiu, bo wie, że ksiądz o to wypytuje na kolędzie (!!!). Mówił, że jego babcia jak raz przyjęła księdza to ją wypytywał, czemu nie mieszka z pierwszym mężem i wg niego to jest oburzające pytać o takie rzeczy.
Mam wrażenie, że jego postawa wobec Kościoła się zaostrzyła od ślubu, kiedyś nie gadał takich rzeczy. A może zawsze tak myślał, ale tego nie mówił? Ale przecież powinno być chyba odwrotnie, odkąd tworzymy rodzinę, powinien się oswajać z moją wiarą. A on się do niej uprzedza. I to mnie bardzo niepokoi. Nie wiem, czy na takiej "uczciwości" mi zależy w naszym związku!

Modlę się za niego, żeby się przekonał do wiary w Jezusa, żeby go nie odrzucał z powodu naszych bezsensownych kłótni.

Dziękuję wam za odpowiedzi... pomogliście mi przemyśleć pewne sprawy.


Pt sty 21, 2011 14:23
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 25  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL