Ksiądz nie do końca wie, kiedy parafianin go oszukuje. Za to Pana Boga nie oszukasz

Jest jeszcze jeden problem. Małżeństwo sakramentalne powinno być zawierane w wolności. Przymus czyni je nieważnym od samego początku. W czasie spisywania protokołu małżeńskiego pada pytanie, czy dziecko (jeśli jest w drodze) nie jest dla tych osób przymusem. Tak samo trzeba potraktować kwestię chrztu.

O ile wiem, nikt nie stwarza problemów z ochrzczeniem dziecka rodzicom, którzy mają przeszkody w zawarciu związku sakramentalnego. Pytanie jest o tych, którzy mogą, ale nie chcą - i o przyczyny tej niechęci. Bo może chodzić o coś znacznie bardziej podstawowego niż pieniądze. O brak woli trwania z tym człowiekiem w nierozerwalnym związku do końca życia.

Jak dla mnie księża nie powinni robić problemu jeśli chodzi o chrzest... bez względu na to czy jego rodzice są małżeństwem czy nie a jeśli nie to z jakiego powodu. Chodzi o sakrament dziecka a nie o związki i relacje między jego rodzicami.

Niestety ten sakrament łączy się z przyrzeczeniem wychowania i wychowaniem w wierze. Jak wiadomo ogólnie wiarę powinno sie głosić życiem a nie tylko ustami. To co nazywasz "relacją" w istocie bywa (jest!) cudzołożeniem...

Czy zatem osoby uprawiające seks w takim układzie (w tym, jak rozumiem, co najmniej jedna przymuszona) dopuszczają się cudzołóstwa?

A jednak takie małżeństwa są na porządku dziennym, zawarte pod presją rodziców. Dziewczyna w ciąży- no to trzeba wziąć ślub! :

Będzie potem łatwiej o tzw. rozwód kościelny. Wystarczy, że jedna ze stron przekona komisję, że było parcie rodziny....

heh dobrze że to pytanie pada, ale niestety w praktyce jest inaczej. W moim przypadku - mam 2 dzieci udało mi się ich nie ochrzcić

A presja rodziny była?

To Twoja decyzja, wynikająca z tego, że jeżeli jesteś wierzący i praktykujący, prosisz Kościół o chrzest dzieci. Druga opcja, jak mniemam Twoja- jesteś niewierzący, dlatego nie chrzcisz dzieci, bo nie masz zamiaru wychować ich w wierze. Co znaczy "udało mi się?"

No pewnie właśnie chodzi o presję rodziny. U mnie była bardzo duża, ale dałem radę. Możliwe, że u Pingwina było podobnie.